Podniosl sie na kolana, wystawiajac glowe wraz z ramionami. Gdyby Zuker czekal gdzies po drugiej stronie wawozu, Minor sam by sie prosil o strzal. Wczesniej – kiedy sadzil, ze przeprowadza te akcje w pojedynke – mial pewien plan w zwiazku z tym pniakiem. Jesli Rosjanina tu jeszcze nie bylo, zamierzal poczekac, az tamten sie zjawi i ruszy po klodzie. Niestety, Darwin nie bral samotnie udzialu w tej akcji; w domku utknela Syd, ktora w kazdej chwili mogl zaatakowac Yaponchik.

Minelo dziesiec sekund i nie padl zaden strzal. Dar zarzucil M40 na ramie i przez plecy. Wiedzial, ze bron bedzie mu przeszkadzala i ciazyla, ale nie powinna spasc do wawozu, chyba ze… wraz ze swoim wlascicielem. Sprawdzil, czy karabin jest zupelnie bezpieczny, a nastepnie wspial sie na klode i ruszyl po niej na czworakach.

Pavel Zuker, szczuply mezczyzna o brzydkiej twarzy, w tym samym momencie wskoczyl na pniak z przeciwnej strony. Dar nie wiedzial, ktory z nich wygladal na bardziej zaskoczonego. Rosjanin nie zauwazyl Minora ze swej kryjowki po drugiej stronie parowu, a Darwin rowniez wczesniej nie dostrzegl zabojcy.

Obaj snajperzy przewiesili sobie karabiny w podobny sposob przez plecy, totez nie mieli w tej chwili ani czasu, ani wystarczajacej rownowagi, aby po nie siegnac. Z tego powodu obaj siegneli po bron przy pasku. Darwin wyjal ka-bara, Zuker zas nieduzy pistolet polautomatyczny, ktory wycelowal przeciwnikowi miedzy oczy. Zaden z nich nie mogl zawrocic; mieli zbyt daleko. Obecnie dzielila ich odleglosc zaledwie niecalych trzech metrow. Minor zamarl.

– Czy Amerykanie nie sa glupi? – spytal Zuker z wyraznym rosyjskim akcentem. – Z nozem porywac sie na pistolet!

„Stary zart” – ocenil w myslach Darwin, kucajac przy jedynym wystajacym konarze. Wciaz w prawej dloni zaciskajac ka-bara, prawym butem mocno kopnal galaz w miejscu, gdzie wyrastala z pnia.

Galaz oderwala sie w przewidzianym przez niego momencie, tyle ze wczesniej cale drzewo sie rozkolysalo, najpierw odchylajac sie o dobre dwadziescia stopni w prawo, potem o tyle samo w lewo.

Zuker wystrzelil dwukrotnie; drugi pocisk przelecial zaledwie dwa, trzy centymetry od glowy Darwina. Rosjanin usiadl okrakiem na klodzie i trzymajac sie jej kurczowo lewa reka, czekal, az drzewo przestanie sie trzasc. W koncu, podtrzymujac sobie pistolet prawym ramieniem, znow wystrzelil.

Minor byl przygotowany na nagly ruch i bez trudu utrzymal rownowage, a nastepnie skoczyl do przodu. Zamachnal sie nozem, jednoczesnie chwytajac lewa reka nadgarstek zabojcy. W tym samym momencie dziewieciomilimetrowy pocisk przesunal sie wzdluz jego lewego boku, zeslizgujac sie wprawdzie po grubej kamizelce kuloodpornej, lecz pozbawiajac Dara rownowagi. Spadlby wtedy, na szczescie rowniez osunal sie na klode i usiadl na niej okrakiem.

Dwoch mezczyzn dzielily teraz zaledwie centymetry. Zuker zlapal i nie wypuszczal reki, w ktorej Minor trzymal noz, a Darwin rozpaczliwie zaciskal palce na nadgarstku reki z pistoletem. Wylot lufy broni Rosjanina niemal dotykal jego czola. Zuker znow wystrzelil, ale Minor zdazyl sie uchylic, wiec kula musnela jedynie platek jego lewego ucha. Caly prowizoryczny most mocno sie teraz chybotal. Dar slyszal wode plynaca osiemnascie metrow pod nim i uderzajaca w roznej wielkosci glazy. Czul tez na rekach rozpylona ciecz i pot, ktore utrudnialy mu zacisk na prawym przegubie Rosjanina. On i Zuker byli teraz do siebie zwroceni twarzami. Minora owiewal oddech zabojcy, widzial tez dokladnie pistolet Kahr kaliber dziewiec milimetrow, a takze celowniki: zolty – fluorescencyjny przedni oraz pomaranczowy – tylny.

Walczyli w pocie i ciszy. Mimo dramatycznej sytuacji w umysle Darwina pojawily sie znane mu dane na temat pistoletu Kahr CAC Customs i jego spustu. Pamietal, ze nacisk na spust zaczyna sie dopiero od dwoch i pol kilograma… Wiedzial, ze szalenstwem jest myslenie o takich detalach, szczegolnie w tej chwili, lecz w ciele szalala adrenalina. Uswiadomil sobie, ze chociaz jest nieznacznie silniejszy od umiesnionego Rosjanina, Zuker prawdopodobnie zwyciezy w tej szamotaninie. Wystarczy, ze wystarczajaco zegnie przegub i wyceluje lufe w glowe Dara. Darwin natomiast musial odwrocic noz i maksymalnie zblizyc sie do wroga. Chociaz wychylal glowe jak najdalej do przodu, a jednoczesnie sie uchylal, wiedzial, ze nadeszla pora na zmiane strategii.

Natychmiast gdy wylot lufy przesunal sie ku jego skroni, Minor zamiast w przod odrzucil glowe w tyl i wycofal ramiona, wyszarpujac przy tym gwaltownie i uwalniajac prawa reke. O malo nie upuscil noza, na szczescie zdolal go utrzymac, mimo ze Zuker wystrzelil, tym razem niemal trafiajac Dara w glowe. Minor zamachnal sie nozem od dolu, nisko i szybko pod blokujace lewe ramie Rosjanina, zuzywajac wiecej energii podczas tego ruchu, niz sadzil, ze jego cialo nadal posiada; dzgnal prosto w brzuch, wbijajac czubek noza, a pozniej z calych sil pociagajac w gore – tak jak go wyszkolono w bazie Paris Island ponad dwie i pol dekady wczesniej.

– Uuuu – jeknal zabojca, tracac oddech, po czym usmiechnal sie szeroko, pokazujac pelne rosyjskie uzebienie, ktore glownie skladalo sie z brzydkich, metalowych koron. – Mam kevlarowa kamizelke, amerykanski dupku – dodal, a nastepnie odwrocil sie ku Darwinowi ruchem z niezgrabnego tanca, znowu celujac z pistoletu. Minor poluznil jeszcze bardziej uscisk spoconych palcow i teraz zolty celownik przedni celowal bezposrednio w prawe oko.

Nagle usmiech Rosjanina zgasl. Mezczyzna wygladal teraz na zdziwionego, moze nawet troche rozczarowanego. Dar znal to spojrzenie – tak w dziecinstwie patrzyli przyjaciele, gdy matki odwolywaly ich od dobrej zabawy. Snajper zerknal w dol, na swoj brzuch, na krew tryskajaca gwaltownie znad rekojesci ka-bara i zacisnietej na niej piesci Dara. Teraz marszczyl brwi prawdziwie skonfundowany.

Minor wybil mu pistolet z niespodziewanie oslablej reki, a potem chwycil kamizelke Zukera, ten juz sie jednak przewracal, zeslizgiwal, zsuwal… az w koncu spadl. Darwinowi w ostatniej chwili mignely jego oczy – ciagle czujne i pelne niewypowiedzianych pytan, nawet gdy serce przestalo juz pompowac krew do mozgu. W chwile pozniej rosyjski strzelec runal w wode i stal sie dla Minora niewidoczny. Teraz zreszta Dar musial sie skupic na sobie, a zwlaszcza na utrzymaniu rownowagi na rozkolysanym pniaku. Prowizoryczny mostek wciaz sie chwial po szamotaninie dwoch mezczyzn, szczegolnie ze Darwin w ostatniej chwili usilowal wyszarpnac noz z ciala Zukera. Udalo mu sie, totez teraz wbil ostrze w srodek klody i przytrzymal sie go kurczowo obiema rekoma, czekajac, az przestanie sie bujac.

Sapal ciezko i zastanawial sie, czy zwymiotuje w tej sekundzie czy w nastepnej. Spuscil glowe i zapatrzyl sie w dol, spogladajac przez mgielke kropelek na lezace w wodzie osiemnascie metrow nizej polamane zwloki, ktore powoli znosila czerwona od krwi woda. Cialo plynelo na plecach, wiec Darwin nadal widzial blada twarz Zukera z rozdziawionymi ustami. Zabojca wygladal, jak gdyby usilowal zadac ostatnie pytanie.

– Kevlar nie chroni przed ostrzem noza – wysapal Minor, odpowiadajac na jedno z niewypowiedzianych przez Rosjanina pytan. – Zwlaszcza przed ostrzem uprzednio spryskanym teflonem.

„Hm… Chyba trzeba by w koncu zejsc z tego pniaka” – pomyslal niepewnie Darwin, a moze raczej zasugerowala to myslaca czesc jego umyslu, ktora w trakcie walki kompletnie ignorowal.

Ostatnie trzy metry przepelzl na czworakach. Kiedy w koncu dotarl do plytkiego parowu z boku urwiska, zobaczyl na ziemi odciski butow Zukera. Przed proba pokonania klody zabojca ukryl sie za zalomem skalnym… Dara jednak wszystko to wlasciwie niewiele obchodzilo, gdyz jego cialo – cialo mezczyzny w srednim wieku – przede wszystkim straszliwie domagalo sie odpoczynku.

Odrzucil ten pomysl i powoli wyczolgal sie z parowu. Po drodze wytarl z krwi noz w paprocie i schowal go do pochewki, nastepnie zdjal z plecow M40.

Istnialy cztery ewentualnosci. Darwin wiedzial, ze Yaponchik nie tkwi wciaz w gniezdzie snajperskim. Albo zatem zszedl zabic Syd, albo zbiegl do swojego chevroleta, albo zaczail sie w jakims dogodnym miejscu, z ktorego latwo mu bedzie zastrzelic Dara. A moze zamierza zrobic cos posredniego miedzy trzema wymienionymi mozliwosciami.

Minor wstal powoli, przepedzil zblizajaca sie katalepsis, zarzucil na ramie karabin i przez las ruszyl na zachod.

Rozdzial dwudziesty piaty

Y JAK YAPONCHIK

Darwin czolgal sie powoli, ostroznie i zgodnie z zasadami snajpera. Trzymal glowe spuszczona, swietnie pamietal szczegoly zwiazane z terenem – w pamieci mial niemal cala mape okolicy – i zdawal sobie sprawe z pozycji slonca… Przemykal sie, wykorzystujac wszelki mozliwy kamuflaz i kazda naturalna oslone. Karabin trzymal w rekach i sunal powoli na lokciach, brzuchu i kolanach. Setka metrow na godzine zdobylby wysokie noty w Quantico, wkrotce jednak uswiadomil sobie, ze w tym profesjonalnym tempie dotrze do domku trzy tygodnie po tym, jak Yaponchik zastrzeli Sydney, a nastepnie odjedzie.

Zatrzymal sie, zeby przemyslec te kwestie, za pomoca celownika Redfield obejrzal wysoki teren po prawej stronie i polane po lewej. Nagle uslyszal wystrzal ze snajperskoj wintowki dragunowa, potem drugi, cichszy, z broni automatycznej z tlumikiem. Wystrzaly te pomogly mu podjac decyzje.

Przez sekunde sadzil, ze charakterystyczny odglos kalasznikowa z marnym tlumikiem oznacza obecnosc szostego Rosjanina, po chwili jednak zdal sobie sprawe, ze nie docenil swojej przyjaciolki. Syd skonczyla sie wprawdzie amunicja do H amp;K, ale w domku znajdowaly sie trzy karabiny AK-47, do ktorych zabojcy mieli takze zapewne dodatkowe magazynki. Sydney najprawdopodobniej skrzetnie je zebrala i wlasnie wystrzelala jeden z nich.

Minor ponownie uslyszal strzaly z samopowtarzalnego karabinu snajperskiego Yaponchika. Dragunow rowniez zostal wyposazony w tlumik, totez odglosy byly zduszone. Darwin uslyszal trzy i domyslil sie miejsca, z ktorego padly. W dole i na lewo, w odleglosci niecalych siedemdziesieciu pieciu metrow od niego. Kalasznikow odpowiedzial glosnym kaszlem mniej wiecej od strony domku.

Na sekunde Dar zamknal oczy i usilowal sobie wyobrazic ostatnie kilka minut. Yaponchik postapil wbrew jego oczekiwaniom i zszedl ze wzgorza. Teraz taka decyzja wydala sie Minorowi sensowna. Doswiadczony rosyjski snajper opuscil stanowisko na wzgorzu i zblizyl sie do swojego pojazdu, wybierajac przy okazji miejsce, z ktorego prawdopodobnie natychmiast trafi Darwina, gdy ten bedzie sie czolgal, zwracajac uwage przewaznie na zbocza nad soba.

Minor wiedzial, ze Yaponchik postara sie pozostac niewidoczny dla Syd, nie wejdzie zatem w pole widzenia ani z drzwi domu, ani z okien, skoro wiec kobieta zobaczyla go i do niego strzelala, prawdopodobnie opuscila juz budynek. Darwin sadzil, ze wyszla poludniowymi drzwiami, zeszla ze wzgorza i dotarla w okolice parkingu, gdzie zapewne ukryla sie wsrod glazow. Zabojce dostrzegla najwyrazniej przez celownik. Minor powiedzial sobie, ze bynajmniej nie bylby zazdrosny, gdyby zabila w jego imieniu rosyjskiego sukinsyna, odglosy strzelaniny sugerowaly jednak, ze Yaponchik nadal zyl i mial sie niezle.

Dar wstal i ruszyl biegiem przez zarosla. Skaczac w dol, pare razy sie potknal, a raz nawet przewrocil, ani na chwile jednak nie wypuscil z rak karabinu i noza. Zauwazyl glaz, ktory byl jego celem, i oszacowal, ze jest on oddalony mniej wiecej o czterdziesci piec metrow na wschod od pozycji Yaponchika. Stamtad wraz z Syd mogliby wziac Rosjanina w krzyzowy ogien, nie narazajac siebie nawzajem.

Przesunal sie na brzuchu za glaz, w ktorego szczyt uderzyly akurat kolejno trzy pociski z SWD. Moze Yaponchik go nie zauwazyl, ale bez watpienia uslyszal jego nadejscie. No i dobrze! Minor kucnal za glazem, gotow zaczac strzelac zza zachodniego kranca, jesli i tylko Rosjanin odpowie na ogien Syd. Tyle ze… chociaz AK-47 zakaszlal dwa razy, do uszu Darwina nie dotarly zadne odglosy z dragunowa zabojcy.

„Cholera” – pomyslal Darwin. „Urwal sie nam”.

Wtedy wintowka nieoczekiwanie sie odezwala. Jej stlumiony dzwiek dotarl do Minora z okolic parkingu.

– Darwinie – zawolala w tym momencie Sydney z oddali – on strzela do naszych aut…

Potem nastapily kolejne wystrzaly ze snajperskiego karabinu Rosjanina. W koncu zalegla cisza.

Dar wyruszyl znow w dol po zboczu, trzymajac sie drzew, ktore rosly gesto az do parkingu. Rownoczesnie probowal zajsc Yaponchika z boku. Dotarl do skraju polany, na ktorej stal dom, i szybko ocenil sytuacje. Zabojca przestrzelil wszystkie opony land cruisera i taurusa. Minor dostrzegl Sydney, ktora kulila sie za duzym glazem na zachod od domku. Nigdzie jednak nie widzial snajpera. Zagwizdal. Zauwazyla go.

Вы читаете Ostrze Darwina
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату