Barenboim sie przebudzil.
Jego nagie cialo podrygiwalo w wodzie. Lzy obficie plynely po policzkach. Z trudem podniosl glowe. Skrzywil sie: piers i szyja bolaly jeszcze mocniej. Usiadl w wystyglej wodzie. Otarl lzy. Spojrzal na zegarek: spal 1 godzine 21 minut.
– O-la-la… – Z trudem wyszedl z wanny. Zdjal recznik z suszarki. Wytarl sie. Odwiesil recznik na miejsce. Odwrocil sie do lustra. Podszedl. Zajrzal w swoje niebieskie oczy. Czarne zrenice przypomnialy mu wilgotne szczurze oczka.
– Jadl komputerowe ciasto… – wymamrotal. Zaszlochal: – Jadl… jadl i jadl… bydlaki…
Skurcz wykrzywil mu twarz. Z oczu trysnely lzy.
Wdriebiezgi
00.44.
Koncert grupy „Leningrad” zblizal sie do finalu. Wokalista Sznur zaspiewal:
Czarne sanitarki z czarnymi siostrami
Sznur skierowal mikrofon na sale. Stalo tam i tanczylo ze trzystu mlodych ludzi. Sala krzyczala:
– …Bo ja jestem z miesa!!!
Wszyscy zaczeli skakac i spiewac.
Lapin skakal i spiewal ze wszystkimi. Obok skakala i spiewala
– Zegnaj, „Punkcie”! – krzyknal Sznur. Sala zaczela gwizdac.
– Ale zajefajnie, co? – Ilona tracila Lapina piescia w bok.
– Chodz, wezmiemy jakis gazik, poki reszta sie jeszcze nie rzucila! – krzyknal jej do ucha.
– Dobra.
Podeszli do baru.
– Butelke szampana. – Lapin polozyl pieniadze na ladzie.
Barman otworzyl butelke, podal razem z kieliszkami.
– Ruszmy tylki, tam do kata! – Ilona pociagnela Lapina.
W kacie bylo wolne miejsce na rogu grubego drewnianego stolu. Usiedli, Lapin zaczal nalewac szampana do kieliszkow. Obok siedzialo dwoch chlopakow i dziewczyna.
– No co, mistrzu? – Ilona podniosla kieliszek.
– Za co pijemy?
– Yyy… za spotkanie. – Stukneli sie kieliszkami.
– Moze za Sznura?
– To za Sznura.
Wypili.
– Pierwszy raz ich slyszales? – Ilona zapalila papierosa.
– W realu – tak.
– W nagraniu jest niehalo. Tak nie kreci. Wow! – Zawyla. – Ale wypas, normalnie, megawypas! Fu… Teraz mozna by zabakac.
– Chcesz? – Lapin osuszyl kieliszek.
– Aha. Zawsze, kiedy brykam, mam cisnienie na ziolo.
– A tu… da rade dostac? – Lapin rozejrzal sie.
– Dopiero drugi raz tu jestem. Nie znam nikogo.
– A ja pierwszy.
– Seryjnie? Specjalnie na „Leningrad”, tak?
– Aha. Przypadkiem uslyszalem, ze sie tu zadekuja. No to przyjechalem.
Lapin zapalil papierosa.
– Lajtowe miejsce, nie? – Ilona rozejrzala sie. Szybko sie upijala.
– Duza sala. – Lapin potarl piers.
– Jedwabiscie, nie? Curwa, ale mi sie chce bakac! Sluchaj, masz kase?
– A bo co?
– No bo mozemy wypalic w jedno miejsce. Tam jest zawsze. Full opcja. Tyle ze to daleko.
– Gdzie?
– W Sokolnikach.
– A co tam jest?
– Wolna chata. Znajomi wynajmuja.
– Oki, jedzmy.
– Dobranoc, ksiaze!
Ilona wstala, przeciagnela sie. Lapin wzial do reki butelke z resztka szampana. Ruszyli do wyjscia przez sale pelna tanczacych ludzi.
Odebrali z szatni ubrania. Wyszli do polciemnego przejscia z grubymi scianami z zespawanych stalowych kawalkow. Z rzadka majaczyly tu ludzkie postaci.
– Uaah! Zimno… – Ilona skulila sie. Poszla przodem.
Lapin objal dziewczyne. Niezgrabnie i brutalnie przytulil do siebie.
– Czulosci? – zapytala Ilona.
Lapin zaczal calowac jej waskie, zimne usta. Dziewczyna odwzajemnila pocalunek. Wolna reka scisnal jej piers. Z drugiej wyslizgnela mu sie butelka. Rozbila sie im pod nogami.
– Kurwia… – Lapin drgnal.
– Auc! – Ilona spojrzala w dol.
Lapin rozesmial sie:
– Szklo w liczbie mnogiej… to po rosyjsku –
– Bawimy sie? – zapytal jakis chlopak. Kucal pod sciana. Palil.
– Moze wezmiemy nowa? – Lapin chuchnal dziewczynie do ucha.
– Styka! – Ilona z calej sily nadepnela ciemnogranatowa platforma buta na odlamki. Zachrzescily.
Wziela Lapina za reke. Pociagnela do wyjscia.
– Babelki sa lajtowe. Ale tam bedzie lepsiej.
Lapin zatrzymal ja.
– Poczekaj…
– Co? – zatrzymala sie.
Objal Ilone. Zamarl przytulony. Stali chwile.
– Zimno mi – powiedziala cicho i usmiechnela sie.
– Poczekaj… – Glos Lapina zadrzal.