agonia i przerazeniem ginacego szczura, istnieja same z siebie. Przenikaja cialo Barenboima. Serce sciska mu przyplyw silnego wzruszenia, radosci i szczescia. Rozpycha chlopakow, podnosi okrwawionego szczura. Placze, pochyla sie nad nim. Wilgotne oczka szczura zamykaja sie. Jego serce kolacze, posylajac ostatnie pozegnalne fale milosci. Barenboim chwyta je swoim sercem. Rozumie jezyk serc. Jest nieprzekladalny. Jest piekny. Barenboim placze ze szczescia i smutku. Szczurze serce drgnelo ostatni raz. I zatrzymalo sie: NA ZAWSZE! Barenboima przeszywa bol po stracie tego malenkiego serca. Przytula zakrwawione cialko do piersi. Placze na glos, jak w dziecinstwie. Placze dlugo i bezradnie.

Barenboim sie przebudzil.

Jego nagie cialo podrygiwalo w wodzie. Lzy obficie plynely po policzkach. Z trudem podniosl glowe. Skrzywil sie: piers i szyja bolaly jeszcze mocniej. Usiadl w wystyglej wodzie. Otarl lzy. Spojrzal na zegarek: spal 1 godzine 21 minut.

– O-la-la… – Z trudem wyszedl z wanny. Zdjal recznik z suszarki. Wytarl sie. Odwiesil recznik na miejsce. Odwrocil sie do lustra. Podszedl. Zajrzal w swoje niebieskie oczy. Czarne zrenice przypomnialy mu wilgotne szczurze oczka.

– Jadl komputerowe ciasto… – wymamrotal. Zaszlochal: – Jadl… jadl i jadl… bydlaki…

Skurcz wykrzywil mu twarz. Z oczu trysnely lzy.

Wdriebiezgi

00.44.

Klub „Punkt”.

Koncert grupy „Leningrad” zblizal sie do finalu. Wokalista Sznur zaspiewal:

W czarnym, czarnym miescie czarnymi nocami

Czarne sanitarki z czarnymi siostrami

Jada, wciaz sie smieja, piosenki spiewaja.

Ludzie w czarnym miescie jak muchy padaja!

A mnie to po chuju…

Sznur skierowal mikrofon na sale. Stalo tam i tanczylo ze trzystu mlodych ludzi. Sala krzyczala:

– …Bo ja jestem z miesa!!!

Wszyscy zaczeli skakac i spiewac.

Lapin skakal i spiewal ze wszystkimi. Obok skakala i spiewala Ilona: 17 lat, wysoka, szczupla, zywa, rozesmiana twarz, skorzane spodnie, buty na platformie, biala bluzka.

– Zegnaj, „Punkcie”! – krzyknal Sznur. Sala zaczela gwizdac.

– Ale zajefajnie, co? – Ilona tracila Lapina piescia w bok.

– Chodz, wezmiemy jakis gazik, poki reszta sie jeszcze nie rzucila! – krzyknal jej do ucha.

– Dobra.

Podeszli do baru.

– Butelke szampana. – Lapin polozyl pieniadze na ladzie.

Barman otworzyl butelke, podal razem z kieliszkami.

– Ruszmy tylki, tam do kata! – Ilona pociagnela Lapina.

W kacie bylo wolne miejsce na rogu grubego drewnianego stolu. Usiedli, Lapin zaczal nalewac szampana do kieliszkow. Obok siedzialo dwoch chlopakow i dziewczyna.

– No co, mistrzu? – Ilona podniosla kieliszek.

– Za co pijemy?

– Yyy… za spotkanie. – Stukneli sie kieliszkami.

– Moze za Sznura?

– To za Sznura.

Wypili.

– Pierwszy raz ich slyszales? – Ilona zapalila papierosa.

– W realu – tak.

– W nagraniu jest niehalo. Tak nie kreci. Wow! – Zawyla. – Ale wypas, normalnie, megawypas! Fu… Teraz mozna by zabakac.

– Chcesz? – Lapin osuszyl kieliszek.

– Aha. Zawsze, kiedy brykam, mam cisnienie na ziolo.

– A tu… da rade dostac? – Lapin rozejrzal sie.

– Dopiero drugi raz tu jestem. Nie znam nikogo.

– A ja pierwszy.

– Seryjnie? Specjalnie na „Leningrad”, tak?

– Aha. Przypadkiem uslyszalem, ze sie tu zadekuja. No to przyjechalem.

Lapin zapalil papierosa.

– Lajtowe miejsce, nie? – Ilona rozejrzala sie. Szybko sie upijala.

– Duza sala. – Lapin potarl piers.

– Jedwabiscie, nie? Curwa, ale mi sie chce bakac! Sluchaj, masz kase?

– A bo co?

– No bo mozemy wypalic w jedno miejsce. Tam jest zawsze. Full opcja. Tyle ze to daleko.

– Gdzie?

– W Sokolnikach.

– A co tam jest?

– Wolna chata. Znajomi wynajmuja.

– Oki, jedzmy.

– Dobranoc, ksiaze!

Ilona wstala, przeciagnela sie. Lapin wzial do reki butelke z resztka szampana. Ruszyli do wyjscia przez sale pelna tanczacych ludzi.

Odebrali z szatni ubrania. Wyszli do polciemnego przejscia z grubymi scianami z zespawanych stalowych kawalkow. Z rzadka majaczyly tu ludzkie postaci.

– Uaah! Zimno… – Ilona skulila sie. Poszla przodem.

Lapin objal dziewczyne. Niezgrabnie i brutalnie przytulil do siebie.

– Czulosci? – zapytala Ilona.

Lapin zaczal calowac jej waskie, zimne usta. Dziewczyna odwzajemnila pocalunek. Wolna reka scisnal jej piers. Z drugiej wyslizgnela mu sie butelka. Rozbila sie im pod nogami.

– Kurwia… – Lapin drgnal.

– Auc! – Ilona spojrzala w dol.

Lapin rozesmial sie:

– Szklo w liczbie mnogiej… to po rosyjsku – wdriebiezgi.

– Bawimy sie? – zapytal jakis chlopak. Kucal pod sciana. Palil.

– Moze wezmiemy nowa? – Lapin chuchnal dziewczynie do ucha.

– Styka! – Ilona z calej sily nadepnela ciemnogranatowa platforma buta na odlamki. Zachrzescily.

Wziela Lapina za reke. Pociagnela do wyjscia.

– Babelki sa lajtowe. Ale tam bedzie lepsiej.

Lapin zatrzymal ja.

– Poczekaj…

– Co? – zatrzymala sie.

Objal Ilone. Zamarl przytulony. Stali chwile.

– Zimno mi – powiedziala cicho i usmiechnela sie.

– Poczekaj… – Glos Lapina zadrzal.

Вы читаете Lod
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату