Wojskowy chirurg, mezczyzna w srednim wieku, spytal go:
– Jak powaznie zostal pan ranny?
– Nie jestem ranny – odparl Dar. – Drasnelo mnie tylko kilka odbitych pociskow i betonowych odpryskow.
Rozcieli mu buty, poprzecinali brudna, pokrwawiona bluze munduru i spodnie, po czym obmyli i obejrzeli jego poranione cialo.
– Przykro mi, synu – stwierdzil chirurg. – Mylisz sie, niestety. Masz w swoim ciele przynajmniej trzy kulki z kalasznikowa.
Mimo iz zostal znieczulony, Minor nie martwil sie o siebie. Przeciez zaniosl do helikoptera sierzanta Carlosa. Nie mogl wiec byc powaznie ranny. Pociski AK-47, zanim dotarly do niego, prawdopodobnie stracily wiekszosc swojej kinetycznej energii przy uderzeniu w sciane reaktora albo przejsciu przez na wpol pusty worek z piaskiem. Nawet nie pamietal, ze go postrzelono.
Kiedy w koncu zbudzil sie po operacji i przespanych czterech dniach, powiedziano mu, ze ogromny lotniskowiec jest obecnie tak przeladowany uciekinierami, ze sprzet latajacy, ktory znajdowal sie na jego pokladzie – lacznie ze smiglowcami szturmowymi i sea stallionem, ktory wyratowal ich z Dalat – spychano za burte, do morza. Trzeba bylo zrobic miejsce dla kolejnych helikopterow przynoszacych wazne osobistosci z Sajgonu.
Dar znow zasnal. A po kolejnym przebudzeniu Sajgon upadl i zmienil nazwe na Ho Chi Minh. Ostatni dyplomaci i personel CIA wychodzili na dach amerykanskiej ambasady, skad zabieraly ich helikoptery. Tysiacom wietnamskich sojusznikow zabroniono zas wstepu do budynku, ktorego bronili ostatni marines. Potem sami marines wsiedli do helikopterow i odlecieli.
W koncu lotniskowiec skierowal sie do Stanow. Wazni politycy poludniowowietnamscy spali w kwaterach oficerskich ponizej, podczas gdy setki komandosow i marynarzy doslownie lezalo na pokladzie, tloczac sie pod pozostalymi helikopterami i bombowcami A-6 Intruder, gdzie wszyscy ci wyczerpani wojna zolnierze probowali sie ukryc przed deszczem, ktory teraz padal niemal bez przerwy.
Dar zgodzil sie opowiedziec Sydney o Dalat, zasugerowal jednak, ze najpierw przygotuje dla niej i dla siebie obiad.
– Swietny makaron – zauwazyla Syd, kiedy skonczyla. Darwin pokiwal glowa. Kobieta podniosla w obu rekach kubek z kawa. – Opowiesz mi teraz o Dalat? Znam tylko nagie fakty.
– Niewiele moge do nich dodac – odrzekl Minor. – Spedzilem tam jedynie czterdziesci osiem godzin w roku 1975. Chociaz polecialem do Wietnamu kilka lat temu… w 1997. Byla to szesciodniowa wycieczka, ktora zaczela sie w Ho Chi Minh, a zakonczyla w Dalat. Amerykanow nie zacheca sie do odwiedzania tego kraju, chociaz lot do Wietnamu nie jest oczywiscie nielegalny. Mozna wyprawic sie na przyklad z Bangkoku liniami wietnamskimi za dwiescie siedemdziesiat dolarow albo za trzysta dwadziescia wygodniejszym samolotem linii tajskich. W Dalat mozesz sie zatrzymac w zapluskwionym budynku o szumnej nazwie Hotel Dalat, w tanim podrzednym hoteliku Minh Tam albo w wietnamskiej wersji luksusowego pensjonatu, ktory nazywa sie Anh Doa. Ja zamieszkalem wlasnie w Anh Doa. Mial nawet basen.
– Myslalam, ze nie latasz jako pasazer – zauwazyla Syd.
– Wyjatek od reguly – wyjasnil Darwin. – Tak czy owak, wycieczka okazala sie bardzo przyjemna. Autokar jechal droga krajowa numer 20 ze stolicy Ho Chi Minh przez Bao Loc, Di Linh i Duc Trong. Glownie wsrod ogromnych plantacji herbaty i kawy. Piekne, zielone widoczki… Potem wspielismy sie na przelecz Pren, ktora lezy na poludniowym krancu plaskowyzu Lang Biang. A za nim jedzie sie juz prosciutko do miasta Dalat. – Sydney sluchala, nie przerywajac. – Dalat slynie ze swoich jezior – ciagnal – ktore nosza takie nazwy jak Xuan Huong, Than Tho, Da Thien, Van Kiep czy Me Linh… sliczne nazwy i cudowne jeziora, chociaz nieco zanieczyszczone przez przemysl. – Kobieta czekala. – Jest tam dzungla – kontynuowal – ale ponad miastem i porastaja ja przede wszystkim sosny. Nawet lasy i doliny maja magiczne nazwy. Na przyklad Ai An, co tlumaczy sie jako „las namietnosci” albo Tinh Yeu, czyli „dolina milosci”.
W tym momencie Syd odstawila kubek z kawa.
– Dziekuje za szczegolowy opis, Darwinie, ale nie bardzo mnie interesuje wyglad okolic Dalat w roku 1997. Mozesz mi opowiedziec, co sie tam zdarzylo w 1975? Opis tego incydentu nadal jest poufny, ale wiem, ze wlasnie za akcje w Dalat dostales Srebrna Gwiazde i Purpurowe Serce.
– Wszystkim marines, ktorzy zostali do konca, dawali potem medale – odburknal Dar, popijajac kawe. – Tak wlasnie postepuja kraje i armie, gdy zostana pokonane: dekoruja swoich zolnierzy medalami. – Sydney milczala cierpliwie. – No dobrze – powiedzial. – Prawde mowiac, misja w Dalat ciagle jest automatycznie klasyfikowana jako tajna, ale tajna juz byc przestala. W styczniu 1997 roku gazeta codzienna o nazwie „Tri-City Herald” opublikowala opowiesc o akcji. Kilka innych gazet przedrukowalo ja na tylnych stronach. Nie czytalem tej historii, lecz opowiedzial mi ja pracownik biura podrozy, kiedy rezerwowalem miejsce na wycieczke. – Syd bez slowa popijala kawe. – Niewiele moge powiedziec – zastrzegl sie po raz kolejny. Jego glos nawet jemu samemu wydawal sie chrypliwy. Pomyslal, ze moze sie przeziebil. – W ostatnich dniach przed ewakuacja z Sajgonu Wietnamczycy z Poludnia przypomnieli nam, ze zbudowalismy dla nich reaktor w Dalat. Zostalo tam nieco materialu radioaktywnego, lacznie z osiemdziesiecioma gramami plutonu. Amerykanskie dowodztwo nie chcialo tego oddac komunistom. Znalezli wiec dwoch bohaterskich naukowcow, Wally’ego i Johna, po czym wyslali ich do Dalat po te materialy, zanim Wietkong i armia Wietnamu Polnocnego wkroczy na teren reaktora. Naukowcy spakowali material i wrocili.
– A ty poleciales wraz z nimi w grupie snajperow marines – dodala Syd. – I co sie zdarzylo?
– Nic szczegolnego – odparl. – Wally i John szukali materialow, wyciagali je i ladowali. – Poslal jej wymuszony usmiech. – Potrafili wylaczyc i zamknac reaktor jadrowy, umieli obslugiwac zdalnie wszystkie urzadzenia, tyle ze musieli sie nauczyc operowac podnosnikiem widlowym. W kazdym razie wzielismy izotopy, zbiornik z napisem „PU” i wynieslismy sie z Dalat.
– Ale walczyliscie? – spytala Sydney.
Dar poszedl sobie dolac kawy, odkryl, ze dzbanek jest pusty i usiadl. Po minucie odrzekl:
– Tak, pewnie. To przeciez byla wojna. Nawet jesli sie juz konczyla, tak jak w 1975.
– Wsciekales sie i strzelales – powiedziala Syd.
Minor wzial to za pytanie.
– Nie, nie wsciekalem sie – odrzekl. – Strzelalem, lecz nie gniewalem sie na nikogo, no moze troche na dupkow, ktorzy zapomnieli o tym cholernym reaktorze. Taka jest prawda.
Kobieta westchnela.
– Doktor Darwin Minor jako snajper marines… Dziewietnastolatek… Nie pasuje mi to do osoby, ktora znam… ktora troche znam. – Teraz Dar czekal na ciag dalszy. – Czy powiesz mi przynajmniej, dlaczego wstapiles do piechoty morskiej? – zapytala. – I dlaczego zostales akurat snajperem?
– Jasne – odpowiedzial, czujac, ze serce nagle zaczelo mu mocno walic o zebra, gdyz zrozumial, ze powie prawde. Tak, powie jej prawde! I w pewnym sensie bedzie to znacznie bardziej osobiste niz szczegoly zwiazane z Dalat. Zerknal na zegarek. – Tyle ze robi sie pozno, sledcza Olson. Mozemy przerwac w tym momencie moje zwierzenia? Mam jeszcze dzis wieczorem do zrobienia pare rzeczy.
Syd zagryzla warge i rozejrzala sie po pokoju. Zamknela okiennice i zasunela zaslony, po czym wlaczyla swiatlo. Teraz cienie byly rownie wyraziste jak pomaranczowy blask lampy. Przez glowe Darwinowi przemknela dzika mysl, ze kobieta zaproponuje mu wspolne spedzenie nocy – tutaj, w jego domku. Puls mu przyspieszyl.
– W porzadku – stwierdzila. – Pomoge ci pozmywac, a potem ruszamy w droge. Ale obiecaj, ze wkrotce mi opowiesz, dlaczego postanowiles zostac komandosem.
– Obiecuje – odrzekl Dar nieco wbrew sobie.
Wyszli na zewnatrz i w ciemnosciach rozchodzili sie do swoich aut, gdy Minor oswiadczyl:
– Historia Dalat ma cos w rodzaju puenty. Sadze, ze glownie z tego powodu dane na jej temat nadal sa poufne. Chcesz uslyszec te puente?
– Pewnie – zaciekawila sie Syd.
– Pamietasz, ze powiedzialem, iz przede wszystkim chodzilo o odzyskanie bezcennych osiemdziesieciu gramow plutonu, ktory mozna by wykorzystac do celow wojskowych?
– Tak.
Darwin przesuwal w prawej dloni kluczyki od samochodu. W lewej niosl futeral z bronia.
– No coz, Wally i John znalezli pokryty warstwa olowiu zbiornik oznaczony jako pluton – odparl. – Zabralismy go. Federalni w swej madrosci wyslali go pod straza do duzej elektrowni atomowej w Hanford, w stanie Idaho, gdzie zostal ostroznie umieszczony obok tysiecy innych podobnych zbiornikow.
– No i? – podpowiedziala Sydney.
– Hm… cztery lata po mojej pierwszej wizycie w Dalat, czyli w roku 1979, ktos wreszcie postanowil sprawdzic zawartosc zbiornika. – Kobieta czekala, nie poruszajac sie w pachnacym sosnowymi iglami mroku. – Nie bylo tam wcale plutonu – powiedzial Dar. – Narazilismy sie na wszystkie te klopoty i odzyskalismy osiemdziesiat gramow polonu.
– Jaka to roznica? – spytala Syd.
– Z plutonu mozna zrobic bombe atomowa albo wodorowa – wyjasnil. – Polon nie bardzo sie do czegokolwiek nadaje.
– Jak ci naukowcy… Wally i ten drugi… George? Jak mogli popelnic tak wielki blad?
– Wally i John nie popelnili zadnego bledu – odrzekl Darwin. – Jeden z wietnamskich technikow pracujacych w reaktorze przykleil zapewne wczesniej niewlasciwy symbol na puszce.
– A co sie stalo z plutonem?
– Wedlug innego raportu w tejze samej gazecie „Tri-City Herold” z 19 stycznia 1997 – odparl Dar – rzecznik Ludowej Republiki Wietnamu powiedzial, cytuje: „Instytut Badan Jadrowych w Dalat posiada pozostawiona przez Amerykanow porcje plutonu. Ilosc ta niezbedna jest nam z powodow technicznych”.
Minor powiedzial to lekkim tonem, ale zapadle po tym milczenie Syd wydalo mu sie ciezkie.
– To znaczy, ze – odezwala sie w koncu kobieta – reaktor jest wlaczony i dziala?
– Rosyjscy naukowcy pomogli go uruchomic Wietnamczykom zaledwie miesiac po wygraniu wojny – odparowal Darwin.