dwoch ludzi kleczacych przy klocu drewna z tylkami wypietymi w gore.
Przez cala droge do wybrzeza Calvin spodziewal sie, ze zaatakuje ich oddzial napoleonskich zolnierzy, ze kartacz rozbije powoz w drzazgi, ze stana w plomieniach albo skoncza w inny straszny sposob. Nie wiedzial wlasciwie, dlaczego spodziewa sie po Napoleonie niewdziecznosci — moze zwyczajnie sie niepokoil. Mial dwadziescia lat, a poznal juz salony Londynu i Paryza, spedzil dlugie godziny dyskutujac w cztery oczy z najpotezniejszym czlowiekiem na swiecie, poznal wszystkie sekrety, jakie ow najpotezniejszy czlowiek byl sklonny zdradzic, mowil po francusku jesli nie jak rodowity Francuz, to przynajmniej plynnie. A przez caly czas pozostal obojetny, chlodny, nie zmienil swych marzen. Byl Stworca, o wiele bardziej niz Alvin, ktory tkwil na pograniczu prymitywnego, zadufanego kraju, ktorego mieszkancow trudno wlasciwie jeszcze nazwac narodem. Kogo znal Alvin oprocz sobie podobnych wiejskich typkow? A mimo to na sama mysl o powrocie do Ameryki Calvin odczuwal niewytlumaczalny lek. Cos usilowalo go zatrzymac. Cos nie chcialo, zeby tam dotarl.
— To nerwy — uznal Honore. — Spotkasz swojego brata. Wiesz juz, ze jest tylko prowincjonalnym blaznem, ale wciaz pozostaje twoja nemezis, miara, ktora mierzysz siebie. W dodatku jedziesz ze mna i stale jestes swiadom, ze powinienes zrobic na mnie wrazenie.
— A po co mam na tobie robic wrazenie, Honore?
— Poniewaz kiedys, przyjacielu, umieszcze cie w powiesci. Pamietaj, ze do mnie nalezy wladza ostateczna. W pewnych granicach mozesz decydowac, co uczynisz ze swoim zyciem. Ale ja zdecyduje, co inni o tobie pomysla, i to nie tylko teraz, ale nawet po twojej smierci.
— Jesli wtedy ktos bedzie jeszcze czytal twoje ksiazki.
— Nic nie rozumiesz, moj drogi glupku. Czy beda je czytac, czy nie, moj osad nad twoim zyciem zachowa wage. Takie rzeczy zaczynaja zyc po swojemu. Nikt nie pamieta pozniej oryginalnych zrodel i nikt sie nimi nie przejmuje.
— Chcesz powiedziec, ze ludzie zapamietaja tylko to, co o mnie napiszesz, a ciebie zapomna calkowicie?
Honore zachichotal.
— Nie wiem, co bedzie z toba, Calvinie, ale ja zamierzam przetrwac w ludzkiej pamieci. Z drugiej jednak strony co mnie obchodzi, czy mnie zapamietaja? Chyba nic. Zylem bez milosci wlasnej matki; nie dbam o milosc obcych ludzi, ktorzy jeszcze sie nie narodzili.
— Nie o to chodzi, czy cie zapamietaja — stwierdzil Calvin. — Chodzi o to, czy zmienisz swiat.
— Pierwsza zmiana, jakiej dokonam, to ze musza o mnie pamietac! — Honore zawolal to tak glosno, ze woznica otworzyl okienko i zapytal, czy czegos od niego chca.
— Szybciej — zazadal Honore. — Mniejszych wybojow. Aha, i kiedy konie sobie ulza, mniej smrodu!
Woznica burknal cos i zatrzasnal okienko.
— Nie zamierzasz zmieniac swiata? — zdziwil sie Calvin.
— Zmieniac? To marny projekt, zalatujacy nedzna ambicja i pogarda dla samego siebie. Twoj brat zamierza zbudowac miasto. Ty chcesz je zburzyc na jego oczach. Ale ja mam wizje, Calvinie. Planuje stworzyc nowy swiat, swiat bardziej fascynujacy, pochlaniajacy, czarodziejski, zlozony, piekny i realny niz ten istniejacy.
— Chcesz pokonac Boga?
— Za wiele czasu poswiecil na geologie i botanike. Dla Niego Adam byl jedynie dodatkiem: a przy okazji, zrobilem juz czlowieka? Nie, ja nie popelnie tego bledu. Skupie sie na ludziach, a nauke poutykam w rozne szpary.
— Roznica polega na tym, ze twoi ludzie beda uwiezieni w malych czarnych znaczkach na papierze.
— Moi ludzie beda bardziej realni niz te plytkie istoty stworzone przez Boga! Jak On, stworze je na wlasny obraz i podobienstwo, tyle ze wyzszych. Moi zyskaja bardziej wyrazista rzeczywistosc, wiecej zycia wewnetrznego, wiecej zwiazkow z zywym swiatem wokol nich niz ci ubloceni chlopi, wyrachowani dworzanie z palacu, zarozumiali zolnierze czy halasliwi ludzie interesu, ktorzy obecnie rzadza w Paryzu.
— Moze zamiast sie martwic, ze cesarz nas zatrzyma, powinienem sie bac, ze uderzy w nas grom?
Mial to byc zart, ale Honore odpowiedzial z powaga:
— Calvinie, jesli Bog chcialby porazic cie za cos gromem, to juz bys nie zyl. Nie udaje, ze wiem, czy Bog istnieje, ale powiem ci jedno: staruszek trzesie sie w tej chwili! Mowi groznie, ale to tylko wspomnienia dawnej potegi! Nie ma juz wladzy! Nie moze nas zatrzymac! Pewno, moglby wykreslic nas z testamentu, ale sami zdobedziemy fortune. Niech stary odstapi, bo nasz mknacy powoz ochlapie go blotem!
— Czy ty w ogole miewasz jakies chwile zwatpienia?
— Nigdy — oswiadczyl z przekonaniem Honore. — Zyje ze stala pewnoscia kleski i stala pewnoscia wlasnego geniuszu. To rodzaj szalenstwa, ale bez niego prawdziwa wielkosc nie jest mozliwa. Twoj problem, Calvinie, polega na tym, ze nigdy nie kwestionujesz wlasnych pogladow. Cokolwiek czujesz, jest jedynym wlasciwym uczuciem, a wszystko inne niech lepiej zejdzie ci z drogi. Ja zas staram sie zmieniac wlasne odczucia, poniewaz one zawsze sa bledne. Na przyklad czlowiek glupi, zblizajac sie do kobiety, ktorej pozada, dziala zgodnie ze swymi uczuciami, chwyta sterczaca ponetnie piers czy sklada bezposrednia propozycje, w wyniku czego dostaje w twarz i przez rok nie zapraszaja go na najlepsze przyjecia. Ale czlowiek madry patrzy kobiecie w oczy i zachwyca sie jej oszalamiajaca uroda, wielka inteligencja, a takze podkresla wlasna niezdolnosc do wyjasnienia, jak bardzo owa kobieta zasluguje na miejsce w samym srodku wszechswiata. Zadna nie zdola sie temu oprzec. A jesli zdola, nie warto sie o nia starac.
Powoz zahamowal. Honore otworzyl drzwiczki.
— Czujesz ten zapach?
— Zepsute ryby — stwierdzil Calvin.
— Wybrzeze! Nie wiem, czy nie zwymiotuje, a gdyby tak, to czy morskie powietrze wplynie na kolor i konsystencje wymiocin.
Calvin siegnal po bagaz, nie zwracajac uwagi na te swiadomie wulgarne slowa. Wiedzial, ze Honore zachowuje sie tak, kiedy nie szanuje towarzystwa. Wsrod arystokratow wyglasza jedynie bon moty i epigramy. Takie wypowiedzi, jak przed chwila, byly u mlodego pisarza oznaka nie zazylosci, ale braku szacunku.
Kiedy znalezli odpowiedni statek plynacy do Kanady, Calvin pokazal kapitanowi list, jaki otrzymal od Napoleona. Wbrew jego lekom — jeszcze w Londynie obejrzal poprawiona i na nowo zredagowana wersje „Hamleta” — cesarz w liscie nie nakazywal kapitanowi, zeby natychmiast zabil Calvina i Honore. Co prawda nie bylo gwarancji, ze nie nakazal ich udusic i wyrzucic do morza zaraz po odbiciu od brzegu…
Dlaczego tak sie boje? — zastanawial sie Calvin.
— A zatem, kiedy tylko wroce do Francji, skarbnik cesarza wynagrodzi mi wszelkie koszty? — dopytywal sie kapitan.
— Taki jest plan — odparl Honore. — Ale dobrze wiem, przyjacielu, jak skapi bywaja urzednicy cesarza. Wez to.
Wreczyl kapitanowi plik banknotow. Calvin byl zdumiony.
— Przez caly czas udawales, ze jestes biedny i po uszy w dlugach.
— Bo jestem biedny. I jestem zadluzony. Gdyby nie moje dlugi, jak zmusilbym sie do pisania? Nie, pozyczylem na podroz od matki i od ojca. Nigdy ze soba nie rozmawiaja, wiec tego nie odkryja. Aha, i jeszcze od dwoch wydawcow, kazdemu obiecujac wylacznosc na moja ksiazke o wyprawie do Ameryki.
— Pozyczyles pieniadze na przejazd, przez caly czas wiedzac, ze cesarz zaplaci?
— Mezczyzna musi miec jakies pieniadze, inaczej nie jest mezczyzna — oswiadczyl urazony Honore. — Mam tego sporo i zamierzam byc hojny wobec ciebie; mam wiec nadzieje, ze nie bedziesz potepial moich metod.
— Nie jestes przesadnie uczciwy, prawda? — spytal Calvin, z niesmakiem i podziwem jednoczesnie.
— Szokujesz mnie, ranisz i obrazasz. Wyzywam cie na pojedynek, ale dostane zapalenia pluc i nie bede mogl sie stawic, prosze jednak, zebys zaczal beze mnie. Pamietaj, ze wlasnie dzieki moim pieniadzom kapitan zaprosi nas na kolacje do swojej kajuty. A odpowiadajac na twoja sugestie: jestem absolutnie uczciwy, kiedy tworze. Poza tym jednak slowa uwazam jedynie za narzedzia pozwalajace wyjac to, czego potrzebuje, z kieszeni i rachunkow bankowych ludzi, ktorzy to cos chwilowo posiadaja. Calvinie, zbyt dlugo zyles wsrod purytan. A ja zbyt dlugo wsrod hipokrytow.