dograno tu, w Edynburgu. I mniej wiecej tyle mogla mu o nich powiedziec. Druga z kolei piosenka nosila tytul
Wrocil na swoj fotel. Na podlodze obok stala butelka. Talisker, czysty, wysublimowany smak. Nalal go do stojacej obok szklanki i wznioslszy toast do swego odbicia w oknie, wypil. Potem zamknawszy oczy, rozsiadl sie wygodnie w fotelu. Tego pokoju nie kazal odswiezac. Nie tak dawno sam go wlasnorecznie pomalowal z pomoca przyjaciela i sojusznika, Jacka Mortona. Jack juz nie zyl i dolaczyl do i tak zbyt licznego grona jego upiorow przeszlosci. Rebus byl ciekaw, czy kiedy sie stad wyniesie, jego upiory podaza za nim. Obawial sie, ze pewnie niestety tak. Zreszta tak naprawde, chyba by mu ich brakowalo.
Wszystkie piosenki mowily o traceniu czegos i probach odzyskania tego czegos. Zmieniaja sie miejsca, a wraz z nimi ludzie, ich marzenia zas staja sie coraz mniej mozliwe do spelnienia. Rebus nie sadzil, by bylo mu przykro zegnac sie z Arden Street. Przyszla pora na zmiany.
4
W drodze do pracy Siobhan nie mogla sie uwolnic od mysli o Quizmasterze. Nikt nie zadzwonil do niej na komorke, zastanawiala sie wiec, czy nie wyslac mu jeszcze jednej wiadomosci.
Jemu lub jej. Wiedziala, ze w tej sprawie nie wolno niczego pochopnie przesadzac, jednak podswiadomie Quizmaster jawil sie jej jako osobnik plci meskiej. „Rygory”, „Pieklisko” – wszystko to mialo dla niej bardziej meskie brzmienie. No i caly ten pomysl gry rozgrywanej komputerowo… Calosc pasowala do jakiegos pryszczatego wyrostka, nudzacego sie w swoim pokoju. Jej pierwsza wiadomosc
Zrobila sobie przerwe na sniadanie w knajpce otwartej juz od switu: fasolka w sosie na toscie i kubek herbaty tak mocnej, ze obawiala sie, iz moze sie zatruc tanina. Potem ruszyla dalej w gore na Calton Hill, gdzie zatrzymala sie, by spojrzec na miasto budzace sie do kolejnego dnia. W dole za Leith widac bylo stojacy na redzie kontenerowiec. Wzgorza Pentland ciagnace sie na poludniu otulone byly warstwa niskich chmur jak ciepla pierzynka. Na Princess Street nie zaczal sie jeszcze poranny ruch – na razie jezdzily glownie autobusy i taksowki. Najbardziej lubila Edynburg o tej wlasnie porze, zanim zacznie sie codzienny zgielk. Jednym z gorujacych budynkow byl hotel Balmoral. Siobhan przypomniala sobie babskie spotkanie zorganizowane tam przez Gill Templer… i to, co jej Gill wtedy powiedziala, ze ma wystarczajaco duzo klopotow. Siobhan byla ciekawa, czy chodzilo jej o sledztwo, czy o sprawy dotyczace awansu. Problemem zwiazanym z awansem byla na pewno koniecznosc uzerania sie z Rebusem, ktory stal sie teraz jej klopotem, a nie Farmera. W biurze mowilo sie, ze Rebus juz jej zdazyl podpasc: przylapano go pijanego w mieszkaniu zaginionej. Nieraz ostrzegano Siobhan, ze zbyt sie na nim wzoruje i przejmuje od niego zarowno jego zalety, jak i wady. Jej zdaniem wcale tak nie bylo.
Nie, oczywiscie, ze to nieprawda…
Droga w dol doprowadzila ja do Waterloo Place. Jesli teraz skreci w prawo, za piec minut bedzie w domu. Jesli skreci w lewo, za dziesiec minut znajdzie sie w pracy. Skrecila w lewo, weszla na Most Polnocny i poszla dalej.
W komisariacie na St Leonard’s panowala cisza. W pomieszczeniach wydzialu sledczego panowal zaduch: calymi dniami przesiaduje tu zbyt wielu ludzi. Otworzyla okna, nalala kubek slabej kawy i zasiadla przy biurku. Na komputerze Flipy nie bylo zadnych wiadomosci. Postanowila sie nie rozlaczac i napisac nowa wiadomosc. Juz po napisaniu kilku pierwszych slow otrzymala komunikat, ze ktos jest na linii. Wiadomosc pochodzila od Quizmastera i brzmiala po prostu:
Siobhan pisala tak pospiesznie, ze nie miala czasu poprawiac literowek. Jestem policjantka z Edynbruga. Prowadzimy sledztwo w sprawie znikniecia Philippy Balfour. Czekanie na odpowiedz trwalo pelna minute.
Czekanie na odpowiedz zdawalo sie znow ciagnac w nieskonczonosc.
Siobhan poczula, jak jej krew uderza do glowy.
Nastapila dluzsza przerwa i juz chciala ponownie wyslac wiadomosc, kiedy nadeszla odpowiedz.
Siobhan przez chwile wpatrywala sie w to slowo.
I na tym sie skonczylo. Zadnych dalszych wiadomosci. Albo sie wylaczyl, albo przestal sie odzywac, wiec pozostalo jej tylko czekac. A moze jednak nie? Weszla w Internet i sprawdzila hasla Quizmaster i PaganOmerta we wszystkich dostepnych wyszukiwarkach. Haslo Quizmaster dalo jej kilkanascie adresow, ale czula, ze zaden z nich nie jest tym, o ktory jej chodzi. Haslo PaganOmerta nie dalo wyniku, choc po rozdzieleniu go na dwa oddzielne slowa [Pagan (ang.) – poganin, poganski.] dostala doslownie setki adresow, w wiekszosci witryn oferujacych wierzenia spod znaku New Age. Pod adresem PaganOmerta.com tez nie bylo niczego, zreszta haslo wygladalo bardziej na adres mailowy niz na witryne internetowa. Zrobila sobie nastepna kawe. W sali zaczeli sie pojawiac koledzy z porannej zmiany. Kilku z nich powiedzialo jej: „Czesc”, jednak ona nawet tego nie uslyszala. Przyszlo jej do glowy cos nowego. Usiadla przy biurku z ksiazka telefoniczna i ksiazka firm, przysunela blizej notes i wziela do reki dlugopis.