— Moze cie zainteresuje — powiedzial Balsamon — ze zeszlej nocy na usilne naleganie ksiezniczki oglosilem uniewaznienie malzenstwa, o ile w ogole mozna tak nazwac ten zwiazek, miedzy Sphrantzesem a Alypia Gavra. Moze rowniez zainteresuje cie to, ze kaplan, ktory udzielil slubu, przebywa w klasztorze na poludniowym brzegu rzeki Astris i zeslalem go na to wygnanie w dniu, w ktorym dowiedzialem sie o slubie, nie ubieglej nocy.

Ale Onomagoulos tylko warknal:

— Ba! — i zatrzasnal drzwi za soba.

Nie wieksza od dloni figurynka z kosci sloniowej zachwiala sie i spadla z polki na podloge. Balsamon, bardziej rozdrazniony niz wczesniej w czasie spotkania, zerwal sie z krzykiem. Sapnal, schylil sie, podniosl statuetke i obejrzal ja niespokojnie.

— Dzieki niech beda Phosowi, nic sie jej nie stalo — powiedzial, odstawiajac posazek na polke.

Marek wspomnial jego namietnosc do wyrobow z kosci sloniowej z Makuranu; krolestwa, ktore bylo zachodnim sasiadem i rywalem Videssos, dopoki Yezda nie ruszyli ze stepow i nie podbili go pokolenie wczesniej. Patriarcha poskarzyl sie polglosem, mowiac bardziej do siebie niz do kogokolwiek innego:

— Od czasu odejscia Gennadiosa wszystko sie wali.

Skaurus wiedzial, ze ponury kaplan byl tylez towarzyszem, co psem lancuchowym Balsamona, i nierzadko zdarzalo sie, ze patriarcha czerpal prawdziwie swiecka radosc z dokuczania mu. Teraz, po jego odejsciu, wydawalo sie, ze Balsamonowi go brakuje.

— Co sie z nim stalo? — zapytal trybun bez szczegolnego zainteresowania.

— Co? Przeciez mowilem — odparl drazliwym tonem Balsamon. — Spedza czas nad Astris, modlac sie, by Khamorthom nie wpadl do glowy pomysl przeplyniecia na druga strone i najechania tego kurnika.

— Och — mruknal Marek.

Patriarcha nie nazwal po imieniu kaplana, ktory udzielil slubu Alypii i Ortaiasowi, ale trybun nie byl zaskoczony, ze chodzilo o Gennadiosa. Byl on czlowiekiem Strobilosa Sphrantzesa, poprzednika Marvikiosa, i bez watpienia pozostawal wierny klanowi. Skaurus pomyslal, ze taka lojalnosc bylaby chwalebna w lepszej sprawie; nie odczuwal zbytniego zalu z powodu wygnania kaplana.

— Czy ta pusta gadanina nigdy sie nie skonczy? — zapytal Thorisin ze zle ukrywana niecierpliwoscia.

— Pusta gadanina? — zawolal Balsamon z udawanym oburzeniem. — Bzdura! W pol godziny bedzie po wszystkim. Ty mozesz zrobic tak samo z biurokratami!

— Hmm — mruknal cesarz.

Wyrwal wlos z brody i zrobil zeza, by przyjrzec mu sie z bliska. Wlos byl bialy.

Odrzucil go. Odwracajac sie do Alypii, zapytal:

— Mowisz, ze nie chcesz jego glowy?

— Nie, naprawde — odparla. — Jest glupia marionetka, tchorzliwa i okropnie nudna. — Przez chwile na twarzy Ortaiasa Sphrantzesa oburzenie walczylo ze strachem. — Ale, stryju, gdybys skazywal na smierc kazdego, kto pasuje do tego opisu, wkrotce zabrakloby ci poddanych. Gdyby tu byl Vardanes…

Jej glos pozornie nie ulegl zmianie, lecz ledwo uchwytna lodowata nuta sprawila, ze strach go bylo sluchac.

— Tak. — Prawa reka Thorisina zwinela sie w piesc. — No coz — podjal — przypuszczam, ze darujemy zycie temu szubrawcowi. — Ortaias, ozywiony nadzieja, pochylil sie gwaltownie; straznicy pchneli go z powrotem na oparcie kanapy. Imperator zignorowal go, warczac: — Skotos zaciagnalby mnie do piekla, gdybym tak po prostu puscil go wolno. Zaczalby spiskowac, zanim zniklyby mu pregi po wiezach. Musi zrozumiec, i ludzie musza zrozumiec, jakim byl skonczonym idiota, i dlatego zostanie ukarany.

— Oczywiscie — Alypia skinela; byla co najmniej rownie dobrym politykiem jak jej stryj. — Jak ci sie podoba cos takiego…?

Prawie wszystkie jednostki, ktore towarzyszyly Thorisinowi w czasie marszu koronacyjnego, zostaly odeslane do koszar. W czasie gdy Imperator i jego doradcy debatowali nad losem Ortaiasa Sphrantzesa, tylko pare oddzialow videssanskiej strazy przybocznej czekalo na Thorisina przed rezydencja patriarchy. Razem z nimi stali ludzie noszacy parasole, ktorzy wchodzili w sklad obowiazkowej publicznej swity Autokratora.

Ulice byly prawie puste. Nieliczni Videssanczycy stali i gapili sie na pomniejszona cesarska eskorte, gdy wracala ona w kierunku palacow, ale wiekszosc mieszkancow miasta juz znalazla sobie inna rozrywke.

Z tego powodu Marek z daleka zauwazyl przepychajacego sie ku nim wysokiego mezczyzne, ale nie poswiecil mu uwagi — po prostu jeszcze jeden Videssanczyk o chodzie marynarza. W wielkim porcie, jakim byla stolica, cos takiego raczej nie przyciagalo uwagi.

Nawet kiedy czlowiek ten pomachal do Thorisina Gavrasa, Skaurus zignorowal go. Tak wiele osob robilo to samo na widok Imperatora, ze trybun przestal na to reagowac. Dopiero kiedy mezczyzna krzyknal:

— Witam Wasza Imperatorska Mosc! — Skaurus poczul lodowate ciarki na krzyzu. Zgrzytliwy bas, lepiej pasujacy do szumu wiatru i fal niz do miasta, mogl nalezec tylko do Tarona Leimmokheira.

Trybun spotkal drungariosa z floty Ortaiasa zaledwie dwukrotnie, raz w nocy, na plazy i drugi raz, gdy byl scigany przez jego galere. Ani w jednym, ani w drugim przypadku nie mial okazji zobaczenia rysow Leimmokheira, ale jak teraz stwierdzil, nie byly tez one wcale godne uwagi: moze czterdziestopiecioletni admiral mial surowa twarz, pobruzdzona i spalona przez slonce, a wlosy i brode zbyt posiwiale, by mozna bylo poznac, na ile zostaly wybielone przez slonce.

Marek mial zatem wymowke, by nie rozpoznac Leimmokheira, lecz nie mozna bylo powiedziec tego samego o Thorisinie Gavrasie, ktory za panowania swego brata mial do czynienia z drungariosem prawie codziennie. Mimo wszystko Thorisin byl mniej zaskoczony pojawieniem sie Leimmokheira niz trybun. Zatrzymal sie i wytrzeszczyl oczy jakby na widok ducha.

Dzieki temu admiral przecisnal sie miedzy straznikami.

— Gratulacje, Gavrasie! Dobra robota! — zawolal i upadl na kolana, a potem na brzuch na srodku ulicy.

Lezal w akcie poddanstwa, gdy Thorisin w koncu odzyskal glos.

— Taka niewiarygodna bezczelnosc doslownie zasluguje na nagrode — wyszeptal. Potem z nagla wsciekloscia ryknal na cale gardlo: — Straz! Pojmac mi tego zdradzieckiego lotra!

— Co? Co to jest? Zabierac ze mnie lapy!

Leimmokheir chcial walczyc z zolnierzami, ale bylo ich zbyt wielu, a poza tym trudno wymyslic gorsza pozycje do obrony niz lezenie na brzuchu. W ciagu paru sekund admiral zostal poderwany na nogi i unieruchomiony, z wykreconymi do tylu rekami. Prawie dokladnie tak — pomyslal mimochodem Marek — jak Vardanes Sphrantzes trzymal Alypie.

Drungarios spiorunowal wzrokiem Thorisina Gavrasa.

— O co chodzi?! — zawolal, ciagle probujac sie uwolnic. — Czy w taki sposob dziekujesz kazdemu, kto nie pada do twych kolan i nie oddaje ci czci? Jezeli tak, to co robi obok ciebie ten waz, Namdalajczyk? Przeciez on sprzedalby wlasna matke za dwa miedziaki, gdyby tylko myslal, ze jest tyle warta.

Hrabia Drax warknal i zrobil krok w jego strone, ale Thorisin zatrzymal go ruchem reki.

— Jestes doskonalym partnerem do rozmowy o wezach, Leimmokheirze, wraz ze swoja perfidia i wynajetymi przez siebie mordercami.

Krzaczaste brwi Tarona Leimmokheira — prawie identyczne jak Balsamona — wzniosly sie do polowy czola, niczym dwie szare gasienice — admiral odrzucil w tyl glowe i rozesmial sie.

— Nie wiem, co ostatnio pijasz, chlopcze. — Gavras poczerwienial niebezpiecznie, lecz Leimmokheir nie zwrocil na to uwagi. — Daj mi butelke, jezeli jakas ci zostala. Nie mam pojecia, co w niej jest, ale to cos sprawia, ze czlowiek widzi dziwne rzeczy. — Mowil jak do rownego sobie, kompletnie ignorujac trzymajacych go straznikow.

Skaurus przypomnial sobie, co pomyslal wowczas, gdy po raz pierwszy uslyszal glos drungariosa — ze nie ma w nim podstepu. Teraz to pierwsze wrazenie powrocilo i bylo rownie silne. Jednakze dwa lata zycia w Imperium nauczyly go, ze podstep czai sie wszedzie, zbyt czesto umiejetnie przebrany za szczerosc.

I tak pojmowal to Imperator. Jego gniew byl tym goretszy, gdyz zostal zdradzony przez czlowieka, ktorego uwazal za uczciwego. Powiedzial:

— Mozesz klamac, poki nie padniesz, Leimmokheirze, ale robisz z siebie glupca, probujac. Nie ma zadnego dowodu swiadczacego na twoja korzysc, by prowadzic jakakolwiek dyskusje. Bylem tam, jak wiesz, i widzialem

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату