spadlaby z balkonu? Oczywiscie czesc chlopakow spekulowala, ze ja zepchnieto. W szkolnej stolowce pasiono sie ta zajmujaca strawa co najmniej dwa dni. Ale jak to w gimnazjum, hormony zatknely sztandar zwyciestwa i wszyscy wpadli na powrot w poploch przed plcia przeciwna. O, slodki ptaku mlodosci!
Myron usiadl wygodniej i wpatrzyl sie w ekran. Znow zadumal sie nad tym, dlaczego Arthur Bradford nie chcial mowic o zmarlej zonie. A jesli nie mialo to nic wspolnego z autentycznym bolem ani z manipulacja mediami? Jesli odmowil komentarza, bo nie chcial, zeby po dwudziestu latach cos wyszlo na jaw?
Hm! Swietnie, Myron, brawo. A moze porwal syna Lindbergha. Trzymaj sie faktow, skarcil sie. Po pierwsze, Elizabeth Bradford nie zyla od dwudziestu lat. Po drugie, nie istnial nawet okruch dowodu na to, ze jej smierc nie byla wypadkiem. Po trzecie – i najwazniejsze – zdarzylo sie to dziewiec miesiecy przed ucieczka Anity Slaughter.
Wniosek: nie bylo najwatlejszego sladu, ktory moglby sugerowac, ze te dwie sprawy cos laczy.
W kazdym razie nie bylo w tej chwili.
Zaschlo mu w gardle. Powrocil do lektury artykulu w „Jersey Ledger” z 18 marca 1978 roku. Artykul ze strony pierwszej konczyl sie na stronie osmej. Myron pokrecil galka czytnika. Zaskrzypiala w protescie, ale ustapila.
Nareszcie! Informacje umieszczono w prawym dolnym rogu. Jedno zdanie. To wszystko. Nie rzucajace sie w oczy. „Zwloki pani Bradford odkryla o godzinie 6.30 rano na ceglanym tylnym ganku rezydencji Bradfordow pokojowka, ktora przyszla do pracy”.
Pokojowka, ktora przyszla do pracy. Ciekawe, jak sie nazywala.
10
Natychmiast zadzwonil do Mabel Edwards.
– Pamieta pani Elizabeth Bradford? – spytal.
– Tak – odparla po krotkiej chwili.
– To Anita znalazla jej zwloki?
Tym razem wahanie Mabel trwalo dluzej.
– Tak.
– Co pani o tym powiedziala?
– Zaraz. Myslalam, ze chcesz pomoc Horace’owi.
– Chce.
– To dlaczego wypytujesz o te biedaczke? – spytala nieco urazona. – Zginela ponad dwadziescia lat temu.
– To dosc skomplikowane.
– Pewnie. – Wziela gleboki oddech.
– Chce znac prawde.
– Szukasz rowniez Anity?
– Tak.
– Dlaczego?
Dobre pytanie. Ale po dotarciu do jego sedna odpowiedz byla prosta.
– Na zlecenie Brendy.
– Odszukanie Anity nic jej nie pomoze.
– Niech pani jej to powie.
Mabel zasmiala sie niewesolo.
– Brenda bywa uparta – powiedziala.
– To u was rodzinne.
– Zgadza sie.
– Prosze mi powiedziec, co pani pamieta.
– Niewiele. Anita przyszla do pracy i znalazla te kobiete. Lezala jak szmaciana lalka. To wszystko.
– Anita do tego nie wracala?
– Nie.
– Byla wstrzasnieta?
– Pewnie. Sluzyla u Elizabeth Bradford prawie szesc lat.
– Pytam, czy wstrzasnelo nia cos poza tym, ze znalazla cialo.
– Nie. W kazdym razie nic mi nie mowila. Nawet gdy dzwonili reporterzy, po prostu odkladala sluchawke.
Myron wchlonal te informacje, przepuscil przez szare komorki i nie znalazl niczego.
– Pani Edwards, czy brat wspomnial kiedys o prawniku Thomasie Kincaidzie?
– Nie.
Pozegnali sie. Tuz po tym, jak Myron skonczyl rozmowe, telefon zadzwonil.
– Halo?
– Odkrylam cos dziwnego, Myron – odezwala sie Lisa z firmy telefonicznej.
– Co?
– Poprosiles o podsluch telefonu Brendy Slaughter.
– Tak.
– Ktos mnie uprzedzil.
Myron o maly wlos nie nacisnal na hamulec.
– Co takiego?
– Ktos zalozyl go wczesniej.
– Kiedy?
– Nie wiem.
– Mozesz to sprawdzic? Dowiedziec sie kto?
– Nie. Jej numer zablokowano.
– Co to oznacza?
– Szlaban na wszystkie informacje. Nie mam nawet dostepu przez komputer do jej starych rachunkow telefonicznych, podejrzewam, ze stoja za tym jacys stroze prawa. Moge poszperac, ale nie recze za wyniki.
– Postaraj sie, Liso. Dziekuje.
Myron rozlaczyl sie. Zaginiony ojciec, telefony z grozbami, sledzacy ich samochod, a do tego podsluch telefoniczny. Zaczynal sie denerwowac. Po co ktos – ktos, kto mial wladze – podsluchiwalby rozmowy Brendy? Czy osoba ta nalezala do grupy, ktora grozila jej przez telefon? Czy podsluchiwali ja, chcac dotrzec do jej ojca, czy moze…
Zaraz!
W trakcie jednej z rozmow polecono Brendzie, zeby zadzwonila do matki. Dlaczego? Skad to zadanie? Gdyby je spelnila – gdyby rzeczywiscie wiedziala, gdzie sie ukrywa matka – to przeciez ci od posluchu tez znalezliby Anite. Czy o to chodzilo?
Ktos szukal Horace’a czy… Anity?
– Mamy problem – powiedzial.
Siedzieli w samochodzie. Brenda obrocila sie twarza ku niemu, czekajac na ciag dalszy.
– Twoj telefon jest na podsluchu.
– Co takiego?
– Ktos podsluchuje twoje rozmowy. A poza tym sledzi.
– Ale… – Brenda urwala i wzruszyla ramionami. – Po co? Zeby znalezc mojego ojca?
– Tak. Najprawdopodobniej. Komus bardzo zalezy na dopadnieciu Horace’a. Zdazyli pobic twoja ciotke. Ty mozesz byc nastepna.
– Myslisz, ze cos mi grozi?
– Tak.
Przyjrzala mu sie.