zlym czlowiekiem.

Po chwili Horacy wycofal sie z pokoju i zamknal drzwi, a Arthur Stuart placzac zasnal w ramionach Alvina. Alvin chcial jeszcze pomyslec przez chwilke. Dobrze jest wrocic do domu, czy tez do miejsca tak przypominajacego dom, jak to tylko mozliwe, kiedy prawdziwy dom jest niedostepny. Wiec zdaza do Carthage City, tak? Po co mialby wyruszyc tam i zamieszkac? A moze mial tam tylko dotrzec i zginac? Co ta Vilate Franker naprawde wie? Lezal i myslal o niej, zastanawial sie, czy naprawde jest taka zla, jak mowil Horacy Guester. Alvin spotkal w zyciu prawdziwe zlo, ale wciaz uwazal, ze jest bardzo rzadkie, a slowa tego uzywa zbyt wielu ludzi, nie wiedzacych, co naprawde oznacza.

Nie chcial myslec o innej kobiecie, ktora takze okrywala sie heksami. I zeby nie pamietac panny Larner, czyli w rzeczywistosci malej Peggy, w koncu odplynal w sen.

* * *

Jaki to ciekawy chlopak, myslala Vilate, oddalajac sie od zajazdu. Calkiem niepodobny do tego przebieglego szczura, jakiego sobie wyobrazalam po tym wszystkim, co opowiadal Makepeace Smith. Ale z drugiej strony, nikt nie ufa przebieglym szczurom tak, zeby pozwolic im sie zdradzic. To silni, przystojni mezczyzni zwodza ludzi, gdyz wzbudzaja wiare, ze maja serca tak szczere jak twarze. W takim razie kazde slowo Makepeace'a moze byc prawda. Moze Alvin rzeczywiscie ukradl jakis zloty skarb, znaleziony przy kopaniu studni. Moze potem zasypal te studnie, gdzie znalazl zloto, i wykopal druga kawalek dalej, liczac, ze nikt nie zauwazy. Moze wytopil z tego zlota ksztalt pluga i udawal, ze zmienil zelazo w zloto, zeby uciec ze skarbem Makepeace'a. Co mnie to obchodzi? Przeciez to nie bylo moje zloto i nigdy nie bedzie, dopoki nalezy do Makepeace'a. Ale jezeli w tym worku, ktory Alvin nosi na ramieniu, przypadkiem znalazl sie zloty plug, moze sie okazac, ze to zloto kogos innego.

Na przyklad ktos dostatecznie silny moze odebrac mu je przemoca. Ktos dostatecznie okrutny moze Alvina zabic i okrasc cialo. Ktos dostatecznie cichy moglby je wyniesc z pokoju, gdy Alvin bedzie spal. Ktos dostatecznie bogaty moglby wynajac adwokatow, aby wykazali cos w sadzie przeciw Alvinowi i odebrac mu plug z mocy prawa. Wiele jest sposobow, jesli komus by naprawde zalezalo.

Vilate nigdy nie znizala sie do przymusu. Nie chcialaby nawet zlotego pluga, gdyby istnial, chyba zeby go dostala. Jako prezent. Moze dowod milosci. Albo… Zreszta zgodzi sie na podarunek majacy uspokoic wyrzuty sumienia. Alvin wygladal na czlowieka honoru, ale patrzyl na nia tak… Coz, znala to spojrzenie. Ten czlowiek zostal porazony. Nalezal do niej, jesli tylko go zechce.

Tylko dobrze to rozegraj, upominala sie. Przygotuj scene. Niech on przyjdzie do ciebie. Zeby nikt nie powiedzial, ze zastawiasz na niego sidla.

Jej najlepsza przyjaciolka czekala w kuchni za urzedem poczty.

— I co myslisz o Alvinie? — spytala, zanim jeszcze Vilate zdazyla sie z nia przywitac.

— Jak zwykle wiesz o wszystkim, zanim ci powiem. — Vilate zaczela rozpalac ogien w pieknym zelaznym piecu z piekarnikiem, obiekcie zazdrosci wszystkich kobiet w Hatrack River.

— Piec osob widzialo cie na werandzie zajazdu, jak z nim rozmawiasz, Vilate, a wiadomosc dotarla do mnie, nim jeszcze dotknelas stopa drogi.

— Wiec to prozne osoby, powiem szczerze, i jestem pewna, ze diabel porwie ich dusze.

— Z pewnoscia wiesz takie rzeczy. Diabel daje ci liste za kazdym razem, kiedy zdobedzie nowego rekruta.

— Oczywiscie, ze daje. Wszyscy przeciez wiedza, ze diabel mieszka tutaj, w moim slicznym piekarniku. — Vilate zachichotala radosnie.

— A wiec… — przypomniala jej przyjaciolka — co o nim myslisz?

— Nie wydaje mi sie, zeby byl taki wazny. Rece robotnika, naturalnie, i opalony jak kazdy chlopak z nizszych klas. Mowi dosc prosto i z wiejska. Zastanawiam sie, czy w ogole potrafi czytac.

— Och, czytac potrafi, to pewne. Nauczycielka mu pokazala, kiedy tu mieszkal.

— A tak, legendarna panna Larner, taka madra, ze jej najlepszy uczen wygral turniej ortografii, przez co Odszukiwacze uslyszeli o chlopcu mieszancu i w rezultacie zabili zone Horacego Guestera, matke panny Larner. Niezwykla kobieta.

— Zawsze znajdziesz sposob, zeby historia brzmiala paskudnie.

— A ma ladniejsza wersje? — zdziwila sie Vilate.

— To opowiesc o milosci. Nauczycielka stara sie zmienic zycie malego mieszanca i jego przyjaciela, kowalskiego terminatora. Zakochuje sie w mlodym kowalu, a mieszanca zmienia w mistrza ortografii. Sily zla zwracaja na nich uwage…

— A moze Bog postanowil ukarac jej pyche!

— Mysle, ze jestes o nia zazdrosna, Vilate — stwierdzila jej przyjaciolka. — Naprawde tak uwazam.

— Zazdrosna?

— Poniewaz zdobyla serce Alvina Smitha. Byc moze, wciaz do niej nalezy.

— O ile wiem, serce ciagle bije w jego wlasnej piersi.

— A zloto ciagle blyszczy w jego worku?

— Opowiadasz o slodkiej pannie Larner, ale ciagle zakladasz, ze to ja mam zle zamiary.

Vilate rozpalila juz w piecu, postawila na nim czajnik i zaczela ciac do garnka fasolke szparagowa.

— Poniewaz dobrze cie znam, Vilate.

— Myslisz, ze znasz, ale czeka cie jeszcze wiele niespodzianek.

— Nie klap na mnie zebami, obrzydliwa istoto.

— Opadly mi przypadkiem — zapewnila Vilate. — Nigdy nie robie tego specjalnie.

— Klamczucha.

— Ale piekna klamczucha, nie sadzisz? — blysnela zebami w swym najlepszym usmiechu.

— Nie rozumiem, co mezczyzni widza w kobietach — odparla jej przyjaciolka. — Heksy czy nie, dopoki kobieta jest ubrana, i tak nie zobacza tego, co ich interesuje.

— Nie wiem, jak mezczyzni w ogole. Ale sadze, ze przynajmniej niektorzy kochaja mnie ze wzgledu na moj charakter.

— Charakter szczery jak srebro, to pewne. Niewazne, ze troche zmatowiale, to schodzi przy polerowaniu.

— A inni kochaja mnie dla mojego dowcipu i uroku.

— Nie watpie; jesli tylko od czterdziestu lat mieszkali w jaskini i przez caly ten czas nie widzieli cywilizowanej kobiety.

— Mozesz sie ze mna draznic, ile chcesz, ale i tak wiem, ze jestes zazdrosna, bo Alvin Smith juz sie we mnie zakochuje, biedaczysko, a na ciebie nawet nie spojrzy. Mecz sie, skarbie.

Jej najlepsza przyjaciolka siedziala nadasana. Tym razem Vilate trafila celnie. Zasyczal czajnik. Jak zawsze, Vilate postawila dwie filizanki. Ale, jak zawsze, jej przyjaciolka powachala tylko herbate i jej nie tknela. Co z tego? Vilate zawsze byla nienagannie uprzejma i tylko to sie liczy.

— Makepeace pozwie go do sadu.

— Ha! — zawolala Vilate. — O tym tez juz slyszalas?

— Nie. Nie jestem nawet pewna, czy Makepeace Smith juz wie, ze jego uczen pojawil sie w miescie… chociaz, jesli do mnie wiadomosc dotarla tak szybko, to do niego jeszcze szybciej. Wiem tylko, ze Makepeace tyle wygadywal o tym, jak Alvin go okradl, ze jesli teraz nie pojdzie do sadu, wszyscy sie dowiedza, ze to tylko jego wymysly. Czyli musi doprowadzic do procesu. Rozumiesz?

Vilate usmiechnela sie do siebie.

— Juz planujesz, co mu zaniesiesz do wiezienia? — spytala jej najlepsza przyjaciolka.

— Cos w tym rodzaju — odparla Vilate.

* * *

Alvin przebudzil sie i zobaczyl, ze Arthur Stuart wyszedl, a pokoj pograzony jest w polmroku. Podroz musiala byc bardziej meczaca, niz sadzil, skoro przespal caly dzien.

Ktos zapukal do drzwi.

— Otworz, Alvinie! — zawolal Horacy. — Szeryf wykonuje tylko swoje obowiazki, tak przynajmniej mowi,

Вы читаете Alvin Czeladnik
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату