subtelna.
– Nie – powiedzial Minor. Syd, Jeanette Poulsen i Jim Warren popatrzyli na niego ze zdziwieniem. – Bede z wami wspolpracowal, ale mam wlasnie ten jeden jedyny warunek – ciagnal, zwracajac sie bezposrednio do Sydney. – Nie bedzie dwudziestoczterogodzinnej ochrony. Macie odwolac wszystkich goryli. Zgoda?
– Nie wspomniales, ze dolaczysz do ekipy dochodzeniowej jedynie wtedy, jesli spelnimy jakies twoje warunki – zauwazyla Sydney.
– Teraz o tym mowie – odcial sie Darwin. – I mam tylko jeden warunek. Czyzby nie byl mozliwy do spelnienia?
Warren potrzasnal glowa.
– Musi nam pan zaufac w tej sprawie, doktorze Minor. Mamy wprawe w ochronie swiadkow i…
– Nie – powtorzyl Dar. – Mowilem powaznie. Jesli mamy razem pracowac, potrzebuje tyle samo wolnosci, co reszta z was. Poza tym, wszyscy wiemy, ze zadna ilosc ochroniarzy nie powstrzyma dobrze wyszkolonego snajpera czy innego wynajetego zabojcy.
Zapadla cisza, ktora w koncu przerwala Syd.
– Bedziemy musieli uszanowac twoje… zadanie, Darwinie. Ale tylko dlatego, ze zgadzamy sie z tym, co mowisz. Kto to powiedzial? Chyba prezydent Kennedy, nieprawdaz? „Jesli XX wiek czegos nas nauczyl, to tego, ze kazdego mozna zabic”.
– Nie, to nie Kennedy… – zaczal Jim Warren.
– Wlasnie… Powiedzial to Michael Corleone… – dodal Darwin.
– W czesci drugiej
– Boze, mezczyzni i ich gadki o
– Nie, chodzi tylko o dwie pierwsze czesci – poprawil ja Minor.
– Trzecia byla do niczego – zgodzil sie z nim Warren.
– Nie liczy sie – przyznal Darwin.
– Skonczycie kiedys te pogadanki? – spytala Syd. – A moze macie na okreslenie tej sytuacji jakis kolejny odpowiedni dialog z pierwszej badz drugiej czesci
Dar przeczesal palcami krotkie wlosy, nieco je unoszac, po czym przemowil chrypliwym tonem a la Al Pacino, podrabiajac jednoczesnie jego gesty:
– „Akurat kiedy pomyslalem, ze mnie wyrzucaja, wciagneli mnie z powrotem do srodka”.
– Ale, ale – obruszyla sie przedstawicielka Narodowego Biura do Spraw Przestepstw Ubezpieczeniowych.
– To nie jest fair. Ten tekst pochodzi wlasnie z
– Bo to jest wyjatek od reguly – oswiadczyl agent specjalny Warren.
– Do widzenia, chlopcy – mruknela Syd.
– Zauwazyl pan, jak to jest? – spytal Darwin przedstawiciela Federalnego Biura Sledczego. – One moga nazywac nas chlopcami, ale jezeli my nazwiemy je dziewczynami, podaja nas do sadu za obraze.
Warren westchnal.
– Ja nigdy nie mam w zwyczaju nazwac kobiety z dziewieciomilimetrowym polautomatem marki SIG przy biodrze… dziewczyna. – Zerknal na zegarek. – Moze zjemy lunch, doktorze Minor? Slyszalem, ze tu niedaleko jest niezly lokal z grillem w stylu tych w Kansas City.
– Rzeczywiscie jest i chetnie sie do pana przylacze – odparl Minor. Zamachal na pozegnanie obu kobietom, ktore staly z dezaprobujacymi minami nauczycielek ze szkoly podstawowej i ramionami butnie zalozonymi na piersiach.
– Hej – powiedzial agent specjalny Warren. Ten idealnie ubrany mezczyzna o cichym zazwyczaj glosie niezle imitowal ton Tlustego Clemenzy: „Zostawcie bron, przyniescie slodkie
Rozdzial szesnasty
Gdy Darwin skonczyl jesc lunch z agentem FBI, centrum San Diego juz pustoszalo. Wszyscy pedzili ku przedmiesciom.
– Federalne Biuro Sledcze – powiedzial w pewnym momencie Warren – zrobi wszystko, co w jego mocy, azeby panu pomoc.
– Chcialbym miec kopie wszelkich dostepnych akt na temat Pavla Zukera i Gregora Yaponchika – odparl Minor. – Nie tylko akt Federalnego Biura Sledczego, ale takze CIA, NSA, Interpolu, Mossadu, NDA… Wszystkie, jakie istnieja.
Agent specjalny przyjrzal mu sie z wahaniem.
– Watpie, czy zdolam otrzymac pozwolenie na pokazanie panu chocby niektorych akt FBI. Skad mysl, ze mozemy zdobyc dokumenty izraelskie? – Dar odpowiedzial milczeniem i pokerowa twarza. – Po co cywilowi taki material? – spytal Warren.
– Dlatego ze jedyny cywil, ktory ich potrzebuje, to cywil, ktorego dwukrotnie zaatakowali dwaj rosyjscy dzentelmeni – odcial sie cicho Minor. – Byc moze te informacje pomoga wyzej wspomnianemu cywilowi zachowac zycie, zamiast ginac.
Agent specjalny wygladal, jakby polknal pestke oliwki, w koncu wszakze skinal glowa.
– W porzadku – odparl. – Sprobuje zdobyc kopie wszelkich dostepnych papierow.
– Swietnie – powiedzial Darwin.
– Czego jeszcze panu potrzeba? – spytal Warren swobodnym tonem. – Helikoptera, moze… albo dostepu do satelitow szpiegowskich roznych agencji?
– Jasne – odrzekl Dar. – Najchetniej jednak pozyczylbym McMillana M87R.
Czlowiek z Federalnego Biura Sledczego smial sie dobrotliwie przez dluzsza chwile, zanim sobie uswiadomil, ze Minor mowi powaznie.
– To jest niemozliwe.
– To jest wazne – upieral sie Dar.
– To jest nielegalne. Cywil nie moze posiadac takiej broni – wyjasnil Warren.
– Nie chce jej posiadac – tlumaczyl cierpliwie Darwin. – Chce tylko pozyczyc.
Skonczyli lunch. Warren wciaz potrzasal glowa.
– Sprobuje z tymi aktami, ale mcmillan…
– Albo jakis jego ekwiwalent – nalegal Minor.
– Nie ma szans – odparl Warren. Darwin wzruszyl ramionami, dal agentowi specjalnemu wizytowke ze wszystkimi numerami telefonicznymi, numerem faksu i e- mailem. Dopisal nawet recznie numer do domku, ktorego nie podal wczesniej nikomu z wyjatkiem Larry’ego i Syd. – Prosze mnie powiadomic o zdobyciu tych akt najszybciej jak to mozliwe – dorzucil. Nie zaproponowal, ze zaplaci rachunek.
Opuszczajac land cruiserem okolice metra, Dar zadzwonil do Trudy.
– Jakie sa ostatnie doniesienia na temat sledztwa w sprawie Esposito?
– Dzieki tobie i lekarzowi sadowemu pojawilo sie podejrzenie zabojstwa – odparla. – Przesluchalam architekta, ktory wtedy rozmawial przez telefon z kierownikiem budowy, Vargasem. Mezczyzna jest sklonny zeznac, ze wraz z panem Vargasem byli przez kilka minut calkowicie skoncentrowani na planach, dokladnie w momencie wypadku… czy tez morderstwa.
– Ktos mial wiec dosc czasu, aby potrzymac prawnika pod podnosnikiem. Prawdopodobnie grozil mu bronia, a nastepnie przez nikogo nie widziany przekrecil pokretlo zaworu – zakonczyl Darwin. – Interesujace.
– Detektywi policji Los Angeles i San Diego szukaja Pauliego Satchela… powoda, ktory podobno byl na budowie i spotkal sie z Esposito.
– To dobrze – odrzekl Minor. – Mam nadzieje, ze go znajda, zanim i on zginie w jakims wypadku.
– Ale nie uwazasz, ze Satchel zabil Esposito, prawda?
– Nie uwazam – przyznal Dar, odprezajac sie, kiedy samochody przed nim zatrzymaly sie. Zerknal w lusterko. Ten sam samochod jechal za nim, odkad opuscil Centrum Sprawiedliwosci. Nie niepokoil sie jednak, poniewaz rozpoznal taurusa Syd i jej jasnobrazowa czupryne. Jak na oficer sledcza, marnie sie ukrywala. Chyba nie nadawala sie na tajniaczke. – Sporo wiem o Pauliem – dodal. – To pionek… Wystepuje o odszkodowanie czesciej, niz niektorych boli glowa. Facet nie wyglada na zabojce.
– Skoro tak mowisz – odpowiedziala Trudy. – Bede cie informowac. Zostawisz wlaczona komorke?
– Chwilowo ja wylacze – odparl Darwin. – Wlasnie jade na zakupy.
Minorowi lepiej poszlo z zakupami niz Sydney z inwigilacja. Zatrzymal sie w centrum przed sklepem Sears i kupil niedroga, ale mocna maszyne do szycia. Potem pojechal do sklepu z artykulami z demobilu, w ktorym zaopatrywali sie mysliwi, i kupil trzy dwuczesciowe mundury polowe i maskujacy, miekki kapelusz z szerokim rondem. Znalazl tez siatkowa ochrone na glowe i ramiona; jak zapewnil go sprzedawca, jednooki weteran z Wietnamu: „Tak mocna, ze nie przepusci najwiekszego nawet moskita, a przy tym tak szczelna, ze nie przemknie sie przez nia nawet najmniejsza muszka”. Darwin odwiedzil jeszcze dwa inne sklepy, zanim znalazl wieksza siatke, ktorej szukal, w potrzebnej ilosci.
Potem odwiedzil kilka sklepow z tkaninami i centrum ogrodnicze pod golym niebem. Dopiero wtedy zdobyl wszystko: grube plotno, jute i tkanine workowa we wszystkich kolorach, ktorych potrzebowal. W ostatnim sklepie z materialami kupil plotno, ktore kazal pociac na kawalki, a takze ciemnobrazowy material w formie