– Nie zamowisz nic calusnego? Nie sprawdzisz, jak smakuje?
– Gdybym tylko mial wiecej czasu.
– Wszyscy tak mowia. No dobra, z czym do mnie przychodzisz?
– Pamietasz ten smiertelny wypadek u Bradfordow, kiedy bylismy w gimnazjum?
Francine zawiesila zeby nad hamburgerem.
– Troche.
– Kto prowadzil te sprawe?
Przelknela.
– Detektyw Wickner – odparla.
Myron pamietal go. Zawsze w przeciwslonecznych lustrzankach. Bardzo udzielal sie w lidze bejsbolowej podstawowek. Baaardzo zalezalo mu na zwyciestwach. Nienawidzil dzieciakow, ktore po odejsciu do szkol srednich przestawaly go czcic. Kochal wlepiac mlodym kierowcom mandaty za przekroczenie szybkosci. Mimo to Myron go lubil. Byl wzorowym Amerykaninem. Spolegliwym jak dobry komplet narzedzi.
– Nadal pracuje w policji?
Francine potrzasnela glowa.
– Przeszedl na emeryture. Przeniosl sie na polnoc stanu, do domku nad jeziorem. Ale czesto wpada do miasta. Kreci sie po boiskach i sciska rece. Jedno nawet nazwali jego imieniem. Z wielka pompa i honorami.
– Szkoda, ze tego nie widzialem. Czy w komendzie zachowaly sie akta tej sprawy?
– A kiedy to sie zdarzylo?
– Dwadziescia lat temu.
Francine spojrzala na niego. Wlosy miala krotsze niz w szkole sredniej, po aparacie na zebach nie zostalo sladu, lecz poza tym nic sie nie zmienila.
– Moze sa w podziemiu – odparla. – A dlaczego pytasz?
– Sa mi potrzebne.
– Tak po prostu?
Skinal glowa.
– Powaznie?
– Tak.
– I chcesz, zebym ci je wyciagnela.
– Tak.
Wytarla dlonie w serwetke.
– Bradfordowie wiele moga.
– Jakbym o tym nie wiedzial.
– Chcesz nabruzdzic Arthurowi? Kandyduje na gubernatora.
– Nie.
– Ale masz dobry powod, zeby zajrzec do tych akt?
– Tak.
– Powiesz mi, o co chodzi, Myron?
– Tylko jesli bede musial.
– Nie dasz chocby malutkiego cynku?
– Chce sprawdzic, czy to byl wypadek.
Spojrzala na niego uwaznie.
– Masz cos, co na to wskazuje? – spytala.
Potrzasnal glowa.
– Mgliste podejrzenie.
Francine Neagly wziela frytke i przyjrzala sie jej.
– Jezeli cos znajdziesz, przyjdziesz z tym do mnie, zgoda? Nie do prasy. Nie do federalnych. Do mnie.
– Zgoda.
Wzruszyla ramionami.
– Dobra. Poszukam tych akt.
Myron wreczyl jej wizytowke.
– Milo bylo znow cie zobaczyc, Francine – powiedzial.
– Nawzajem. – Przelknela nastepny kes. – Hej, jestes z kims? – spytala.
– Tak. A ty?
– Nie. Ale skoro juz o tym wspomniales, tesknie troche za Gene’em.
14
Myron wskoczyl do jaguara. Win zapalil silnik i ruszyl.
– Twoj plan w sprawie Bradforda zakladal sprowokowanie go do dzialania, czy tak? – spytal.
– Tak.
– No, to moje gratulacje. Kiedy byles w srodku, mineli mnie dwaj dzentelmeni z jego foyer.
– Wiesz, gdzie sa?
Win potrzasnal glowa.
– Pewnie pilnuja wylotow ulicy. Ktos nas przejmie. Jak chcesz to rozegrac?
– Na razie nie chcialbym ich odstraszyc – odparl Myron po chwili. – Niech jada za nami.
– Dokad, o najmedrszy z najmedrszych?
Myron spojrzal na zegarek.
– Jakie masz na dzisiaj plany?
– O drugiej musze byc w biurze.
– Mozesz mnie wysadzic pod sala treningowa? Jakos wroce.
Win skinal glowa.
– Szoferowanie to moje zycie.
Droga 280 pojechali do autostrady New Jersey Turnpike. Win wlaczyl radio. Surowy glos ostrzegal sluchaczy, zeby nie kupowali materacy przez telefon, a zamiast tego pojechali do sklepu Sleepy’ego i „skonsultowali zakup materaca z ekspertem”. Z ekspertem od materacy? Po podyplomowych studiach magisterskich?
– Masz bron? – spytal Win.
– Zostawilem w fordzie.
– Otworz schowek.
W schowku byly trzy pistolety i kilka pudelek z amunicja. Myron zmarszczyl brwi.
– Spodziewasz sie zbrojnej inwazji? – spytal.
– Brawo, co za dowcip! – Win wskazal bron. – Wez trzydziestkeosemke. Jest naladowana. Szelki i kabura sa pod siedzeniem.
Myron udal, ze sie ociaga, wiedzial jednak, ze bron mu sie przyda.
– Zdajesz sobie sprawe, ze mlody FJ nie da za wygrana – rzekl Win.
– Wiem.
– Musimy go zabic. Nie ma wyboru.
– Zabic syna Franka Ache’a? Nawet ty bys tego nie przezyl.
– Zalozysz sie?
Win prawie sie usmiechnal.
– Nie – odparl szybko Myron. – Tylko prosze, nic na razie nie rob. Cos wymysle.
Win wzruszyl ramionami. Zaplacili za przejazd i mineli wielki parking Vince’a Lombardiego. W oddali, nad mokradlami East Rutheford w New Jersey, unosil sie kompleks sportowy Meadowlands, ze stadionem Gigantow i Continental Arena. Myron przez chwile patrzyl w milczeniu na Arene, wspominajac niedawna probe powrotu do zawodowej koszykowki. Nie udalo sie, ale juz to przebolal. Odebrano mu mozliwosc uprawiania ukochanego sportu, lecz pogodzil sie z rzeczywistoscia. Zostawil to za soba, odsuwajac gniew, i ruszyl dalej.
I co z tego, ze myslal o tym codziennie?