– Na co masz ochote?
– Na to samo co ty. Podzielimy sie. Zamow duze porcje.
– Jesli chcesz, mozesz zamowic cos innego.
Odmownie pokrecil glowa.
– Za miesiac jakis urzednik z kwatermistrzostwa sprawdzi
twoje wydatki. Lepiej, jesli zobaczy rachunek za jedno danie
niz za dwa.
– Martwisz sie o moja reputacje?
– Martwie sie o twoj nastepny awans.
– Nie dostane go. Skoncze sluzbe jako general brygady.
– Nie teraz, kiedy ten Petersen jest ci winien przysluge.
– Nie przecze, ze fajnie byloby miec dwie gwiazdki.
– Tez tak uwazam – powiedzial Reacher. – Mnostwo takich dwugwiazdkowych niezle mi dopieprzylo. Milo byloby pomyslec, ze choc raz bylo odwrotnie.
Pokazala mu jezyk.
– Co jemy? – spytal Reacher.
– Lubie salatki.
– Ktos musi.
– Ty nie lubisz?
– Wez salatke z kurczakiem, a do niej stek. Ty zjesz zarcie dla krolikow, a ja mieso. I jeszcze jakis duzy deser. Oraz dzbanek kawy.
– Wole herbate.
– Nie zgadzam sie rzekl Reacher. – Na pewne kompromisy nigdy nie pojde. Nawet mimo wscibskiego kwatermistrza.
– Chce mi sie pic.
– Przyniosa wode z lodem. Zawsze przynosza.
– Jestem wyzsza stopniem.
– Zawsze bylas. Widzialas, zebym kiedys z tego powodu pil herbate?
Pokrecila glowa i wstala z lozka. Naga podeszla do biurka. Sprawdzila menu i wybrala numer. Zamowila salatke z kurczakiem, szesnastouncjowy stek, duze ciastko i lody. Oraz dzbanek z kawa. Reacher usmiechnal sie do niej.
– Mamy dwadziescia minut – powiedziala. – Wezmy
prysznic.
Raskin wzial centrum miasta. Sprawdzal je na piechote, z plakatem w reku i lista w glowie: restauracje, bary, bistra, jadlodajnie, bufety, sklepy spozywcze, hotele. Zaczal od Metropole Palace. Hol, bar. Nic. Poszedl do chinskiej restauracji dwie przecznice dalej. Wszedl i wyszedl, szybko i dyskretnie.
Uwazal, ze jest bardzo dobry w tej robocie. Nie rzucal sie w oczy. Byl niepozorny. Przecietnego wzrostu, sredniej budowy ciala, o pospolitych rysach twarzy. Ludzie patrzyli przez niego jak przez powietrze, co czasami bywalo irytujace, ale w pewnych sytuacjach stalo sie nieocenione. Nikt go nie dostrzegal. Nikt nie pamietal.
Reachera nie bylo w chinskiej restauracji. Ani w sklepie spozywczym i irlandzkim pubie. Raskin wyszedl na ulice i postanowil ruszyc na polnoc. Sprawdzi w biurze tej adwokat, a potem pojdzie do Marriotta. Poniewaz zdaniem Linsky'ego w hotelach mozna znalezc najpiekniejsze kobiety. A Raskin wiedzial z doswiadczenia, ze mezczyzni, ktorzy rzucaja sie w oczy, przestaja z najladniejszymi kobietami.
Reacher wyszedl spod prysznica, po czym skorzystal ze szczoteczki i pasty do zebow oraz grzebienia Hutton. Potem wytarl sie recznikiem, przeszedl po pokoju i pozbieral swoje rzeczy. Ubral sie i pozapinal. Siedzial ubrany na lozku, gdy uslyszal pukanie do drzwi.
– Obsluga hotelowa – zawolal nieznajomy glos.
Hutton wystawila glowe z lazienki. Byla ubrana, ale w trakcie suszenia wlosow.
– Ty idz – powiedzial Reacher.
– Ja?
– Musisz podpisac rachunek.
– Mozesz zrobic to za mnie.
– Policja nie znajdzie mnie, wiec wroci tu za dwie godziny. Lepiej, zeby facet na dole nie wiedzial, ze nie jestes sama.
– Zawsze czujny, prawda?
– I dlatego szczescie mnie nie opuszcza.
Hutton przygladzila czupryne i ruszyla do drzwi. Reacher uslyszal stukot kolek wozka, brzek talerzy i skrobanie dlugopisu. Uslyszawszy stukniecie zamykanych drzwi, wszedl do salonu, gdzie znalazl stolik na kolkach, ustawiony na srodku. Kelner ustawil przy nim jedno krzeslo.
– Jeden noz – powiedziala Hutton. – Jeden widelec. Jedna lyzka. O tym nie pomyslelismy.
– Bedziemy jedli na zmiane – rzekl Reacher. – Romantycznie.
– Pokroje ci stek i bedziesz mogl jesc palcami.
– Moglabys mnie karmic. Powinnismy zamowic winogrona.
Usmiechnela sie.
– Pamietasz Jamesa Barra? – zapytal.
– Uplynelo zbyt wiele czasu – odpowiedziala. – Jednak wczoraj ponownie przeczytalam jego akta.
– Jak dobrym byl snajperem?
– Nie najlepszym, jakiego mielismy, ale nie najgorszym.
– Jak tez tak go zapamietalem. Wczoraj poszedlem na parking obejrzec teren. To byla dobra snajperska robota. Naprawde robiaca wrazenie. Nie pamietam, zeby byl az taki dobry.
– Maja mnostwo dowodow.
Skinal glowa. Nic nie powiedzial.
– Pewnie duzo cwiczyl – powiedziala. – W wojsku byl
piec lat, ale minelo prawie trzy razy tyle, odkad zostal zwolniony. Moze powoli sie uczy.
– Moze.
Spojrzala na niego.
– Nie zostajesz, prawda? Zamierzales wyjechac zaraz po kolacji. Z powodu tej historii z policja. Myslisz, ze oni tu wroca.
– Wroca – rzekl Reacher. – To pewne.
– Nie musze ich wpuszczac.
– W takim miescie policja robi, co chce. A gdyby mnie znalezli, mialabys klopoty.
– Nie, jesli jestes niewinny.
– Tego w zaden sposob nie mozesz wiedziec. Tak by powiedzieli.
– To ja jestem prawnikiem – przypomniala mu.
– A ja bylem zandarmem – odparl Reacher. – Znam ich sposob myslenia. Nienawidza zbiegow. Zbiegowie doprowa-
dzaja ich do szalu. Aresztowaliby cie razem ze mna i wyjasnili wszystko nie wczesniej niz za miesiac. A do tego czasu twoja druga gwiazdka diabli by wzieli.
– No to dokad pojdziesz?