przyjaciela od wroga, nie mowiac o wymierzaniu ciosow. Walke utrudnial jeszcze zdradliwy piasek, ktory obsuwal sie spod nog.

Jeden z napastnikow zamachnal sie na Skaurusa. Szabla swisnela tuz obok ucha trybuna. Marek cofnal sie chwiejnie, zalujac, ze nie ma tarczy ani pancerza. Nadstawil miecz. Przeciwnik, ktory sadzil, ze wrog jest na jego lasce, zrobil wypad i nadzial sie na niewidoczne ostrze. Zacharczal i skonal.

Podobnie jak towarzysze Gavrasa, napastnicy nie mieli na sobie zbroi. Wyplywajac w morze, nie chcieli ryzykowac, ze jej ciezar sciagnie ich na dno. Sprzymierzency Thorisina byli mistrzami sztuki wojennej, zolnierzami doswiadczonymi i zaprawionymi w bojach. Te cechy w polaczeniu z wsciekloscia z powodu zdrady rownowazyly przewage, ktora dawala wrogowi liczebnosc.

Wkrotce niedoszli mordercy zaczeli ratowac sie ucieczka, ale nie mieli szczescia. Trzej, ktorzy probowali wsiasc na statek, padli pod ciosami mieczy.

Soteryk puscil sie po plazy za ostatnim siepaczem. Ten stwierdzil, ze ucieczka nie ma sensu, i postanowil sie bronic. Stal zadzwieczala o stal. Marek niewiele widzial w ciemnosci. Namdalajczyk zadal przeciwnikowi miazdzacy cios i powalil go zakrwawionego na bialy piasek.

Skaurus rozejrzal sie goraczkowo w poszukiwaniu innych wrogow, ale nie dostrzegl zadnego. Czekalo go teraz gorsze zadanie: sprawdzenie wlasnych strat. Na ziemi lezal Indakos Skylitzes i dwaj vaspuraranscy oficerowie, ktorych trybun nie znal dobrze, oraz Namdalajczyk, towarzysz Utpranda i Soteryka. Trybun pomyslal, ze zycie osoby, ktora dostanie miecz poleglego, nagle legnie w gruzach.

— Wspaniala walka! — krzyknal rozradowany Gavras na cala plaze. — Taki los czeka mordercow! Oni… hej, przestan! Co robisz, na imie Phosa?

Baanes Onomagoulos chodzil kulejac wsrod pobojowiska i metodycznie podrzynal gardla napastnikom, ktorzy jeszcze sie ruszali. Jego rece lsnily wilgocia w bladym swietle gwiazd.

— A jak myslisz? — warknal Onomagoulos. — Przekleci zeglarze Leimmokheira zjawia sie w kazdej chwili. Mam zostawic tych sukinsynow, zeby im powiedzieli, gdzie jestesmy?

— Nie — przyznal Thorisin. — Mogles oszczedzic jednego. Zadalibysmy mu pare pytan.

— Za pozno. — Onomagoulos rozlozyl zakrwawione rece. — Nepos! — zawolal. — Poswiec mi. Mysle, ze zaraz uzyskamy odpowiedz na wszelkie pytania.

Kaplan podszedl do Onomagoulosa. Oficerowie westchneli z naboznym podziwem, kiedy wokol dloni Neposa pojawil sie bladozloty blask. Marek nie zdziwil sie, gdyz juz wczesniej widzial ten cud w wykonaniu Apsimara, pralata Imbros.

Jesli chodzi o reakcje Baanesa Onomagoulosa, Nepos moglby rownie dobrze rozpalic pochodnie. Kulawy szlachcic z trudem pochylil sie nad jednym z poleglych wrogow. Nozem przecial jego sakiewke. Na piasek wysypalo sie duzo sztuk zlota. Onomagoulos zgarnal je i przysunal do swiecacych rak Neposa. Wszyscy stloczyli sie wokol kaplana.

— Ort. I Sphr., Aut. Vid. — odczytal Onomagoulos z monety, nie zadajac sobie trudu, zeby rozwinac skroty. Tutaj znowu Ort. I. — Odwrocil pieniadz. — I znowu. Wszedzie tylko przeklety przez Phosa Ort. I.

— Tak, swiezo bite — zauwazyl Utprand syn Dagobera, przeciagajac samogloski.

— Czym innym moglby Leimmokheir zaplacic wynajetym zabojcom? — zapytal Onomagoulos retorycznie.

— Jak tego dokonali Sphrantzesowie? — zdziwil sie Thorisin. — Vardanes musial sprzymierzyc sie ze Skotosem, zeby namowic do zdrady Tarona Leimmokheira.

Nikt mu nie odpowiedzial. Od poludnia dobiegl glosny trzask rozgarnianych krzakow. Blysnely miecze. Swiatelko zgaslo.

— Sukinsyn wysadzil marynarzy! — ryknal Onomagoulos.

— Nie sadze — powiedzial Gajusz Filipus, obyty w lasach. — Mysle, ze lis albo borsuk.

— Chyba masz racje — stwierdzil Utprand.

Lecz namdalajski centurion najwyrazniej nie mial ochoty czekac na gosci. Razem z towarzyszami pospieszyl w strone wierzchowcow. Soteryk, Skaurus i Nepos zaciagneli ciala poleglych do miejsca, gdzie byly przywiazane konie. Chwile pozniej klusowali przez sady, smagani galeziami.

Nikt ich nie scigal. Kiedy wypadli spomiedzy pachnacych drzew, Imperator przegalopowal pol mili z czystej radosci, ze zyje. Potem zatrzymal sie i czekal niecierpliwie na swoich ludzi. Gdy do niego dolaczyli, mial mine czlowieka, ktory podjal decyzje.

— Skoro nie mozemy przeprawic sie z pomoca Leimmokheira, zrobimy to na przekor niemu — oswiadczyl.

— Na przekor — powtorzyl Gorgidas nastepnego ranka. — Dzwieczna fraza, bez watpienia.

W rzymskim obozie zawrzalo, kiedy dotarla do niego wiesc o nocnej przygodzie. Zielony z zazdrosci Viridoviks dasal sie przez wiele godzin, jak zawsze kiedy ominela go walka. Dopiero Skaurusowi udalo sie go oblaskawic.

Legionisci zasypywali trybuna i Gajusza Filipusa pytaniami. Wiekszosc zadowalala sie jednym lub dwoma, tylko Gorgidas usilnie probowal wyciagnac z nich wszelkie szczegoly. Jego natarczywosc w koncu zirytowala centuriona, ktory w przeciwienstwie do refleksyjnego Skaurusa mial niewiele cierpliwosci do wszystkiego, co nie mialo praktycznego zastosowania.

— Najchetniej bys porozmawial z jednym z wynajetych zabojcow, ktorym Onomagoulos poderznal gardla — stwierdzil. — Przystapilbys do niego z kleszczami i rozpalonym zelazem.

— Onomagoulos, tak? — podchwycil Grek. — Dzieki, ze przypomniales mi o czyms jeszcze. Skad on wiedzial, ze znajdzie pieniadze Ortaiasa z sakiewce poleglego?

— Wielcy bogowie, to powinno byc oczywiste nawet dla ciebie. — Gajusz Filipus uniosl rece. — Skoro drungarios wynajal mordercow, musial im zaplacic pieniedzmi swojego pana. — Centurion zasmial krotko. — Malo prawdopodobne, zeby mial jakies Thorisina. A teraz bez wymigiwania sie powiedz mi, dlaczego zadajesz te wszystkie pytania.

Wygadany Grek nagle zaniemowil. Uniosl brew i wlepil spojrzenie w Gajusza Filipusa.

— Mozna by pomyslec, ze piszesz historie — odezwal sie Marek, przychodzac centurionowi z pomoca.

Na twarz Gorgidasa wypelzl rumieniec. Skaurus zorientowal sie, ze jego zart trafil w sedno.

— Wybacz — powiedzial. — Nie wiedzialem. Od jak dawna nad tym pracujesz?

— Co? Odkad nauczylem sie videssanskiego na tyle, by poprosic o pioro i pergamin. Wiesz, ze nie maja tutaj papirusu.

— W jakim jezyku piszesz? — zapytal trybun.

— Hellenisti, ma Dia! Po grecku, na Zeusa! W jakim innym jezyku mozna wyrazic powazne mysli? — odparl lekarz, przechodzac na ojczysta mowe.

Gajusz Filipus wpatrywal sie w niego ze zdumieniem. Jego znajomosc greki ograniczala sie do kilkunastu slow, przewaznie sprosnych, ale rozpoznal jezyk.

— Po grecku, powiadasz? Ze wszystkich bezsensownych rzeczy, o ktorych slyszalem, ta przebija wszystkie! Po grecku, w Videssos, gdzie nikt nie zna ani slowa w tym jezyku. Czlowieku, moglbys byc Homerem albo tym pierwszym historykiem… jak mu tam? Slyszalem o nim kiedys, ale niech mnie diabli, jesli sobie przypomne… — Zerknal na Skaurusa, szukajac u niego pomocy.

— Herodot — podsunal trybun.

— Dzieki, o to nazwisko mi chodzilo. Jak powiedzialem, Gorgidasie, moglbys byc jednym z tych madrali albo nawet nimi oboma jednoczesnie, i kto by sie na tym poznal? Po grecku! — powtorzyl z lekcewazeniem i zdumieniem.

Lekarz poczerwienial jeszcze bardziej.

— Tak, po grecku. Dlaczego nie? — powiedzial ostro. — Moze ktoregos dnia bede na tyle mocny w videssanskim, zeby zaczac w nim pisac albo jeden z tutejszych uczonych pomoze mi przetlumaczyc to, co napisalem. Manetho Egipcjanin i Berosos z Babilonu pisali po grecku, zeby Hellenowie poznali dawna chwale ich narodow. Byloby niezle, gdyby w Videssos zostala pamiec po nas.

Mowil z wielkim zapalem, ale nie zrobilo to wrazenia na Gajuszu Filipusie. Centuriona zupelnie nie obchodzilo, co bedzie po jego smierci. Wyczul jednak, ze starczy docinkow. Na swoj sposob lubil lekarza, wiec wzruszyl ramionami i powiedzial:

— Takie gadanie to strata czasu. Lepiej pojde pomusztrowac ludzi. Sa tlusci i leniwi.

Odmaszerowal dumnym krokiem, potrzasajac glowa.

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату