wlasnych klopotow! Proba przekonania Gavrasa, ze byc moze popelnil blad, mogla sie okazac fatalna w skutkach. Thorisin byl bardziej nieufny w stosunku do swoich pomocnikow niz Mavrikios i Marek musial przyznac, ze nie bez powodu. Jezeli Imperator kiedykolwiek dowie sie, ze trybun planowal dezercje… Lepiej o tym nie myslec.
Z drugiej strony, jezeli uda mu sie zblizyc do Imperatora przez Alypie Gavre, to moze nie wzbudzi podejrzen; tym bardziej, jezeli ksiezniczka stanie po jego stronie. Moze przynajmniej dowie sie, co ona mysli o Leimmokheirze, dzieki czemu zyska lepsze pojecie o tym, na ile moze ufac bylemu admiralowi. Marek trzasnal piescia w dlon, zadowolony z wlasnej przemyslnosci.
Moze Alypia bedzie wiedziala, gdzie zapodzial sie ten przeklety dokument — pomyslal.
Mizizios, sluzacy-eunuch, zapukal delikatnie do okazalych drzwi. Jak wiekszosc portali w malym odrebnym budynku, bedacym prywatna siedziba imperatorskiej rodziny, byly zdobione intarsjami z hebanu i czerwonego cedru.
Skaurus uslyszal, jak ksiezniczka mowi:
— Tak, wprowadz go. — Mizizios sklonil sie i nacisnal srebrna klamke.
Wszedl za trybunem do komnaty, ale Alypia machnela reka.
— Zostaw nas samych. — Widzac wahanie eunucha, dodala: — Smialo; moja cnota jest przy nim bezpieczna.
Marek pomyslal, ze nie tylko rozkaz, ale zawarta w nim gorycz przyspieszyly ucieczke eunucha.
Ale po drwili, gdy ksiezniczka zaproponowala Rzymianinowi krzeslo, znow byla pelna wdzieku. Poczestowala go winem i ciastkami.
— Dziekuje, Wasza Wysokosc — powiedzial. — To uprzejmie z twojej strony, zes przyjela mnie bez stosownego uprzedzenia.
Z przyjemnoscia zjadl jedno z ciasteczek. Bylo nadziane rodzynkami i orzechami i posypane cynamonem; lepsze od gesi — pomyslal. Nadal dreczylo go wspomnienie swiatecznego posilku.
— Moj stryj dal nam obojgu jasno do zrozumienia, ze oszustwa urzednikow sa kwestia najwyzszej wagi, prawda? — zagadnela, wznoszac lekko brwi.
Skaurus zastanowil sie, czy postanowila go zaskoczyc zmiana tematu, czy tez kpila sobie z niego? Nie potrafil w najmniejszym stopniu przejrzec Alypii Gavry, a nie sadzil, by ona miala z tym klopot w stosunku do niego. Czul, ze ksiezniczka ma nad nim zdecydowana przewage.
— Jezeli przeszkadzam… — zaczal i zawiesil glos.
— Nie mam do roboty nic, co nie mogloby zaczekac — odparla, wskazujac na biurko jak jego wlasne zaladowane zwojami i ksiegami. Zdolal przeczytac zlocony tytul na grzbiecie oprawnego w skore tomu: „Kronika Siedmiu Krolestw”. Ona zobaczyla, na co patrzy, i skinela glowa.
— Historia wymaga czasu.
Samo biurko bylo proste, sosnowe, nie lepsze od tego, przy ktorym pracowal Marek. Reszta mebli, lacznie z krzeslami, na ktorych siedzieli, byla rownie skromna. Jedyna ozdoba byla ikona nad biurkiem: surowy wizerunek Phosa.
Na pierwszy rzut oka ksiezniczka wygladala prawie rownie surowo. Miala na sobie bluzke i spodnice w kolorze ciemnobrazowym, bez zadnej bizuterii. Jej wlosy sciagniete byly w maly, ciasny kok na karku. Ale w zielonych oczach — bedacych rzadkoscia wsrod Videssanczykow — widnialo ironiczne rozbawienie, skutecznie lagodzace surowa poze.
— O jakie naduzycie gryzipiorkow chodzi? — zapytala, i Skaurus rowniez w jej glosie uslyszal rozbawienie.
— O zadne — przyznal — chyba ze przypadkiem wiesz, co zrobili z aktami podatkowymi Kybistry.
— Nie wiem — odparla natychmiast — ale z pewnoscia mag znajdzie je dla ciebie.
— Hmm, moze sprobuje — powiedzial zdumiony Skaurus.
Ten pomysl nie wpadl mu do glowy. Mimo lat spedzonych w Videssos, nadal nie akceptowal magii i rzadko uswiadamial sobie, ze moglby z niej korzystac. Zastanowil sie, ile magicznych praktyk odprawia sie wokol niego. On ich nie zauwazal, ale dla Videssanczykow stosowanie czarow bylo czyms tak powszednim, jak zakladanie plaszcza dla ochrony przed zimnem.
Te rozmyslania rozwialy sie, gdy przypomnial sobie o glownej przyczynie zlozenia wizyty ksiezniczce.
— Prawde mowiac, nie przyszedlem w sprawie urzedowej — zaczal i przedstawil historie spotkania z Taronem Leimmokheirem.
Alypia stala sie powazna, czujna i skupiona. Ten wyraz doskonale pasowal do jej twarzy. Marek, patrzac na nia, pomyslal o bogini Minerwie. Po zakonczeniu jego sprawozdania milczala przez dluzsza chwile, po czym zapytala:
— Co sadzisz na ten temat?
— Nie wiem, w co wierzyc. Swiadczace przeciwko niemu dowody sa niepodwazalne, ale jednak gdy pierwszy raz uslyszalem jego glos, pomyslalem, ze slowo tego czlowieka jest dobra moneta. I to mnie neka.
— Moze masz racje. Znam Leimmokheira od pieciu lat; od czasu, gdy moj ojciec zasiadl na tronie, i nigdy nie widzialam, by admiral zrobil cos nieuczciwego czy nikczemnego. — Kaciki jej ust uniosly sie w niewesolym usmiechu. — Nawet traktowal mnie tak, jakbym byla prawdziwa Imperatorowa. Moze byl na tyle prostolinijny, by tak uwazac.
Skaurus wsparl brode na grzbiecie dloni i spojrzal na podloge.
— Wobec tego porozmawiam z twoim stryjem, zgoda? — Nie cieszyla go ta perspektywa, bowiem Thorisin w kwestii Leimmokheira mial wlasne zdanie.
Alypia rowniez to rozumiala.
— Pojde z toba, jezeli chcesz.
— Bede wdzieczny — rzekl szczerze. — Dzieki temu zmniejszy sie prawdopodobienstwo uznania mnie za zdrajce.
Usmiechnela sie.
— Miejmy nadzieje. Mamy poszukac go teraz?
Nagie galezie drzew rzucaly juz dlugie cienie.
— Jutro wystarczy. Chcialbym zobaczyc, co robia moi ludzie. Nie mam po temu tak wielu okazji, jak powinienem.
— Zgoda. Moj stryj lubi rankiem jezdzic konno, wiec spotkajmy sie w poludnie przed Wielkim Dworem.
Wstala, co bylo znakiem, ze audiencja dobiegla konca.
— Dziekuje — powiedzial Marek, rowniez wstajac.
Wzial jeszcze jedno ciastko z emaliowanej tacy, potem usmiechnal sie do siebie, gdy cos mu sie przypomnialo. Jadl takie ciastka wczesniej i wiedzial, kto je upiekl.
— Sa rownie dobre jak te, ktore pamietam — powiedzial.
Po raz pierwszy zobaczyl, ze rezerwa Alypii zniknela. Oczy ksiezniczki rozszerzyly sie lekko, reka zatrzepotala, jakby chciala odrzucic komplement.
— Zatem do jutra — rzekla cicho.
— Do jutra.
Po powrocie do koszar trybun dostal sie w wir dyskusji. Gorgidas popelnil blad, probujac wyjasnic greckie pojecie demokracji Viridoviksowi i udalo mu sie jedynie osiagnac to, ze celtycki szlachcic popadl w bezbrzezne zdumienie.
— To calkowicie niezgodne z natura — podsumowal Gal. — Wszak sami bogowie wyniesli niektorych ponad innych.
Arigh syn Arghuna, ktory przyszedl w odwiedziny do Viridoviksa i raczyl sie winem, z wigorem pokiwal glowa.
— Bzdura — powiedzial Skaurus. Rzymscy patrycjusze tez probowali wyniesc jednego nad reszte ludzi. Minely wieki, nim to sie udalo.
Ale Gorgidas zwrocil sie do niego, warczac:
— Co sprawilo, zes pomyslal, ze potrzebuje twojej pomocy? Twoja bezcenna rzymska republika rowniez ma swoich arystokratow, chociaz oni kupuja sobie tytuly, zamiast je dziedziczyc. Dlaczego Krassus jest czlowiekiem godnym wysluchania, jesli nie z powodu workow z pieniedzmi?
— O co sie klocicie? — zapytal niecierpliwie Arigh; wzmianka o Krassusie znaczyla dla niego tyle co nic, a