krepdeszynu, kapelusik z niebieskiego jedwabiu z niebieska woalka, niebieskie lakierowane buciki, kolczyki i bransoletke z turkusami.

Przeniesli mnie do jadalni.

Duza, polokragla, utrzymana byla w tych samych zlocisto-niebieskich tonacjach. W czterech zlotych wazach staly biale roze i lilie. Za szerokimi oknami zielenial las swierkowy.

Zasiadlam przy stole ze zlota zastawa i wyciagnelam rece. Mef i Por od razu owinely je cieplymi wilgotnymi serwetkami. Brat Rat podal polmisek z tropikalnymi owocami. Wszedl jeden z moich szesciu sekretarzy – brat Ga. Zaczal czytac komunikaty.

Jadlam niespiesznie, sluchajac go.

Skonczyl czytac i oddalil sie.

Po posilku znow wyciagnelam rece. I znow dwie wilgotne serwetki troskliwie mi je wytarly.

Przeniesiono mnie do sali obcowania serc: okraglej, bez okien. Sciany w sali byly ozdobione niebieskim jaspisem.

Posrodku kleczalo trzech nagich braci. Ukleklam obok nich. Objeli mnie.

Nasze serca zaczely rozmawiac.

Uczylam ich slow.

Ale niezbyt dlugo: z jekiem rozkoszy rozluznilismy objecia, a mnie przeniesiono do pokoju wypoczynkowego.

Cichy pokoj, wyposazony w miekkie, zloto-niebieskie meble, przepojony byl wschodnimi wonnosciami. Dopoki, na wpol lezac, spoczywalam w fotelu, siostry masowaly mi rece. Nastepnie wypilam herbate z altajskich ziol.

Wszedl sekretarz.

Zrozumialam: juz czas.

Wyniesiono mnie z domu. Przed marmurowym gankiem stal moj ciemnogranatowy samochod i dwa auta ochrony. Bylo slonecznie i po wiosennemu swiezo. Resztki sniegu stopnialy, na trawnikach kielkowala zielona trawka. Dzieciol stukal w sucha galaz. Ogrodnik Eb odbudowywal piramide w ogrodku skalnym. Przed brama spacerowal ochroniarz z automatem.

Usadowiono mnie w samochodzie.

Pojechalismy do Moskwy.

Ciezka limuzyna poruszala sie bezszelestnie, lekko mnie kolyszac. Patrzylam przez okno. Uwielbialam okolice Moskwy, to zadziwiajace polaczenie dzikiej przyrody i dzikich siedzib ludzkich. Ziemskie zycie wydawalo sie tu mniej koszmarne. Droga wiodla poprzez masywy lesne, wsrod drzew migaly zarysy dacz. Tak samo migaly czterdziesci lat temu. Nic sie tu nie zmienilo od czasow stalinowskich. Tylko ogrodzenia byly wyzsze i bogatsze.

Za to Moskwa zupelnie sie zmienila. Rozpelzla sie. Zrobilo sie jej zbyt duzo.

Jechalismy Szosa Rublowska obok bialych wielkoplytowych blokow. Maszyny z miesa uwazaja je za szpetne, wola domy z cegly. Ale co to w ogole takiego – dom dla ludzi? Straszna, ograniczona przestrzen. Odzwierciedlone w kamieniu, zelazie i szkle pragnienie ukrycia sie przed Kosmosem. Trumna. Do ktorej czlowiek wypada z lona matki.

Wszyscy oni zaczynaja swoje zycie w trumnach. Albowiem sa martwi od urodzenia.

Patrzylam na okna wielkoplytowych domow: tysiace jednakowych trumienek.

A w kazdej rodzina maszyn z miesa gotuje sie na smierc.

Jakie to szczescie, ze MY jestesmy inni.

Minelismy ulice Mosfilmu i limuzyna skrecila ku Worobjowym Gorom. Tutaj bylo jak zawsze pusto i duzo przestrzeni, nad ktora gorowal tylko pomnik czasow stalinowskich – Uniwersytet Moskiewski.

Kilka gladkich zakretow – i podjechalismy do naszej kliniki rehabilitacyjnej. Zbudowano ja piec lat temu. Lezeli tam nowo odnalezieni bracia i siostry. Opatrywano tutaj ich rany po lodowych mlotach.

Siostra Haro podtoczyla fotel na kolkach do mojego samochodu. Pomogli mi w nim usiasc i zawiezli do kliniki. W korytarzu czekaly na mnie doswiadczone Mer i Ire. Powitalam ich serca blyskiem.

– Sa gotowi – poinformowala Mer.

Zawiezli mnie na sale.

Tam, na wielkim bialym lozku, lezalo troje odnalezionych. Byli wyczerpani serdecznym placzem, wstrzasajacym przez tydzien ich sercami.

Moje serce zaczelo ostroznie muskac te trzy przebudzone serca.

W ciagu pol minuty wiedzialam o nich wszystko.

Kiedy sie obudzili, powiedzialam:

– Ural, Diar, Moho. Jestem Hram. Witam was. Wasze serca plakaly przez siedem dni. To placz zalu i wstydu za minione martwe zycie. Teraz wasze serca sie oczyscily i nie beda wiecej plakac. Gotowe sa kochac i mowic. Teraz moje serce powie waszym sercom pierwsze slowo w najwazniejszym jezyku. W jezyku serca.

Troje odnalezionych patrzylo na mnie.

I moje serce zaczelo z nimi rozmawiac.

CZESC TRZECIA

INSTRUKCJA OBSLUGI ZESTAWU TERAPEUTYCZNEGO „LOOD”.

1. Rozpakuj pudelko.

2. Wyjmij z pudelka helm Virtual-Reality, napiersnik, minilodowke, komputer, kable laczace.

3. Natychmiast podlacz minilodowke do sieci, by zapobiec roztopieniu sie lodu. Pamietaj, ze akumulator moze utrzymywac odpowiednia temperature w minilodowce najwyzej trzy dni!

4. Po zapoznaniu sie z punktem Przeciwwskazania i upewnieniu sie, ze nie ma zadnych przeciwwskazan do stosowania systemu terapeutycznego,,LOOD”, ukryj sie w cichym pokoju i zamknij drzwi, aby nikt nie mogl Ci przeszkodzic w czasie seansu. Obnaz sie do pasa, zaloz napiersnik, zapnij pasy mocujace na plecach i ramionach. Mechanizm uderzeniowy powinien znajdowac sie dokladnie posrodku mostka. Otworz minilodowke, wyjmij jedna z dwudziestu trzech lodowych bryl. Zdejmij z niej polietylenowe opakowanie, wloz lod do gniazda mechanizmu uderzeniowego, blokujac go uchwytem. Polacz zestaw „LOOD” kablami. Wlacz interface zasilania komputera do gniazdka. Usiadz wygodnie. Rozluznij sie. Postaraj sie o niczym nie myslec. Wez do prawej reki kontroler sterowania (pad). Nacisnij przycisk ON. Przekonaj sie, czy mechanizm uderza lodowym grotem w srodek Twojej klatki piersiowej, naloz na glowe helm VR. Seans terapeutyczny „LOOD” trwa od dwoch do trzech godzin. Jesli w czasie seansu odczujesz dyskomfort, nacisnij przycisk OFF, ktory w odroznieniu od przycisku ON posiada chropowata powierzchnie.

5. Po zakonczeniu seansu zdejmij helm VR i napiersnik, odlacz system. Przyjmij pozycje horyzontalna, postaraj sie rozluznic, myslac o Wiecznosci. Kiedy ochloniesz, wstan, odlacz od helmu odsysacz lez, przemyj go ciepla woda, wytrzyj i umiesc w helmie VR.

PRZECIWWSKAZANIA

Вы читаете Lod
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату