Z systemu terapeutycznego „LOOD” absolutnie nie powinny korzystac osoby z chorobami ukladu krazenia i niewydolnoscia serca, zaburzeniami ukladu nerwowego, chore psychicznie, kobiety w ciazy i karmiace piersia, alkoholicy, narkomani, inwalidzi wojenni oraz dzieci ponizej 18. roku zycia.
OSTRZEZENIE
1. Zaleca sie nie wiecej niz dwa seanse dziennie.
2. Jesli poczujesz po seansie dyskomfort, zwroc sie do firmy „
3. Jesli przerwales seans,
4. Nie wystawiaj urzadzenia na bezposrednie dzialanie promieni slonecznych, wilgoci i niskich temperatur.
OPINIE I SUGESTIE PIERWSZYCH UZYTKOWNIKOW SYSTEMU TERAPEUTYCZNEGO „LOOD”.
Do dnia dzisiejszego bylem z zasady zdecydowanym wrogiem postepu i podejrzliwie odnosilem sie do wszelkich nowosci naszego wieku zaawansowanych technologii, ktore nam obiecuja „szczescie i natychmiastowy raj”. Nie mialo to absolutnie nic wspolnego z moimi „ekologicznymi” przekonaniami; wyplywalo raczej z samej logiki mojego zycia i tworczosci. Prowadzilem dosc samotniczy tryb zycia, mieszkalem na wsi, kontaktowalem sie z waskim kregiem ludzi o podobnych pogladach. Raz na cztery lata robilem film. Wielu krytykow okreslalo moje filmy jako „elitarne”, „hermetyczne”, nawet „wysoce marginalne”. Mieli racje: zawsze stalem na strazy elitarnosci sztuki, „kina nie dla mas”. Za swojego najwiekszego wroga uwazalem Hollywood, tego wielkiego „McDonald’sa”, ktory zawalil swiat kinematografii fast foodem watpliwej jakosci. Moimi idolami i nauczycielami byli Eisenstein, Antoniom i Hitchcock. Jesli chodzi o przekonania polityczne, bylem anarchista, wielbicielem Bakunina i Kropotkina, walczacych z pozbawiona oblicza machina panstwa. Aktywnie wspieralem „zielonych”, uczestniczylem nawet w ich dwoch akcjach. Urodzilem sie i dorastalem w panstwie totalitarnym i zawsze bylem wewnetrznie spiety, oczekujac agresji z zewnatrz. Dlaczego mowie teraz o moich przekonaniach politycznych? Dlatego, ze w czlowieku wszystko jest wzajemnie powiazane. Etyka i estetyka, pozywienie i stosunek do zwierzat. Dokladnie tak samo bylem spiety rowniez dzis rano, kiedy kurier dostarczyl mi system „LOOD”. Przedstawiciele producenta kilkukrotnie dzwonili do mnie i dlugo namawiali do przyjecia tego prezentu. Poczatkowo, rzecz jasna, odmawialem. Mialem po uszy reklamy tego systemu i w ogole tego calego szumu medialnego ostatnich miesiecy.
Powtarzam, ze nigdy nie wierzylem w „natychmiastowy raj”, ani w zyciu, ani w sztuce. Z drugiej strony wrzawa w mediach wokol „krachu swiatowej kinematografii” w zwiazku z pojawieniem sie systemu, porownanie go z torpeda, zdolna zatopic Hollywood, wzbudzily we mnie pewna zawodowa ciekawosc. Krotko mowiac, kiedy otrzymalem pudelko z systemem, zjadlem sniadanie, wypilem tradycyjnie filizanke herbaty owocowej, wysunalem swoj stary skorzany fotel na srodek pokoju, usiadlem i zastosowalem sie scisle do instrukcji. Wlozylem helm i wcisnalem przycisk „ON”. Przed oczyma mialem poczatkowo nieprzenikniona ciemnosc. Mlotek z lodem zaczal rownomiernie stukac w moja klatke piersiowa. Minela minuta, nastepna. Siedzialem, wbijajac wzrok w ciemnosc. A lodowy mlotek uderzal. Bylo w tym cos wzruszajacego i smiesznego. Przypomnialem sobie, jak w dziecinstwie, kiedy mieszkalem na prowincji, w zagajniku mieszkal ogromny dzieciol. Takiego duzego dzieciola nikt nigdy nie widzial – ani ojciec, ani sasiedzi. Duzy, czarny, z bialymi kosmatymi lapami i bialym lebkiem. Wszyscy chodzili do zagajnika ogladac ogromnego dzieciola. Wreszcie ktos powiedzial, ze to dzieciol kanadyjski i w Rosji nie wystepuje. Prawdopodobnie przylecial z ogrodu zoologicznego albo ktos go przywiozl i nie upilnowal. Pracowal jak nakrecony – stukal nieprzerwanie. Glosno, donosnie! Budzil mnie tym stukaniem. Bieglem na niego popatrzec. A on nikogo sie nie bal, zajety swoja robota. Tak przywyklismy do czarnego dzieciola, ze zaczelismy go nazywac Stachanow. Potem jakis chuligan z sasiedniej ulicy zabil dzieciola kamieniem. Powiesil go na drzewie lebkiem w dol. Strasznie plakalem. Byc moze wlasnie tego dnia zostalem ekologiem… I nagle, wspominajac martwego dzieciola i wciaz patrzac w mrok, zaplakalem. A na sercu zrobilo sie tak goraco i ciezko, jak zdarzalo mi sie tylko w dziecinstwie, kiedy czlowiek wszystko przezywa intensywniej. Bylo mi strasznie zal dzieciola i w ogole wszystkich zywych istot. Z oczu poplynely mi lzy. A w helmie od razu zaczely dzialac odsysacze lez. To bylo bardzo przyjemne uczucie. Dygotalem w napadach kosmicznego smutku. Mloteczek zas wciaz stukal i stukal, ale ja juz odczuwalem nie uderzenia, tylko delikatny ucisk posrodku piersi. Fale wspolczucia dla zywej istoty naplywaly jak przyboj. A kazda fala konczyla sie lzami, ktore natychmiast znikaly w odsysaczu lez. Mloteczek zastukal szybciej, fale zaczely naplywac czesciej, az spadla na mnie istna lawina. Wodospad smutku. Wrecz trzaslem sie od placzu. To bylo fenomenalne. Ostatni raz tak ryczalem szesnascie lat temu, kiedy umarla mama. Nie pamietam, jak dlugo to trwalo – pol godziny, moze godzine. Ale nie czulem zadnego strachu czy dyskomfortu. Przeciwnie, przyjemnie mi bylo plakac, to oczyszczalo dusze. Pograzalem sie w tym bez reszty. W koncu placz stopniowo ustal, oprzytomnialem. Mlotek stukal tak szybko, ze odnosilem wrazenie, iz w klatce piersiowej mam otwor do samego serca. Kosmiczny smutek ustapil uczuciu niewiarygodnego spokoju i rozkoszy. NIGDY w zyciu nie bylo mi tak spokojnie i dobrze! I w tym momencie na wewnetrznym ekranie helmu przed moimi oczyma pojawil sie obraz. A raczej
Wczoraj otrzymalam niespodziewany prezent od firmy „LOOD” – zestaw pod takaz nazwa. Trwajacy dziewiec miesiecy szum medialny wokol tego projektu doprowadzil do szczesliwych narodzin – na swiat przyszlo nowe dziecko zaawansowanych technologii. W obecnosci meza, syna i przyjaciol wyprobowalam na sobie dzialanie tego „cudu XXI wieku”, przy ktorego pomocy jego tworcy zamierzaja „rozwiazac problem wyobcowania w naszym skomplikowanym swiecie”. Wlozylam helm, wlaczylam aparat i czekalam. „Cudlod” osadzony w mechaniczny mlotek zaczal uderzac mnie w piers. Pierwsze minuty uplynely w ciszy i ciemnosci. W stanie oczekiwania w atramentowej ciemnosci czlowiek zwykle zaczyna wspominac. Nie wiedziec czemu przypomnialam sobie, jak kiedys ojciec zawiozl mnie na wies do swoich krewnych. Mialam jakies dziesiec lat. Krewni specjalnie dla nas zarzneli cielaka. Nazywal sie Bor’ka. Widzialam w komorce jego glowe. Ogarnal mnie strach i wstret. Wybieglam