Reacher polozyl kluczyki na biurku.
– Dzieki za pozyczenie – powiedzial.
– Znalazles go? – spytala.
– Zniknal. Wygladasz na zmeczona – zauwazyl Reacher. Nic nie powiedziala.
– Jakbys nie miala sil. Ikry. Entuzjazmu.
– Co z tego?
– Wczoraj wieczorem tryskalas energia.
– Teraz pracuje.
– Wczoraj wieczorem tez pracowalas. Mialas otrzymac zaplate.
– Mowiles, ze zapomnisz o calej tej historii.
– Zapomnialem. Milego dnia, Sandy. Przygladala mu sie przez chwile.
– Tobie tez, Jimmy Reese.
Odwrocil sie, znow zamknal za soba drzwi i wyszedl ze sklepu. Poszedl na poludnie, z powrotem do miasta.
Kiedy dotarl do biura Helen Rodin, zastal tam cztery osoby. Helen oraz troje obcych ludzi. Jednym z nich byl mezczyzna w drogim garniturze. Siedzial na fotelu Helen, za jej biurkiem. Ona stala obok niego, pochylona, cos mowila. Najwyrazniej trwala jakas narada. Dwie pozostale osoby staly pod oknem,
jakby na cos czekajac, moze na swoja kolej. Mezczyzna i kobieta. Kobieta miala dlugie ciemne wlosy i okulary. Mezczyzna nie mial ani wlosow, ani okularow. Oboje nosili zwyczajne, codzienne ubrania. Oraz przypiete na piersi identyfikatory. Na nalezacym do kobiety po napisie Mary Mason
– Prosze panstwa, to jest Jack Reacher – oznajmila. -
Moj detektyw zrezygnowal i pan Reacher zgodzil sie przejac
jego obowiazki.
To dla mnie nowina, pomyslal Reacher, ale tego nie skomentowal. Helen z duma wskazala mezczyzne siedzacego na jej fotelu.
– To jest Alan Danuta – powiedziala. – Jest prawnikiem specjalizujacym sie w sprawach weteranow. Z Waszyngtonu. Zapewne najlepszym z branzy, jakiego znam.
– Szybko pan przylecial – zauwazyl Reacher.
– Musialem – odparl mezczyzna. – Dzisiejszy dzien bedzie decydujacy dla pana Barra.
– Wszyscy wybieramy sie do szpitala – powiedziala Helen. – Lekarze twierdza, ze on moze z nami rozmawiac. Mialam nadzieje, ze uda mi sie skonsultowac z Alanem telefonicznie lub przez poczte elektroniczna, a tymczasem on przylecial do nas.
– Tak jest mi latwiej – powiedzial Danuta.
– Nie, po prostu mialam szczescie – rzekla Helen. – Co wiecej, wlasnie zaczela sie tygodniowa konferencja psychiatrow w Bloomington. Doktor Mason i doktor Niebuhr od razu tu przyjechali.
– Moja specjalnosc to przypadki utraty pamieci – powiedziala doktor Mason.
– A moja dzialanie pod przymusem – dodal doktor Niebuhr. – Typowe zachowania przestepcze i tym podobne kwestie.
– Tak wiec to jest nasz zespol – oswiadczyla Helen.
– Co z jego siostra? – spytal Reacher.
– Juz przy nim jest.
– Musimy porozmawiac.
– W cztery oczy?
– Tylko przez chwile.
Przeprosila pozostalych i wyprowadzila Reachera do poczekalni.
– Odkryles cos? – zapytala.
– Cizie i czterech z tych pieciu facetow zwerbowal ich znajomy, niejaki Jeb Oliver. Zaplacil wszystkim po sto dolcow. Zakladam, ze piecset zostawil sobie za fatyge. Bylem w jego domu, ale wyjechal.
– Dokad?
– Nikt nie wie. Zabral go jakis gosc, samochodem.
– Kto to taki?
– Pracuje w sklepie z czesciami, razem z ruda cizia. Jednoczesnie jest drobnym dealerem.
– Naprawde?
Reacher skinal glowa.
– Za jego domem jest stodola, zamknieta na zmyslna klodke. Moze wytwornia prochow, moze magazyn. Spedza mnostwo czasu na rozmowach przez komorke. Ma samochod, ktory kosztuje dwa razy wiecej, niz ekspedient zarabia rocznie. I mieszka z matka.
– Czego to dowodzi?
– Dealerzy znacznie czesciej niz inni mezczyzni mieszkaja z matkami. Czytalem to w jakiejs gazecie.
– Dlaczego?
– Zwykle maja juz na koncie jakies drobne wyroki. Wlasciciele domow nie chca wynajmowac im mieszkan.
Helen nic nie powiedziala.
– Wczoraj wieczorem wszyscy byli nacpani – dodal Reacher. – Cala szostka. Zapewne speedem, sadzac po tym, jak cizia wyglada dzisiaj. Zupelnie inaczej. To mi wyglada na kaca po amfetaminie.
– Byli nacpani? No to miales szczescie.
Reacher pokrecil glowa.
– Chcesz ze mna walczyc, najlepiej poprzestan na aspirynie.
– I co to nam daje?
– Spojrzmy na to z punktu widzenia Jeba Olivera. Robil to dla kogos. Troche miala to byc praca, troche przysluga. Warta tysiac dolarow. Musial to byc ktos stojacy wyzej w hierarchii. I na pewno nie byl to kierownik sklepu z czesciami.
– Zatem myslisz, ze James Barr mial cos wspolnego z handlarzem narkotykow?
– Niekoniecznie. Moze jednak z nieznanych nam powodow zostal do tego zmuszony przez jakiegos handlarza.
– To zwieksza ryzyko – zauwazyla.
– Troche – przyznal Reacher.
– Co powinnismy zrobic?
– Pojechac do szpitala. Niech doktor Mason stwierdzi, czy Barr nie wciska nam kitu z ta amnezja. Jesli tak, to najszybciej zakonczymy te sprawe, przyciskajac go, zeby powiedzial nam prawde.
– A jesli nie wciska kitu?
– Wtedy wybierzemy inna metode.
– Jaka?
– Pozniej – odparl Reacher. – Posluchajmy, co maja do powiedzenia lekarze.