Szpule przechodzily z reki do reki, az dotarly do szczuplego mezczyzny. Bez namyslu rozdzielil je i postawil na ladzie.
— Takie polaczone szpulki do niczego sie nie nadaja — zauwazyl.
Verily byl wstrzasniety.
— Ty jestes Alvinem! — szepnal.
— Nie. Mam na imie Measure, ale cwiczylem sztuke brata. Ostatnio tym sie wlasnie zajmowal: uczyl ludzi tego swojego Stwarzania, a ja bylem nie gorszym uczniem od innych. Ale wy… Wiem, ze chcialby was poznac.
— Tak… — Verily nie probowal nawet ukrywac entuzjazmu. — Po to przyjechalem: zeby sie od niego uczyc. Tak sie ciesze, ze i on chce nauczac.
— Owszem. — Measure usmiechnal sie. — On chce nauczac, a wy chcecie sie uczyc. Ale mam przeczucie, ze zanim to nastapi, musicie mu wyswiadczyc inna przysluge.
Verily nie zdziwil sie. Oczywiscie, nauka ma swoja cene. Moze chodzi o probe lojalnosci…
— Zrobie wszystko co konieczne, zeby Stworca pokazal mi, dlaczego otrzymalem ten dar i jak z niego korzystac.
Pani Miller pokiwala glowa.
— Mysle, ze mozecie sie nadac — stwierdzila. — Moze Bog was tu zeslal.
Mlynarz burknal cos niechetnie.
— Wystarczyloby, gdybyscie nauczyli mojego meza dobrych manier — dodala — ale obawiam sie, ze przekracza to mozliwosci nawet dobrotliwego Boga.
— Nie znosze, kiedy mowisz jak wielebny Thrower — oswiadczyl ponuro mlynarz.
— Wiem o tym, kochanie. Panie Cooper, a gdybyscie jednak chcieli praktykowac, nie w Wobbish, ale w stanie Hio, jak dlugo musielibyscie sie przygotowywac?
— Sam nie wiem… — odparl. — Zalezy, jak bardzo przepisy prawa w Ameryce roznia sie od wymiaru sprawiedliwosci i prawa w Anglii. Moze tylko kilka dni, a moze o wiele dluzej. Ale zapewniam was, ze nie przyjechalem tu, by praktykowac prawo, lecz studiowac prawa wyzszego rzedu.
— Chcecie wiedziec, dlaczego spotkalismy sie wszyscy w sklepie Armora? — zapytal mlynarz. — Radzilismy, jak zdobyc pieniadze na prawnika. Wiedzielismy, ze potrzebny nam dobry prawnik, pierwszej klasy, ale wiemy tez, ze jakas bogata i sekretna grupa w Carthage wynajela juz najlepszych adwokatow w Hio do pracy przeciw nam. Czyli problem jest, kogo znalezc i jak, na milosc boska, mu zaplacic. Moja zona uwaza, ze Bog was zeslal, ale moim zdaniem sami zescie sie tu sprowadzili albo, gdyby spojrzec na to z innej strony, moj chlopak Alvin was sprowadzil. Chociaz kto to wie, zawsze powtarzam. Jestescie u nas. I jestescie prawnikiem. I chcecie czegos od Alvina.
— Proponuje pan wymiane uslug? — upewnil sie Verily.
— Wlasciwie nie — wtracil Measure, wstajac. Verily zawsze uwazal sie za czlowieka wysokiego, ale ten mlody mezczyzna wyrastal nad nim jak wieza. — Alvin bedzie was uczyl za darmo, jesli tylko sami tego chcecie. Klopot w tym, ze naprawde musicie wyswiadczyc nam usluge jako prawnik, zanim Alvin przyjmie was na ucznia. Tak sie zlozylo.
Verily zdziwil sie. Jesli to nie wymiana uslug, to co?
— Wyraznie sie nie rozumiemy, panie Cooper — odezwal sie kupiec za jego plecami. — Jestescie nam potrzebni, zeby bronic Alvina juniora w sadzie. W tej chwili siedzi w wiezieniu w Hatrack River, oskarzony o kradziez cudzego zlota. Domyslam sie, ze wniosa tez mase innych oskarzen. Koniecznie chca na dlugo wsadzic chlopaka do wiezienia, moze nawet powiesic. A wy zjawiacie sie akurat w takiej chwili… Rozumiecie chyba, ze to nadzwyczaj szczesliwy przypadek.
