do prawdziwej pracy.

Do Rebusa podszedl Grant Hood.

– Prosze mi przypomniec. W ktorym komisariacie daja najwieksze przebicie za postawienie na chlopaka?

– W Torphichen – odparl Rebus.

– No to obstawie u nich. – Spojrzal na Rebusa, oczekujac jego reakcji, a kiedy sie nie doczekal, dodal: – No, panie inspektorze, przeciez mial to wyraznie wypisane na twarzy!

Rebusowi przez chwile stanela przed oczyma nocna wizyta u Costello… To patrzenie sobie prosto w oczy i to, co mu wtedy David Costello powiedzial: „Niech sie pan przyglada, byle szybko…”

Hood pokrecil glowa z niedowierzaniem i ruszyl dalej. Zaslony na oknach juz rozsunieto, ale krotka chwila slonca tez sie juz skonczyla, a na niebie znow znalazly sie ciezkie szare chmury. Rebus wiedzial, ze nagranie z apelem Costello trafi teraz do policyjnych psychologow, ktorzy beda je rozkladali na czynniki pierwsze w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazowek. Nie byl przekonany, by cos im sie udalo znalezc. Podeszla Siobhan.

– Ciekawe bylo, prawda? – zapytala.

– Nie sadze, zeby Wylie sie do tego nadawala.

– Jej tam w ogole nie powinno byc. Sprawa tej wagi na pierwszy raz? Praktycznie rzucono ja lwom na pozarcie.

– Wiec nie podobalo ci sie? – spytal Rebus przewrotnie.

Spojrzala na niego przeciagle.

– Nie przepadam za sportami, w ktorych leje sie krew – oznajmila i juz miala odejsc, ale zatrzymala sie i spytala: – A co ty naprawde o tym myslisz?

– Mysle, ze masz racje, mowiac, ze to bylo ciekawe. Zwlaszcza gramatycznie.

Usmiechnela sie.

– Wiec tez to zauwazyles?

– Costello caly czas mowil „my”, ojciec powtarzal „ja”.

– Tak jakby matka Flipy w ogole sie nie liczyla.

Rebus zamyslil sie.

– Ale moze to tez oznaczac tyle, ze pan Balfour ma nadmiernie rozdete poczucie wlasnej wartosci. – Zawiesil glos. – Zupelnie niespotykane wsrod szefow bankow kupieckich, prawda? A jak ci idzie z tymi nagraniami na komputerze?

– Zdobylam juz jej haslo – powiedziala z usmiechem. Nazywanie tego „nagraniami na komputerze” dawalo dosc trafne wyobrazenie o wiedzy Rebusa na temat twardych dyskow i im podobnych.

– To znaczy?

– To znaczy, ze teraz bede mogla sprawdzic jej najswiezsze e-maile… Jak tylko uda mi sie dotrzec do biurka.

– Czy to znaczy, ze do starszych nie mamy dostepu?

– Starsze juz przejrzalam. Oczywiscie, nie mozemy wiedziec, czy cos z nich nie zostalo wczesniej wykasowane. – Zamilkla na chwile. – To znaczy, o ile mi wiadomo, nie mozemy.

– Nie sa przechowywane gdzies w jakims centralnym komputerze?

Rozesmiala sie.

– Myla ci sie szpiegowskie filmy z lat szescdziesiatych i komputery zajmujace cale pomieszczenia.

– A to przepraszam.

– Nie przepraszaj. Jak na kogos, dla kogo wejscie USB kojarzy sie tylko z interwencja Urzedu do Spraw Bezpieczenstwa, to i tak niezle.

Wyszli z sali i staneli na korytarzu.

– Wracam na St Leonard’s. Podwiezc cie?

Potrzasnela glowa.

– Mam tu swoj samochod.

– W porzadku.

– Slyszalam, ze nam podlaczaja HOLMESa. [(Home Office Large Major Enquiry System) – w wolnym tlumaczeniu: Baza Danych Ministerstwa Spraw Wewnetrznych.]

Byl to nowy system informatyczny, o ktorym Rebus rzeczywiscie niewiele wiedzial poza tym, ze pomaga zbierac, przesiewac i systematyzowac duze zbiory danych. Udostepnienie tego systemu oznaczalo, ze znikniecie Philippy Balfour bylo rzeczywiscie traktowane jako sprawa najwyzszej wagi.

– Zabawnie bedzie, jak za chwile wroci po naglym napadzie sklepomanii – zamyslil sie Rebus.

– Nie byloby zabawnie, tylko wspaniale – oznajmila Siobhan uroczyscie. – Niestety obawiam sie, ze szanse na to sa niewielkie, a ty co sadzisz?

– Pewnie nie – powiedzial Rebus cicho. Potem ruszyl do wyjscia i pomyslal, ze po drodze do biura zatrzyma sie gdzies, by cos zjesc.

Zasiadl przy biurku i zaczal raz jeszcze przegladac zebrana dokumentacje, szczegolnie koncentrujac sie na historii rodziny Balfourow. John Balfour reprezentowal trzecie juz pokolenie bankierow w rodzinie. Jego dziadek otworzyl bank na Charlotte Square w pierwszych latach XX stulecia. W latach czterdziestych przekazal zarzadzanie nim swemu synowi, a dziadkowi Philippy, a ten zaprzestal czynnej dzialalnosci dopiero w latach osiemdziesiatych, kiedy to stery rodzinnej firmy przejal John Balfour. Jedna z jego pierwszych decyzji bylo uruchomienie biura w Londynie i przeniesienie tam podstawowej dzialalnosci firmy. Philippa uczeszczala wtedy do prywatnej szkoly w Chelsea. Do Szkocji rodzina wrocila pod koniec lat osiemdziesiatych, po smierci ojca Johna, kiedy to Philippa rozpoczela nauke w szkole w Edynburgu. Ich rodzinny dom o nazwie Jalowce byl prawdziwie magnackim palacem stojacym na szesnastu akrach terenu, gdzies pomiedzy Gullane a Haddington. Rebus byl ciekaw, jak z tym wszystkim radzi sobie zona Johna, Jacqueline. Jedenascie sypialni i piec sal recepcyjnych w palacu… i maz w Londynie przez co najmniej cztery dni w tygodniu. Oddzialem w Edynburgu, mieszczacym sie wciaz w swej oryginalnej historycznej siedzibie na Charlotte Square, zarzadzal wieloletni przyjaciel Johna Balfoura, Ranald Marr. Poznali sie jeszcze w czasie studiow na Uniwersytecie Edynburskim i potem razem wybrali do Stanow na studia podyplomowe MBA. Rebus nazwal firme Balfoura bankiem kupieckim, ale w rzeczywistosci byl to niewielki prywatny bank specjalizujacy sie w obsludze elitarnej grupy zamoznych klientow, ktorym oferowal doradztwo inwestycyjne, zarzadzanie majatkiem i prestiz wynikajacy z poslugiwania sie oprawna w skore ksiazeczka czekowa banku Balfour.

W trakcie przesluchania Balfoura glowny nacisk polozono na ewentualnosc porwania dla okupu. W rezultacie zalozono podsluch nie tylko na prywatnej linii w domu Balfourow, ale takze w biurach w Edynburgu i w Londynie. Przejmowano tez cala przychodzaca korespondencje na wypadek, gdyby zadanie okupu nadeszlo poczta. Chodzilo o to, ze im mniej bedzie odciskow palcow do sprawdzenia, tym lepiej. Jednak jak dotad nadeszlo jedynie kilka listow od pomylencow. Innym rozpatrywanym motywem byl jakis interes, ktory nie wypalil, i zemsta ze strony zawiedzionego klienta. Balfour z cala moca podkreslil wprawdzie, ze nie ma zadnych wrogow, odmowil jednak udostepnienia ekipie sledczej wykazu swych klientow.

– Ludzie ci darza mnie zaufaniem. Bez ich zaufania bank przestanie istniec.

– Ale panie prezesie, z calym szacunkiem, jednak los panskiej corki moze zalezec od…

– W pelni zdaje sobie z tego sprawe!

Po tej wymianie zdan przesluchanie juz do konca naznaczone bylo lekka nutka antagonizmu.

Reasumujac: wedlug konserwatywnej wyceny firma warta byla okolo stu trzydziestu milionow funtow, z czego osobisty majatek Johna Balfoura wynosil mniej wiecej piec procent tej wartosci. Oznaczalo to szesc i pol miliona powodow dla profesjonalistow, by zorganizowac porwanie. Tylko czy profesjonalisci juz by sie do tej pory nie odezwali? Rebus nie byl pewien.

Jacqueline Balfour z domu Gil-Martin byla corka dyplomaty oraz wlasciciela ziemskiego, ktorego wlosci zajmowaly pokazny kawalek hrabstwa Perthshire, rozciagajac sie na blisko dziewieciuset akrach ziemi. Ojciec Jacqueline juz nie zyl, a jej matka przeniosla sie z dworu do malego letniego domku na terenie majatku. Calym majatkiem zarzadzal bank Balfour, a dwor o nazwie Laverock Lodge byl miejscem organizacji licznych konferencji i innych duzych zgromadzen. Podobno sfilmowano tam takze jeden ze spektakli teatru telewizji, choc tytul sztuki nic Rebusowi nie mowil. Jacqueline nie zawracala sobie glowy studiami uniwersyteckimi, bo od wczesnej mlodosci pelnila rozne funkcje, glownie osobistej sekretarki znanych biznesmenow. Sprawujac funkcje zarzadcy majatku Laverock, przy okazji wizyty w banku prowadzonym przez ojca Johna Balfoura, poznala Johna. Pobrali sie rok

Вы читаете Kaskady
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату