– Dobrze. Gdzie bedziesz pil kawe?

W odpowiedzi przysunal krzeslo do kuchennego stolu. Elyn postawila przed nim talerz z kanapkami i filizanke kawy.

– A ty? – zapytal.

– Jadlam na gorze.

– Kawy? – indagowal.

Uznala, ze niegrzecznie byloby odmowic, wiec tez nalala sobie filizanke. Gdy obrocila sie, spostrzegla, ze przysunal jej krzeslo.

– Nie przypuszczalam, ze tu przyjedziesz – probowala nawiazac rozmowe.

– Elyn, gdybym wiedzial, ze tu bedziesz, dwa razy bym sie zastanowil nad tym wyjazdem – odpowiedzial.

Nagle poczula, ze nie moze sie oprzec rozbawieniu. Kaciki jej warg uniosly sie do gory. Jednoczesnie dostrzegla, ze jego spojrzenie kieruje sie ku jej ustom. I wtedy wlaczyl sie mechanizm obronny. Zrozumiala, ze musi zachowac czujnosc.

– Mialam przyjechac tu ze znajomym… ale w ostatniej chwili wypadlo mu cos pilnego – dodala szybko na wypadek, gdyby Max pomyslal, ze znajomy sie rozmyslil. – Coz, pokoje byly juz zarezerwowane, wiec zaproponowal, ze podwiezie mnie tu jego siostra…

– A wiec jestes sama… – przerwal, a Elyn jeknela w duchu.

– Tak – przyznala. – A ty? – spytala, wykonujac reka blizej nieokreslony gest. – Tez jestes sam?

Przytaknal.

– Wpadlem na dziwaczny pomysl, by spedzic weekend, obcujac tylko z przyroda. Zostaje tu do poniedzialku – oznajmil stanowczo, by po chwili wyjasnic nieco lagodniej:

– Mam w przyszlym tygodniu urwanie glowy i przyjechalem tu po to, zeby sie przewietrzyc.

– W przyszlym tygodniu wyjezdzasz do Rzymu…

– przypomniala sobie Elyn.

– Pamietalas? – ozywil sie.

– Oczywiscie – odparla rzeczowo. – A wiec zostajesz tu do poniedzialku, a ja wracam do Werony w niedziele po poludniu – dodala w pospiechu, bardziej z potrzeby, by cos powiedziec niz z innych powodow.

– Jak chcesz wrocic? – zapytal miekko.

– Diletta Agosta, siostra Tina, zabierze mnie, wracajac od rodziny swego narzeczonego – powiedziala, dopiero wtedy zdajac sobie sprawe, ze w ten sposob ujawnia mu, kim jest ow znajomy, z ktorym miala tu przyjechac. Max jednak nie wydawal sie zdziwiony ta wiadomoscia. – A jak ty sie stad wydostaniesz, jesli chcesz koniecznie zostac do poniedzialku? – spytala.

Wzruszyl ramionami.

– Bede sie martwil w poniedzialek – wycedzil, po czym spojrzal na nia z namyslem i dodal chlodno, wprawiajac ja w zupelne oslupienie: – Tymczasem wyprowadzisz sie z hotelu i przeniesiesz tutaj, zeby sie mna opiekowac.

– Tutaj?! – wykrzyknela, spogladajac na niego zdumiona, a jej serce bilo nieprzytomnie na sama mysl o tym. – To nie wchodzi w rachube – z trudem powstrzymala sie przed bardziej szczera odpowiedzia.

– Nie uwazasz, ze jestes mi cos winna?

– Nie az tyle!

– Choc to z twojego powodu nie moge teraz obsluzyc sie sam? – zaatakowal, a ona, niezdolna odmowic mu racji, poczula, ze jej opor slabnie.

– Ja… – wyjakala. Pragnienie, by z nim zostac, i pragnienie, by sie nim opiekowac, laczyly sie w ogolnym zamecie jej uczuc. – Tak – zgodzila sie mimowolnie. – Zostane tu dzis z toba, ale wroce na noc do hotelu i rano znow przyjde, sprawdzic, czy czegos ci nie trzeba.

– Jestes zbyt dobra dla mnie… – mruknal.

I podczas gdy jej serce, owladniete miloscia, wyrywalo sie ku niemu, wstal i wyszedl z kuchni.

Elyn zostala tam przez chwile. Kochala go tak bardzo, a bogowie byli jej przychylni. Musieli dobrze sie napocic, zeby zorganizowac to spotkanie sam na sam…

Spojrzala na zegarek i zdziwila sie, ze jest juz po czwartej. Powodowana nieodpartym przymusem, by go zobaczyc, weszla do bawialni. Max rozpalil juz ogien w kominku i wyciagnal sie teraz na kanapie.

– Napilbys sie herbaty? – zapytala, gdy spojrzal na nia.

Sam jego widok poruszyl jej serce. Oderwala od niego wzrok i przeniosla go na mala lampke na stole.

– Pod warunkiem, ze wypijesz ja ze mna – zgodzil sie radosnie.

– Dobrze – wymamrotala i wyszla do kuchni. Serce bilo jej mocno.

Gdy w dziesiec minut pozniej usiedli przy herbacie, Max zaproponowal:

– A wiec opowiedz mi o Elyn Talbot.

– Nie ma nic do opowiadania – usmiechnela sie i kierujac wzrok ku jego stopom, spytala: – Czy pozwolisz, ze i ja zdejme buty? Tu jest cieplo. Lepiej bedzie, jesli ty mi opowiesz o Maximilianie Zappellim.

Rozesmiala sie, kiedy odparl:

– Mialbym zbyt wiele do opowiadania.

– Nie watpie. – Odwrocila glowe, by nie dostrzegl w jej oczach milosci.

– Nie wierze, ze nie masz nic do powiedzenia, moja sliczna, slodka Elyn – powiedzial, a ona nie umialaby okreslic, co teraz czuje.

– A wiec, skoro sie tego domagasz, poniesiesz zasluzona kare – ostrzegla, po czym wyrecytowala: – Urodzilam sie i wyroslam w Bovington.

– … I ciezko pracowalam dla Sama Pillingera – wszedl w jej slowa Max. – Ale o tym juz slyszalem.

– Nie ma wiecej nic ciekawego – upierala sie.

– A co z twoimi rodzicami?

– Rozwiedli sie – stwierdzila krotko, z ostroscia, ktorej nie mogla powstrzymac, a ktora przenikala do jej glosu. Miala nadzieje, ze wreszcie da jej spokoj, ale oczywiscie sie mylila.

– Mieszkasz z matka? – nie dawal za wygrana.

– I z moja nowa rodzina.

– Widujesz czasem ojca? – zapytal jakby od niechcenia.

– Rzadko – odparla Elyn i po chwili uzupelnila: – Zawsze kierowal sie zasada, ze co z oczu, to i z serca.

– To smutne.

Obrzucila go rozdraznionym spojrzeniem.

– Alez skad! – parsknela.

Zlekcewazyl jej drwiacy ton i rozdraznienie.

– Ile mialas lat, kiedy twoi rodzice sie rozwiedli? – wypytywal lagodnie.

Przez chwile zamierzala nie odpowiadac. Ale on czekal, nic nie mowiac. Po prostu czekal. W koncu lekcewazaco wzruszyla ramionami.

– Mialam dwanascie lat, kiedy na dobre nas zostawil.

– Nie widziala nic zlego w tym wyznaniu, ale ku swemu zdumieniu odkryla, ze zaczyna mu sie zwierzac. – Prawde mowiac, nie jestem pewna, czy odszedl z wlasnej woli, czy wyrzucila go moja matka.

Milczac, spogladal na nia z namyslem przez kilka dlugich sekund, po czym spytal:

– A ty, Elyn, jak przyjelas rozwod rodzicow?

Gwaltownie odwrocila od niego wzrok i wpatrzyla sie w ogien. Wykonala ruch, jakby chciala wstac i odejsc. Ale wlasnie wtedy, gdy probowala sobie przypomniec, gdzie zostawila kurtke, on nieoczekiwanie, jakby czytal w jej myslach, obrocil sie i kladac reke na jej ramieniu, powstrzymal ja.

– A wiec jednak to ciezko przezylas…

– Nic podobnego – zapewnila chlodnym tonem, choc znow czula, ze przestaje panowac nad wlasnym glosem.

– Rozwod byl dla wszystkich najlepszym rozwiazaniem.

– A jednak cie zranil… – Tym razem brzmialo to jak stwierdzenie, nie pytanie.

Elyn poczula, ze nie moze wytrzymac jego dociekliwosci.

– Jesli juz musisz wiedziec, to nie znosze tego rodzaju mezczyzn! – wybuchla. – Wieczne zdrady, wciaz nowe kobiety! Widzialam, jak cierpiala przez niego moja matka!

Вы читаете Intruz z Werony
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату