jechalbym dalej. Mogliby mnie zlapac tylko wtedy, gdyby

drogowka zatrzymala mnie za nadmierna predkosc i zobaczyla

karabin. Jednak pewnie zdolalbym to przewidziec. Prawda? Pewnie schowalbym karabin i jechal wolno. Nie za szybko. Dlaczego mialbym ryzykowac i rzucac sie w oczy?

Reacher milczal.

– No co? – pytal Barr. – Moze jakis gliniarz przystanal, chcac mi pomoc. Tak bylo? Kiedy parkowalem? Moze myslal, ze zlapalem gume. Albo ze zabraklo mi benzyny.

– Masz styropianowy slupek drogowy? – zapytal Reacher.

– Co takiego?

– Slupek.

Barr juz chcial zaprzeczyc, ale zmienil zdanie.

– Chyba mialem taki – powiedzial. – Nie jestem pewien, czy nadal go mam. Kladli mi asfalt na podjezdzie. Postawili taki slupek na chodniku, zeby ktos nie wjechal w swieza smole. Musial stac tam przez cztery dni. Juz po niego nie wrocili.

– I co z nim zrobiles?

– Wstawilem do garazu.

– Jest tam jeszcze?

– Tak sadze. A nawet jestem pewien.

– Kiedy robili ten podjazd?

– Na wiosne. Kilka miesiecy temu.

– Masz rachunki?

Barr sprobowal pokrecic glowa. Skrzywil sie, gdy uchwyt nie pozwolil mu ruszyc glowa.

– To byla robota na czarno – wyjasnil. – Pewnie ukradli asfalt miastu. Prawdopodobnie z robot drogowych przy First Street. Zaplacilem gotowka z reki do reki.

– Masz jakichs przyjaciol?

– Niewielu.

– Kim oni sa?

– Zwyczajni faceci.

– Zawarles ostatnio jakies nowe znajomosci?

– Nie sadze.

– Kobiety?

– Nie lubia mnie.

– Opowiedz mi o tym meczu.

– Juz mowilem.

– Gdzie wtedy byles? W samochodzie? W domu?

– W domu – odparl Barr. – Jadlem.

– Pamietasz?

Barr zamrugal.

– Ta psycholog powiedziala, ze powinienem sprobowac sobie przypomniec okolicznosci. Dzieki temu moze przypomne sobie wiecej. Bylem w kuchni i jadlem kurczaka na zimno. Z chipsami. To pamietam. Jednak nic poza tym.

– Piles cos? Piwo, sok, kawe?

– Nie pamietam. Wiem tylko, ze sluchalem meczu. Mam radio Bose. Stoi w kuchni. Mam tez telewizor, ale zawsze slucham transmisji w radiu, nigdy ich nie ogladam. Tak jak wtedy, kiedy bylem maly.

– Jak sie czules?

– Jak sie czulem?

– Byles szczesliwy? Smutny? Normalny?

Barr znow milczal dluga chwile.

– Ta psycholog zadala mi to samo pytanie – rzekl. -

Powiedzialem jej, ze normalnie, ale mysle, ze chyba bylem

szczesliwy. Jakby czekalo mnie cos przyjemnego.

Reacher czekal na ciag dalszy.

– Tym razem naprawde dalem ciala, no nie? – rzekl Barr.

– Opowiedz mi o swojej siostrze – powiedzial Reacher.

– Dopiero co tu byla. Przed tym prawnikiem.

– Co do niej czujesz?

– Jest wszystkim, co mam.

– Jak daleko bys sie posunal, zeby ja chronic?

– Zrobilbym wszystko – odparl Barr.

– Na przyklad?

– Przyznam sie do winy, jesli mi pozwola. I tak bedzie musiala stad wyjechac, moze zmienic nazwisko. Jednak chcialbym ja oszczedzic. Kupila mi to radio. Na urodziny. Zebym mogl sluchac meczow.

Reacher milczal.

– Po co przyjechales? – spytal Barr.

– Zeby cie pograzyc.

– Zasluzylem na to.

– Nie strzelales z wiaduktu. Byles w nowej czesci pietrowego parkingu.

– Przy First Street?

– Na polnocnym koncu.

– To idiotyczne. Dlaczego strzelalem stamtad?

– Poprosiles pierwszego prawnika, zeby mnie sprowadzil. W sobote.

– Dlaczego mialbym o to prosic? Powinienes byc ostatnia osoba, ktora chcialbym zobaczyc. Ty wiesz o Kuwejcie. Dlaczego mialbym chciec, zeby to wyszlo na jaw?

– Z kim Cardinalsi mieli grac nastepny mecz?

– Nie wiem.

– Sprobuj sobie przypomniec. Musze poznac wszystkie okolicznosci tego zdarzenia.

– Nie pamietam – powiedzial Barr. – Kompletna pustka. Pamietam tylko, ze wygrali, nic wiecej. Komentatorzy oszaleli. Wiesz, jacy oni sa. Byli zdumieni. Tym, ze tak glupio mozna przegrac mecz. Jednak to Cubsi, no nie? Powiadaja, ze oni zawsze znajda jakis sposob, zeby przegrac.

– A przed meczem? Wczesniej tamtego dnia?

– Nie pamietam.

– Co zwykle robiles?

– Niewiele. Niewiele robie.

– Jaki byl poprzedni mecz Cardinalsow?

– Nie przypominam sobie.

– A ostatnia rzecz, jaka jeszcze pamietasz?

– Nie jestem pewien. Podjazd?

– To bylo kilka miesiecy temu.

– Pamietam, ze gdzies bylem – powiedzial Barr.

– Kiedy?

– Nie jestem pewien. Niedawno.

– Sam?

– Moze z kims. Nie jestem pewien. Ani tego, gdzie bylem.

Reacher nic nie powiedzial, tylko odchylil sie na krzesle i sluchal cichego popiskiwania urzadzenia monitorujacego prace serca. Wyraznie przyspieszylo. Kajdanki po obu stronach lozka pobrzekiwaly.

Вы читаете Jednym strzalem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату