szukania.
Brenda zmarszczyla brwi.
– I dlatego ogolocila go z pieniedzy i sklamala, ze ucieka z innym? – Spojrzala na Wina. – On naprawde wierzy w takie bzdury?
Win uniosl rece w przepraszajacym gescie i skinal glowa.
– Doceniam twoje starania, ale nie widze w tym sensu – powiedziala Brenda do Myrona. – Moja matka uciekla dwadziescia lat temu. Dwadziescia lat! Czy przez ten czas nie stac jej bylo na nic wiecej niz kilka listow do mnie i telefonow do ciotki? Nie znalazla sposobu, zeby zobaczyc sie z corka? Umowic sie na spotkanie? Choc raz w ciagu dwudziestu lat? Nie starczylo jej czasu, zeby ulozyc sobie zycie i wrocic po mnie?
Urwala, jakby zabraklo jej tchu. Przyciagnela kolana do piersi i odwrocila glowe. Myron spojrzal na Wina. Do okien i drzwi przywarla cisza.
Pierwszy odezwal sie Win.
– Dosc spekulacji – powiedzial. – Zadzwonie do Arthura Bradforda. Przyjmie nas jutro.
Wyszedl z salonu. W przypadku niektorych ludzi mozna sie zastanawiac, skad sa tacy pewni, ze kandydat na gubernatora przyjmie ich z dnia na dzien. W przypadku Wina takich watpliwosci nie bylo.
Myron spojrzal na Brende. Nie odwzajemnila spojrzenia. Kilka minut potem wrocil Win.
– Jutro rano. O dziesiatej – oznajmil.
– Gdzie?
– W rezydencji Bradfordow. W Livingston.
Brenda wstala.
– Jezeli zakonczylismy temat, to was opuszcze. – Spojrzala na Myrona. – Zebyscie mogli omowic „pewien problem”.
– Jeszcze jedno – powiedzial Win.
– Co takiego?
– Sprawa bezpiecznego lokum.
Zatrzymala sie, czekajac. Win usiadl wygodnie.
– Jezeli wam odpowiada, to zapraszam ciebie i Myrona do siebie – powiedzial. – Jest tu duzo miejsca. Mozesz skorzystac z sypialni na koncu korytarza. Z osobna lazienka. Myron zanocuje w pokoju po drugiej stronie. W Dakocie jestes bezpieczna, a my dwaj bedziemy w zasiegu reki.
Zerknal na Myrona, ktory probowal ukryc zaskoczenie. Wprawdzie czesto tu nocowal – mial nawet troche ubran i przyborow toaletowych – ale Win cos takiego proponowal pierwszy raz. Zazwyczaj pilnie strzegl swojej prywatnosci.
– Dziekuje – powiedziala Brenda.
– Jedyny problem to moje zycie prywatne.
Masz ci los!
– Zdarza mi sie zapraszac tu z roznych okazji rozmaite panie. Nie zawsze w pojedynke. Czasem je filmuje. Czy to ci przeszkadza?
– Nie. O ile tylko bede mogla robic to samo z mezczyznami.
Myron zakaszlal.
– Alez prosze – odparl ze spokojem Win. – Kamera wideo jest w tej szafce.
Spojrzala na szafke i skinela glowa.
– Masz trojnog?
Win otworzyl usta, zamknal je i pokrecil glowa.
– Nie ide na latwizne – odparl.
– Mlody, zdolny, ambitny. – Usmiechnela sie. – Dobranoc, chlopcy.
Kiedy wyszla, Win spojrzal na Myrona.
– Mozesz juz zamknac usta – powiedzial.
– Jaki to problem chcesz ze mna omowic? – spytal, nalewajac sobie koniaku.
– Chodzi o Esperanze. Chce zostac moja wspolniczka.
– Wiem.
– Powiedziala ci?
Win wprawil trunek w ruch wirowy.
– Radzila sie mnie, jak to zrobic. Jak zalatwic to od strony prawnej.
– I nic mi nie powiedziales?
Odpowiedz byla prosta.
– Napijesz sie yoo-hoo? – spytal Win, ktory nie cierpial udzielac oczywistych odpowiedzi.
Myron odmowil, krecac glowa.
– Sek w tym, ze nie wiem, co zrobic z tym fantem.
– Wiem. Grales na zwloke.
– Powiedziala ci to?
– Przeciez ja znasz.
Myron skinal glowa. Znal ja bardzo dobrze.
– Esperanza jest moja przyjaciolka…
– Poprawka – przerwal mu Win. – Twoja najlepsza przyjaciolka. Co wiecej, moze lepsza niz ja. Ale teraz zapomnij o tym. Jest twoja pracownica, zapewne doskonala, lecz w podjeciu decyzji przyjazn nalezy odlozyc na bok. Dla waszego wspolnego dobra.
Myron skinal glowa.
– Slusznie, zapomnij, co powiedzialem. Dobrze wiem, skad pochodzi. Byla ze mna od samego poczatku. Ciezko pracowala. Skonczyla prawo.
– Ale?
– Ale wspolnictwo? Z wielka checia ja awansuje, dam osobny pokoj, zwieksze zakres samodzielnosci w podejmowaniu decyzji, a nawet opracuje program podzialu zyskow. Ale ona sie na to nie zgodzi. Chce zostac moja wspolniczka.
– Powiedziala ci dlaczego?
– Tak.
– I?
– To proste jak drut. Nie chce byc niczyja podwladna. Nawet moja. Jej ojciec cale zycie harowal na roznych skurwieli. Jej matka sprzatala cudze domy. Dlatego poprzysiegla sobie, ze kiedys zacznie pracowac na wlasny rachunek.
– Rozumiem.
– Jestem za tym. Ktokolwiek by to byl? Ale jej rodzice pracowali pewnie u bezdusznych drani. Niewazne, ze sie przyjaznimy. Niewazne, ze kocham ja jak siostre. Wazne, ze jestem dobrym szefem. Uczciwym. Nawet ona to przyzna.
Win pociagnal duzy lyk koniaku.
– Ale jej to najwyrazniej nie wystarcza.
– Wiec co mam zrobic? Ustapic? Partnerstwo w interesach miedzy przyjaciolmi i czlonkami rodziny zawsze bierze w leb. Zawsze. Pieniadze psuja kazdy zwiazek. Ty i ja dbamy o to, zeby nasze firmy byly ze soba powiazane, ale prowadzimy je oddzielnie. Dlatego nam to wychodzi. Mamy podobne cele. Nie lacza nas pieniadze. Znam wiele zazylych przyjazni i dobrych firm zniszczonych przez takie uklady. Moj ojciec nadal nie rozmawia z bratem z powodu wspolnictwa w interesach. Nie chce, zeby spotkalo to mnie i Esperanze.
– Powiedziales to jej?
Myron potrzasnal glowa.
– Nie, ale dala mi tydzien na podjecie decyzji. Potem odejdzie.
– Ciezka sprawa.
– Masz jakies propozycje?
– Zadnych.
Win przechylil glowe i usmiechnal sie.
– O co chodzi? – spytal Myron.