— W wiezieniu… — powtorzyl Verily.
— W Hatrack River — dodal Armor.
— Przejezdzalem tamtedy niecaly tydzien temu.
— No to mijaliscie budynek sadu, gdzie go trzymaja.
— Dobrze, zajme sie tym. Kiedy proces?
— Wlasciwie kiedy tylko zechcecie. Tamtejszy sedzia jest przyjacielem Alvina, podobnie jak wiekszosc mieszkancow, a przynajmniej tych, ktorzy cos znacza. Nie moga go wypuscic, chocby i chcieli, ale odsuna proces, na ile bedzie trzeba, zeby was przyjeli do palestry.
Verily pokiwal glowa.
— Zrobie to. Ale… dziwie sie. Nie wiecie nawet, czy jestem dobrym adwokatem.
Measure zasmial sie glosno.
— Dajcie spokoj, przyjacielu. Myslicie, ze nam wzrok odebralo? Spojrzcie na swoje ubranie! Jestescie bogaci i nie wzbogaciliscie sie tak na bednarstwie.
— Poza tym — dorzucil Armor — macie angielski akcent i eleganckie maniery. Lawa przysieglych w Hatrack bedzie po stronie Alvina. Wszystko, co powiecie, i tak wyda im sie strasznie madre.
— Mowi pan, ze tak naprawde nie musze byc dobry. Wystarczy, ze bede Anglikiem, adwokatem, zywym i obecnym na sali sadowej.
— Mniej wiecej tak.
— W takim razie macie adwokata. A wlasciwie wasz syn ma. Jesli mnie zechce.
— Alvin chce wyjsc z wiezienia oczyszczony z zarzutow — wyjasnil z powaga Measure. — I chce uczyc ludzi, jak byc Stworcami. Mysle, ze pasujecie do jego zamiarow.
— Podejdzcie tu!
Polecenie wydala pani Miller, a Verily zblizyl sie poslusznie. Chwycila oburacz jego prawa dlon.
— Panie Verily Cooper — powiedziala. — Czy bedziecie szczerym przyjacielem mojego syna?
Uswiadomil sobie, ze oczekuje od niego przysiegi, i to zlozonej z calego serca.
— Tak, prosze pani. Bede jego szczerym przyjacielem.
Po tym przyrzeczeniu nie zapadla cisza, tylko rozlegl sie odglos dlugo wstrzymywanego oddechu, teraz wypuszczonego. Verily nigdy jeszcze nie dal tak wprost odpowiedzi na pragnienie czyjegos serca. Podniecalo go to, ale i budzilo odrobine leku.
Wrocili Wastenot i Wantnot.
— Kon i mul sa rozsiodlane, nakarmione, napojone i wyczyszczone.
— Dziekuje bardzo — powiedzial Verily.
Blizniacy rezejrzeli sie.
— Z czego wszyscy sie tak ciesza?
— Znalezlismy prawnika dla Alvina — wyjasnil Measure.
Wastenot i Wantnot takze usmiechneli sie szeroko.
— Swietnie. W takim razie wracajmy do domu, do lozek.
— Nie — sprzeciwil sie mlynarz. — Mamy tu jeszcze jedna sprawe.
Radosny nastroj zniknal w jednej chwili.
— Siadajcie, panie Cooper — zaprosil mlynarz. — Mamy do opowiedzenia pewna historie. Smutna historie, a na jej koncu wszyscy ludzie w tym miescie, z wyjatkiem tych oto Armora i Measure'a, okrywaja sie hanba.
Verily usiadl i sluchal.
ROZDZIAL 13 — MANEWRY
Vilate znowu przyniosla mu zapiekanke.
— Nie skonczylem jeszcze poprzedniej — zaprotestowal Alvin. — Myslicie, ze w brzuchu mam bezdenna otchlan?
— Taki wielki mezczyzna jak ty potrzebuje czegos, co utrzyma mu mieso na kosciach — odparla. — A nie nauczylam sie jeszcze robic polowy zapiekanki.
Alvin zachichotal. Ale kiedy wsunela zapiekanke pod zakratowanymi drzwiami, zauwazyl, ze ma na sobie nowe heksy, a do tego jeszcze wezwania i przywolania. Wiekszosc heksow rozpoznawal bez trudu — swego czasu sam je ukladal, dla ochrony i strzezenia, czy nawet skrycia i ulagodzenia serca, ktore lepiej zabezpieczaly, ale tez