Mezczyzna usiadl wygodnie, a paleczke przejela jego zona.
Pokrecila glowa.
– Oline nie chciala. Nie wtedy. Nie mieli zadnych dowodow. Tylko domysly. Nie chciala rzucac nieuzasadnionych oskarzen. Ponadto nie widziala zwiazku miedzy tymi sprawami. Chyba teraz, kiedy o tym mowimy, wydaje sie to bardziej oczywiste niz wtedy. Chce powiedziec, ze Ted nie byl Sher-lockiem Holmesem ani nikim takim. Nie zajmowal sie tym przez cala dobe siedem dni w tygodniu. Prowadzil normalne zycie. Po prostu rozmawial z roznymi ludzmi, kiedy mogl, no wie pani, zadawal pytania, porownywal notatki i ceny, usilujac poskladac to w calosc. To trwalo dwa lata. Sporadyczne rozmowy, rozmowy telefoniczne, pytania, takie rzeczy. Na pewno nie wydawalo sie to niebezpieczne.
– Czy Oline poszla kiedys z tym do kogos? Moze pozniej?
Kobieta kiwnela glowa.
– Zastanawiala sie nad tym przez dwa miesiace po jego
zniknieciu. Rozmawialysmy. Kilkakrotnie zmieniala zdanie.
W koncu doszla do wniosku, ze te dwie sprawy musza sie ze
soba laczyc. Zgodzilam sie z nia. Nie wiedziala, co robic. Powiedzialam jej, ze powinna zawiadomic policje.
– Zrobila to?
– Nie zadzwonila. Poszla osobiscie. Uwazala, ze potraktuja ja powazniej, jesli spotka sie z nimi twarza w twarz. Najwyrazniej sie mylila. Nic sie nie stalo. Skonczylo sie na slowach.
– Kiedy poszla na policje?
– Tydzien przed ta piatkowa strzelanina na placu.
Przez chwile wszyscy milczeli. Potem delikatnie i uprzejmie
Ann Yanni zadala oczywiste w tej sytuacji pytanie:
– Nie podejrzewaliscie panstwo, ze jej smierc miala z tym
jakis zwiazek?
Kobieta pokrecila glowa.
– Dlaczego mielibysmy podejrzewac? Wydawalo sie, ze
to zbieg okolicznosci. Snajper strzelal do przypadkowych osob,
prawda? Sama pani tak powiedziala. W wiadomosciach telewizyjnych. Slyszelismy. Piec przypadkowych ofiar, ktore znalazly sie w niewlasciwym miejscu i niewlasciwym czasie.
Wszyscy zamilkli.
Reacher odwrocil sie od okna.
– Czym zajmowal sie Ted Archer? – zapytal.
– Przepraszam, zakladalem, ze to wiecie – odparl gospodarz. – Ma kamieniolom. Wielki, mniej wiecej czterdziesci mil na polnoc stad. Produkuje cement, beton, kruszywa. Glebokie zloze, bardzo wydajne.
– A klient, ktory sie wycofal?
– Miasto – rzekl mezczyzna.
– Dobry klient.
– Nie ma lepszego. Te wszystkie trwajace obecnie remonty to manna z nieba dla ludzi w tym interesie. Miasto sprzedalo wolnych od podatku obligacji za dziewiecdziesiat milionow, zeby pokryc wydatki za pierwszy rok. Dodac do tego nieuniknione przekroczenia kosztow i ktos ma tu prawdziwe eldorado.
– Jaki samochod sprzedal Ted?
– Mercedesa.
– I czym jezdzil do pracy?
– Furgonetka.
– Widzial pan ten samochod?
– Codziennie przez dwa lata.
– Jaki to byl woz?
– Pick-up. Chyba chevrolet.
– Stary brazowy silverado? Zwykle stalowe felgi? Facet spojrzal na niego ze zdziwieniem.
– Skad pan to wie?
– Mam jeszcze jedno pytanie – rzekl Reacher. – Do
pana zony.
Popatrzyla na niego.
– Po tym, jak Oline poszla na policja, czy powiedziala
pani, z kim rozmawiala? Moze z detektywem Emersonem?
Kobieta juz przeczaco krecila glowa.
– Mowilam Oline, ze jesli nie chce dzwonic, to powinna
pojsc na posterunek, ale powiedziala mi, ze to za daleko, ze
nigdy nie wychodzi na tak dlugo w porze lunchu. Wybierala
sie do prokuratora okregowego. Jego biuro znajduje sie znacznie
blizej wydzialu komunikacji. Ponadto Oline taka juz byla.
Wolala zaczynac od samej gory. Dlatego poszla do Alexa
Rodina.
W drodze powrotnej do miasta Helen Rodin nie odezwala sie slowem. Siedziala w milczeniu, trzesac sie i dygoczac, z zacisnietymi wargami i szeroko otwartymi oczami. Jej milczenie zamykalo usta Reacherowi i Yanni. Jakby cale powietrze zostalo wyssane z wnetrza samochodu, pozostawiajac czarna dziure ciszy, tak glosnej, ze az bolesnej.
Prowadzila jak automat, nie za szybko, nie za wolno, mechanicznie przestrzegajac znakow drogowych i zatrzymujac sie na swiatlach. Zaparkowala na jednym z miejsc przed biurem Franklina i nie wylaczajac silnika, powiedziala:
– Idzcie na gore. Ja po prostu nie moge.
Ann Yanni wysiadla i zaczela wchodzic po schodach. Reacher zostal w samochodzie i przechylil sie przez oparcie przedniego fotela.
– Wszystko bedzie dobrze – powiedzial.
– Nie bedzie.
– Helen, wyjmij kluczyk ze stacyjki i zabieraj swoj tylek na gore. Jestes prawnikiem, a twoj klient ma klopoty.
Potem otworzyl drzwiczki po swojej stronie i wygramolil sie z samochodu, a zanim go obszedl, ona juz czekala na niego u podnoza schodow.
Franklin, jak zawsze, siedzial przy komputerze. Poinformowal Reachera, ze Cash juz wyjechal z Kentucky, nie zadajac zadnych pytan. Powiedzial tez, ze Ted Archer nie pojawil sie w zadnej innej bazie danych. Potem zauwazyl dziwne milczenie i napiecie.
– Co sie dzieje? – zapytal.
– Posunelismy sie o krok – zakomunikowal Reacher. – Ted Archer byl producentem cementu i zostal wykolegowany ze wszystkich intratnych kontraktow z miastem przez konkurenta rozdajacego lapowki. Probowal tego dowiesc i musial byc bliski sukcesu, poniewaz ten konkurent go sprzatnal.
– Mozesz tego dowiesc?
– Tylko posrednio. Nigdy nie znajdziemy jego ciala, jesli nie rozkopiemy ponownie calej First Street. Wiem jednak, gdzie stoi jego samochod. W stodole Jeba Olivera.