– Rodin sciagnie ekspertow.

– Jego corka juz to zrobila.

– Istnieja precedensy.

– To bron obosieczna.

– Chce pan, zeby ten gnoj wyszedl na wolnosc?

– To wy spieprzyliscie sprawe – rzekl Reacher. – Nie ja.

– Jesli to pana uszczesliwia.

– To nikogo nie uszczesliwia – odparl Reacher. – Jeszcze nie.

***

Opuscil komisariat i wrocil do wiezowca z czarnego szkla. Helen Rodin siedziala za biurkiem, czytajac jakis dokument. Alan Danuta, Mason i Niebuhr juz sobie poszli. Byla sama.

– Rosemary pytala brata o Kuwejt – zaczela. – Powiedziala mi to, kiedy wyszla z jego szpitalnego pokoju.

– I co? – spytal Reacher.

– I powiedzial jej, ze to wszystko prawda.

– Pewnie nie byla to przyjemna rozmowa.

Helen Rodin pokrecila glowa.

– Rosemary jest kompletnie rozbita. Mowi, ze James tez.

On nie moze uwierzyc, ze znowu to zrobil. Nie wierzy, ze

przekreslil te czternascie lat.

W biurze zapadla cisza. W koncu Helen pokazala Reacherowi dokument, ktory czytala.

– Eileen Hutton ma stopien generala brygady – oznajmila.

– Niezle – skomentowal Reacher. – Kiedy widzialem ja ostatnio, byla majorem.

– A ty?

– Kapitanem.

– Czy to nie bylo niezgodne z regulaminem?

– Teoretycznie. Z jej strony.

– Pracowala w JAG.

– Prawnicy moga lamac prawo tak jak inni ludzie.

– Nadal tam pracuje.

– Najwyrazniej. Nie ma rotacji personelu.

– Zatrudniona w Pentagonie.

– Tam trzymaja najbystrzejszych.

– Bedzie tu jutro.

Reacher milczal.

– Zlozyc oswiadczenie – powiedziala Helen.

Reacher nadal milczal.

– Spotkanie ma sie odbyc o czwartej po poludniu. Zapewne przyleci rano i zatrzyma sie w jakims hotelu. Poniewaz bedzie musiala zostac przez noc. Nie zdazy na wieczorny samolot.

– Chcesz mnie prosic, zebym poszedl z nia na kolacje?

– Nie – odparla Helen. – Nie zamierzam. Chce cie prosic, zebys poszedl z nia na lunch. Zanim spotka sie z moim ojcem. Musze wczesniej wiedziec, po co tu przyleciala.

– Uspili psa Barra – powiedzial Reacher.

– Byl stary.

– To cie nie martwi?

– A powinno?

– Ten pies nikomu nic zlego nie zrobil.

Helen nic nie odrzekla.

– W ktorym hotelu zatrzyma sie Hutton? – spytal Reacher.

– Nie mam pojecia. Bedziesz musial zlapac ja na lotnisku.

– Numer lotu?

– Tego tez nie wiem. Jednak nie ma bezposredniego polaczenia z D.C. Sadze, ze przesiadzie sie w Indianapolis. Nie przybedzie tu wczesniej niz o jedenastej rano. – Przepraszam – dodala. – Za to, ze powiedzialam Danucie, ze nie mamy zadnego dowodu na istnienie zakulisowego manipulatora. Nie chcialam, zeby to zabrzmialo tak nieprzyjemnie.

– Mialas racje – rzekl Reacher. – Nie mielismy zadnego dowodu. Wtedy.

Spojrzala na niego.

– Wtedy?

– Teraz mamy.

– Co?

– Na posterunku policji zrobili istna kapliczke. Maja wlok-

na, wyniki badan balistycznych, DNA psa, kwit za amunicje z jakiegos sklepu w Kentucky. Ustalili, ze styropianowy slupek ukradziono miastu. Maja wszystko.

– Oprocz? – naciskala Helen.

– Nie maja tasmy wideo, na ktorej James Barr przyjezdza wczesniej na parking, zeby postawic tam ten slupek.

– Jestes pewny?

Reacher skinal glowa.

– Do tej pory musieli obejrzec te tasmy z tuzin razy. Gdyby go zobaczyli, zdjecia bylyby wywieszone na tablicy, zeby caly swiat mogl je ogladac. Nie ma ich tam, co oznacza, ze ich nie maja. A to oznacza, ze James Barr nie przyjechal wczesniej na parking i nie umiescil tam slupka.

– A to oznacza, ze zrobil to ktos inny.

– Zakulisowy manipulator – rzekl Reacher. – Albo inna jego marionetka. Nie wczesniej niz w nocy z wtorku na srode, poniewaz Barr uwaza, ze we wtorek ten slupek jeszcze stal w jego garazu.

Helen znow spojrzala na niego.

– Ktokolwiek to zrobil, musi byc na kasecie.

– Owszem – potwierdzil Reacher.

– Jednak tam parkuja setki samochodow.

– Mozna troche zawezic krag poszukiwan. To sedan. Ze zbyt niskim zawieszeniem, by jechac polna droga.

– Ten zakulisowy manipulator naprawde istnieje, prawda?

– Inaczej tego wszystkiego nie mozna wytlumaczyc.

– Wiesz co? Alan Danuta ma chyba racje. Moj ojciec zamieni Barra na tego manipulatora. Bylby glupcem, gdyby tego nie zrobil.

Reacher tego nie skomentowal.

– Co oznacza, ze Barr wyjdzie na wolnosc – ciagnela

Helen. – Rozumiesz to, prawda? Nie ma innej mozliwosci.

Prokuratura mialaby problemy z postawieniem go w stan oskarzenia.

Reacher nadal milczal.

– Mnie tez to nie cieszy – powiedziala Helen. – Jednak

dla mnie to tylko kwestia opinii. Poradze sobie z tym. Przynaj-

Вы читаете Jednym strzalem
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату