nie siegnac po sztylet i nie zabic chlopaka na miejscu. Ale tlumaczenie tego cesarzowi moze byc ryzykowne. „Od tygodni chciales, zebym go przyjal, a on przez caly ten czas byl skrytobojca?” Nie, cokolwiek sie zdarzy, Amerykanin stanie przed Bonapartem.
Tak, Calvin Maker zobaczy cesarza Napoleona… A Maly Napoleon przekona sie, czy Bog wyslucha jego najgoretszych modlow.
ROZDZIAL 12 — PRAWNICY
Wiecie, ze chlopak mlynarza, Alvin, siedzi w wiezieniu w Hatrack River? — Obcy z usmiechem pochylil sie nad lada.
— Faktycznie, cos slyszelismy — przyznal Armor-of-God Weaver.
— Przyjechalem tu, zeby dowiedziec sie prawdy o Alvinie. Dzieki temu przysiegli w Hatrack beda mogli wydac sprawiedliwy wyrok. Jednak z pewnoscia nie znaja Alvina tak dobrze jak ludzie w tych okolicach. Musze tylko zdobyc kilka potwierdzonych zeznan o jego charakterze. — Obcy znow sie usmiechnal.
Armor-of-God pokiwal glowa.
— To odpowiednie miejsce dla zeznan, jesli szukacie prawdy.
— Jej wlasnie. Rozumiem, ze sami znacie tego mlodego czlowieka?
— Dosc dobrze. — Armor-of-God uznal, ze jesli chce sie dowiedziec, o co obcemu chodzi, lepiej sie nie przyznawac, ze jest mezem siostry Alvina. — Ale chyba nie wiecie, przyjacielu, na co sie tutaj narazacie. Uslyszycie wiecej, nizbyscie chcieli.
— Slyszalem o masakrze nad Chybotliwym Kanoe i o klatwie, jaka spadla na tutejszych. Jestem prawnikiem. Czesto musze wysluchiwac mrocznych opowiesci ludzi, ktorych bronie.
— Bronicie, tak? Jestescie prawnikiem, ktory broni ludzi? Dobrze rozumiem?
— Z tego jestem znany w domu, w Carthage City. Armor znow kiwnal glowa. Moze ten czlowiek mieszkal obecnie w Carthage City, ale jego akcent zdradzal Nowa Anglie. Probuje mowic jak farmer, ale robi to po prawniczemu, zeby ludzie mu zaufali. Taki czlowiek, jesli zechce, potrafi przemawiac jak sama Biblia. Albo jak Milton. Jednak Armor nie dal po sobie poznac, ze mu nie ufa. Jeszcze nie.
— Czyli kiedy tutejsi opowiedza wam, jak wymordowali Czerwonych, co to nikomu nie zrobili krzywdy, wysluchacie tego bez mrugniecia okiem?
— Nie moge zagwarantowac, ze nie mrugne, panie Weaver. Ale wyslucham wszystkiego, a kiedy skoncza, przejde do spraw, ktore mnie tu sprowadzily.
Teraz nadeszla wlasciwa chwila…
— A co to za sprawy? — zapytal Armor.
Mezczyzna zamrugal. Juz mruga, pomyslal Armor. Szybko mu poszlo.
— Mowilem juz, panie Weaver. Poszukuje zeznan dotyczacych Alvina, syna mlynarza.
— Aby ludziom w Hatrack River opowiedziec o jego prawdziwym charakterze. Rzeczywiscie, pamietam. Klopot w tym, ze z ostatnich osmiu lat Alvin siedem spedzil w Hatrack River, a tylko rok tutaj, w Vigor Kosciele. Znalismy go jako dziecko, to pewne, ale wlasnie w Hatrack River znaja go najlepiej. Zgaduje wiec, ze chcecie tu znalezc obraz Alvina, jakiego ludzie w Hatrack River nie poznali. A jedyny tego powod to ten, ze chcecie zmienic ich opinie o chlopaku. Poniewaz wiem, ze Alvin jest w Hatrack szanowany, mogliscie tu przyjechac tylko po to, zeby wykopac troche brudu i mu zaszkodzic. Czy dobrze to zrozumialem, przyjacielu?
Nagle znikniecie usmiechu z twarzy prawnika bylo tego wystarczajacym dowodem.
— Wyciaganie brudow jest najdalsze od moich planow. Przybywam tu z otwartym umyslem.
— Z otwartym umyslem i historyjka, jak to bronicie ludzi i w ogole. Przez to mamy uwierzyc, ze jestescie po stronie Alvina, a nie ze wynajeli was, by zmienic dobra o nim opinie. Moim zdaniem fakt, ze tu jestescie, oznacza, ze przyjaciele Alvina powinni znalezc kogos innego, kto zacznie zbierac zeznania na jego korzysc. Wy nie ustaniecie, dopoki nie wygrzebiecie jakichs klamstw.
Prawnik sztywno cofnal sie o krok.
— Widze, ze ta sprawa nie jest wam obojetna. Wyjasnicie, mam nadzieje, co takiego powiedzialem, co was urazilo.
— Tylko to, zescie uznali mnie za durnego jak psi zadek, bo nie jestem prawnikiem.
— Zreszta niewazne, jakie wnioski wyciagacie. Zapewniam was, ze jako przedstawiciel wymiaru sprawiedliwosci szukam tu jedynie prawdy.
— Przedstawiciel wymiaru sprawiedliwosci? Przypadkiem wiem, ze wszystkich prawnikow nazywa sie przedstawicielami wymiaru sprawiedliwosci. Nawet kiedy wynajmuje ich prywatna osoba, zeby komus szkodzili. Ale pewne jest jak to, ze Bog istnieje, ze nie przysyla was sedzia w Hatrack, bo on dalby wam list wprowadzajacy, a wy byscie nie wyczyniali tych podstepnych, oszukanczych, klamliwych sztuczek.
Przybysz mocno wcisnal na glowe kapelusz. Armor z trudem sie powstrzymal, zeby nie wcisnac mu go jeszcze mocniej. I kiedy obcy dotarl juz do drzwi, wykrzyknal za nim ostatnie pytanie:
— Macie jakies nazwisko, zebysmy mogli sprawdzic w krajowym zwiazku adwokatow, czy wam czegos nie zarzucaja?
Prawnik odwrocil sie i usmiechnal jeszcze szerzej niz poprzednio, kiedy usilowal wywiesc Armora w pole.
— Nazywam sie Daniel Webster, panie Weaver, a moim klientem jest prawda i sprawiedliwosc.
— Prawda i sprawiedliwosc musza placic w Nowej Anglii o wiele lepiej niz tutaj. Bo jestescie z Nowej Anglii, prawda?
— Tam sie urodzilem i wychowalem, ale nie widzialem dla siebie przyszlosci w tej nedznej okolicy. Dlatego przybylem do Stanow Zjednoczonych, gdzie podstawa wszelkich praw sa prawa czlowieka, a nie dynastyczne przywileje monarchow i wytarta teologia purytan.
— Aha. Zatem nikt wam nie placi?
— Tego nie powiedzialem, panie Weaver.
— Wiec kto? Nie sedzia okregowy i nie panstwo. I na pewno nie Makepeace Smith, bo on ledwie znajdzie dwa miedziaki, zeby nimi pobrzeczec.
— Reprezentuje konsorcjum zatroskanych obywateli Carthage City, ktorzy postanowili dopilnowac, by sprawiedliwosc zatryumfowala nawet w prymitywnym, zacofanym stanie Hio.
— Konsorcjum… To cos w rodzaju domu publicznego? Zamtuza?
— Bardzo zabawne.
— Podajcie jakies nazwisko, panie Webster. Tak sie sklada, ze jestem burmistrzem tego miasta, a wy tu w pewnym sensie praktykujecie. Mam chyba prawo wiedziec, kto przysyla mi adwokatow, zeby zbierali klamstwa na temat naszych szanowanych obywateli.
— Czy posiada pan bron palna, panie Weaver?
— Istotnie, przyjacielu.
— Dlaczego zatem mam zdradzac nazwiska swoich klientow uzbrojonemu i rozgniewanemu czlowiekowi z miasta, ktore jest tak dumne z miana gniazda mordercow, ze opowiada swoja straszliwa historie kazdemu nieszczesnemu przybyszowi, jaki tu trafi? W dodatku burmistrze nie maja prawa wymagac od adwokata informacji o jego stosunkach z klientami. Milego dnia, panie Weaver.
Armor wzrokiem odprowadzil Webstera do drzwi, potem siegnal po kapelusz i zawolal swojego najstarszego, zeby zostawil produkcje mydla i przypilnowal sklepu. Wyszedl i ruszyl biegiem przez wzgorze, do domu tesciow. Na pewno zastanie tam zone, poniewaz byla wsrod kobiet najlepsza w Alvinowych, Stworczych zajeciach i czesto wzywano ja jako nauczycielke, stawiajaca — choc Armor ich nienawidzil — heksy. Rodzina powinna wiedziec, co sie dzieje: ze Alvin ma w stolicy wrogow, gotowych placic prawnikowi, by tu przyjechal i wygrzebal o nim jakies brudy. Nie ma innego wyjscia, sami tez musza znalezc prawnika. I to nie zadnego wiejskiego kuzyna, ale miejskiego adwokata, znajacego te same sztuczki co ten Webster. Armor przypominal sobie niejasno, ze kiedys juz o nim slyszal. W pewnych kregach wspominano go z podziwem. A ze rozmawial z nim, slyszal jego zlocisty glos, szybkie odpowiedzi i jak klamstwo w jego ustach brzmialo niby najczystsza prawda, choc czlowiek pamietal, ze to oszustwo… coz, Armor wiedzial, ze trudno bedzie znalezc adwokata, ktory by go pokonal. Tym trudniej ze pojawi sie inny problem: zaplaty.