Gary przyszedl do pracy o osmej i stwierdzil, ze ma naprawde malo rak do pracy. Jeb Oliver nadal nie dal znaku zycia, a Sandy tez sie nie pokazala. W pierwszej chwili strasznie sie rozzloscil. Zadzwonil do niej, ale nie odebrala. Pewnie jest w drodze, pomyslal. Spozniona. Jednak nie przyjechala. Dzwonil do niej co pol godziny. O dziewiatej trzydziesci zlosc przeszla w niepokoj i zaczal podejrzewac wypadek drogowy. Zadzwonil na policje, zeby czegos sie dowiedziec. Dyzurny powiedzial mu, ze tego ranka nie bylo
zadnego wypadku. Potem zamilkl na chwile, jakby rozwazal inna mozliwosc i wreszcie zapytal o nazwisko i rysopis zaginionej. Gary powiedzial, ze to Alexandra Dupree, znana jako Sandy, lat dziewietnascie, biala, drobnej budowy ciala, zielonooka i ruda. Dziesiec sekund pozniej Gary rozmawial juz z detektywem Emersonem.
Gary zgodzil sie zamknac sklep na reszte dnia i Emerson poslal po niego radiowoz. Najpierw pojechali do kostnicy. Gary zidentyfikowal cialo, po czym blady i wstrzasniety przybyl do biura Emersona. Donna Bianca uspokoila go, a Emerson przygladal mu sie bacznie. Statystyki dowodza, ze kobiety sa zabijane przez mezow, kochankow, braci, pracodawcow i wspolpracownikow, w tej wlasnie kolejnosci. Przypadkowi zabojcy zajmuja na liscie prawdopodobnych podejrzanych dosc odlegle miejsce. Czasem kochanek jest jednoczesnie wspolpracownikiem. Jednak Emerson wiedzial, ze Gary jest czysty. Byl zbyt wstrzasniety. Nie zdolalby odegrac szoku i zaskoczenia czyms, o czym wiedzialby juz od osmiu lub dziesieciu godzin.
Tak wiec Emerson zaczal delikatnie zadawac typowe pytania. Kiedy ostatnio ja widzial? Co wie ojej zyciu osobistym? O rodzinie? Chlopcach? Bylych chlopcach? Czy odbierala dziwne telefony? Czy miala wrogow? Problemy? Klopoty finansowe?
A potem nieuniknione: Czy w ostatnich dniach wydarzylo sie cos niezwyklego?
O dziesiatej pietnascie Emerson wiedzial juz wszystko o nieznajomym, ktory poprzedniego dnia przyszedl do sklepu. Bardzo wysoki, mocno zbudowany, opalony, agresywny, stanowczy, w oliwkowozielonych spodniach i oliwkowozielonej koszuli flanelowej. Tajemniczy gosc dwukrotnie rozmawial z Sandy w biurze na zapleczu, pozyczal jej samochod i grozbami wymusil adres Jeba Olivera, ktory rowniez zaginal.
Emerson zostawil Gary'ego z Donna Bianca, wyszedl na korytarz i zadzwonil z komorki do Alexa Rodina.
– To twoj szczesliwy dzien – powiedzial. – Mamy dziewietnastoletnia ofiare morderstwa. Ktos zlamal jej kark.
– I to ma mnie uszczesliwic?
– Wczoraj miala dziwna wizyte. W pracy odwiedzil ja facet, ktory z opisu bardzo przypomina naszego znajomego, Jacka Reachera.
– Naprawde?
– Jej szef podal nam bardzo dokladny rysopis. Zlamano jej kark jednym uderzeniem w skron, co nie jest latwe, chyba ze jest sie zbudowanym jak Reacher.
– Kim byla ta dziewczyna?
– Rudowlosa pracownica sklepu z czesciami samochodowymi niedaleko autostrady. Z tego samego sklepu zaginal wczesniej chlopak.
– Gdzie ja znaleziono?
– Przy Metropole Palace.
– Czy w nim zatrzymal sie Reacher?
– Nie wedlug ksiazki meldunkowej.
– No to jest podejrzany czy nie?
– W tym momencie raczej jest.
– Zatem kiedy go aresztujesz?
– Jak tylko go znajde.
– Zadzwonie do Helen – powiedzial Alex Rodin. – Ona bedzie wiedziala, gdzie on jest.
Rodin oklamal corke. Powiedzial jej, ze Bellantonio chce sie zobaczyc z Reacherem, zeby wyjasnic ewentualna niescislosc zwiazana z czescia materialu dowodowego.
– Jaka niescislosc? – zapytala Helen.
– Cos, o czym rozmawiali. Zapewne nic waznego, ale wole zachowac ostroznosc. Nie chce dac ci podstaw do apelacji.
Ten styropianowy slupek, pomyslala Helen.
– On jest w drodze na lotnisko – powiedziala.
– Po co?
– Przywitac sie z Eileen Hutton.
– Znaja sie?
– Najwidoczniej.
– To nieetyczne.
– Ze sie znaja?
– Wywieranie wplywu na swiadka.
– Jestem pewna, ze nie zamierza tego robic.
– Kiedy wroci?
– Mysle, ze po lunchu.
– W porzadku – rzekl Rodin. – Zachowam to dla siebie.
Oczywiscie nie zachowal. Emerson natychmiast pojechal na lotnisko. Dwukrotnie spotkal Reachera i moglby wylowic go z tlumu. Donna Bianca pojechala z nim. Razem przeszli przez niedostepna dla pasazerow czesc terminalu i znalezli pokoj, z ktorego przez lustro weneckie mogli widziec cala sale przylotow. Uwaznie przygladali sie wszystkim czekajacym. Ani sladu Reachera. Jeszcze nie przyszedl.
9
Reacher nie pojechal na lotnisko. Wiedzial, ze to nie ma sensu. Wyzsi ranga oficerowie spedzaja wiele czasu w malych maszynach latajacych, smiglowych lub odrzutowych, i niezbyt to lubia. Poza polem walki wiecej zolnierzy ginie w wypadkach lotniczych niz z jakichkolwiek innych przyczyn. Dlatego majac wybor, madry general brygady, jakim byla Eileen Hutton, nie wsiadzie na poklad niewielkiego samolotu lecacego z Indianapolis. Zapewne skorzysta z jumbo jeta lecacego z miedzynarodowego lotniska w Waszyngtonie, ale ostatniego etapu podrozy nie pokona droga lotnicza. Na pewno nie. Zamiast tego wynajmie samochod.
Tak wiec Reacher poszedl na poludniowy wschod do biblioteki. Zapytal cicha kobiete za biurkiem, gdzie sa ksiazki adresowe i telefoniczne. Powiedziala mu, a on poszedl i wzial ksiazke z polki. Rozlozyl ja na stole i otworzyl na literze H jak Hotele. Zaczal szukac. Niemal na pewno ktos z personelu JAG robil to samo poprzedniego