Sphrantzesom, zanim jeszcze Thorisin rozpoczal oblezenie. Pokojowka Alypii, Kalline, byla doskonalym lacznikiem; jej ciaza chronila ja przed podejrzeniami i, jako ze byla wynikiem gwaltu zadanego przez jednego z lajdakow Rhavasa, wiazala dziewczyne ze sprawa spiskowcow. Ale dopoki wydawalo sie, ze Thorisin moze zdobyc Videssos, konspiracja pozostawala w sferze slow.
Po niepowodzeniu ataku na mury, nagle pilny stal sie atak od wewnatrz. Alypia zdolala zawiadomic Zigabenosa, ze Ortaias zamknal sie w odosobnieniu, w prywatnych komnatach, by ulozyc zwycieska mowe do swoich zolnierzy. Gajusz Filipus rowniez znal te czesc historii. Jego komentarz brzmial nastepujaco:
— Szkoda, ze ksiezniczka nie odczekala jeszcze jednego dnia. Gdyby po takiej mowie nie doszlo do buntu, to nie znam zolnierzy.
Starszy centurion byl zmuszony do wysluchania niejednej oracji Ortaiasa Sphrantzesa i niewiele przesadzal.
Wiekszosc regimentow strazy cesarskiej zostala wybita pod Maragha, wiec chociaz Mertikes Zigabenos zatrzymal swoj tytul, tak naprawde Sphrantzesow strzegli zolnierze Outisa Rhavasa. Ale Rzymianie dali im twarda nauczke przy murach i pozniej wiekszosc z nich udala sie na pijacka hulanke, ktora szybko przemienila sie w grabieze i bijatyke na piesci. Ich ofiary naturalnie nie pozostawaly bierne, w zwiazku z czym zolnierze z dzielnicy palacowej ruszyli na ratunek swoim kamratom, co dalo Zigabenosowi wymarzona okazje.
Dowodzil tylko trzema oddzialami ludzi, ale na czele jednego z nich zaatakowal Ortaiasa w jego komnatach, pojmal nieskazitelnego Autokratora przy jego biurku i uprowadzil go do Najwyzszej Swiatyni Phosa. Patriarcha Balsamon od dawna sklanial sie ku Gavrasom.
Pozostale dwa oddzialy zaatakowaly Wielki Dwor, by uratowac Alypie i wykorzystac pomieszczenia jako punkt zborny powstania. Ci mieli mniejsze szczescie niz ich dowodca. Kalline, wracajaca do swej pani, zostala zlapana. Przesluchiwal ja sam Rhavas; wkrotce wydobyl z niej wszystko, co chcial.
Marek przypomnial, co powiedziala Alypia:
— Zaczela krzyczec godzine przed pomoca, a kiedy przestala, wiedzialam, ze tajemnica wyszla na jaw. Nigdy nie przypuszczalam, ze Rhavas moze byc Avsharem, ale bylam pewna, ze nie pozwoli jej umrzec, poki nie dowie sie wszystkiego.
I tak, ludzie idacy na odsiecz ksiezniczce, wpadli w zasadzke. Nikt z niej nie wyszedl zywy.
Ale Zigabenos albo przestudiowal poprzednie zamachy, albo mial wrodzony dar do prowadzenia akcji wywrotowych. Z Najwyzszej Swiatyni rozeslal goncow do kazdej dzielnicy miasta z wezwaniem: „Chodzcie wysluchac patriarche!”.
Kazdy, kto twierdzil, ze cytuje mowe Balsamona, podawal Skaurusowi odmienna wersje. Trybun pomyslal, ze to wielka szkoda. On sam mogl tylko wyobrazic sobie Balsamona na schodach Swiatyni, prawdopodobnie odzianego w wyswiechtany mnisi habit, ktory wolal od patriarchalnych szat. Dramatyczna chwila — pochodnie wznoszone wysoko w noc, morze pelnych oczekiwania twarzy — wydobyla ze starego dostojnika wszystko co najlepsze.
Bez wzgledu na to, jak brzmialy jego slowa, w kwadrans porwaly za soba cale miasto. Marek byl pewien, ze widok Ortaiasa Sphrantzesa, zwiazanego i drzacego u stop patriarchy, byl rownie dobrym bodzcem, ktory wplynal na te nagla zmiane nastrojow, co zlodziejska banda Rhavasa, lupiaca sklepy videssanskich kupcow. Miejski tlum, otrzymawszy cel wyznaczony przez Balsamona, byl zdolny do przejecia spraw we wlasne rece.
— Prawie mozna by zywic wspolczucie dla Vardanesa — powiedzial Viridoviks, wycierajac grzbietem dloni tluszcz z brody; nie wiadomo skad, w glodujacym miescie wytrzasnal tlusta pieczona kuropatwe. — Lalkarz odkryl, ze ostatecznie nie moze poradzic sobie bez swej marionetki.
Po tym, co zobaczyl w sypialni nad sala tronowa, Marek nie byl w stanie zalowac Vardanesa Sphrantzesa. Uwaga Celta byla wielce trafna. Mieszkancy Videssos w duzo wiekszym stopniu niz zolnierze uznali wymuskana, glupawa pedanterie Ortaiasa nie tyle za denerwujaca, ile za zabawna, i dzieki temu stryj Autokratora nie mial wiekszych klopotow z rzadzeniem w jego imieniu. Ale starszym Sphrantzesem, chociaz byl duzo zdolniejszy od swego bratanka, miasto gardzilo. Gdy tylko Ortaias zostal obalony, Vardanes nie znalazl nikogo, kto wykonywalby polecenia pochodzace bezposrednio od niego.
Jego poslancy wybiegali z palacu z rozkazami, by regimenty obsadzajace mury opuscily posterunki i zdusily powstanie. Ale jedni z nich zdezerterowali, gdy tylko znikneli z zasiegu wzroku rozkazodawcy, inni zostali przechwyceni przez tlum, a ci, ktorzy wypelnili swoje zadanie, spotkali sie z kompletnym lekcewazeniem. Videssanscy zolnierze Sevastosa lubili go nie bardziej od swych cywilnych kuzynow, a jego najemnicy stawiali wyzej wlasne bezpieczenstwo i byli przekonani, ze Gavras rowniez im zaplaci, gdy tylko zasiadzie na tronie.
W koncu tylko bandyci i mordercy Rhavasa zostali przy Sphrantzesie. Wszyscy Videssanczycy zwrocili sie przeciwko nim tak samo, jak przeciwko niemu; ani oni, ani on nie mogli pozwolic sobie na grymaszenie.
— Vardanes dostal to, na co zasluzyl — podsumowal trybun. — Byl w wiekszym stopniu marionetka Avshara niz Ortaias jego. — Pomyslal, ze byc moze ryba na haczyku bylaby lepszym porownaniem.
Gorgidas powiedzial:
— Jezeli Rhavas i Avshar to jedna i ta sama osoba, prawdopodobnie wiemy, dlaczego Doukitzesa spotkal taki, a nie inny koniec.
— Co? Czemu? — zapytal glupawo Marek, tlumiac ziewniecie.
Po dwoch dniach ciezkiej walki byl zbyt zmeczony, by nadazac za rozumowaniem lekarza.
Gorgidas obrzucil go lekcewazacym spojrzeniem, bowiem wedlug Greka umysl sluzyl do tego, by go uzywac.
— Byla to grozba, oczywiscie, czy, co bardziej prawdopodobne, obietnica. Wiesz, ze czarnoksieznik nienawidzi cie od czasu, gdy pokonales go na miecze owej nocy w Sali Dziewietnastu Tapczanow. Z pewnoscia zalowal, ze to nie ty znalazles sie pod jego nozem.
— Avshar nienawidzi wszystkich — powiedzial Skaurus, ale slowa Gorgidasa niosly w sobie nieprzyjemny posmak prawdy.
Trybun sam podzielal zdanie lekarza, ale staral sie o tym nie myslec. Swiadomosc, ze jest sie osobistym wrogiem nad wyraz okrutnego i groznego maga, nie byla pocieszajaca. Nagle poczul zadowolenie ze swego wyczerpania, ktore nie pozwalalo mu na roztrzasanie tego problemu.
Mimo podnoszacych na duchu zapewnien, jakich nie skapil sobie tego ranka, Marek nie palil sie do poinformowania Helvis, ze zostaja w Videssos. Odwlekal te nieprzyjemna chwile tak dlugo, jak mogl, rozmawiajac z przyjaciolmi, poki powieki nie zaczely mu sie kleic.
Chlodne nocne powietrze rozbudzilo go nieco, gdy szedl do baraku, przeznaczonego dla legionistow zwiazanych z kobietami. Nie byl to ten sam rzymski czworak, ktory zajmowali rok wczesniej. Sala, z przepierzeniem dla zapewnienia prywatnosci, pierwotnie byla stajnia Khamorthow i trybun zalowal, ze nie bylo tu Herkulesa, by przepuscil przez nia rzeke.
Chociaz pomieszczenie, ktore wybral dla swoich ludzi, bylo schludniejsze od innych, zastal Helvis zajeta czyszczeniem. Najwyrazniej nie byla zadowolona z pracy wykonanej przez legionistow.
— Witaj — powiedziala, dajac mu calusa w policzek. — W czasie kampanii nie mam nic przeciwko brudowi, ale kiedy jestesmy w koszarach, nie moge go scierpiec.
W innych okolicznosciach te slowa sprawilyby przyjemnosc Skaurusowi, ktory, gdy tylko mial czas, potrafil byc nad wyraz wymagajacy. Ale w glosie Helvis brzmialo wyzwanie.
— Zostajemy tutaj, prawda? — naciskala.
Trybun mial ochote zasnac tam, gdzie siedzial. Bedac tak bardzo zmeczony, nie chcial klotni. Pojednawczo rozlozyl rece.
— Tak, na czas…
— W porzadku — powiedziala Helvis tak nagle, ze az zamrugal. — Nie jestem slepa: widze, ze obecnie opuszczenie Videssos byloby szalenstwem.
Marek nieledwie zakrzyknal z ulgi. Mial nadzieje, ze Helvis po paru latach zycia z zolnierzem nauczy sie rozumiec, jak sie
Jednakze ona nie skonczyla. Blekit jej oczu przywodzil Skaurusowi na mysl stal, gdy podjela:
— Tym razem niech tak bedzie. Ale nastepnym zrobimy to, co trzeba.
Trybun nie mial najmniejszych watpliwosci, co ona przez to rozumie, ale byl zadowolony, ze juz po wszystkim. Pomyslal, ze w zwiazku z koncem wojny domowej problem dezercji umarl smiercia naturalna. Zdjal zbroje i zasnal w ciagu paru sekund.
Thorisin Gavras byl samozwanczym Autokratorem od prawie roku. Po pokonaniu Ortaiasa Sphrantzesa nikt