natychmiast, gdy zobaczysz maske samochodu.

– Zostanie ci wtedy sekunda albo dwie…

– Wiem o tym – ucial. – Nie odzywaj sie az do przejazdu chevroleta. Wtedy krzyknij: „Teraz!”.

Sydney milczala, spogladajac przez lornetke, Minor tymczasem mrugal, poniewaz obraz mial niewyrazny i staral sie zachowac miedzy prawym okiem i szklem obiektywu odpowiedni dystans, czyli 6,35 centymetra. Lewe oko powinno pozostawac stale otwarte i skoncentrowane na celu. Wiedzial, ze bedzie musial ocenic predkosc suburbana. Droga byla marna, zakret ostry, ale watpil, czy Yaponchik postanowi jechac powoli, dbajac o zawieszenie pojazdu. Darwin na miejscu Rosjanina probowalby wziac zakret z predkoscia co najmniej piecdziesieciu kilometrow na godzine. Minor pomyslal tez, ze hamujac na zakrecie, chevrolet wznieci sporo kurzu.

Nagle obraz w jego celowniku znow sie zamglil – tym razem z powodu niemal pionowych, migoczacych fal. Minor znal to zjawisko jako goracy miraz; wiedzial, ze tworza go wznoszace sie w pewnej odleglosci fale goraca, ktore zreszta pozwalaly obliczyc sile wiatru. Gdyby dzis rownolegle fale opadaly nieco bardziej w lewo – a Darwin wiedzial, ze temperatura tego dnia wynosi dwadziescia szesc stopni Celsjusza – ocenilby predkosc wiatru na piec do osmiu kilometrow na godzine. Poniewaz jednak fale byly dzisiaj prawie pionowe, wiatr w tej chwili musial byc naprawde slaby. Minor instynktownie czul tez, ze wyzsza temperatura zwiekszy predkosc pociskow opuszczajacych lufe „lekkiej piecdziesiatki”, wylatujacych z minimalna szybkoscia 853,5 metra na sekunde, co oznaczalo, ze kula uderzy wyzej w cel niz chlodniejszego dnia. Tyle ze dzien byl parny – Dar podejrzewal, ze wilgotnosc wynosila okolo szescdziesieciu pieciu procent – powietrze bylo zatem gestsze, stawiajac przez to wiekszy opor i spowalniajac lecacy pocisk. Dar dodal te wszystkie czynniki do swojego rownania zasiegu i ostatecznie wyszlo mu dokladnie tysiac szescset metrow. Podczas tych obliczen przez caly czas zalowal, ze nie ma przy sobie lornetki Leica z laserowym dalmierzem. Pomnozyl zasieg (czyli 1,6 kilometra) przez predkosc wiatru (czyli 2,4 kilometra na godzine), podzielil przez pietnascie i zastosowal wynik jako poprawke dla celownika.

Czekal.

Na sekunde czy dwie przed spodziewana akcja zdal sobie sprawe z absurdalnosci sytuacji. Przy tym zasiegu i z ta amunicja uwzglednienie samej grawitacji oznaczalo, ze Darwin mierzyl wlasnie w punkt, ktory znajdzie sie niecale piec metrow nad oknem pojazdu. Cel bedzie sie poruszal prawie pod katem prostym do jego pola ostrzalu, co nie bylo zle, jesli jednak Yaponchik wyhamuje przy ostrym zakrecie do piecdziesieciu kilometrow na godzine, Dar bedzie musial naprowadzac poruszajacego sie suburbana jeszcze przez ponad szesc metrow. Obliczyl, ze bedzie mial zaledwie okolo dziesieciu, jedenastu metrow od momentu, w ktorym samochod stanie sie widoczny, do chwili jego dojazdu do celu. Nie mogl go „sledzic”, trzeba go zatem bedzie „zlapac w pulapke”, co oznaczalo w praktyce, ze suburban i pocisk przeciwpancerny musza rownoczesnie przybyc do punktu celowania. Na szczescie chevrolet byl duzy. No tak, Dar powinien jeszcze wziac pod uwage ostrzezenie Sydney…

– Teraz! – zawolala kobieta.

Akurat wypuszczal powietrze, wiec teraz je wstrzymal i delikatnie nacisnal spust. Starajac sie ignorowac odrzut, strzelal raz za razem, celujac w to samo miejsce przy kamieniu. Mierzyl, strzelal, mierzyl, strzelal, mierzyl, strzelal… W pewnym momencie katem oka dostrzegl cos ciemnego i znow wystrzelil.

– Trafiony! – powiedziala Syd.

– Tylko raz? – spytal Minor, podskakujac na rowne nogi i sprawdzajac efekt swoich poczynan przez celownik Redfield lzejszego M40.

Chevrolet suburban przechylil sie na prawo i zaryl prawa przednia czescia boczna nadwozia, tuz za kamieniem, ktory Darwin wybral sobie jako cel. Patrzac przez celownik, odnosil wrazenie, ze chybil kabine, ale chyba trafil za to dwoma pociskami w wielki blok cylindrow V-8. Maske zdmuchnelo, lecz przednia szyba pozostala w miejscu, poprzecinana mnostwem pekniec. Trzecia kula rozwalila lewe tylne kolo; zreszta Dar przypuszczal, ze takze tylna os. Tyl pojazdu plonal. Nie doszlo do jakiejs poteznej, natychmiastowej eksplozji, Darwin wiedzial, ze jesli zapalil gigantyczny zbiornik paliwowy sub-urbana, samochod bedzie niezle plonal. I wtedy rzeczywiscie podniosly sie plomienie. Dar mierzyl w drzwiczki od strony pasazera, dostrzegl bowiem, ze te po prawej stronie zaklinowaly sie przy glazie.

Przez chwile byl pewien, ze Gregor Yaponchik postanowil splonac zywcem, gdyz pojazd naprawde zajal sie ogniem, a czarny dym wznosil sie klebami w poranne powietrze. Wtedy drzwiczki sie otworzyly i Rosjanin niedbale wysiadl. Trzymal w rekach jakas bron, ale sadzac po jej ksztalcie – nawet mimo migoczacego i znieksztalcajacego widok powietrza – nie byla to wintowka, z ktorej strzelal do Darwina ze stanowiska snajperskiego.

– Ma karabin – Dar poinformowal Sydney, po czym opadl na kolana, a nastepnie na brzuch i spojrzal przez powiekszajacy dziesieciokrotnie celownik „lekkiej piecdziesiatki”. – Cholera – powiedzial bardzo cicho. Twarz Yaponchika rozmazywala sie w falach mirazu, niemniej Dar rozpoznal karabin po jego niezwyklym magazynku o kolistym ukladzie na piec naboi. – Scharfschutzen-gewehr Neun-und-sechzig - wymamrotal do siebie.

– Co takiego? – spytala Syd, opuszczajac lornetke.

– Karabin wyborowy SSG 69, produkcji austriackiej – odparl Darwin, patrzac, jak Rosjanin odchodzi droga, a pozniej kieruje sie stromym stokiem ku nim obojgu. Dzielilo ich teraz pole o szerokosci poltora kilometra. – Znacznie lepszy niz rosyjski dragunow, ktorego uzywal w poblizu domu. Niezwykle celny do osmiuset metrow…

Kobieta przyjrzala mu sie katem oka. Darwin zauwazyl na jej twarzy szczere zainteresowanie.

– Ale twoja bron kaliber.50 ma lepszy zasieg, zgadza sie?

– Tak – przyznal Dar, ponownie wstajac i obserwujac podchodzacego mezczyzne przez celownik. Snajper byl mala figurka pomarszczona przez dzielace ich fale goraca.

– Mozesz go zabic, zanim znajdziemy sie w zasiegu jego karabinu, prawda? – spytala Sydney.

– Moge – odpowiedzial Minor. Yaponchik wszedl miedzy sloneczniki i wysokie trawy. Podazal prosto ku nim przez rozlegly, brazowawy obszar. Darwin zarzucil sobie karabin M40 na ramie, a pozniej oproznil kieszenie ze wszystkiego poza trzema magazynkami pociskow kaliber 7,62 milimetra. Przeskoczyl glaz i ruszyl ku polu. Sydney pobiegla za nim.

– Wracaj za kamien i schowaj sie – polecil jej cicho.

– Odwal sie – odwarknela, choc bez gniewu w glosie. – Co to ma byc, pieprzony pojedynek dwoch macho?

Darwin milczal przez moment.

– Tak, byc moze – odparl w koncu. – A moze Yaponchik podchodzi do nas, poniewaz postanowil sie poddac. Wiesz, ze moglby zniknac w lesie i uciec na zachod.

Syd popatrzyla na niego takim wzrokiem, jakby nagle jej przyjaciel zmienil sie w przybysza z innej planety.

– Sadzisz, ze facet wzial tego SSG 69, czy cokolwiek trzyma w rece… i idzie do nas, aby sie poddac? Moze chce ci dac ten karabin jako prezent dla zwyciezcy, co?!

– Nie – odrzekl Dar. – Mysle, ze chce skrocic zasieg do osmiuset metrow, a pozniej mnie zabic.

– Nas zabic – poprawila go Sydney.

Minor potrzasnal glowa, spogladajac katem oka na podchodzacego do nich Rosjanina. Yaponchik znajdowal sie w tej chwili jakies tysiac czterysta metrow od nich.

– Sydney, wroc za kamien, prosze cie.

– Powiedzialam ci, ze nie, prawda? – odburknela kobieta. – Mam wziac kalasznikowa?

– Przy takiej odleglosci jest kompletnie bezuzyteczny – wyjasnil Darwin.

Syd potrzasnela glowa.

– Gdybym umiala celowac z barretta kaliber.50, odstrzelilabym facetowi leb. To on zabil Toma Santane.

– Wiem – przyznal cicho Minor. Obrocil sie i dalej schodzil po zboczu ku polu, ale zatrzymal sie, widzac, ze Sydney nadal za nim idzie.

– Prosze cie, Syd.

– Nie, Dar. Westchnal.

– No dobrze. Bedziesz moim obserwatorem?

– Co mam robic?

– To samo, co robilas na skale. Trzymaj sie trzy kroki za mna po mojej lewej stronie. Obserwuj go przez lornetke. I powiadamiaj mnie, gdzie trafiam.

Kobieta pokiwala ponuro glowa i oboje ruszyli w dol po stromym, kamienistym stoku. W koncu dotarli do laki. Dar podniosl starego M40 i za pomoca celownika obliczyl dzielaca go od przeciwnika odleglosc. Szacowal wzrost Yaponchika na okolo metr osiemdziesiat, dlatego jego aktualny zasieg wynosil tysiac dwiescie metrow i malal.

Minor i Sydney weszli w wysoka trawe. Brazowe lodygi uderzaly ich miekko o nogi i wysypywaly nasiona na bawelne spodni. Darwin przeszedl jakies czterdziesci piec metrow i zatrzymal sie.

– Pozwolimy mu podejsc – rzucil cicho. Sydney przypatrywala sie Rosjaninowi przez lornetke.

– Ta bron wyglada na niezla – zauwazyla. Minor skinal glowa.

– Firma Steyr opracowala ja dla austriackiej armii – wyjasnil. – Ma kolbe z syntetycznego polimeru, ktorej dlugosc mozna regulowac za pomoca specjalnych podkladek.

– Zawsze chcialam miec taki – powiedziala Syd.

Dar zerknal na nia zdziwiony. W tej trudnej sytuacji zachowywala sie naprawde dobrze.

– Zdaje mi sie, ze ma zamontowany celownik optyczny Kahles ZF 69 – stwierdzil w koncu.

– Czy to wazne? – spytala kobieta.

– O tyle, ze celownik ZF 69 pozwala naprawde bardzo celnie strzelac z osmiuset metrow – odrzekl. – Mozemy zatem oczekiwac, ze Rosjanin z tej odleglosci odda pierwszy strzal.

– Jaki teraz dzieli nas dystans? – zapytala Sydney, znow spogladajac przez lornetke.

– Okolo kilometra.

Darwin podniosl M40, przystawil kolbe do ramienia, scisnal ja mocno w rekach i zaczal ustawiac celownik.

– Nie spieszy sie – zauwazyla Syd. – Do diabla, po prostu sobie spaceruje.

– Jest taki ladny dzien – stwierdzil Minor, po raz pierwszy naprawde wyraznie dostrzegajac twarz Yaponchika.

W tym momencie zabojca podniosl SSG 69 do ramienia i rowniez zerknal przez celownik. Wciaz szedl.

– Obroc sie bokiem – poprosil Darwin. Zerknal za siebie. – Nie, nie w lewo… Musze stac w ten sposob, poniewaz jestem praworeczny i patrze prawym okiem, a ty masz sie obrocic do niego prawym bokiem. Syd wykonala polecenie, pytajac ponownie:

– Co to ma, do diabla, byc? Jakis dziewietnastowieczny pojedynek? A ja mam wlasna piersia zatrzymac kule? – Darwin nie zamierzal jej na to odpowiadac. Yaponchik zatrzymal sie i szacowal odleglosc. Minor spojrzal przez celownik i znow ocenil zasieg na mniej wiecej tysiac metrow. – Powiedz mi – poprosila Sydney – ze twoj

Вы читаете Ostrze Darwina
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату