czeka cieple miejsce w niebie” — gloszono z katedr. A wiec cieszcie sie zyciem, chlopcy i dziewczeta, korzystajcie z tego, co daje wam cialo, albowiem po smierci zostaniecie go pozbawieni. I wszyscy ochoczo zaczeli sie do tej filozofii stosowac. Powstala nowa religia: „Realizacja”. Jej wyznawcy glosili, ze powinno sie doswiadczac wszystkiego, bez wzgledu na to, czy cos jest dobre czy zle, poniewaz zycie po smierci odwoluje sie do doswiadczen czlowieka. Innymi slowy: czego nie zaznales na ziemi, nie przezyjesz po smierci. Zaspokoj wiec kazde pragnienie, wykorzystaj kazdy pomysl — niewazne czy etyczny. Zyj na najwyzszych obrotach, umrzyj w sposob niekonwencjonalny. Swiat dostal bzika. Fanatycy skupili sie w klubach tortur, napisano encyklopedie na temat bolu, kolekcjonowano metody torturowania tak, jak gospodyni domowa zbiera przepisy potraw. Na kazdym spotkaniu jeden z czlonkow na ochotnika zglaszal sie na ofiare. Pozostali w najbardziej wyszukany sposob zadreczali go na smierc. Chcieli doswiadczyc wszystkiego, co bylo mozliwe w dziedzinie przyjemnosci i bolu. Podejrzewam, ze im sie to udalo — przetarl czolo. — Troche interesowalem sie tamtymi czasami.
— Domyslalem sie tego — odpowiedzial Blaine.
— Jest to interesujaca epoka. Ale pewnego dnia nastapil przelom. Przez ten caly czas Instytut Vanninga nie ustawal w przeprowadzeniu badan. Gdzies okolo 2050 roku, w szczytowym okresie szalonych lat, oglosil wynik swoich dociekan. Potwierdzili istnienie wiecznosci — ale nie dla wszystkich.
Blaine spojrzal zdziwiony, ale nie odezwal sie ani slowem.
— Prawdziwy wstrzas. Oglosili, ze maja dowody wskazujace, iz tylko jedna osoba na milion przezywa smierc. Pozostale po prostu umieraja wraz z cialem. Bach — i nie ma nic. Zadnego zycia po smierci. NIC.
— Dlaczego?
— Coz, Tom. Gdybys zapytal mnie, jak odbywaja sie loty kosmiczne, to moglbym ci cos wyjasnic, ale to nie jest moja dzialka — potarl czolo. — To, co przezywa po smierci lub tez nie — to jest Mysl. Przez tysiace lat ludzie spierali sie o to, czym jest swiadomosc, w jaki sposob odbywa sie wspolpraca pomiedzy nia a cialem. Do tej pory nie wiemy jeszcze wszystkiego, ale sformulowano szereg roboczych definicji. Obecnie uwaza sie, ze mysl jest siatka energetyczna o wysokim napieciu, modyfikowana przez cialo i modyfikujaca je. Zalapales?
— Mysle, ze tak.
— Tak jak ja to rozumiem, mysl i cialo sa zlaczone i wplywaja na siebie. Ale mysl, swiadomosc moze istniec niezaleznie od ciala. Zgodnie z tym co glosza uczeni, niezalezna mysl jest nastepnym etapem ewolucji. Twierdza, ze za miliony lat nie bedziemy potrzebowali ciala, no, byc moze tylko do krotkiego okresu inkubacji. Osobiscie, nie sadze, ze przetrwamy tak dlugo. I, cholera, nie zaslugujemy na to.
— Zgadzam sie z toba, ale powrocmy do tematu.
— Mamy wiec wysoce energetyczna siec. Gdy cialo umiera, powinna ona odlaczyc sie od niego i egzystowac samodzielnie, jak motyl wylaniajacy sie z poczwarki. Ale niestety, nie odbywa sie to tak latwo z powodu urazu wywolanego smiercia. Czesc naukowcow uwaza, ze uraz ten jest spowodowany niedoskonaloscia mechanizmu, majacego uwolnic psychike od ciala. Ten proces odbywa sie zbyt gwaltownie, smierc jest szokiem psychicznym, w rezultacie wiec dochodzi do uszkodzenia siatki energetycznej i smierci. Calkowitej.
— Dlatego wiec nie wrocil Houdini — stwierdzil Blaine.
— On i wielu innych. Ludzmi wstrzasnela wizja nieodwracalnej smierci i tak skonczyly sie szalone lata czterdzieste. W Instytucie Vanninga nie przerywano badan tym razem zajeto sie dorobkiem niektorych religii Wschodu. Przeczuwano w nich, o co chodzi. Wzmacniano psychike. Tego chciano sie nauczyc w instytucie: sposobu wzmocnienia siatki energetycznej do tego stopnia, zeby potrafila przetrwac smierc.
— Udalo im sie?
— Tak. Mniej wiecej w tym czasie zmienili nazwe na Korporacje „Zaswiaty”.
Blaine skinal glowa.
— Przechodzilem kolo ich budynku. Zaczekaj! Powiedziales, ze ratuja psychike wzmacniajac ja i tak dalej. A wiec nikt teraz nie umiera?
Melhill usmiechnal sie sardonicznie.
— Nie rozumuj jak ciemniak. Myslisz, ze daja niesmiertelnosc za darmo? Dokonuja skomplikowanych, kompleksowych zabiegow elektrochemicznych i uwazaja, ze cos im sie za to nalezy. I to duzo.
— A wiec tylko bogaci ida do nieba.
— Dziwisz sie? Przeciez byle kto nie ma prawa sie tam znalezc.
— Tak, tak… Czyz nie mozna osiagnac wzmocnienia psychiki w inny sposob? A joga, zen?
— Daja pewne rezultaty. Przeprowadzono co najmniej tuzin badan rzadowych, mozna uczestniczyc w domowych kursach. Problem polega na tym, ze sa to metody, ktore daja efekty po jakichs dwudziestu latach treningu. To nie dla przecietnych ludzi. W rezultacie — bez odpowiedniego przygotowania w korporacji — jestes martwy.
— Czy tylko korporacja ma odpowiednie urzadzenia?
— Jeszcze Akademia „Po zyciu” i spolka „Niebiosa”, ale cenia sie rownie wysoko. Rzad chcialby zmienic te sytuacje, nam to jednak niewiele pomoze.
— Niestety, masz racje — powiedzial ponuro Blaine. Przez chwile czul ulge. Zniknal strach przed smiercia. Zamiast niego pojawila sie racjonalna pewnosc, ze bedzie zyl jeszcze dlugo po rozstaniu sie z cialem. Swiadomosc mozliwosci nieograniczonego rozwoju, przebiegajacego niezaleznie od przypadkowego czestokroc ciala, oszolomilago. Ale dalsze slowa Melhilla rozwialy jego nadzieje. Czul sie, jakby obcieto mu skrzydla.
— A co z reinkarnacja, zywicielami?
— Powinienes o tym wiedziec. Przeciez ty sam zostales reinkarnowany i teraz korzystasz z zywiciela. Nie ma trudnosci w przenoszeniu swiadomosci. Transplantacja polega na chwilowym. wtargnieciu do czyjegos mozgu, ale bez zadnych zaklocen. Zywiciel staje sie wlasnoscia reinkarnowanego. Oryginalna psychika zostaje usunieta, lecz gdy psychika usiluje zawladnac cialem zywiciela, ponosi pewne ryzyko. Czasem nie jest w stanie zapanowac nad nim — i niszczy siebie, ponawiajac bezskuteczne proby. Jesli wcale nie wejdzie do zywiciela, to czesto nie udaje sie jej w ogole przetrwac. Podczas reinkarnacji nie zawsze wystepuja warunki umozliwiajace przejscie w stan zycia po smierci.
Blaine zrozumial, dlaczego Marie Thorne uwazala, ze dla Reilly’ego lepiej byloby, by umarl.
— Dlaczego ci, ktorzy maja zapewnione zycie po smierci, chca sie poddac reinkarnacji? — zapytal Melhilla.
— Poniewaz niektorzy staruszkowie boja sie smierci. Nie wiedza nic pewnego o wiecznosci. A tu na ziemi maja wladze i pieniadze, mnostwo ludzi na uslugi. Kupuja wiec ciala legalnie. lub — jesli nie moga znalezc czegos odpowiedniego — ida na czarny rynek.
— Ciala na wolnym rynku sa ofiarowywane dobrowolnie?
Melhill przytaknal.
— Ale kto sprzeda swoje cialo?!
— Biedacy, oczywiscie. W zamian, wedlug przepisow, powinni otrzymac niesmiertelnosc. W rzeczywistosci zadowalaja sie tym, co ktos zechce dac.
— Kretyni.
— Tak myslisz? Obecnie — zreszta tak bylo zawsze — swiat jest pelen chorych, malo zaradnych, tepych ludzi, ktorych jedynym bogactwem jest ich cialo. Przypuscmy, ze maja kogos na utrzymaniu. W dawnych czasach nie mieliby co sprzedac, aby zapewnic im byt. Teraz — przynajmniej maja swoje ciala.
— Byc moze. Ale ja nigdy nie pojde w ich slady. Nie sprzedam swojego.
Melhill wybuchnal smiechem.
— Zabawny z ciebie facet. Alez Tom, nikt ciebie nie bedzie prosil. Wezma je od ciebie nie dajac ani centa.
Blaine nie mogl znalezc stosownej odpowiedzi.
7
Czas mijal powoli. Dostali ksiazki i gazety. Karmiono ich czesto i obficie. Ich bardzo cenne ciala nie mogly wszak stracic na wartosci. W zwiazku z tym potrawy podawane byly w papierowych naczyniach. Nawet to, ze przebywali razem, zawdzieczac mogli jedynie wartosci swoich cial. Stwierdzono wczesniej, ze samotnie przetrzymywani osobnicy czasem dostawali obledu, a to niszczylo cenne komorki mozgowe. Co wiecej: naklaniano