przetlumaczyc. W koncu Skaurus nie mogl zniesc niewzruszonej miny wojownika. Jego samego dreczyl wstyd i poczucie winy.

— Jak mozesz na mnie patrzec, a tym bardziej mowic w taki sposob? — spytal, zakrywajac twarz dlonmi. — Gdyby nie ja, to wszystko by sie nie wydarzylo!

Krzyknal po videssansku, ale Anhoghin nie potrzebowal tlumacza. Uslyszal udreke w glosie Rzymianina. Zrobil sztywno krok do przodu i spojrzal trybunowi w twarz. Byl wysoki jak na Vaspurakanera, wiec jego oczy znalazly sie na poziomie oczu Skaurusa.

— Jestesmy pierwszymi stworzeniami Phosa — powiedzial za posrednictwem Senpata Sviodo. — Dlatego doswiadcza nas bardziej niz zwyklych ludzi.

— To nie jest odpowiedz! — jeknal trybun.

Sam byl niewierzacy, wiec nie mogl pojac, ze innym wiara daje sile. Anhoghin chyba to wyczul.

— Moze dla ciebie nie! — odparl. — Kiedy poprosiles mojego dowodce, zeby oszczedzil Zemarkhosa, nie kierowales sie miloscia, tylko nie chciales, by zostal meczennikiem. Nie zmusiles Bagratouniego, zeby oszczedzil kaplana. On sam to zrobil z powodow, ktore uznal za wlasciwe. I kto wie? Moze w przeciwnym razie byloby jeszcze gorzej.

Anhoghin nie udzielal mu przebaczenia. Mowil, ze nie jest potrzebne. Ogarniety wdziecznoscia Skaurus stal przez dluzszy czas w milczeniu, po kostki w blocie, nie zwazajac za krople deszczu splywajace po twarzy.

— Dziekuje — wyszeptal w koncu.

Zaplonela w nim wscieklosc, ze Vaspurakanerzy, spokojni, porzadni ludzie, ktorzy nie prosili swiata o nic wiecej, tylko zeby ich zostawil w spokoju, nie mogli go znalezc we wlasnym podbitym kraju ani w Amorion bedacym ich azylem. W tej pierwszej sprawie nic nie mogl zrobic. Okazalo sie to nawet ponad sily Imperium. Jesli chodzi o druga…

— Mamy was pomscic? — spytal Anhoghina w zawzietoscia, ktora zaskoczyla jego samego.

Pod wplywem chwili zapomnial o chlodnej kalkulacji z ostatnich tygodni.

— Tak! — krzyknal natychmiast Senpat Sviodo.

Zawsze mozna bylo liczyc na nieprzejednanego Vaspukaranera, jesli chodzilo o dowolny plan wymagajacy dzialania. Kiedy jednak przetlumaczyl to Mesropowi Anhoghinowi, ten potrzasnal glowa.

— Czemu by to mialo sluzyc? Ci z nas, ktorzy mogli uciec, zrobili to, a umarli nie dbaja o zemste. Ten kraj ma dosyc wojen. Yezda smialiby sie widzac, ze walczymy miedzy soba.

Skaurus otworzyl usta, zeby zaprotestowac, ale nic nie powiedzial. Kiedy indziej rozesmialby sie, gdyby z ust innego czlowieka uslyszal argumenty, ktore sam czesto wysuwal. Lecz wyczerpany, ublocony i przemoczony Anhoghin ze zmierzwiona broda i poczuciem kleski w oczach nie wzbudzal smiechu.

Trybun przygarbil sie.

— Niech cie diabli, masz racje — powiedzial ze znuzeniem i dostrzegl rozczarowanie na wyrazistej twarzy Sviodo. — Skoro nie mozemy isc dalej, lepiej wracajmy do Aptos.

Odwrocil sie, zeby wydac stosowne rozkazy, i po raz pierwszy w zyciu poczul sie stary.

ROZDZIAL III

Miasto lezace na wzgorzach na pomocny zachod od Amorion nie bylo zlym miejscem na zimowa kwatere. Skaurus wkrotce sie o tym przekonal. Rzymianie musieliby szturmowac Amorion, Aptos zas przyjelo ich z otwartymi rekami. W tej odludnej dolinie nie widziano zadnego Yezda, lecz krazyly pogloski, ze nomadzi sa w poblizu, wiec przyjazny garnizon nagle stal sie pozadany.

Mieszkancy miasta wiedzieli o klesce Imperium. Miejscowy szlachcic Skyros Phorkos wystawil oddzial zlozony z chlopow, zeby walczyc pod Mavrikiosem przeciwko Yezda. Do tej pory wojownicy nie wrocili. Dopiero teraz rodziny i przyjaciele zaczeli sobie uswiadamiac, ze nigdy nie wroca.

Syn i dziedzic Phorkosa mial jedenascie lat. Wdowa Nerse przejela obowiazki po mezu. Byla kobieta o surowej urodzie. Patrzyla na swiat chlodno i realistycznie. Kiedy Rzymianie i ich towarzysze wrocili do Aptos, przyjela ich jak udzielnych ksiazat, ku podbudowaniu nielicznych mieszkancow miasta, ktorzy nie zlekli sie deszczu.

Na czesc gosci wydala oficjalny obiad, na ktory prosila Skaurusa i oficerow. Nawet jesli Rzymianie zauwazyli licznych straznikow przed posiadloscia Phorkosa, nie napomkneli o tym gospodyni, ktora rowniez pominela milczeniem wzmocniona eskorte legionistow.

Moze dzieki tej delikatnosci obiad — pieczona koza z cebula i czosnkiem, gotowana fasola, kapusta, swiezy chleb, dziki miod i kandyzowane owoce — przebiegl dosc gladko. Wino lalo sie strumieniami, choc Marek, zauwazywszy umiar gospodyni i majac w pamieci poranek po ostatniej hulance, nie pil duzo.

Kiedy sludzy zebrali puste talerze, Nerse przystapila do rzeczy.

— Jestesmy zadowoleni z waszej obecnosci — oswiadczyla. — Bedziemy jeszcze bardziej zadowoleni, kiedy przekonamy sie, ze zamierzacie nas chronic, a nie rabowac.

— Dostarczajcie nam chleba i paszy dla zwierzat, a zaplacimy za wszystko — odparl Marek. — Moi zolnierze nie sa grabiezcami.

— To mniej niz mialam nadzieje, ale wiecej niz sie spodziewalam — stwierdzila Nerse. — Potraficie dotrzymac slowa?

— Co bylyby warte moje obietnice? Jedynym sprawdzianem bedzie nasze zachowanie. Sama, pani, je osadzisz.

Markowi spodobal sie sposob przedstawienia sprawy. Nerse o nic nie blagala. Podobala mu sie rowniez jej bezposredniosc. Nie probowala wykorzystywac kobiecosci, lecz traktowala Rzymianina jako rownego sobie i najwyrazniej oczekiwala od niego tego samego.

Trybun spodziewal sie drobnego szantazu, ze mieszkancy Aptos beda wspolpracowali tylko wtedy, jesli sami beda dobrze traktowani. Lecz gospodyni skierowala rozmowe na blahsze sprawy. Niedlugo potem wstala, uklonila sie z wdziekiem i odprowadzila gosci do drzwi.

Gajusz Filipus milczal niemal przez caly obiad. Podobnie jak inni towarzysze Skaurusa, zostal zaproszony przez grzecznosc. Jego obecnosc nie byla konieczna. Na dworze centurion zatrzymal sie i szczelniej owinal plaszczem.

— To jest kobieta! — powiedzial.

Mowil tak entuzjastycznie, ze Marek ze zdziwieniem uniosl brwi. Nigdy nie myslal o swoim zastepcy inaczej jak o mizoginie.

— Sadzac po wygladzie, w lozu bylaby zimna jak karp schwytany w siec — stwierdzil Viridoviks, jak zwykle przekorny.

— Chyba, zeby ja rozgrzac — sprzeciwil sie Laon Pakhymer.

Jak to zolnierze, sprzeczali sie przez cala droge powrotna do obozu.

Dopiero na miejscu trybun uswiadomil sobie, ze Nerse w rzeczywistosci sformulowala grozbe, choc nie wyrazila jej wprost, lecz delikatnie zasugerowala. Byl ciekaw, czy znala videssanska gre w karty, ktora w przeciwienstwie do rzymskich odpowiednikow zalezala jedynie od umiejetnosci gracza. Jesli tak, to nie chcialby grac przeciwko z niej.

Zimowanie w Aptos kojarzylo sie Markowi z wpelznieciem do nory i zatkaniem jej za soba. Legionisci znajdowali sie od wiosny w centrum wydarzen. Skaurus zbratal sie z krolewska rodzina Videssos, toczyl spor z premierem, zrobil sobie osobistego wroga z ksiecia-czarnoksieznika stojacego na czele wrogow krolestwa, walczyl w wielkiej bitwie, ktora mogla odmienic losy Imperium na najblizsze lata. A teraz utknal w prowincjonalnym miescie i zastanawial sie, czy zapasy jeczmienia wystarcza do wiosny. Byla to nagla zmiana, ale przywrocila mu poczucie rzeczywistosci, ktorego omal nie utracil.

Aptos lezalo na odludziu, lecz dotarly do niego wiesci o klesce pod Maragha. Odlegle krolestwa Thatagush i Agder rowniez dowiedzialy sie o niej do tej pory. Lecz Rzymianie przyniesli nowine o zagarnieciu wladzy przez Ortaiasa Sphrantzesa. Poza tym w Aptos nikt nie slyszal o przesladowaniach Vaspuraknerow w miescie odleglym o kilka dni marszu.

Trybun chcial byc na biezaco z tym, co sie dzieje z Imperium. Pewnego ranka, niedlugo po tym jak spadly sniegi, wdal sie w rozmowe z Laonem Pakhymerem.

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату