– Oczywiscie – zgodzil sie Myron. – A tamci, Bubba i Rocco, to panscy dyplomowani ksiegowi.

Na ustach FJaya pojawil sie cienki usmiech. Gadzi, a wiec znacznie cieplejszy od poprzednich.

– Jezeli jest pan rasowym agentem, to w panskim interesie jest ze mna porozmawiac.

– Niech pan zadzwoni do mojej agencji, umowi sie na spotkanie.

– W takim razie wkrotce porozmawiamy.

– Z checia. I niech pan jak najczesciej uzywa zwrotu „w Panskim interesie”. Naprawde robi wrazenie.

Brenda otworzyla drzwiczki i wsiadla. Myron za nia. FJ podszedl do okna od strony kierowcy i zastukal. Myron opuscil szybe.

– Podpiszesz z nami kontrakt albo nie – powiedzial. – To tylko interes. Ale jezeli cie zabije, to dla przyjemnosci.

Myron juz chcial strzelic kolejnym zartem, ale cos – moze przyplyw rozsadku – go powstrzymalo. FJ odszedl, a za nim Rocco i Bubba. Patrzyl, jak znikaja. Serce trzepotalo mu w piersi jak kondor w klatce.

11

Zaparkowali na Siedemdziesiatej Pierwszej Ulicy i poszli do Dakoty. Dakota to wciaz jeden z czolowych budynkow w miescie, choc swoja slawe zawdziecza przede wszystkim zabojstwu Johna Lennona. Miejsce, w ktorym zastrzelono piosenkarza, upamietnial bukiet swiezych roz. Mijajac je, Myron zawsze czul sie troche nieswojo, tak jakby stapal po cudzym grobie. Chociaz portier w Dakocie widzial go niewatpliwie ze sto razy, zawsze udawal, ze go nie zna, i dzwonil do apartamentu Wina. Tuz po krotkim przedstawieniu mu Brendy Win znalazl dla niej miejsce w gabinecie. Usadowila sie wygodnie, rozkladajac przed soba podrecznik medycyny wielkosci kamiennych tablic. Myron i Win powrocili do salonu urzadzonego na poly w stylu ktoregos z Ludwikow nastych. Byl tam wielki kominek z zelaznymi pogrzebaczami i popiersiem na gzymsie. Solidne meble, ktore wygladaly niezmiennie jak swiezo polakierowane, lecz bardzo stare antyki. Ze scian spogladali z olejnych portretow surowi, acz zniewiesciali mezczyzni. Jednakze – aby nie bylo watpliwosci, jaka to epoka – centralne miejsce w salonie zajmowaly telewizor z wielkim ekranem i magnetowid. Dwaj przyjaciele usiedli i polozyli nogi wyzej.

– I co ty na to? – spytal Myron.

– Na moj gust, za duza – odparl Win. – Ale ma zgrabne nogi.

– Ja mowie o jej ochronie.

– Cos dla niej znajdziemy. – Win splotl dlonie na karku. – Mow.

– Znasz Arthura Bradforda?

– Kandydata na gubernatora?

– Tak.

Win skinal glowa.

– Spotkalismy sie kilka razy. Gralem w Merion w golfa z nim i jego bratem.

– Mozesz mnie z nim umowic?

– Zaden problem. Wyprosili od nas znaczne darowizny. – Win skrzyzowal kostki nog. – A co wspolnego z ta sprawa ma Arthur Bradford?

Myron strescil wydarzenia minionego dnia. Powiedzial mu o sledzacej ich hondzie accord, o podsluchu telefonicznym, o zakrwawionej koszuli, telefonach Horace’a Slaughtera do Bradforda, niespodziewanej wizycie FJaya, o smierci Elizabeth Bradford i roli Anity w znalezieniu zwlok.

Na Winie nie zrobilo to wrazenia.

– Naprawde widzisz jakis zwiazek miedzy przeszloscia Bradfordow a tym, co teraz spotyka Slaughterow?

– Moze.

– W takim razie sprawdzmy, czy dobrze odczytuje twoje rozumowanie. Popraw mnie, jesli sie pomyle.

– Dobra.

Win opuscil nogi na podloge i zlozyl dlonie koniuszkami palcow, podpierajac podbrodek.

– Dwadziescia lat temu Elizabeth Bradford zginela w niezbyt jasnych okolicznosciach. Jej smierc uznano za wypadek, aczkolwiek dziwny. Ty nie kupujesz tego wyjasnienia. Bradfordowie sa bogaci, co tylko wzmacnia twoje podejrzenia wzgledem oficjalnej wersji…

– Rzecz nie tylko w tym, ze sa bogaci – przerwal mu Myron. – Wypadniecie z wlasnego balkonu? Daj spokoj.

– No dobrze, rozumiem. – Win znow zlozyl dlonie. – Przyjmijmy, ze twoja nieufnosc ma podstawy. Zalozmy, ze za upadkiem i smiercia Elizabeth Bradford rzeczywiscie kryje sie jakas niegodziwosc. Gotow tez jestem przyjac, za twoim przykladem, ze Anita Slaughter, jako pokojowka, sluzaca i kto tam jeszcze, stala sie przypadkowym swiadkiem czegos kompromitujacego.

Myron skinal glowa.

– Mow dalej – zachecil.

Win rozlozyl rece.

– I tu, przyjacielu, dochodzimy do sciany. No, bo jezeli droga pani Slaughter istotnie zobaczyla cos, czego zobaczyc nie powinna, to zalatwiono by sprawe od reki. Znam Bradfordow. Tacy jak oni nie ryzykuja. Anita Slaughter zostalaby zabita albo zmuszona do natychmiastowej ucieczki. Zamiast tego, w tym wlasnie sek, odczekala dziewiec miesiecy, nim zniknela. Stad wnioskuje, ze tych dwoch wydarzen nic nie laczy.

Zza plecow doszlo ich chrzakniecie Brendy. Spojrzeli w strone drzwi. Nie miala zbyt szczesliwej miny. Patrzyla na Myrona.

– Myslalam, ze rozmawiacie o interesach – powiedziala.

– Rozmawiamy – odparl szybko Myron. – To znaczy… zajmiemy sie nimi. Po to tu przyjechalem. Omowic interesy. Ale najpierw zaczelismy rozmawiac o tym, a jak wiesz, jedna rzecz prowadzi do drugiej. W kazdym razie nie bylo to zamierzone. Przyjechalem tu omowic pewien problem, prawda Win?

Win pochylil sie do przodu i klepnal go w kolano.

– Zrecznie – pochwalil.

Brenda skrzyzowala rece. Oczy miala jak dwa wiertla piatki, zakonczone siodemkami.

– Dlugo tu stoisz? – spytal Myron.

– Od chwili – wskazala na Wina – gdy powiedzial, ze mam zgrabne nogi. Spoznilam sie na zdanie, ze na jego gust jestem za duza.

Win usmiechnal sie. Wciaz patrzac na niego, bez zaproszenia przeszla przez salon i usiadla na krzesle.

– Wyjasnijmy sobie od razu: ja rowniez nie kupuje domyslow Myrona – powiedziala. – Trudno mu uwierzyc, ze matka mogla zostawic mala coreczke. Jego zdaniem, ojciec moglby to zrobic, matka nie. Wyjasnilam mu, ze tak mysla seksisci.

– Zasapane swinie – wtracil Win.

– Ale jesli zamierzacie siedziec tu i zabawiac sie w Holmesa i Watsona, to podpowiem, jak ominac wasza – palcami nakreslila w powietrzu cudzyslow – „sciane”.

– Jak? – spytal Win.

– Byc moze, po tragicznej smierci Elizabeth Bradford matka zobaczyla cos, co z poczatku wydawalo sie blahe. Nie budzilo podejrzen. Pracowala wiec dalej u tych ludzi, szorujac podlogi i toalety. Az ktoregos dnia zajrzala do jakiejs szuflady czy szafy i znalazla cos, co doprowadzilo ja do wniosku, ze smierc zony Bradforda nie byla przypadkowa.

Win spojrzal na Myrona. Myron uniosl brwi. Brenda westchnela.

– Zanim powrocicie do poblazliwych spojrzen, ktore mowia: „Kurcze, ta kobieta mysli”, dodam, ze tylko podsuwam wam sposob na obejscie sciany. Ale ani przez chwile nie wierze w hipoteze, ktora przedstawilam. Nie wyjasnia ona wielu rzeczy.

– Na przyklad? – spytal Myron.

– Na przyklad, dlaczego moja matka tak nagle uciekla. Dlaczego zostawila ojcu okrutny list, ze porzuca go dla innego. Dlaczego zostawila nas bez grosza. Dlaczego porzucila corke, ktora niby kochala.

Glos jej nie drzal. Przeciwnie. Byl o wiele za spokojny, jakby usilnie sie starala, zeby brzmial normalnie.

– Moze nie chciala dopuscic, zeby corce stala sie krzywda – rzekl Myron. – Moze chciala zniechecic meza do

Вы читаете Jeden falszywy ruch
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату