Uslyszal szept Rama:

– Nie przerywajcie, zmniejszaja sie. Wszystkie.

Marco katem oka obserwowal Mara i Cienia. Czola im blyszczaly, wlosy lepily sie od morderczego wysilku, jakim bylo zaklinanie.

Pozostala czesc grupy czekala. Wyraznie bylo widac, ze cmy atakuja coraz mniej zapalczywie. Moze nie mialy takiej smialosci, pozbawione zadel, lub instynkt im podpowiedzial, ze przeciwnicy sa teraz od nich wieksi.

Gdyby owady mialy dosc rozumu, odfrunelyby, gdy ich ciala wciaz jeszcze mialy dlugosc jednego metra. One jednak podlegaly rozkazom zla i zapewne nie mogly zaprzestac daremnych prob sforsowania metalowego pancerza za pomoca skrzydel i slabych juz teraz szczek.

Pozostaly wiec przy Juggernaucie, stale sie kurczac.

Wreszcie osiagnely naturalna wielkosc. I tak byly stosunkowo duze jak na nocne motyle.

– Co z nimi zrobimy? – mruknal Cien do Marca.

Ksiaze Czarnych Sal zastanawial sie przez chwile.

– Trudno zdecydowac. One przebywaja wszak w samym srodku Gor Czarnych, nie na skraju, tak jak larwy.

– Potrafia jednak fruwac.

– Owszem, wszystko jednak zalezy od tego, na ile mocno tkwia w szponach zla. Sprobujmy wpoic im mysli o dobroci i o ucieczce z tego obszaru w przyjemniejsze okolice. Czy to sie uda, nie wiemy. Byc moze zlo dogoni je po drodze i znow przeobraza sie w potwory.

Cien kiwnal glowa na znak aprobaty.

Marco naradzal sie z Gerem i Frekem. W jakim kierunku powinny udac sie owady, by uniknac najwiekszego zagrozenia?

Wilki uznaly za wielki zaszczyt, ze potezny ksiaze prosi je o rade. Pokazywaly i wyjasnialy, w jaki sposob oddalic sie jak najbardziej od gory zla, nie bedac przy tym dostrzezonym. Owady powinny przekradac sie przez doliny wzdluz pasma gor, co bedzie dla nich latwiejsze teraz, gdy na powrot staly sie takie male.

Wszystko to Marco i jego przyjaciele starali sie przekazac przadkom.

Szary legion gromada oddalil sie od J2 w poszukiwaniu schronienia w Ciemnosci.

W ostatniej chwili Marco poslal jeszcze cmom nieco moze zartobliwa, lecz wynikajaca z prawdziwej troski mysl: „I badzcie lagodne dla tamtejszych lasow!”

Uczestnicy ekspedycji odetchneli z ulga. Powietrze zostalo oczyszczone. Na ziemi pozostalo tylko mnostwo zadel, ktore z wolna rozplywaly sie w nicosc. Byly wszak jedynie dzielem zlych mysli, wytworem czarow.

– Co sie stalo?

– Szary legion uciekl, na powrot przemieniony w robactwo.

– Sprowadzic ich z powrotem!

– Na nic sie to nie przyda. Wsrod naszych wrogow jest co najmniej jedna potezna moc. Jego dziela nie da sie odmienic.

– To niemozliwe. Nie istnieja dobre moce obdarzone taka potega. Nasza sila jest zawsze wieksza, pamietajcie o tym!

– Sam wiec zajmij sie sprowadzeniem tych robakow!

– Co takiego? Ja? Mialbym… Poslijcie po niezwyciezonego!

– Nie wpadaj w histerie. Mielibysmy wykorzystac nasza atutowa karte do sprowadzenia marnych ciem, gdy naszymi fundamentami po raz pierwszy wstrzasnela tak niebezpieczna obca moc? Najbardziej niebezpieczna, z jaka dotychczas mielismy do czynienia. Straznicy i Obcy sa niczym w porownaniu z tymi, ktorzy teraz nadchodza. Wyslijcie owadozercow w poscig za szarym legionem i skupcie sie na prawdziwym wrogu.

– Teraz ty wykazujesz sie glupota. Jakiz sens ma tracenie czasu i sil na dalsze unicestwianie tych robakow? Coz to ma za znaczenie, czy zostana pozarte czy nie?

– Zasluzyly na kare.

– Wykorzystaj wszystkie zasoby do zwalczenia intruzow! Za wszelka cene nie moga sie spotkac.

– Masz racje, niech cmy leca tam, gdzie sie im podoba, my musimy miec oko na tych, ktorzy sie tu wdarli. Wystawic podwojne straze przy tym okropnym jasnym zrodle!

– Nie dotra do niego, za wiele sobie wyobrazaja.

– Zastanawiam sie, kim sa, co to za moc. Gdybysmy to wiedzieli, mielibysmy nad nimi przewage.

– Niewatpliwie. Zastanowmy sie. Znamy juz tych, ktorzy trafili do doliny niespelnionych zyczen. Wsrod nich, o ile dobrze zdolalismy sie zorientowac, byla tylko jedna osoba obdarzona taka moca. Ta kobieta, czarownica. Jej powinnismy na razie unikac, pozostali nie maja znaczenia.

– Racja. Ci najbardziej niebezpieczni znajduja sie w tym drugim zelaznym pojezdzie. Jak zdolamy wyciagnac z nich tajemnice? Kim sa i ile potrafia?

– Moze moglibysmy… niechze sie zastanowie… A co wy na to, gdybysmy z pojazdu uwiezionego w dolinie straconych zludzen pojmali najslabsze wsrod nich ogniwo? Moze wtedy zdolalibysmy wydusic jakas odpowiedz?

– Rozjasniasz moje zycie. A kto wsrod nich jest najslabszy?

– Wedle mojej oceny jest ich dwoje. Wojownik, ktory okazal gniew, jak sie okazalo, pelen nienawisci, no i zalosna dziewczynka, ta od kota.

– Ach, ona, oczywiscie! Nie wydaje mi sie, ze moglibysmy skupic sie na tym wojowniku z mieczem. Jego wola moze uderzac w obie strony, rownie dobrze moglby sie nam sprzeciwic, a wtedy nic z niego nie wyciagniemy. Nie, dziewczyna jest wlasciwa osoba. W strachu zdradzi nam wszelkie informacje, jakie nas interesuja. Ale drugi raz nie nabierze sie na kota.

– To prawda, musimy wymyslic cos innego. Ile ona ma lat?

– Hm, dziesiec, moze dwanascie.

– Tak, na tyle wlasnie wygladala. Wobec tego wyslemy do niej jakiegos sympatycznego jedenastoletniego chlopca,

– Swietnie sie to zapowiada. Zaczynamy natychmiast, nie mamy czasu do stracenia.

10

W J1 Kiro zarzadzil odpoczynek. Wszyscy potrzebowali snu. Sam postanowil objac pierwsza warte, usiadl wiec w wiezyczce, skad mial rozlegly widok na czarna doline.

Byc moze wlasnie dlatego nie zauwazyl, co sie dzieje tuz przy pojezdzie, z tylu, od strony gory, na ktora wlasciwie nie zwracal uwagi. Na poczatku jednak cos dzialo sie tuz przed nim, choc i tego nie zauwazyl.

C o s zblizalo sie do J1 ukradkowymi dlugimi skokami. Zawsze wtedy, gdy uwaga Kira skierowana byla gdzie indziej, cos ciemnego, wygladajacego jak cien, bieglo od skaly do skaly, pokonujac na raz tylko krotki odcinek, ale wreszcie dotarlo do poteznej machiny.

To, co ukrylo sie za rogiem J1, nie bylo niczym przyjemnym. Ohydna, budzaca groze postac, skulona i swiadoma celu. Liczylo sie dla niej jedno: zdobyc slawe i uznanie, a to wlasnie bylo mozliwe przy wypelnianiu takiego zadania.

Stwor kucnal przy gasienicach, odetchnal, zebral sily na przemiane. Jakaz ohydna ta kupa zelastwa! Wielka, paskudna i niebezpieczna.

Mloda dziewczyna? To pestka. Wiele mozna osiagnac, jesli wlasciwie rozegra sie karty. Dodatkowe korzysci… Poprawil to, co unioslo sie pod przepaska na biodrach. Ale po kolei, nie wolno sie teraz spieszyc.

Dziesiec, dwanascie lat? Wspaniale. On mial uosabiac jedenastolatka i zmusic te dziewczynke, zeby sie w nim zakochala. Drobnostka! Ach, doprawdy, czy on nie moze zachowywac sie spokojnie? Ale juz sama mysl pociagala go tak nieodparcie, ze zaczal sie slinic.

To on, to jemu dano te szanse, a nie jego kompanom. Wlasnie jemu. Sprobuje wykonac zadanie jak najlepiej. Nie rzuci sie od razu na te dziewczyne, wstrzyma sie, zaczeka, az nadejdzie odpowiedni moment.

Pozniej. Potem. Kiedy wypelni juz zadanie… Gdzie ona moze byc? Tyle tu malych okienek. W niektorych calkiem ciemno, niczego nie widzial, przez inne nie mogl zajrzec do srodka. Musi teraz bardzo uwazac, nie moze

Вы читаете Strachy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ОБРАНЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату