Helen Rodin pojechala do szpitala swoim saturnem. Prawnik Alan Danuta siedzial obok niej na przednim siedzeniu, a Reacher wygodnie wyciagnal sie na tylnym. Mason i Niebuhr podazyli za nimi taurusem, ktorego wypozyczyli tego ranka w Bloomington. Oba samochody zaparkowano obok siebie na rozleglym parkingu dla odwiedzajacych. Wszyscy piecioro wysiedli, postali chwilke, a potem poszli razem w kierunku glownego wejscia.
Grigor Linsky patrzyl, jak szli. Znajdowal sie piecdziesiat stop od nich w cadillacu, ktory matka Jeba Olivera widziala
poprzedniej nocy. Trzymal silnik wlaczony. Zadzwonil ze swojego telefonu komorkowego. Zek zglosil sie po pierwszym sygnale.
– Tak? – powiedzial.
– Zolnierz jest bardzo dobry – rzekl Linsky. – Juz byl w domu chlopaka.
– I?
– I nic. Chlopaka juz tam nie ma.
– A gdzie jest?
– Tu i tam.
– A gdzie dokladnie?
– Glowa i dlonie w rzece. Reszta pod osmioma jardami kruszonego kamienia w nowym podlozu First Street.
– Co sie teraz dzieje?
– Zolnierz i prawnicy sa w szpitalu. Z trojka innych. Sadze, ze to jeszcze jeden prawnik i dwoje lekarzy. Zapewne narada specjalistow.
– Mozemy sie odprezyc?
– Raczej tak. Musza probowac. Tak tutaj sie to robi, jak wiesz. Jednak nie uda im sie.
– Dopilnuj, zeby tak bylo – polecil Zek.
Szpital znajdowal sie na przedmiesciach, wiec na stosunkowo rozleglym terenie. Najwyrazniej nie przejmowano sie tu kosztem dzialki. Zapewne tylko szczuply budzet miejski ograniczyl wysokosc budynku do pieciu pieter ze zwyklego betonu. Wewnatrz sciany pomalowano na bialo, a pomieszczenia byly za niskie, ale poza tym szpital nie odbiegal wygladem od innych szpitali. I pachnial jak kazdy inny szpital. Zapach rozkladu, srodkow dezynfekcyjnych, choroby. Reacher nie przepadal za szpitalami. Szedl za pozostala czworka dlugim i jasno oswietlonym korytarzem, ktory prowadzil do windy. Lekarze szli na przedzie. Najwyrazniej czuli sie tu jak w domu. Helen Rodin i Alan Danuta podazali tuz za nimi. Ramie w ramie, zywo rozmawiajac. Lekarze doszli do windy i Niebuhr nacisnal guzik. Pozostali ustawili sie za jego plecami. Nagle Helen Rodin
odwrocila sie i zatrzymala Reachera, zanim dolaczyl do reszty. Przysunela sie do niego i zapytala cicho:
– Czy slyszales o niejakiej Eileen Hutton?
– Dlaczego pytasz?
– Ojciec przyslal mi faksem liste swiadkow. Dopisal ja na koncu.
Reacher nic nie powiedzial.
– Chyba przyslalo ja wojsko – doszla do wniosku. – Znasz ja?
– A powinienem?
Helen przysunela sie jeszcze blizej, odwrocona plecami do pozostalych.
– Musze sie dowiedziec, co ona wie – szepnela.
To moze wszystko skomplikowac, pomyslal Reacher.
– Byla prokuratorem – powiedzial.
– Kiedy? Przed czternastoma laty?
– Tak.
– Jak duzo wie?
– Sadze, ze teraz jest w Pentagonie.
– Ile ona wie, Reacher? Odwrocil glowe.
– Wszystko.
– Jak to? Ta sprawa nigdy nie trafila do sadu.
– Mimo to.
– Jak to?
– Poniewaz z nia sypialem. Wytrzeszczyla oczy.
– Powiedz mi, ze zartujesz.
– Nie zartuje.
– Powiedziales jej o wszystkim?
– Bylismy para. Oczywiscie, ze powiedzialem jej wszystko. Bylismy po tej samej stronie.
– Dwoje samotnych ludzi na pustyni.
– Bylo nam dobrze. Przez trzy piekne miesiace. Byla mila. Pewnie nadal jest. Bardzo ja lubilem.
– To wiecej informacji, niz potrzebowalam, Reacher.
Nie skomentowal tego.
– No, teraz sytuacja naprawde wymknela sie spod kontroli – ocenila Helen.
– Ona nie moze wykorzystac tych informacji. Tak samo jak ja. Sa nadal scisle tajne, a ona wciaz sluzy w wojsku.
Helen Rodin milczala. – Wierz mi – rzekl Reacher.
– No to dlaczego znalazla sie na tej cholernej liscie?
– To moja wina – przyznal. – W rozmowie z twoim ojcem wspomnialem o Pentagonie. Kiedy nie mogl zrozumiec, skad w tej sprawie pojawilo sie moje nazwisko. Pewnie zaczal szperac. Spodziewalem sie, ze to zrobi.
– Jesli ona zacznie mowic, sprawa zakonczy sie od razu.
– Nie zacznie.
– A jednak. Moze wlasnie po to przyjechala. Kto wie, co zrobi wojsko?
Zadzwonil dzwonek windy i cala grupka przesunela sie do drzwi.
– Musisz z nia porozmawiac – rzekla Helen. – Na pewno bedzie przy okazaniu dowodow. Musisz sie dowiedziec, co zamierza powiedziec.
– Pewnie ma juz generalskie gwiazdki. Nie moge jej zmusic do mowienia.
– Znajdz jakis sposob – poradzila mu. – Wykorzystaj mile wspomnienia.
– Moze nie chce tego robic. Pamietaj, ze ona i ja nadal jestesmy po tej samej stronie. Przynajmniej jesli chodzi o Jamesa Barra.
Helen Rodin odwrocila sie i weszla do kabiny windy.
Winda zawiozla ich do holu na piatym pietrze, gdzie byly tylko pomalowane na bialo betonowe sciany oraz drzwi ze stali i zbrojonego szkla, ktore prowadzily do sluzy bezpieczenstwa. Za nia Reacher dostrzegl tablice wskazujace droge na oddzial intensywnej opieki medycznej, dwa oddzialy zamkniete (dla mezczyzn i dla kobiet), dwa oddzialy interny i jeden polozniczy. Reacher domyslil sie, ze cale piate pietro zostalo ufundowane
przez wladze stanu. Nie bylo to przyjemne miejsce. Idealne skrzyzowanie wiezienia ze szpitalem, czyli dwoch