– Ty tez zyjesz, brachu. – Hasan spojrzal na niego powaznie. – Obaj jestesmy zywi. Poki co.

– Poki co?

– Poki rozumiemy, ze trumna nie ma kieszeni.

Dato odwrocil sie. Podszedl do okna. Pokolysal sie na palcach. Hasan podszedl do niego. Polozyl mu reke na ramieniu.

– Znasz mnie, wspolasie. Ja cudzego nie tykam. Mnie na proszek wystarcza.

Dato patrzyl przez okno na wieczorna Moskwe:

– Gowno!

– Cos trzeba z nimi zrobic, wspolasie.

– Cos… – Dato zakolysal sie na palcach. – Cos, kurwa…

Gwaltownie sie odwrocil. Poszedl do kuchni. Hasan niespiesznie ruszyl za nim.

W kacie stala masywna biala lodowka Bosch. Dato otworzyl zamrazarke. Byla pelna jedzenia. Zaczal wyrzucac je na podloge. Produkty z gluchym stukotem upadaly na marmur. Pod spodem lezal duzy blok lodu. Dato spojrzal na niego ze zloscia.

– To dlatego ze nie zre nic mrozonego… tak, suko?

Zblizyl sie do Nataszy.

Pochlipywala. Odwrocila sie. Hasan patrzyl ponurym wzrokiem

– Bezpieczne miejsce, tak?

– No, od kiedy sie baby, kurwa, zrobily takie madre? – Dato klepnal sie po udach. – Nie rozumiem, co jest grane!

– Emancypacja – nieoczekiwanie odezwal sie Pieka.

– Co? – Dato obrocil na niego wzrok.

– No… to kiedy baby maja rowne prawa z facetami – wymamrotal Pieka.

Dato przyjrzal mu sie uwaznie. Odwrocil sie do Hasana.

– Dawaj skrzynie.

Hasan wyjal komorke. Zadzwonil:

– Podjezdzaj.

Po paru minutach do mieszkania weszlo dwoch mezczyzn ze skrzynia. Naciagneli na rece gumowe rekawiczki. Przelozyli bryle lodu z zamrazalnika do skrzyni i ostroznie wyniesli.

Dato nalal sobie wodki. Wypil duszkiem.

– Wiec tak. Pomarancza – na smietnik.

Pomarancz szarpnal sie z calej sily. Krzyknal cos niezrozumiale. Pieka i Lom przygnietli go. Lom zarzucil petle na gruba, piegowata szyje Pomarancza.

Natasza zwymiotowala. Glowa opadla jej bezsilnie.

Pomarancz dlugo charczal i rzucal sie w drgawkach. Wypuszczal gazy.

W koncu ucichl.

Pieka przyciagnal z garderoby duza niebieska plastikowa walizke na kolkach. Wlozyli do niej trupa Pomarancza. Wywiezli z kuchni. Potem z mieszkania.

Drzwi zamknely sie za nimi.

Hasan usiadl przy stole. Wyjal swoja tabakierke. Wysypal na talerz kokaine. Zaczal ja rozcierac plastikowa karta.

Dato wyjal z kieszeni klucz. Odpial reke Nataszy od kaloryfera. Natasza bezsilnie rozplaszczyla sie na podlodze. Oddychala szybko. Trzesla sie.

Dato otworzyl drzwi zamrazarki.

– Wlaz.

Natasza podniosla glowe.

– Wlaz, szczurza suko!

Poslusznie weszla do zamrazarki. Dato zatrzasnal drzwi. Oparl sie plecami.

– Zamroze w pizdu. I koniec.

Hasan usmiechnal sie. Wciagnal nosem kokaine. Potem jeszcze raz.

Dato wyjal papierosy. Zapalil.

Natasza ledwo doslyszalnie skomlala w zamrazarce.

Dato palil. Hasan nacieral dziasla kokaina.

– Znajde sobie nowa kurwe – powiedzial Dato.

Hasan wstal. Podszedl do niego.

– Wyslij ja do Turcji. Do Rusrama.

– Co za Rustam, do chuja?! – Dato potrzasnal glowa ze zloscia. – Do kostnicy, kurwa, a nie do Turcji!

– Brachu, nie rob tego.

– Spierdalaj. To moja baba.

– Baba twoja. Ale sprawa – nasza.

Natasza skowyczala i walila w drzwiczki lodowki.

– Ucisze ja w chuj, – Dato z uporem potrzasal glowa. – Przechodzona pizda!

– Daj spokoj, Dato.

– Odwal sie!

– Daj spokoj, wspolasie.

– Odejdz, Hasan, nie draznij mnie, do kurwy nedzy!

– Daj spokoj! Wszystkich wjebiesz, baranie! – Hasan rzucil sie na Dato.

– Gdzie… zabieraj lapy… – Szarpal sie tamten.

– Baranie…

– Zabierz… lapy… swirze…

Bili sie przy bialej duzej lodowce.

– Jestem w ciazy! – dobieglo z zamrazarki.

Natychmiast przerwali walke.

Dato odepchnal Hasana. Otworzyl drzwi.

– Co?

Natasza siedziala zgieta.

– Cos powiedziala?

– Jestem w ciazy – powtorzyla cicho.

– Z kim? – burknal Dato.

– Z toba.

Dato patrzyl na nia tepo. Na jej gole kolana. Potem na palce nog pomalowane na ciemnogranatowo. Obok jej nog lezal oszroniony pierog.

Dato zapatrzyl sie na ten pierog.

Natasza wypadla z zamrazarki na podloge. Pelzla po marmurze.

– Kiedy… ktory? – zapytal Dato.

– Drugi miesiac… – Wypelzla z kuchni. Poczolgala sie do lazienki.

Dato ze zmeczeniem potarl nasade nosa. Hasan klepnal go w ramie.

– No, brachu, a tys chcial ja zamrozic!

Blokada

4.15.

Mieszkanie wynajmowane przez Komara i Wike.

Zapuszczona lazienka, niebieskie, miejscami odlupane kafeiki, rdzawe zacieki w wannie i umywalce blade

Вы читаете Lod
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату