– Oczywiscie.

– To znaczy, ze jestesmy niemal tuz w linii prostej nad nim – stwierdzil zdziwiony Faron.

Marco dodal:

– To moze oznaczac, ze znajdujemy sie bardzo blisko jadra Gor Czarnych.

– Prawdopodobnie. Nigdy sie nie spodziewalem, ze zobacze nasza ojczyzne jako ksiezyc na kopule nieba. Jakaz ona malenka! Jak wieksza gwiazdka.

– To fantastyczne, ze swiatlo dociera nawet tutaj – powiedzial Dolg. – Wiecie, az ssie mnie w zoladku z tesknoty za domem!

– Na pewno nie jestes w tym osamotniony – usmiechnal sie Ram krzywo. – Gere i Freke, co wiecie o tej dolinie?

Gere odparl:

– Musicie pamietac, ze Gory Czarne ciagna sie bardzo daleko. Nas przetrzymywano w surowej izolacji w naszej czesci. Przypuszczam jednak, ze wiemy co nieco o rym zakatku, prawda, Freke?

– Owszem – przyznal drugi wilk. – Wydaje mi sie, ze istnialo tu kiedys cos w rodzaju spolecznosci. Ale tutejsi mieszkancy, czy jak ich nazwac, wszczeli spor z poteznymi panami, a ci zeslali na to miejsce kamienna lawine. Przypuszczam, ze pod usypiskami glazow znajduja sie jakies osady.

– Wspaniali wladcy – mruknal Faron. – Tich, co sadzisz o mozliwosciach posuwania sie naprzod w tym miejscu?

– J2 radzil sobie w trudniejszym terenie – odparl Madrag. – Ale troche nas pohusta.

– O, bez watpienia. Co ty na to, Ram?

Lemuryjczyk zastanawial sie.

– To bedzie wlasciwie jazda na oslep. Jak myslicie, moze powinnismy wyslac gondole na zwiad?

Wszyscy uznali pomysl za swietny. Poniewaz najlepsi kierowcy gondoli, Jori i Tsi, byli poza zasiegiem, Ram zdecydowal, ze poleci osobiscie. Chcial zabrac ze soba jednego z duchow i oba wilki, one bowiem najlepiej znaly okolice.

– Boje sie zabierac kogos wiecej – przyznal. – Nie mozemy zanadto sie rozpraszac. Nie mozemy juz nikogo utracic.

To, ze sam pragnal kierowac gondola, wynikalo stad, ze nie potrafil dluzej zniesc bezczynnosci, musial zaczac szukac Indry. Nie mogl uwierzyc, ze dziewczyna zniknela juz na zawsze.

Reszta uczestnikow wyprawy obiecala, ze bedzie sie trzymac J2 i do powrotu gondoli nigdzie sie nie ruszy. Zwiadowcom wyznaczono dwie godziny, ani chwili wiecej, pozniej J2 mial znow potoczyc sie naprzod.

Ale szybko przemieszczajaca sie gondola w ciagu dwoch godzin mozna dotrzec daleko.

Wilki sprawialy wrazenie zadowolonych z przydzielonego im zadania. Ostrozna prosba Armasa, by przynajmniej jeden zostal w J2, nie spotkala sie z entuzjazmem. Oba chcialy wyruszyc na zwiad, naprawde do czegos sie przydac.

Staly na przedzie gondoli i tak wyciagaly pyski, ze az uszy im powiewaly. Ram wybral z duchow Heikego, poniewaz Mar musial zostac przy Shirze, ktorej starano sie nadzwyczajnie strzec, a Cien niedawno wykonal wazne zadanie.

Gondola w oszalamiajacym tempie sunela przez powietrze. Najpierw wzdluz krawedzi zniszczonej doliny, zorientowali sie jednak, ze niczego ciekawego tu nie znajda. Aby moc dokladnie przyjrzec sie calemu obszarowi, musieli wzniesc sie wyzej.

Ram zawrocil wiec gondole i przez chwile pozwolil jej leciec ta sama droga co poprzednio, ale w poblizu J2 skrecil w lewo i gwaltownie wzniosl sie w gore wzdluz skalnej sciany. Zatrzymal pojazd dopiero wtedy, gdy znalezli sie ponad wzniesieniem.

Widok byl zaiste przerazajacy. Jak okiem siegnac rozciagaly sie jedynie wierzcholki gor, ostre, postrzepione.

Freke poprosil:

– Podjedz do krawedzi tego szczytu, tylko ostroznie.

Ram zrobil, o co go proszono. Gorski masyw ciagnal sie szeroko, wreszcie jednak dotarli do jego krawedzi i stamtad roztoczyla sie rozlegla perspektywa na kolejna doline. A stamtad jeszcze dalej na inne.

– Poznaje to miejsce – oswiadczyl Gere, a Freke kiwnal lbem.

– Predko – warknal nagle. – Chowajmy sie za ten grzbiet.

Ram skrecil i ukryl gondole.

– Ale dlaczego? – spytal.

Oba wilki wskazaly wysoki szczyt po drugiej stronie doliny.

– Jesli ci, tam na gorze, dostrzega nas, bedzie zle – odparl Freke.

– Wytlumacz nam, co widzimy.

– Dolina po drugiej stronie kolejnego lancucha gor jest najwazniejsza – odpowiedzial Freke. – Wlasnie tam znajduje sie samo jadro Gor Czarnych.

– To znaczy, ze musimy przebyc te doline i wyminac ten niebezpieczny szczyt, aby tam dotrzec?

– Tak.

– A co wobec tego widac w dole?

Teraz wlaczyl sie Gere:

– Pracowalismy tu kiedys dawno temu, do czasu az przeniesiono nas do najsurowszego wiezienia. Lezy ono za kolejna dolina. Tutaj w dole przebywa wielu wiezniow, ktorzy dobrowolnie zgodzili sie przejsc na sluzbe zla. Tu cwiczy sie zolnierzy, organizuje armie. Armie, ktore maja zajac Krolestwo Swiatla.

– To znaczy, ze wlasnie tutaj mieszkali Hannagar i Elja?

– Prawdopodobnie. Wytwarza sie tu rowniez takie rzeczy, ktore maja uczynic zycie wladcow w gorach bardziej znosnym. Pozniej moge opowiedziec o tym dokladniej, na razie nie mamy czasu. Faron chcial, zebysmy ujawnili jak najwiecej szczegolow, i tak sie stanie, ale w bardziej bezpiecznym miejscu.

Ram zamyslil sie. Usilowal wyrobic sobie jakies pojecie o tym, co wlasnie uslyszal.

– Faron nie odnosi sie juz do nas z taka rezerwa jak na poczatku – zauwazyl Heike.

– To prawda – przyznal Ram. – Wydaje mi sie, ze nas zaakceptowal.

– Klopoty zawsze zblizaja ludzi, ale… prawde powiedziawszy, odnosze wrazenie, ze on nas wrecz lubi.

– Wydaje mi sie, ze dobrze sie wsrod nas czuje. Wsrod nas wszystkich, bez wyjatku – oswiadczyl Ram.

Nagle powietrze przeszyl jakis dzwiek. Byl tak ostry i rozlegal sie tak blisko, ze az sie skulili, a Heike rekami zaslonil uszy.

Smiertelne krzyki od strony Gor Czarnych.

Ale teraz brzmialy jak… przerazliwy smiech?

Dlaczego?

Uslyszeli cos jeszcze. Posrod drwiacego smiechu, ktory to cichl, to znow narastal, rozbrzmiewal jakis syczacy wsciekly szept, ktorego nie mogli zrozumiec.

Freke stwierdzil bezdzwiecznie:

– Ktos rozdraznil wladcow, nasi przyjaciele triumfuja.

– Przyjaciele? – ostro spytal Ram. – Chcesz powiedziec, ze ci, ktorzy tak jekliwie sie skarza, to wasi przyjaciele?

– Oczywiscie, ich tesknota za wolnoscia jest rownie silna jak nasza. Oni jednak tesknia za czyms jeszcze.

– A za czym? Za Krolestwem Swiatla?

– Za nim byc moze rowniez. Ale przede wszystkim za rehabilitacja, za odzyskaniem honoru, za zrozumieniem.

Ram i Heike patrzyli na niego, lecz nie uzyskali wiecej wyjasnien.

Ram w wyposazeniu gondoli odszukal lornetke i usilowal dokladniej sie przyjrzec rozposcierajacej sie u ich stop dolinie. Potem skierowal przyrzad na wysoka gore po drugiej stronie. Dookola dostrzegal wiele ostrych szczytow, ten jednak byl najbardziej przerazajacy. Otulala go gesta mgla, nie widac wiec bylo, jak wysoko sie wznosi. Bilo tez od niego cos odpychajacego, czego nie dalo sie wytlumaczyc.

– Opowiedzcie nam o nim, wilki – poprosil Heike.

Gere odparl:

– Podobno zrodlo zla znajduje sie tam w glebi.

Вы читаете Strachy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату