Minor wiedzial, ze drzwi zapadkowych nie mozna dostrzec przez zadne z okien. Specjalnie takie miejsce dla nich wybral.
– Dwie godziny temu obiecalas, ze przestaniesz za mna jezdzic – mruknal. – A teraz podgladasz mnie nawet w lazience.
Syd zaczerwienila sie. Jej rumieniec sie nasilal, gdy chowala polautomat do kabury i zapinala lniana marynarke.
– Nie jechalam za toba. Probowalam dodzwonic sie do ciebie na komorke, ale mi sie nie udalo. Telefonowalam tez na numer domku. Nie odbierales.
– Przyjechalem tu dopiero przed kilkoma minutami – odparl. – A co sie wlasciwie stalo? Cos zlego?
Sydney rozejrzala sie niespokojnie po pokoju.
– Moge dostac szklaneczke szkockiej?
– Oboje prowadzimy – powiedzial Dar. – Pamietasz, mowilem ci, ze dzisiaj wracam. Zbieram sie doslownie za pare minut.
– Wiem, o co chodzi z tym strojem ze skrawkow – wyrzucila z siebie kobieta. Wydawala sie zadyszana, jakby dopiero teraz przybiegla do domku z samochodu. – I wiem o Dalat.
Rozdzial siedemnasty
Nigdy nie powiedzialem Barbarze o Dalat – pomyslal Dar, gdy nalal im obojgu po drinku i wyjal garnki do spaghetti. „Mimo iz bylismy z soba tak blisko, nigdy jej o tym nie mowilem. Ani jej, ani Larry’emu. Nikomu! Alez dziwnie sie sprawy ukladaja” – dyskutowal sam z soba w myslach. „Dwa razy probowali mnie zastrzelic rosyjscy zabojcy. No dobrze, powiem”. Stuknal swoja szklaneczka o naczynie Syd. Kiedy popijali doskonala whisky, zaczal przygotowywac makaron i sos. Oboje milczeli, zatopieni w natloku mysli.
Dalat bylo i jest duzym wietnamskim miastem wyzynnym polozonym u stop gory Lang Biang, okolo osiemdziesieciu kilometrow od wybrzeza. W roku 1962 prezydent Kennedy i rzad Stanow Zjednoczonych, okazujac swoja solidarnosc owczesnemu prozachodniemu rezimowi (Dar nie mogl sobie przypomniec nazwiska rzadzacego), przekazali Wietnamowi Poludniowemu pluton i inne materialy radioaktywne, a takze pomogli przy budowie reaktora atomowego w Dalat. Reaktora uzywano do produkcji radioizotopow, sluzacych celom badawczym i medycznym, ale – co wazniejsze – stal sie on symbolem statusu Wietnamu Poludniowego. Uosabial tez gest wspolpracy i przyjazni Ameryki.
Nadszedl marzec roku 1975. Nixon i Kissinger uznali sie za pokonanych, totez wycofali sie z wojny, pozostawiajac jej rozstrzygniecie Wietnamczykom. Wyposazyli odpowiednio zolnierzy wietnamskich, natomiast szescset tysiecy amerykanskiej piechoty, zolnierzy marines, sil powietrznych i innych wojsk wrocilo do domu. W wyniku walk i potyczek kolejne poamerykanskie bazy, twierdze i miasta wietnamskie przejmowali partyzanci Wietkongu wraz z regularna armia Wietnamu Polnocnego. Po dziesieciu dniach zajeli Sajgon, a sytuacje w ambasadzie amerykanskiej – chronionej jedynie przez symboliczna ekipe komandosow – mozna bylo nazwac, mowiac oglednie, totalnym chaosem. Przy brzegu zas czekala ogromna flota morska, gotowa w kazdej chwili odplynac, wywozac ostatnich umykajacych dyplomatow, przedstawicieli roznych sluzb i zolnierzy amerykanskiej piechoty morskiej.
W srodku calego tego zamieszania, wsrod plonacych akt, uciekajacych rodzin, opuszczonego sprzetu, tysiecy wietnamskich „pomocnikow” blagajacych o zabranie do Stanow, w ambasadzie amerykanskiej zjawili sie dwaj poludniowowietnamscy technicy i niesmialo przypomnieli Amerykanom, ze reaktor w Dalat nadal dziala, sluzac rownoczesnie jako magazyn plutonu do produkcji broni nuklearnej. Poinformowano o tym fakcie ambasadora i najwyzszego ranga wojskowego, ktorzy mimo zamieszania zdolali polecic wietnamskim technikom natychmiastowy powrot do Dalat i wylaczenie reaktora, czyli przeprowadzenie awaryjnej procedury zamkniecia. Technicy mieli nastepnie przewiezc caly material radioaktywny, szczegolnie pluton, do Sajgonu, gdzie mial on zostac zaladowany na czekajace okrety.
Wietnamscy technicy odparli, ze zrobia to bardzo chetnie, lecz z calym szacunkiem przypomnieli tez generalowi i ambasadorowi, ze miasto Dalat wlasnie przejmuje Wietkong oraz oddzialy armii Wietnamu Polnocnego, ze wrog obstawil wszystkie drogi i linie kolejowe do Sajgonu oraz cale wybrzeze, a wszelkie zaplanowane wczesniej odloty i przyloty na malenkie lotnisko w Dalat zostaly anulowane wlasnie z powodu bliskosci tej armii. Cala zaloga reaktora uciekla, a sam reaktor pozostawal wlaczony i nikt go nie obslugiwal. Dwaj technicy opisali swoja ucieczke – pod ciezkim obstrzalem – malym lekkim samolotem nalezacym do brata mlodszego technika, ktory przypadkiem byl kapitanem w poludniowowietnamskim lotnictwie, i ktory podrzucil ich niemal pod sam Sajgon, ladujac w polu niedaleko drogi krajowej (na ktorej panowalo straszliwe zamieszanie), po czym od razu odlecial do Tajlandii. I chociaz obaj byliby najszczesliwsi, gdyby mogli wrocic do Dalat i pomoc swoich drogim amerykanskim przyjaciolom, byli w zasadzie jedynie pracownikami nizszego szczebla technicznego, totez nie mieli najmniejszego pojecia, jak wylaczyc reaktor. A poza tym, wedle wlasnej opinii, zaryzykowali zycie, przybywajac tutaj i mowiac o zaistnialym problemie, w ten sposob wiec chyba zarobili… na podroz do Stanow Zjednoczonych i nowe zycie.
– Mamy gdzies w poblizu jakichs jajoglowych od spraw jadrowych? – spytal ambasador. – Kogos, kto przypadkiem wie, jak wylaczyc reaktor, a pozniej wywiezc z Dalat pluton?
Okazalo sie, ze rzeczywiscie mieli kogos takiego. Na pokladzie atomowego lotniskowca, cumujacego przy brzegu, znajdowalo sie akurat dwoch amerykanskich czlonkow Komisji Energii Atomowej, a takze Miedzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Jeden nazywal sie Wally Henderson, drugi John Halloran. Zaden z nich nie byl zolnierzem, wrecz przeciwnie – obaj byli milymi, roztargnionymi naukowcami, i zaden z nich nigdy nie uslyszal ani o Dalat, ani o poludniowowietnamskim reaktorze. Przypadkiem znalezli sie w poblizu wybrzeza Wietnamu, poniewaz kilka okretow wojennych wchodzacych w sklad floty ewakuacyjnej transportowalo na swoich pokladach pewne ilosci broni nuklearnej i Departament Obrony uznal za rozwazne posiadanie wsrod calego tego zamieszania kogos madrzejszego niz technik lub inzynier atomowy wyszkolony przez marynarke wojenna. Kogos, kto znal sie na wspolczesnej broni jadrowej i reaktorach pokladowych. Ot tak, na wszelki wypadek.
Wally Henderson i John Halloran zostali natychmiast przetransportowani helikopterem do chaotycznego mrowiska, jakim byl obecnie Sajgon, poinformowani o problemie i zabrani do Dalat wraz z dwunastka marines. Rozkazy – zarowno wobec naukowcow, jak i dla zolnierzy – byly dosc proste: zamknac reaktor, nie pozwolic mu eksplodowac, zabezpieczyc przed ewentualnoscia wycieku podczas potencjalnego ostrzalu ze strony wroga, uratowac maksymalna ilosc radioaktywnego izotopu, odzyskac znajdujacy sie tam pluton w ilosci okolo osiemdziesieciu gramow i wrocic z nim do Sajgonu. Jesli okaze sie, ze lotnisko przejal przeciwnik, nalezalo sprobowac przejsc dzungle, dotrzec do wybrzeza i tam przez radio poprosic o ciezarowke. Niezaleznie od kosztow, musieli przywiezc z soba pluton.
Z dwunastu marines czterech bylo snajperami. Do tych ostatnich nalezal Dar Minor, dziewietnastolatek, ktory przed terminem ukonczyl college, specjalizujac sie w fizyce, o czym nie wiedzial ani nikt w wojsku, ani w ambasadzie; w kazdym razie jego wyksztalcenie nie bylo powodem przydzialu do misji w Dalat. Kiedy wyladowali w miescie starym handlowym DC-3, napredce przystosowanym do przewozu materialow radioaktywnych, osmiu komandosow, lacznie z dowodca – porucznikiem – pozostalo na lotnisku do ochrony samolotu przed atakujacymi Wietnamczykami, podczas gdy Dar i pozostalych trzech marines towarzyszylo Wally’emu i Johnowi w drodze do reaktora. Byla siodma i poranne mgly dopiero sie rozpraszaly.
Reaktor byl opuszczony, zolnierze Ludowej Armii Wietnamu uciekli, a wszystkie bramy i drzwi doslownie staly otworem. Wrog jeszcze sie nie zjawil. Mlodemu Darwinowi Minorowi obiekt skojarzyl sie z makieta Fort Knox z filmu
Chociaz mlody i „swiezy”, Dar byl dowodca dwuosobowego zespolu. W teorii snajperzy wchodzili w sklad korpusow marines, czyli amerykanskiej piechoty morskiej – od roku 1968, a zatem odkad odkryto i uznano ich znaczenie w wojnie oraz zaaprobowano organizacje i szyk plutonow snajperskich w kazdej kwaterze glownej pulku, a takze w kazdym batalionie rozpoznawczym. W teorii pluton snajperski powinien skladac sie z trzech oddzialow – kazdy oddzial z pieciu dwuosobowych zespolow i dowodcy – starszego podoficera, zbroj mistrza oraz oficera. Czyli ze sile plutonu teoretycznie stanowili: jeden oficer i trzydziestu pieciu podleglych mu ludzi. Takze w teorii batalion rozpoznawczy skladal sie z jednego oficera i trzydziestu ludzi. W teorii. W rzeczywistosci bowiem snajperzy marines dzialali – zarowno podczas tej wojny, jak i wojny w Korei oraz II wojny swiatowej – w zespolach dwuosobowych; w zespolach tych obaj mezczyzni byli strzelcami wyborowymi, ale to dowodca zespolu mial decydujace zdanie, drugi snajper zas pelnil role tak zwanego obserwatora.
Podczas misji w Dalat Darwin byl dowodca zespolu drugiego i jako taki nosil sportowy, samopowtarzalny karabin Remington 700 kaliber 7,62 milimetra, ktory po modyfikacji i dostosowaniu do potrzeb wojska zostal przemianowany przez piechote morska na M40. Jego obserwator byl uzbrojony w wyborowy M-14. Na poczatku wojny wietnamskiej pierwszym obserwatorom wchodzacym w sklad zespolow snajperskich wydawano standardowe, maszynowe M-16, totez zolnierze marines doswiadczyli na swoich skorach niebezpiecznej wady tych karabinow, czyli braku dokladnosci przy dalszych strzalach. Powrocono zatem do wyborowych M-14.
Na potrzeby tej misji dwa zespoly snajperskie targaly wiecej broni i amunicji, niz mezczyzni mogli uniesc. Dar obliczyl, ze z racji konca wojny Stany Zjednoczone pozostawiaja w Wietnamie sprzet wartosci dziesiatek miliardow dolarow. Jakie znaczenie w obecnej sytuacji ma jeden czy dwa karabiny wiecej? Drugi dzip zapelniono zatem czterema dodatkowymi snajperskimi M40, dwoma dodatkowymi M-14, po jednym dodatkowym bebnie do karabinu M40 na kazdy zespol, i skrzynkami amunicji. Kazdy z czterech zolnierzy marines mial wlasna lornetke i krotkofalowke, oba zespoly natomiast dzielily radio PRC-45 o duzym zasiegu, przez ktore snajperzy mogli wezwac artylerie albo jednostki powietrzne. Kazdy obserwator oprocz zwyklej lornetki niosl takze specjalna, mocna lunete zwiadowcza. Drugi dzip wiozl rowniez dwa ciezkie urzadzenia noktowizyjne oraz cztery lunety AN/PVS2 Starlight montowane do wyborowych M-14. Jedno z duzych urzadzen noktowizyjnych stalo na statywie trojnoznym, drugie natomiast znajdowalo sie na perle ich arsenalu, czyli karabinie maszynowym Browning M2 kaliber.50, ktory specjalnie zmodyfikowano, aby funkcjonowal jako jednostrzalowa bron snajperska. Dla browninga do uzytku w swietle dziennym wieziono takze powiekszajacy dwudziestokrotnie celownik optyczny Unertl.
Obserwator Dara byl dwudziestodwuletnim czarnym kapralem z Alabamy. Na imie mial Ned. Ned strzelal wiecej od Darwina, ale to Dar zakonczyl z wyzszym wynikiem caly kurs, ktory skladal sie z dwustu pieciu godzin oficjalnego szkolenia snajperskiego (teoria), szescdziesieciu dwoch godzin praktyki, piecdziesieciu trzech godzin treningu polowego oraz osiemdziesieciu pieciu godzin cwiczen taktycznych. Prawdziwym asem w obu oddzialach byl sierzant Carlos, starszy od nich, bo trzydziestodwuletni zolnierz, ktory jako jedyny z ich czworki bral udzial w walce. Obserwatorem Carlosa byl inny dziewietnastolatek imieniem Chuck. Chuck pochodzil z kalifornijskiego Palo Alto.