– Tak, dali mu w koncu spokoj. Ale on juz nigdy nie doszedl do siebie. Jego rodzina wyniosla sie stad, choc jeszcze przez pare lat pisywal do mnie…
– Pani Farmer…
– Nazywam sie znowu Colquhoun. Joe mnie zostawil.
– Przykro mi.
– A mnie wcale.
– Czy to mialo…? – zaczal i przerwal. – Przepraszam, to nie moja sprawa.
– Nigdy nie chcial o tym rozmawiac – powiedziala tylko, a Rebus pomyslal, ze moze ojciec Caroline umial pozwolic jej odejsc, czego nie potrafila zrobic jej matka.
– Moje pytanie moze sie pani wydac nieco dziwne, pani Colquhoun, ale czy wawoz Dunfermline mial dla pani corki jakies specjalne znaczenie?
– Nie… nie bardzo rozumiem, do czego pan zmierza.
– Ani ja. Chodzi tylko o to, ze cos odkrylismy i chcielibysmy sprawdzic, czy to moze miec jakis zwiazek z pani corka.
– A co to takiego?
Pomyslal, ze wiazanie znalezionej trumny z zaginieciem corki zbytnio jej nie uraduje, uzyl wiec wyswiechtanego wybiegu.
– Niestety w tej chwili nie moge tego pani zdradzic.
W sluchawce zapadla cisza.
– Lubila chodzic do wawozu na spacery – powiedziala po chwili.
– Samotnie?
– Jesli miala na to ochote. – W jej glosie znow cos zadzwieczalo. – Czy wlasnie tam cos znalezliscie?
– Nie w takim sensie, jak pani mysli.
– Znalezliscie jej cialo, prawda?
– Absolutnie nie.
– No to co?! – wykrzyknela histerycznie.
– Niestety nie wolno mi pani…
Odlozyla sluchawke. Przez chwile w milczeniu wpatrywal sie w swoja, potem tez ja odlozyl.
Poszedl do toalety i ochlapal sobie twarz woda. Oczy mial podpuchniete i podkrazone. Poprzedniej nocy po wyjsciu z Domu Lekarza wrocil do Portobello i zaparkowal pod domem Jean. Swiatlo w jej oknach bylo juz zgaszone. Otworzyl drzwi samochodu i dopiero wtedy sie zreflektowal. Wlasciwie, co jej powie? Po co tu przyjechal? Zatrzasnal z powrotem drzwi, starajac sie to zrobic mozliwie jak najciszej, a potem dlugo siedzial z wylaczonym silnikiem i zgaszonymi swiatlami, sluchajac po cichu Hendriksa:
Po powrocie na biurku zastal wielkie kartonowe pudlo z dokumentacja. Uchylil pokrywe i zajrzal do srodka. Pudlo nie bylo pelne nawet w polowie. Wyjal z niego pierwsza z brzegu teczke z dokumentami i rzucil okiem na wypisana na maszynie etykiete: „Paula Jennifer Gearing (z d. Mathieson); ur. 10.04.50; zm. 06.07.77”. Ofiara utoniecia z Nairn. Rebus usiadl, przysunal sie z krzeslem i zaczal czytac. Jakies dwadziescia minut pozniej, kiedy robil kolejna notatke na bloku liniowanego papieru, zjawila sie Ellen Wylie.
– Przepraszam za spoznienie – rzekla, zrzucajac plaszcz.
– Zdaje sie, ze twoje rozumienie pory przychodzenia do pracy troche sie rozni od mojego – powiedzial. Zaczerwienila sie, pamietajac swoja wczorajsza uwage, ale kiedy na niego spojrzala, jego twarz byla usmiechnieta.
– A co tam masz? – spytala.
– Nasi koledzy z polnocy dotrzymali slowa.
– Paula Gearing?
Rebus skinal glowa.
– Miala dwadziescia siedem lat. Od czterech lat byla zona faceta pracujacego na platformie wydobywczej na Morzu Polnocnym. Ladny bungalow na krancach miasta. Bezdzietni. Pracowala na pol etatu w lokalnym sklepiku z prasa… pewnie bardziej dla towarzystwa niz dla pieniedzy.
Wylie podeszla do biurka.
– Wykluczono udzial osob trzecich?
Rebus postukal palcem w notatki.
– Z tego, co dotad przeczytalem, wynika, ze nikt nie mogl tego zrozumiec. Nie wykazywala zadnych sklonnosci samobojczych. Sytuacje troche gmatwa fakt, ze nikt nie wie, w ktorym miejscu weszla do wody.
– A protokol sekcji zwlok?
– Jest dolaczony. Czy moglabys skontaktowac sie z Donaldem Devlinem i spytac, czy moze nam poswiecic troche czasu?
– Z profesorem Devlinem?
– To jego wczoraj spotkalem. Zgodzil sie przejrzec wszystkie protokoly sekcji. – Nie powiedzial jej o okolicznosciach, w jakich do tego doszlo, ani o tym, ze Gates i Curt mu odmowili. – Telefon do niego znajdziesz w aktach. Jest jednym z sasiadow Philippy Balfour.
– Tak, wiem. Widziales juz dzisiejsza gazete?
– Nie.
Wyciagnela egzemplarz z torebki i otworzyla na jednej z wewnetrznych stron. Zamieszczono na niej portret pamieciowy mezczyzny, ktorego Devlin widzial pod domem w dniach poprzedzajacych znikniecie Philippy.
– Wlasciwie moglby pasowac do kazdego – powiedzial Rebus, a Wylie potwierdzila skinieniem glowy. Mezczyzna na portrecie mial krotkie ciemne wlosy, prosty nos, wasko osadzone oczy i cienka kreske zamiast ust.
– Zaczynamy gonic w pietke, nie uwazasz? – zapytala.
Tym razem Rebus w milczeniu skinal glowa. Publikowanie w prasie portretu pamieciowego, szczegolnie tak ogolnego jak ten, bylo przyznaniem sie do calkowitej niemocy i szukaniem jakiegokolwiek punktu zaczepienia.
– Zadzwon do Devlina – dodal po chwili.
– Tak jest, panie inspektorze.
Wziela gazete, usiadla przy wolnym biurku i potrzasnela lekko glowa, jakby odganiajac zasnuwajaca ja mgle. Potem podniosla sluchawke i zebrala sie w sobie przed nastepna seria telefonow czekajacych ja podczas kolejnego dlugiego i zmudnego dnia pracy.
Rebus zabral sie do czytania akt i w sali zapanowala cisza, a potem z akt rzucilo mu sie nagle w oczy nazwisko jednego z policjantow zaangazowanych w sledztwo w Nairn.
Kogos nazwiskiem detektyw inspektor Watson.
Farmera Watsona.
– Przepraszam, ze zawracam panu glowe, panie komisarzu.
Farmer poklepal Rebusa po plecach.
– Mozesz juz dac sobie spokoj z tym „panem komisarzem” – powiedzial z usmiechem.
Ruchem reki zaprosil Rebusa w glab mieszkania. Dom przerobiony kiedys z wiejskiej chalupy miescil sie teraz tuz przy poludniowej obwodnicy. Sciany w srodku pomalowano na bladoseledynowy, a meble pochodzily z lat piecdziesiatych i szescdziesiatych. Jedna ze scian dzialowych zburzono, dzieki czemu kuchnie od pokoju oddzielal jedynie bufet i przestrzen jadalna. Stol jadalny az lsnil czystoscia, podobnie jak blaty kuchenne i czteropalnikowa kuchenka. Nigdzie w calej kuchni nie widac bylo ani jednego brudnego naczynia.
– Masz ochote na filizanke czegos? – zapytal Farmer.
– Herbate z przyjemnoscia.
Farmer zachichotal.
– Moja kawa zawsze cie odstreczala, przyznaj sie.
– Pod koniec byla juz coraz lepsza – odparl Rebus wymijajaco.
– Siadaj i rozgosc sie. To dlugo nie potrwa.
Ale Rebus wolal ruszyc w obchod pokoju. Pod scianami staly serwantki pelne porcelanowej zastawy i ozdobek. Na scianach wisialy oprawione w ramki zdjecia rodzinne, wsrod ktorych Rebus rozpoznal kilka zdobiacych do niedawna gabinet Farmera. Dywan byl swiezo wyczyszczony odkurzaczem, na lustrze i na ekranie telewizora nie