rogach plonely ogniska i zapraszaly chetnych do skoku.
Helvis uwolnila sie z objec Marka. Podbiegla do jednego z ognisk i skoczyla. Wlosy otoczyly jej glowe niczym ciemna aureola. Mimo ze trzymala reka spodnice, material uniosl sie i odslonil jej nogi. Ktos po drugiej stronie ognia zagwizdal z podziwu. Trybunowi tez przyspieszyl puls. Ona wrocila do niego zarumieniona od biegu i zimna, z roziskrzonymi oczami. Kiedy znow ja objal, czule przycisnela jego dlon do biodra.
Nic nie moglo umknac ptasiemu wzrokowi Taso Vonesa. Usmiechajac sie do swojej towarzyszki — Skaurus pamietal, ze dziewczyna nazywa sie Plakidia Teletze — powiedzial:
— Lepsze od mitrezenia czasu nad kodeksami, prawda?
— Ty wiesz to najlepiej — odparl trybun i zlapal Helvis za brode, by szybko ja pocalowac. Jej usta byly cieple i zywe.
— Wstyd! Robisz z siebie publiczne widowisko — poskarzyl sie Viridoviks.
By pokazac, jak bardzo jest powazny, pocalowal wszystkie swoje przyjaciolki, one zas wydawaly sie zupelnie zadowolone z jego szarmanckiej bezstronnosci. Dzieki dlugiej praktyce zrobil to z wdziekiem rownym temu, z jakim kuglarz po raz dziesieciotysieczny wylawia z powietrza zloty pierscien.
Z Amfiteatru dobiegly kaskady smiechu. Videssanskie trupy mimow byly naturalnie najlepszym, co moglo zaoferowac Imperium. Patrzac na ciemniejace niebo, Gorgidas powiedzial:
— Prawdopodobnie jest za ciemno, zeby dali jeszcze jedno przedstawienie. Co powiecie, zebysmy znalezli jakas jadlodajnie, zanim tlum przepelni ja ponad granice wytrzymalosci?
— Jedzenie to zawsze dobry pomysl — powiedzial Gawtruz z ciezkim akcentem Khamorthow, ktory przez wiekszosc czasu udawal.
Posel z Thatagush poklepal sie po okazalym brzuchu. Jego apetyt byl prawdziwy, ale Skaurus wiedzial, ze prostackie zachowanie bylo sztuczka majaca zwiesc naiwnych. Pod powierzchownoscia wieprza kryl sie zreczny dyplomata.
Szosty zmysl Gorgidasa doprowadzil ich do znajdujacej sie o kilka przecznic od placu Palamasa karczmy, ktora tylko w polowie byla pelna. Wlasciciel i sluzaca zsuneli im dwa stoly. Nim dopili pierwsza kolejke wina — Soteryk, Fayard i Katakolon Kekaumenos wybrali piwo — w sali zrobilo sie tloczno. Wlasciciel wyciagnal z kuchni kilka zmaltretowanych stolow i ustawil je na ulicy, by obsluzyc klientow, ktorzy nie zmiescili sie wewnatrz. Dla ich wygody postawil na kazdym stole grube swiece.
Marek uslyszal jak oberzysta, krzatajac sie spiesznie, powtarza pod nosem:
— Zaluje, ze nie kupilem wiekszego lokalu.
Z kuchni plynely apetyczne zapachy. Skaurus i jego przyjaciele przekaszali slodkie miesa i pili, czekajac na glowne danie. Wreszcie sluzaca, uginajac sie pod ciezarem tacy, podala tlusta pieczona ges. Stal blyskala w swietle pochodni, gdy zrecznie dzielila ptaka na porcje.
Trybunowi generalnie smakowaly videssanskie potrawy i kiedy wlasciciel karczmy nazwal ges „nasza specjalnoscia”, zabral sie do niej bez najmniejszych obaw. Po pierwszym kesie zmienil zdanie. Ges byla polana sosem z cynamonu i ostrego sera, co stanowilo kombinacje dosc pikantna, by lzy zakrecily mu sie w oczach. Niekiedy dazenie Videssanczykow do osiagniecia wyrafinowanej rozkoszy przez uzywanie klocacych sie z soba przypraw, zdecydowanie przekraczalo tolerancje jego podniebienia.
Gajusz Filipus byl chyba podobnie zaklopotany, ale reszta towarzystwa jadla z wszelkimi oznakami zadowolenia. Trybun, tlumiac westchnienie, wzial garsc migdalow z talerza, na ktorym lezala juz na wpol zjedzona ges. Migdaly byly posypane sproszkowanym czosnkiem. Westchnienie przerodzilo sie w jek; dlaczego zamiast tego nie dodano czosnku do gesi?
— Bardzo malo jesz — powiedziala Helvis.
— Tak.
Moze mialo to swoje dobre strony. Siedzacy tryb zycia sprawil, ze Marek przybral na wadze. I — pomyslal wznoszac kubek do ust — dzieki temu mam wiecej miejsca na wino.
— Hej, ladniutka, usiadziesz przy mnie? — Gajusz Filipus wital kurtyzane w obcislej sukni z cienkiego zoltego materialu. Zabral krzeslo od sasiedniego stolu; wlasciciel musial wyjsc za potrzeba. Jego towarzysze zerkneli wsciekle na starszego centuriona. On odpowiedzial im rownie groznym spojrzeniem; dlugie lata dowodzenia nadaly mu powage, z ktora mieszkancy miasta nie mieli co konkurowac.
Kobieta rowniez dostrzegla sile w oczach zolnierza. Na jej twarzy pojawilo sie prawdziwe zainteresowanie, a nie tylko udawana namietnosc dziwki. Z zapalem zabrala sie do jedzenia i picia. Ladniutka — pomyslal Marek i byl zadowolony w imieniu Gajusza Filipusa, ktoremu w takich sprawach zazwyczaj nie dopisywalo szczescie.
Odcien sukienki przypomnial trybunowi, przezroczyste jedwabie, jakie Vardanes Sphrantzes kazal nosic Alypii Gavrze, i jej szczuple cialo. Ta mysl rozgrzala go i jednoczesnie zaniepokoila. Mial przy sobie Helvis, ktorej palce piescily go po karku, wiec takie wspomnienia nie powinny miec don dostepu.
Turgot wyciagnal rece nad stolem, by siegnac po migdaly. Wrzucil garsc w usta, a potem sprobowal zaklac.
— Smierdzacy czosnek! — wydusil wreszcie, splukujac smak poteznym lykiem wina. — W Duchy nie paskudzimy dobrego jedzenia tym swinstwem. — Znow sie napil, a jego twarz stracila zolnierska twardosc, gdy pomyslal o swoim domu.
— No coz, ja to lubie — rzekla Mavia, potrzasajac glowa.
Jej wlosy blysnely w swietle pochodni niczym czerwone zloto, mialy bowiem barwe samego plomienia. Na poparcie swych slow zjadla jeden, potem drugi migdal. Marek przypuszczal, ze przybyla do Imperium dawno temu jako corka najemnika i zdazyla przyzwyczaic sie do smaku videssanskiego jedzenia. Turgot, zgarbiony nad kubkiem wina, nagle posmutnial. Wydawal sie zmeczony i stary.
Wrocil Videssanczyk, ktorego krzeslo zaanektowal Gajusz Filipus. Przez chwile stal niezdecydowanie, podczas gdy przyjaciele wyjasniali mu, co sie stalo. Pozniej odwrocil sie niepewnie w strone Rzymianina, bowiem wypil juz sporo wina.
— Ty, panie, sluchaj… sluchaj… — wyjakal.
— Idz do domu i wytrzezwiej — poradzil mu wcale grzecznie starszy centurion.
Mial na glowie inne sprawy; nie byl zainteresowany bijatyka. Jego oczy pozadliwie przywieraly do ciemnych sutkow kurtyzany, doskonale widocznych pod cienkim materialem.
Na ten sam obiekt skierowalo sie pelne podziwu spojrzenie Viridoviksa. Dopiero gdy pijany Videssanczyk zaczal protestowac, Celt jakby go zauwazyl. Wybuchnal smiechem i powiedzial do Gaiusa Philippusa:
— Jasne, ze ten biedny opoj zapomnial, ze siusiak sluzy nie tylko do sikania, ale i do duzo przyjemniejszej rzeczy!
Mowil w jezyku cesarstwa, zeby wszyscy siedzacy przy zlaczonych stolach mogli posmiac sie z zartu. I tak bylo, ale obrazony mezczyzna rowniez go zrozumial. Steknal z gniewu i zamachnal sie dziko prawa reka.
Viridoviks skoczyl na nogi, szybko niczym kot, mimo wypitego wina. W jego zielonych oczach rozblyslo rozbawienie innego rodzaju.
— Na honor, nie powinienes byl tego robic — powiedzial.
Zlapal pechowego Videssanczyka, podniosl go i posadzil w olbrzymiej wazie z gulaszem z morskich zolwi, ktora stala na srodku stolu jego towarzyszy.
Mocny stol nie zarwal sie, ale tlusty zielonkawy gulasz i kawalki bialego miesa bryznely na wszystkie strony. Pijak niemrawo majtal nogami, probujac sie wydostac, zas jego przyjaciele, schlapani jedzeniem, kleli, pluli i wycierali twarze.
— Co ty robisz, ty parchata rybo, ty zarazona zakalo ludzkiego rodu, ty cuchnaca, zawszona, zukoglowa kanalio! — wrzeszczala kurtyzana Gajusza Filipusa, wycierajac sie bez wiekszych efektow.
Spory kawalek miesa tkwil w jej wlosach nad zlotym kolkiem w prawym uchu, ale ona o tym nie wiedziala.
A Celt nie zwrocil najmniejszej uwagi na jej wymyslne przeklenstwa. Mezczyzni, ktorych za posrednictwem Videssanczyka ochlapal, ruszyli ku niemu — jesli nie z wielka zrecznoscia, to z determinacja. Viridoviks rozlozyl pierwszego, ale drugi chlusnal mu winem w twarz. Podczas gdy Celt prychal i sapal, tamten rzucil sie na niego, a w sekunde pozniej w jego slady podazyl nastepny.
Gajusz Filipus i Gawtruz z Thatagush odciagneli ich na bok.
— Dwoch na jednego to nieuczciwe — oswiadczyl uprzejmie starszy centurion i szarpnal swojego czlowieka w jedna strone. Gawtruz, nie strzepiac jezyka, pchnal swojego w druga. Jezeli obaj rozjemcy mieli nadzieje na stlumienie bijatyki, to nie mogli zrobic niczego gorszego. Odepchnieci zatoczyli sie na stoly, zderzajac z dwoma