organizacje powierzchni obrazu, plynny kontrast miedzy domowym polmrokiem a jasnoscia dnia, zmienna fakture cienia w zaleznosci od materii, na ktorej sie klada.

Zachowane dziela: Portret zlotnika Wilhelma Walhuusa (1448), Metropolitan Museum, Nowy Jork; Rodzina Lucasa Bremera (1452), Galeria Uffizi, Florencja; Madonna w kaplicy (ok. 1455), muzeum Prado, Madryt; Wekslarz z Leuven (1457), kolekcja prywatna. Nowy Jork; Portret kupca Mathiasa Conziniego i jego zony (1458), kolekcja prywatna, Zurych; Oltarz w Antwerpii (ok. 1461), Wiener Pinakothek; Rycerz i diabel (1462), Rijksmuseum, Amsterdam; Partia szachow (1471), kolekcja prywatna, Madryt; Zstapienie w Gandawie (ok. 1478), Katedra sw. Bawona, Gandawa.

O czwartej nad ranem Julia skonczyla lekture. W ustach czula niesmak od wypitej kawy i wypalonych papierosow. Historia malarza, obrazu i trojki postaci wreszcie zaczynala miec rece i nogi. To juz nie byly zwyczajne wizerunki na debowej desce, ale zywe istoty, ktore zyly i umarly w konkretnym czasie i w konkretnym miejscu. Malarz Pieter van Huys. Ferdynand Altenhoffen i jego zona Beatrycze Burgundzka. I Roger d'Arras. Julia dokopala sie do niezbitego dowodu, ze rycerzem z obrazu, owym graczem, ktory w takim skupionym milczeniu analizowal uklad na szachownicy, jakby od tego zalezalo jego zycie, byl w istocie Roger d'Arras, urodzony w 1431 roku, a zmarly w 1469 w Ostenburgu. Co do tego nie miala najmniejszych watpliwosci, jak rowniez co do faktu, ze ogniwem laczacym go z pozostalymi dwiema postaciami i z malarzem byl w samej rzeczy obraz, sporzadzony dwa lata po jego smierci. Smierci, ktorej szczegolowy opis miala teraz na kolanach, na fotokopii strony z Kroniki Guicharda d'Hainaut:

… Owo w dniu Poklonu Trzech Kroli Roku Panskiego tysiac czterysta szescdziesiatego i dziewiatego, skoro z zapadnieciem zmroku nieszczesny Ruggier d'Arras przechadzal sie, jako mial we zwyczaju, wedle fosy zwanej fosa Wrot Wschodnich, umyslnie wystawiony kusznik strzala piers mu skros przeszyl. Ostawszy na miejscu pan d'Arras glosem donosnym spowiednika wolal, nim ze jeno nadbiegli mu w sukurs, juz ducha wyzional byl przez wielki otwor przez grot uczyniony. Tako zginal zdrzal rycerstwa i szlachcic wyborny, smierc zas jego mocno wzruszyla partia francuska w Ostenburgu dzialajaca, ktorej pono nieszczesnik ow sprzyjal. Po zalosnym tym zdarzeniu glosy sie podniosly, o zbrodnie te stronnikow Burgundii obwiniajace. Drudzy znowu smierc te nieslawna przypisywali zachodom milosnym, ktorych nie szczedzil sobie niefortunny pan d'Arras. Owo powiadano i to, ze sam ksiaze Ferdynand mogl byc utajonym sprawca smierci, za trzecia osoba stojacym, a to z powodu, iz nieszczesny Ruggier zuchwale zapedy ku ksieznej Beatrycze mial byl poczynic. Hanby takiego podejzrzenia ksiaze do samej swojej smierci zmyc ze siebie nie zdolal. Tako i skonczyla sie owa smutna historia cala, zabojcow przeciez nie odnaleziono, po korytarzach ino i po katach powiadano, jakoby czmychneli potezna tarcza czyjas chronieni. Sprawiedliwosc zas pozostawiono rece Bozej. A nieszczesny ow Ruggier urodziwy byl na ciele i obliczu, mimo wojny toczone w sluzbie korony Francji, nim do Ostenburga sie zwrocil, pod rozkazy ksiecia Ferdynanda sie oddajac, z ktorym pacholeciem jeszcze bedac razem sie chowal. I bez liku bialoglow lzami go zegnalo. A mial on trzydziesci i osiem wiosen i wszytki wigor swoj, kiedy zywot postradal…

Julia zgasila lampe i siadla w ciemnosci z glowa oparta o sofe, wpatrujac sie w rozzarzony koniec papierosa, ktory trzymala w dloni. Nie mogla stad dostrzec obrazu, ale wcale nie musiala. Jej oko i mozg dokladnie zarejestrowaly wszelkie detale flamandzkiego obrazu. Widziala je doskonale poprzez mrok.

Ziewnela i potarla dlonmi twarz. Zmeczenie walczylo w niej z euforia. Doswiadczala dziwnego uczucia triumfu, wprawdzie niepelnego, ale podniecajacego, jak ktos, kto w polowie dlugiego wyscigu juz sie domysla, ze dotrze do mety. Na razie zdolala uchylic jednego rabka tajemnicy, a tyle jeszcze zostalo do wyjasnienia. Jedno w kazdym razie bylo jasne jak slonce: obraz nie przedstawial czyjejs fanaberii, nie byl zbiegiem okolicznosci, ale skrupulatnie przeprowadzonym, zawczasu obmyslonym dzialaniem, ktore mozna zrekapitulowac pytaniem: “kto zabil rycerza?”. Ktos – z przekonania albo ze strachu – zakryl je badz tez kazal zakryc. I tak czy inaczej, Julia te tajemnice rozwikla. W tym momencie, siedzac po ciemku, slaniajac sie z niewyspania i zmeczenia, z glowa pelna scen sredniowiecznych, sladow pedzla, spod ktorych dobiegal swist grotow wypuszczonych po zmierzchu w czyjes plecy, nie myslala juz o restaurowaniu obrazu, ale o wyswietleniu jego sekretu. Byla w tym szczegolna ironia, mowila do siebie na wpol juz senna, ze kiedy wszystkie postacie tej historii dawno w proch sie obrocily w swoich grobach, ona zdobedzie odpowiedz na pytanie, ktore pewien malarz flamandzki nazwiskiem Pieter van Huys rzucil jej jak wyzwanie, a ktore ona uslyszala po pieciuset latach.

II. Lucynda, Oktawio, Scaramuccio

Wyglada to zupelnie jak wielka szachownica

– powiedziala wreszcie Alicja.

Lewis Carroll, O tym, co Alicja odkryla

po drugiej stronie lustra,

(przel. Maciej Slomczynski)

Dzwonek u drzwi zaczal dzwieczec, kiedy tylko Julia przekroczyla prog antykwariatu. Wystarczylo kilka krokow, by wejsc na powrot w przyjazny, tak dobrze znajomy, spokojny swiat. Jej pierwsze wspomnienia wiazaly sie z tym zlotawym swiatlem padajacym na zabytkowe meble, barokowe rzezby w drewnie i kolumny, masywne orzechowe sekretery, cacka z kosci sloniowej, gobeliny, porcelane i spatynowane obrazy, na ktorych powazne, przygnebione postacie od wielu lat kontemplowaly swoje zabawy dzieciece. Wiele przedmiotow tymczasem znalazlo juz kupcow, na ich miejsce pojawily sie nowe, ale salki antykwariatu nadal mienily sie wszelkimi kolorami, a jasnosc dnia wciaz slizgala sie po antykach porozstawianych w harmonijnym nieladzie. Wnetrze bylo pstrokate jak porcelanowe figurki z commedii dell'arte sygnowane przez Bustellego – Lucynda, Oktawio i Scaramuccio – prawdziwa duma Cesara i ulubione zabawki Julii, kiedy byla jeszcze mala dziewczynka. Moze dlatego antykwariusz nigdy nie chcial sie ich pozbyc, ciagle przechowywal je na zapleczu w gablocie kolo okna z witrazem, ktore wychodzilo na wewnetrzny dziedziniec sklepu, gdzie zwykl czytac – Stendhala, Manna, Sabatiniego, Dumasa, Conrada – w oczekiwaniu dzwonka zwiastujacego przybycie klienta.

– Czesc, Cesar.

– Czesc, ksiezniczko.

Cesar mial ponad piecdziesiat lat – Julii nigdy nie udalo sie wydobyc zen dokladnego wieku – i wesole, kpiace oczy, ktore upodabnialy go do swawolnego chlopczyka, odnajdujacego najwieksza przyjemnosc w robieniu na zlosc swiatu, w jakim przyszlo mu zyc. Swoje biale wlosy starannie ukladal w fale (podejrzewala, ze od lat je sobie farbuje) i nadal zachowywal wspaniala sylwetke, moze nieco szeroka w biodrach, co umial jednak przykryc ubiorami wybornego kroju, ktorym zasadniczo mozna bylo zarzucic co najwyzej to, ze sa zbyt smiale jak na jego wiek. Nigdy nie nosil krawata, nawet na najwytworniejsze okazje zakladal znakomite chustki wloskie zawiazane pod szyja przy jednoczesnie lekko rozpietych koszulach, nieodmiennie z jedwabiu, z inicjalami wlasciciela wyhaftowanymi niebieska lub biala nitka tuz pod sercem. Oprocz tego legitymowal sie kultura na rzadko spotykanym poziomie. A juz u nikogo, tak jak u niego, nie sprawdzala sie zasada, ze najbardziej wyrafinowana kurtuazja oznacza u osob dystyngowanych wyraz skrajnej pogardy wobec innych. W otoczeniu antykwariusza (byc moze nalezalo rozszerzyc zakres tego pojecia na cala ludzkosc) Julia byla jedynym czlowiekiem, ktorego obejmowala owa kurtuazja, a pogarda omijala. Dzialo sie tak, poniewaz od kiedy siegala pamiecia, antykwariusz stanowil dla niej przedziwne polaczenie ojca, powiernika, przyjaciela i przewodnika duchowego, choc nie byl zadnym z nich z osobna.

– Mam problem, Cesar.

Вы читаете Szachownica Flamandzka
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату