– Nie moge sie na to zgodzic – powiedzial.
– Jak chcesz. Do widzenia, Arthurze.
Myron wstal.
– Siadaj – zareagowal ostro Bradford.
– Odpowiesz na moje pytania?
Arthur Bradford wpatrzyl sie w Myrona.
– Nie tylko kongresman Davison ma niewlasciwych znajomych – rzekl.
Jego slowa zawisly w ciszy.
– Jezeli chcesz przetrwac w polityce, musisz sie zadawac z najgorszym elementem w stanie – ciagnal. – Taka jest brzydka prawda. Wyrazam sie jasno?
– Tak. Juz trzeci raz w ciagu godziny ktos mi grozi.
– Nie wygladasz na przestraszonego.
– Nie jestem bojazliwy. – Byla to polprawda. Szkodzilo okazywanie strachu. Okazales strach, traciles zycie. – Dosc tych bzdur. Mam kilka pytan. Moge ci je zadac. Albo zadadza je media.
Bradford znow zagral na czas. Byl wyjatkowo ostrozny.
– Nadal nie rozumiem, dlaczego sie tym interesujesz – powiedzial.
Wciaz uciekal od pytan.
– Juz mowilem. Ze wzgledu na corke.
– Kiedy przyjechales tu pierwszy raz, szukales jej ojca?
– Tak.
– Przyjechales, bo Horace Slaughter dzwonil do mojego sztabu?
Myron skinal glowa. Wolno. Bradford znow zrobil zdziwiona mine.
– To dlaczego, na mily Bog, pytales o moja zone? Jesli rzeczywiscie chodzilo ci wylacznie o Horace’a Slaughtera, to dlaczego tak bardzo interesowales sie Anita Slaughter i wydarzeniami sprzed dwudziestu lat?
Na basenie zalegla cisza, slychac bylo tylko cichutki szmer fal. Swietlne refleksy na powierzchni wody tanczyly jak kaprysny wygaszacz ekranu. Wiedzieli, ze nadeszla chwila prawdy. Nie spuszczajac oczu z Bradforda, Myron zastanawial sie, ile mu wyjawic i jak to spozytkowac. Negocjacje. Zycie, tak jak los agenta sportowego, bylo pasmem negocjacji.
– Szukalem nie tylko jego – odparl wolno. – Szukalem takze Anity.
Chociaz Bradford walczyl, by zachowac kontrole nad twarza i mowa ciala, po slowach Myrona raptownie zaczerpnal powietrza. Odrobine pobladl. Bez watpienia swietnie nad soba panowal, ale pod jego maska spokoju cos sie krylo.
– Przeciez Anita Slaughter zniknela dwadziescia lat temu – rzekl powoli.
– Tak.
– Myslisz, ze wciaz zyje?
– Tak.
– Dlaczego?
Myron wiedzial, ze chcac zdobyc informacje, trzeba jej udzielic. Odkrecic kurek. Ale on odkrecil hydrant. Czas bylo zatrzymac i odwrocic ten strumien.
– A dlaczego to cie interesuje? – spytal.
– Nie interesuje – odparl nieprzekonujaco Bradford. – Po prostu myslalem, ze ona nie zyje.
– Na jakiej podstawie?
– Jak taka porzadna kobieta moglaby nagle uciec i porzucic dziecko?
– Moze sie bala.
– Meza?
– Ciebie.
Bradford zamarl.
– Z jakiego powodu? – spytal.
– To ty mi powiedz.
– Nie mam pojecia.
Myron skinal glowa.
– Dwadziescia lat temu twoja zona przypadkowo spadla z tarasu, tak?
Bradford nie odpowiedzial.
– Anita Slaughter przyszla rano do pracy i znalazla jej zwloki. Twoja zona spadla z balkonu w ciemna deszczowa noc i nikt tego nie zauwazyl. Ani ty, ani brat, ani nikt. Na jej cialo natknela sie dopiero Anita. Tak bylo?
Bradford nie pekl, ale Myron wyczul, ze pod jego spokojna fasada pojawily sie male rysy.
– Nic nie wiesz – powiedzial.
– To mi powiedz.
– Kochalem moja zone. Kochalem z calego serca.
– I co sie stalo?
Bradford wzial kilka oddechow, zeby sie opanowac.
– Wypadla – odparl. – Dlaczego laczysz jej smierc ze zniknieciem Anity? – spytal silniejszym glosem, odzyskujac zwykly ton. – O ile dobrze pamietam, po tym wypadku Anita tu zostala. Przestala u nas pracowac dluzszy czas po tragedii Elizabeth.
Tak rzeczywiscie bylo. Cos jednak dalej uwieralo Myrona jak ziarenko piasku w oku.
– Dlaczego wiec uczepiles sie smierci mojej zony?
Nie majac odpowiedzi na to pytanie, Myron odparowal je dwoma.
– Dlaczego wszyscy tak przejmuja sie protokolami policji? Czego boja sie policjanci?
– Tego samego co ja – odparl Bradford. – To rok wyborow. Zagladanie do starych akt budzi podejrzenia. I tyle. Moja zona umarla wskutek wypadku. Koniec, kropka – rzekl jeszcze mocniejszym glosem.
Bywa, ze w trakcie negocjacji zdarza sie wiecej dramatycznych zmian niz w meczu koszykowki. Bradford znow zdobyl przewage.
– A teraz odpowiedz mi na pytanie: dlaczego sadzisz, ze Anita Slaughter nadal zyje? Przeciez rodzina nie miala od niej wiesci od dwudziestu lat.
– Kto mowi, ze nie miala?
Bradford uniosl brew.
– Twierdzisz, ze mieli?
Myron wzruszyl ramionami. Musial sie bardzo pilnowac. Gdyby Anita Slaughter rzeczywiscie ukrywala sie przed Arthurem – a ten byl przekonany, ze ona nie zyje – to jak zareagowalby na dowod, ze sie myli? Sprobowalby ja, co logiczne, odnalezc i uciszyc? Interesujaca mysl. Z drugiej strony, gdyby – zgodnie z jego wczesniejsza teoria – Bradford placil jej za milczenie, to wiedzialby, ze Anita zyje. A w kazdym razie wiedzialby, ze uciekla i nic zlego jej nie spotkalo.
O co w tym wszystkim chodzilo?
– Powiedzialem wystarczajaco duzo – odparl.
Bradford dlugim lykiem osuszyl szklanke. Zakrecil dzbankiem z lemoniada, dolal sobie i wskazal szklanke Myrona. Myron odmowil. Usiedli wygodniej.
– Chcialbym cie wynajac – powiedzial Bradford.
Myron sprobowal sie usmiechnac.
– W charakterze?
– Powiedzmy, doradcy. Moze ochroniarza. Chce, zebys informowal mnie na biezaco o postepach twojego sledztwa. Mam na swoim garnuszku dosc idiotow, ktorym place za wyciszanie spraw mogacych mi zaszkodzic. Najlepszy jest ten, kto trzyma reke na pulsie. Kto ostrzeze przed ewentualnym skandalem. Co ty na to?
– Spasuje.
– Nie galopuj. Ja i moi ludzie cie wesprzemy.
– Jasne. W razie jakiejkolwiek wpadki, ukrecisz sprawie leb.
– Zalezy mi na wlasciwym naswietleniu faktow.
– Albo zaciemnieniu.
Bradford usmiechnal sie.