nie kwestionowal jego roszczen do tronu. Jednakze w mysl prawa Videssos do czasu koronacji pozostawal pretendentem.

Jak we wszystkich innych aspektach imperatorskiego zycia, etykieta przewidywala ceremonie. Ledwo Gavras znalazl sie w miescie, a juz wzieli go w obroty szambelanowie; dzieki rozgardiaszowi panujacemu w polityce Imperium, stali sie prawdziwymi ekspertami w organizowaniu prawie nie zapowiedzianych koronacji. Thorisin chociaz raz nie sprzeczal sie z nimi — usankcjonowanie go jako Imperatora bylo zbyt wazne, by podejmowac zbedne ryzyko.

I dlatego Skaurus zostal wyrwany z lozka duzo wczesniej, nizby sobie zyczyl, a nastepnie zmuszony do wysluchania zarozumialego eunucha, ktory udzielil mu pospiesznych instrukcji dotyczacych jego roli w zblizajacej sie ceremonii. Pozniej stanal na czele manipulu Rzymian zaraz za lektyka, ktora miala zaniesc Thorisina z palacu do Najwyzszej Swiatyni Phosa, gdzie Balsamon mial namascic go i koronowac na Imperatora Videssanczykow.

Thorisin, z kamiennym wyrazem twarzy, wylonil sie z Sali Dziewietnastu Tapczanow i ruszyl powoli obok zgromadzonych kontyngentow zolnierzy do lektyki. Zgodnie z obyczajem, procesja winna zaczac sie przy Wielkim Dworze, ale ten budynek juz byl w rekach gromady rzemieslnikow, ktorzy pospiesznie naprawiali poczynione poprzedniego dnia zniszczenia.

Jednakze pod wszelkimi innymi wzgledami nowy Autokrator przestrzegal tradycji. Tego dnia zrezygnowal z zolnierskiego przyodziewku na rzecz wspanialego videssanskiego stroju Imperatora. Mial czerwone wysokie buty i farbowane na niebiesko obcisle welniane spodnie; wysadzany klejnotami pas ze zlotych ogniw podtrzymywal blekitny z biala lamowka kilt. U pasa wisiala rownie wspaniala pochwa, ale Marek zauwazyl, ze kryje ona zwyczajna szable; skore rekojesci znaczyly pociemniale plamy potu. Tunika Gavrasa byla szkarlatna, przetykana zlota nicia. Na nia narzucil peleryne z bialej welny, spieta przy szyi zlota fibula. Glowe mial gola.

Namdalajczycy, videssanscy zolnierze, videssanscy marynarze, Khatrishe, inni Videssanczycy w miare jak Thorisin Gavras mijal kompanie, padali na kolana, a potem na brzuchy w akcie poddanstwa, uznajac w nim swego pana. Byl to obyczaj, do ktorego Marek — nie mogacy zapomniec o republikanskim Rzymie — nadal nie potrafil sie zastosowac. On i jego ludzie sklonili sie gleboko, ale nie upadli na twarz przed Imperatorem.

Na chwile przez imperatorska fasade wyjrzal Thorisin-czlowiek.

— Suczy syn o sztywnym karku — mruknal katem ust, tak cicho, ze tylko trybun go uslyszal.

Potem przeszedl dalej, by wreszcie usadowic sie w zloconej blekitnej lektyce, ktora byla uzywana jedynie w czasie koronacji.

Do jej niesienia zostal wyznaczony Mertikes Zigabenos i siedmiu jego ludzi. Na te zaszczytna funkcje zasluzyli sobie przewrotem, ktory obalil Ortaiasa. Zigabenos — mlody czlowiek o pociaglej twarzy i brodzie krzaczastej na styl vaspurakanski — zajmowal miejsce z przodu po prawej stronie. Na plecach mial wielka, owalna tarcze o licu z brazu. Nie przypominala ona tych, ktorych obecnie uzywali Videssanczycy do bitwy, ale Marek wiedzial, jaka role ma ona wkrotce odegrac.

— Gotowi? — zapytal Gavras.

Zigabenos skinal.

— Zatem ruszamy — rozkazal Imperator.

Przed lektyka otworzono tuzin jaskrawych parasoli, bedacych dalszymi swiadectwami — jak gdyby byly one potrzebne — imperatorskiej godnosci. Ludzie Zigabenosa na znak swego dowodcy schylili sie do drazkow, potem wyprostowali sie, unoszac Thorisina na swych ramionach. Wolnym marszowym krokiem podazyli za ludzmi niosacymi parasole i heroldem o silnych plucach przez palacowe ogrody w kierunku placu Palamasa.

— Oto Thorisin Gavras, Autokrator Videssanczykow — ryknal herold do zgromadzonych tlumow. Mieszkancy stolicy, tak samo jak dworscy urzednicy, znali przypadajaca im w koronacji role.

— Tyzes najwyzszym, Thorisinie! — odkrzykneli.

Byl to tradycyjny okrzyk aprobaty dla nowego Imperatora, wywodzacy sie z liturgii Phosa i wymawiany w archaicznym videssanskim.

— Tyzes najwyzszym! Tyzes najwyzszym! — skandowali, gdy imperatorski orszak przemierzal plac.

Marek byl zaskoczony ich entuzjazmem. Z tego, co wiedzial, mieszkancy miasta z radoscia uczestniczyli w przedstawieniach wszelkiego rodzaju, ale predzej staneliby przed kolem tortur, niz przyznali, ze sa pod wrazeniem.

Kilka sekund pozniej zrozumial wszystko, gdy sludzy palacowi zaczeli ciskac w tlum garscie zlotych i srebrnych monet. Trybun nie mial o tym pojecia, ale Videssanczycy doskonale wiedzieli, do jakiej hojnosci maja prawo podczas zmiany Imperatorow.

— Hej, to prawdziwe zloto! Niech zyje Thorisin Gavras! — krzyknal ktos w tlumie.

Byl tak zaskoczony jakoscia monet Thorisina, ze nie baczyl, iz jego zachowanie kloci sie z zasadami etykiety. Radosne okrzyki przybraly na sile. Ale Skaurus wiedzial, ze kopalnie vaspurakanskie, z ktorych Thorisin wzial to zloto, teraz sa w rekach Yezda. Zastanowil sie, ile czasu trzeba, by pieniadz znowu stracil na wartosci.

Jednakze nie byl to czas na takie ponure rozmyslania; nie wtedy, gdy wokol grzmialy radosne okrzyki.

— Niech zyja Rzymianie! — uslyszal i ujrzal w przelocie Arsabera stojacego w grupce zamoznych kupcow. Podejrzewal, ze co najmniej jeden z nich wroci do domu lzejszy o sakiewke.

Rozradowana gawiedz tloczyla sie rowniez po obu stronach Ulicy Srodkowej; w kazdym oknie dwupietrowego gmachu, zajetego przez urzednikow, widnialy po dwie czy trzy twarze.

— Patrz na tych wszystkich przekletych gryzipiorkow, jak zastanawiaja sie, czy Gavras da im na obiad — powiedzial Gajusz Filipus. — Ha, mam nadzieje, ze da.

Kilka przecznic dalej pochod skrecil na polnoc, w kierunku Najwyzszej Swiatyni Phosa. Zlote kule na szczytach jej iglic blyszczaly w porannym sloncu.

Wielki wewnetrzny dziedziniec Najwyzszej Swiatyni byl, o ile to mozliwe, jeszcze bardziej zatloczony niz plac Palamasa. Kaplani i zolnierze tworzyli szpaler, powstrzymujac tlum od wtargniecia na szerokie schody swiatyni.

Na ich szczycie, wcale nie pomniejszony przez ogrom wznoszacej sie za nim budowli, stal Balsamon. Patriarcha byl grubym, lysiejacym starcem o zartobliwym usposobieniu, ale Skaurusa nagle uderzylo to, jak wielka jest jego wladza w Videssos. Ortaias Sphrantzes nie byl pierwszym Imperatorem, do ktorego obalenia kaplan przykladal reke, a Thorisin Gavras byl — …trzecim? piatym? — ktorego mial koronowac.

Ale jego kolej jeszcze nie nadeszla. Mertikes Zigabenos i jego straznicy przeniesli Gavrasa przez tlum, ktory ucichl nagle wiedzac, co dalej nastapi. Cesarska lektyka, za ktora podazaly ceremonialnie kontyngenty, zostala wniesiona na schody. Zolnierze zatrzymali sie dwa stopnie ponizej patriarchy i opuscili lektyke. Thorisin wstal i czekal, podczas gdy jego zolnierze ustawili sie na nizszych stopniach.

Zigabenos zdjal tarcze i polozyl ja, licem w gore, przed Imperatorem. Thorisin wszedl na nia; braz wytrzymal ciezar jego ciala. Marek juz maszerowal ku niemu wraz z innymi komendantami jednostek: admiralem Elissaiosem Bouraphosem, Baanesem Onomagoulosem, Laonem Pakhymerem, Utprandem synem Dagobera i Namdalajczykiem, ktorego trybun nie znal; wysokim, ponurym czlowiekiem o jasnych, nieprzeniknionych oczach. Skaurus przypuszczal, ze musi to byc wielki hrabia Drax, obecny tutaj byc moze po to, by pokazac, ze mimo zmiany wladzy jego najemnicy nadal pragna sluzyc Imperium.

Jednakze raz jeszcze to Zigabenos mial pierwszenstwo. Wyjal zza pasa zloty diadem, ktory zaoferowal Thorisinowi Gavrasowi. Zgodnie z obyczajem, Thorisin odmowil. Zigabenos zaproponowal go po raz drugi i znow spotkal sie z odmowa. Gdy wyciagnal go po raz trzeci, Gavras na znak zgody schylil glowe. Zigabenos zalozyl mu diadem i glosno oznajmil:

— Thorisinie Gavrasie, nadaje ci tytul Autokratora!

Byl to znak, na ktory czekali Skaurus i inni oficerowie Gavrasa. Razem schylili sie i podniesli na wysokosc ramion ceremonialna tarcze wraz ze stojacym na niej Imperatorem. Oczekujacy dotychczas w milczeniu tlum ryknal:

— Tyzes najwyzszym, Thorisinie! Tyzes najwyzszym! Chroma noga Baanesa Onomagoulosa prawie odmowila mu posluszenstwa, gdy oficerowie stawiali Thorisina na ziemi, ale Drax i Marek, ktorzy stali po obu stronach Videssanczyka, przejeli ciezar tak sprawnie, ze tarcza ledwo sie zachybotala.

— Spokojnie, stary. Juz po wszystkim — powiedzial Gavras, schodzac z tarczy.

Onomagoulos wyszeptal slowa przeprosin. Skaurus byl zadowolony widzac, ze tych dwoch, zazwyczaj drazliwych we wlasnym towarzystwie, zachowuje sie teraz tak uprzejmie. Wygladalo to na dobry omen.

Gdy Gavras stanal na stopniu, zszedl do niego Balsamon, odziany w szaty niemal rownie wspaniale jak

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату