ducha opiekunczego, skoro nie slucha sie jego rad?

— Bardzo sobie cenie twoja pomoc. Naprawde. Ale powiedz mi szczerze, co zyskam na swojej ucieczce?

— Moze uda ci sie troche dluzej pozyc.

— Tylko troche? Czyzby bylo tak zle?

— Wystarczajaco. Tylko pamietaj, nie wierz nikomu. Ide juz.

— Porozmawiamy jeszcze ze soba?

— Moze. A moze nie… — zawahal sie Melhill. — Powodzenia.

Rozmowa sie skonczyla. Blaine poszedl do domu.

Nastepnego dnia, w sobote, dlugo wylegiwal sie w lozku. Po sniadaniu zadzwonil do Marie. Nie odpowiadala. Postanowil, ze troche poleniuchuje i pooglada sensoryk.

Po poludniu odwiedzily go dwie osoby.

Wpierw pojawila sie garbata starsza pani, ubrana w niby mundur. Na jej paramilitarnej czapce widnial napis: „Stary Kosciol”.

— Sir — powiedziala lekko drzacym glosem. — Zbieram datki na Stary Kosciol, ktory rozprzestrzenia wiare w naszych bezboznych czasach.

— Przepraszam, ale mnie to nie interesuje — odrzekl Blaine i zaczal zamykac drzwi.

Aby jednak pozbyc sie tej kobiety, musialby wymyslic cos skuteczniejszego. Stanela pomiedzy skrzydlem drzwi a framuga i nie przestawala mowic.

— Nadeszly czasy, w ktorych zapanowala bestia z Babilonu, a dusze ulegly zniszczeniu. Jestesmy swiadkami triumfu Szatana. Ale nie wolno nam dac sie omamic! Pan zeslal na nas to wszystko, aby nas wyprobowac. Zwyciezcy dostapia zbawienia wiecznego. Jeszcze nie jest dla pana za pozno! Porzuc droge wiodaca do grzechu!

Blaine dal jej dolara, aby wreszcie sobie poszla. Ona jednak nie przestawala mowic.

— Strzez sie, mlody czlowieku, zludnego blasku, jaki roztacza wokol ciebie Szatan! Nie wierz w klamstwo, ktorym mami czlowieka — w to sztuczne niebo, zwane przez was wiecznoscia! Coz genialniejszego mogl wymyslic ten najwiekszy oszust niz te iluzje! Iluzje, ze pieklo jest niebem. A zaslepieni ludzie ida prosto do piekla.

— Jestem pani wdzieczny — odparl Blaine, usilujac, ponownie zamknac drzwi.

— Pamietaj, co ci powiedzialam! — krzyknela kobieta patrzac na niego szklistymi oczami. — Wiecznosc jest stworzona przez Szatana! Strzez sie diabelskiego zycia po smierci!

— Dziekuje! — krzyknal. Wreszcie udalo mu sie zamknac drzwi.

Usiadl w fotelu i wlaczyl odtwarzacz. Przez jakas godzine byl pochloniety „Lotem na Wenus”. Przerwal seans, slyszac pukanie do drzwi.

Otworzyl. W wejsciu stanal niewysoki, doskonale ubrany, pelen energii mlody mezczyzna.

— Czy mowie z panem Thomasem Blaine’em?

— Tak.

— Nazywam sie Charles Farrell. Jestem przedstwicielem Korporacji „Zaswiaty”. Czy ma pan wolna chwile? Jesli panu przeszkadzam, mozemy umowic sie na spotkanie w innym terminie.

— Prosze wejsc — powiedzial Blaine, otwierajac szeroko drzwi.

* * *

Farrell wreczyl Blaine’owi list polecajacy, ktory potwierdzal, ze jest przedstawicielem korporacji. Dokument zawieral, miedzy innymi, trzy zdjecia i odciski palcow, jak rowniez dokladny opis wygladu Farrella. Nastepnie wyjal inne dokumenty stwierdzajace jego tozsamosc oraz pozwolenie na wykonywanie zawodu. Gdy Blaine ogladal papiery, Farrell zrobil odciski swoich palcow na kartce i wreczyl mu ja, aby mogl porownac z danymi z listu.

— Czy to wszystko jest konieczne? — spytal Blaine.

— Absolutnie — uslyszal w odpowiedzi. — Mielismy kilka niemilych incydentow w przeszlosci. Oszusci pojawili sie wsrod biedakow. Zaofiarowali im ubezpieczenie, pobrali pierwsza rate i znikli bez sladu. Zbyt wielu ludzi stracilo dorobek calego zycia, nie dostajac nic w zamian. Nielegalnie dzialajace instytucje nie maja odpowiedniego wyposazenia ani wyszkolonego personelu.

— Nie wiedzialem o tym — powiedzial Blaine. — Moze pan usiadzie.

— Izby Kontrolne usiluja cos z tym zrobic, ale trudno jest przylapac ich na goracym uczynku. Jedynie trzy spolki, w tym oczywiscie nasza korporacja, sa w stanie zapewnic zycie po smierci.

— A co z roznymi praktykami — joga, medytacjami?

— Jesli jest pan cierpliwy i odpowiednio zdeterminowany, to po jakichs dwudziestu latach cwiczen osiagnie pan cel. Ale jesli nie… pojawiamy sie my.

— Chcialbym cos wiecej wiedziec na ten temat.

Pan Farrell poprawil sie na krzesle.

— Jesli jest pan taki jak wiekszosc ludzi, to z pewnoscia chcialby pan wiedziec, czym jest smierc? Co to jest psychika? Gdzie dochodzi do polaczenia psychiki i ciala? Czy psychika jest rownoznaczna z dusza? A moze dusza jest jej czescia? Moze sa od siebie niezalezne, a moze nie? A w ogole, czy istnieje dusza? — usmiechnal sie. — Nie chcialby pan uslyszec odpowiedzi na te pytania?

Blaine przytaknal.

— Coz, ale niestety nie umiem ich udzielic. Nie wiemy, jak naprawde jest. Jesli idzie o problemy natury religijnej, to Korporacja „Zaswiaty” nie usiluje ich nawet rozwiazac. Interesuje nas rezultat, a nie spekulacje. Jestesmy pragmatykami. „Czy sie udalo?” — jest to jedyne pytanie, ktore zaprzata nasza uwage.

— Panskie stanowisko jest jasne.

— Jest wazne, aby od samego poczatku miedzy mna a druga strona nie bylo niezrozumienia. Chcialbym, abysmy wyjasnili sobie jeszcze jedno: ja nikomu nie ofiarowuje nieba.

— Nie?

— Calkowicie nie. Niebo jest czescia wierzen religijnych, a my z religia nie mamy nic wspolnego. Nasza wiecznosc dotyczy psychiki, ktora zyje po smierci ciala. To wszystko. Nie mamy zamiaru popelnic podobnej pomylki, jaka przydarzyla sie naszym przodkom, ktorzy, odkrywszy kosci jaskiniowcow, oglosili, ze znalezli szkielety Adama i Ewy.

— Nieco wczesniej wpadla do mnie starsza pani. Powiedziala, ze nasza wiecznosc jest pieklem.

— Fanatyczka — powiedzial Farrell chichoczac. — Zawsze mnie uprzedza. Ale biorac pod uwage nasza wiedze, moze miec racje.

— Co wy wiecie na temat wiecznosci?

— Nie za wiele. Po smierci psychika dostaje sie do Przedsionka, ktory rozciaga sie pomiedzy zyciem na ziemi a wiecznoscia. Wydaje sie nam, ze jest to rodzaj granicy. Gdy psychika zdecyduje sie na przekroczenie jej, na wejscie do wiecznosci, wowczas traci kontakt z ziemia.

— A jak wyglada wiecznosc?

— Nie wiemy. Pewni jestesmy jedynie tego, ze nie jest materialna. Niektorzy ludzie twierdza, ze — podobnie jak psychika jest esencja czlowieka — tak mozna przeniesc do wiecznosci esencje rzeczy. Mozliwe. Inni temu zaprzeczaja. Sa rowniez tacy, ktorzy uwazaja, ze Przedsionek jest swoista poczekalnia, gdzie przebywaja dusze przed przeniesieniem sie w inne ciala na innych planetach; zycie na ziemi byloby zatem tylko czescia reinkarnacyjnego cyklu. Moze maja racje. Jeszcze inni uwazaja, ze odkryta przez nas wiecznosc jest tylko pierwszym szczeblem w egzystencji pozaziemskiej. W trakcie przechodzenia przez szesc nastepnych osiaga sie stan nirwany. Mozliwe. Spotkalem sie i z takim pogladem, ze wiecznosc jest pustym miejscem, gdzie dusza wedruje samotnie, wciaz szukajac i wciaz nie znajdujac. Czytalem o pewnej teorii gloszacej, ze w wiecznosci ludzie zyja w grupach dobranych wedlug odpowiednich kryteriow: jedni uwazaja, ze decyduje o tym przynaleznosc rodzinna, inni — rasowa, wyznanie religijne czy pozycja spoleczna. Sa nawet tacy, ktorzy glosza, ze psychika po wejsciu do wiecznosci znika, umiera. A niektorzy uwazaja, ze jestesmy oszustami na ogromna skale i sami wymyslilismy tamten swiat. Ostatnio pojawily sie opinie, ze kazdy znajdzie w wiecznosci to, czego pragnie — niebo, raj, nirwane i co tylko jeszcze sobie zazyczy. Natknalem sie na ksiazki, w ktorych udowadniano, ze wiecznoscia rzadza duchy Rosjan, Anglikow lub Amerykanow — w zaleznosci od tego, kto byl autorem tych pozycji. Jeden z najwiekszych filozofow naszego wieku stwierdzil, ze skoro chec rywalizacji jest nieodlaczna czescia istoty czlowieka, to rowniez w wiecznosci musza istniec zwyciezcy i zwyciezeni. I tak dalej. Moze pan

Вы читаете Niesmiertelnosc na zamowienie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату