powiedzial ze wspolczuciem Grubin.

22

Kiedy Korneliusz mowil, ze pojdzie na milicje, nie byla to czcza pogrozka. Juz byl w komisariacie.

Obudzil go promien slonca, ktory przebil sie przez zamkniete powieki i przyniosl ze soba dojmujacy niepokoj.

Udalow otworzyl oczy! przez chwile lezal nieruchomo, gapil sie na wymagajacy od dawna malowania sufit i usilowal zorientowac sie, gdzie jest i co sie z nim dzieje. Potem, jak na tasmie filmowej puszczonej od tylu, ujrzal swe przyjscie do Heleny Siergiejewny, nastepnie klotnie z zona, a wreszcie opowiesc starca i paskudna historie z zapadliskiem.

Obrocil sie na bok. Polowka skrzypnela, zachwiala sie. W kacie obok pieca posapywal w swym lozeczku malutki Wania… Udalow uniosl zagipsowana reke, a wtedy ku jego zdumieniu gips lekko zsunal sie z niej i upadl na podloge.

Reka byla malutka, cieniutka, dziecinna i slabiutka.

Z poczatku uznal to za sen, zamknal wiec oczy i ponownie otwieral je wolniutko, powtarzajac w duchu, ze nie trzeba wierzyc snom. Reka byla na miejscu, tak samo malenka.

Udalow zeskoczyl na podloge i ledwo zdolal utrzymac sie na nogach. Postronnemu obserwatorowi moglo sie wydawac, ze wykonuje jakis taniec wojenny — unosi rece i nogi, wyrzuca je goraczkowo na boki, obmacuje konczyny i cale cialo — przy czym bezglosnie i rozpaczliwie lka. W rzeczywistosci Udalowowi nie tance byly w glowie, lecz po prostu takim dziwnym i nerwowym sposobem uswiadamial sobie nieszczescie, jakie tej nocy przytrafilo mu sie z winy staruszka i calej pozostalej bandy.

Wania powiedzial cos przez sen, a przerazony Korneliusz znieruchomial na jednej nodze. Nagle ogarnal go strach, pragnienie wyrwania sie z zamknietego pomieszczenia, gdzie moga go zobaczyc, zdziwic sie, stwierdzic przemiane solidnego mezczyzny, ojca dzieciom w szczuplutkiego osmioletniego blondaska. Zastanowic sie nad sytuacja mozna bedzie pozniej…

Dzieciece cialko marzlo w spadajacej z ramion koszuli i w spodniach od pizamy, ktore trzeba bylo przytrzymywac reka, aby zupelnie nie spadly.

Udalow wygrzebal spod lozka swoje buty i utopil w nich nogi. Pantofle byly strasznie ciezkie i trzeba bylo konce sznurowadel zawiazac pod kolanami. Najwiecej klopotu sprawialy niebieskie spodnie. Jak by ich nie podwijac, wciaz byly za dlugie, za obszerne i okropnie smieszne. Korneliusza opanowalo uczucie kompletnego osamotnienia na tym swiecie.

Wania znow poruszyl sie w swym lozeczku, a zza sciany dobieglo senne westchnienie Kastielskiej.

Udalow przystawil krzeslo do okna, przepelznal na brzuchu przez parapet i zwalil sie w lopiany pod sciana…

Dlugo i bez celu wloczyl sie po pustych, chlodnych ulicach spiacego jeszcze Guslaru. Kiedy wyprzedzaly go rzadkie ciezarowki lub autobusy wyjezdzajace na trase, przyciskal sie do plotow, dawal nura w bramy i otwarte furtki. Szczegolnie pilnie strzegl sie przechodniow. W glowie klebily mu sie mgliste, zawziete i niekonkretne mysli. Nalezalo kogos pociagnac, zeby ktos poniosl konsekwencje i zaprzestal…

Udalow ukryl sie wreszcie na skwerze obok cerkwi Paraskewy Platnicy, w ktorej miescilo sie archiwum powiatowe. Tam zebral mysli. Siedzial w krzakach, niewidoczny z ulicy, i usilowal opracowac plan dzialania. Wstajace razem ze sloncem pracowite owady ufnie siadaly mu na glowie i ramionach. Najbardziej ufne i nieostrozne Udalow rozgniatal, i myslal. Nisko przelecial rozkladowy AN2 do Wologdy. W kierunku bazaru przejechal zle nasmarowany woz z prosietami pokwikujacymi w workach. Udalow myslal dalej. Mozna bylo wrocic do Heleny Siergiejewny j zagrozic zdemaskowaniem. A co bedzie, jesli oni odzegnaja sie od niego, jesli to wszystko bylo z gory ukartowane? A skoro tak, to po co? A wiec i zapadlisko bylo ukartowane? Ukartowane jako czesc gigantycznego spisku z udzialem Marsjan? Udalow poszedl na pierwszy ogien, a potem zacznie sie przeksztalcanie w dzieci dzialaczy powiatowych, wojewodzkich i wreszcie funkcjonariuszy organow centralnych… Pojdzie tam, a oni wypra sie lub nawet zlikwiduja niewygodnego swiadka! Kto bedzie szukal chlopczyka bez rodzicow i meldunku? Przeciez zona nie zechce rozpoznac w nim slubnego malzonko. Moze podniesc alarm? Pobiec na milicje? W takim stroju?… Pytan bylo wiele, ale odpowiedzi na razie brakowalo.

Udalow zbil na ziemie przelatujaca w poblizu pszczole, ktora przed smiercia zdazyla jeszcze wbic mu zadlo w dlon. Dlon spuchla. Bol, wedrujac wloknami nerwowymi, dotarl do mozgu i po drodze przeksztalcil sie w slepy gniew, ktory uniemozliwial trzezwe myslenie i doprowadzil do powziecia nierozsadnej decyzji: natychmiast zawiadomic kogo nalezy, uderzyc w dzwon alarmowy. Wtedy oni beda sie mieli z pyszna. Udalowa pozbawiono rzeczy mu najblizszej i najcenniejszej — ciala, ktore teraz bedzie musial ponownie hodowac przez wiele lat, pokonujac zmudnie ponizajace szczeble dziecinstwa i mlodosci.

Udalow podniosl sie gwaltownie z ziemi, przy czym opadly mu spodnie od pizamy. Pochylil sie, aby je podniesc, i wtedy spostrzegl, ze alejka o pare krokow od niego idzie chlopczyk w tym samym, co on obecnie wieku, z odstajacymi uszami i perkatym nosem. Chlopczyk byl ubrany w granatowe spodenki do kolan, a w reku mial siatke na motyle. Chlopczyk byl zdumiewajaco znajomy. Chlopczyk byl Maksymkiem, rodzonym synem Korneliusza Udalowa.

— Maksym! — powiedzial Udalow rozkazujacym tonem. — Chodz no tutaj!

Jednak glos zawiodl Udalowa. Nie byl glosny — byl cienki.

Maksymek zdziwil sie i przystanal.

— Chodz tutaj — powtorzyl Udalow senior.

Chlopiec nie widzial ojca zaslonietego krzakami, ale w wolajacym go glosie uslyszal ton czlowieka doroslego i nie osmielil sie sprzeciwiac. Jak zahipnotyzowany zrobil krok w strone krzewow.

Udalow wyciagnal reke, chwycil za sterczacy do przodu kijek od siatki i przebierajac rekami, choc spuchnieta dlon bolala i piekla, zblizyl sie do dziecka, jakby wspinal sie po linie.

— Co ty tu robisz o tej porze? — zapytal pozbawiwszy syna mozliwosci ucieczki.

— Wybralem sie na motyle — odparl Maksymek.

Gdyby te scene obserwowal ktos postronny, kto w dodatku potrafilby uniesc sie w powietrze, moglby stwierdzic zdumiewajace podobienstwo chlopcow, trzymajacych za dwa konce siatki. Ale nikogo w poblizu nie bylo.

— A gdzie matka?

W duszy Udalowa przebudzily sie uczucia rodzinne, zrodzone przez wspomnienie aromatu porannej kawy i skwierczenia jajecznicy.

— Matka placze — powiedzial spokojnie Maksymek. — Ojciec od nas uciekl.

— Tak — mruknal Udalow i dopiero wtedy zdal sobie sprawe z tego, ze syn nie traktuje go jak ojca, ze rozmawia z nim jak z rowiesnikiem, i ze w ogole nie ma juz dawnego Udalowa. Jest po prostu niczyje dziecko. Zdal wiec sobie z tego sprawe i ponownie zaplonal sprawiedliwym gniewem. Aby dac mu ujscie, musial zlozyc ofiare z syna.

— Zdejmuj spodnie — powiedzial do chlopca.

Nie podtrzymywane juz spodnie od pizamy znow opadly na ziemie i Korneliusz stal teraz przed synem w dlugiej koszulce gimnastycznej, podobnej do sarafanu lub nocnej koszuli.

— Idz sobie — powiedzial chlopiec niepewnym tonem do swego sobowtora. Nikt go dotad ani razu nie obrabowal i dlatego nie wiedzial, co nalezy w podobnej sytuacji mowic.

Udalow senior westchnal i rabnal syna w nos twarda piastka. Nos natychmiast poczerwienial, spuchl i uronil kropelke krwi, ktora spadla na biala koszulke.

— A co bedzie ze mna? — zapytal dzieciak, ktory pojal juz, ze spodenki trzeba bedzie oddac.

— Wezmiesz moje — odparl Udalow. — Moje sa wieksze. Majtki tez sciagaj.

— Bez majtek nie mozna chodzic — upieral sie chlopczyk.

— Jeszcze ci malo? Zapomniales, jak ci przedwczoraj dalem w skore?

Maksymek zdziwil sie. Przedwczoraj od nikogo, poza ojcem, w skore nie dostal.

Biala koszulka siegala Maksymkowi tylko do pepka, wobec czego zaslonil sie podniesionymi z ziemi, zwinietymi spodniami od pizamy.

— Z tych spodni zrobimy ci trzy pary — powiedzial lagodnie Udalow zakladajac granatowe spodenki. — A teraz lec i powiedz Kseni, zeby sie nie martwila. Wroce. Jasne?

— Jasne — odparl Maksymek, ktory niczego nie zrozumial. Oslaniajac sie od przodu zwinieta pizama pobiegl ulica, a jego bielutkie posladeczki zalosnie podrygiwaly przy kazdym kroku wyzwalajac w ojcu gorzkie uczucie osierocenia.

23

Dyzurny oficer komisariatu popatrzyl na kobiete, ktora niesmialo oparla sie biustem o drewniana, rozklekotana barierke. Lzy zostawily na jej policzkach iskrzace sie krysztalki soli.

— Syna mi obrabowali — powiedziala interesantka. — Dopiero co. I maz uciekl. Udalow. Z przedsiebiorstwa budowlanego. W jasny dzien, na skwerze.

— Zbadamy sprawe — powiedzial oficer. — Tylko prosze po kolei.

— On ma zlamana reke, w gipsie — powiedziala kobieta patrzac na dyzurnego wzrokiem domagajacym sie natychmiastowego dzialania. Slonymi drozkami poplynely nowe strumienie lez.

— Kto ma zlamana reke? — zapytal oficer.

— Korneliusz. Mam tu zdjecie, przynioslam ze soba. Kobieta podala oficerowi amatorska, szara fotografie.

Na zdjeciu mozna sie bylo domyslic, ze stojaca w centrum postac to ona. Oprocz niej byl tegi, zamazany mezczyzna i dwoje dzieci.

— W jasny dzien — kontynuowala kobieta. — Akurat wybieralam sie do was, bo sasiedzi poradzili, a tu nagle przylatuje Maksymek, bez spodni, granatowe byly. I to przynosi.

Kobieta szerokim gestem siewcy rzucila na barierke spodnie od meskiej pizamy.

Oficer popatrzyl na nia wzrokiem zaszczutego zwierzecia.

— Moze to pani wszystko napisze? — zaproponowal. — Po kolei. Gdzie, kto, co komu zabral, kto dokad uciekl. Po kolei, tylko prosze sie nie denerwowac.

Mowiac to podszedl do karafki z przegotowana woda, nalal do musztardowki i podal interesantce.

Kobieta pila i natychmiast wylewala wode w postaci obfitych lez, nie chciala niczego pisac i wciaz usilowala opowiedziec dyzurnemu co bardziej malownicze szczegoly, pomijajac sedno sprawy.

Po jakichs dziesieciu minutach oficer wreszcie zorientowal sie, ze dwa tragiczne wydarzenia, ktore dotknely rodzine Udalowow, nie maja ze soba zadnego zwiazku. Maz zaginal wieczorem, a wlasciwie w nocy, przyszedl ze szpitala, powolal sie na pilna delegacje i zniknal w pizamie. Syna natomiast obrabowano rankiem, dopiero co, na skwerze przy cerkwi Paraskewy Piatnicy, a rabunku

Вы читаете Rycerze na rozdrozach
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату