Gorgidas wreszcie opanowal uzdrawiajaca sile, ale teraz nie mialo to znaczenia; nawet Videssanczycy nie mogli wskrzeszac martwych.

W koncu Grek wyczul obecnosc Skaurusa. Podniosl glowe, a trybun cofnal sie na widok zalu, udreki i nieopisanego gniewu, ktory wykrzywial mu rysy.

— Bez sensu — powiedzial Gorgidas, bardziej do siebie niz do Skaurusa. — Wszystko bez sensu. — Zgarbil sie w poczuciu kleski, a jego rece, czerwono-czarne od zaczynajacej krzepnac krwi, oderwaly sie od twarzy martwego zolnierza.

Marek nagle zapomnial o swojej ranie.

— Na najlepszego i najwiekszego Jupitera — wyszeptal; zaklal tak po raz pierwszy od dni chlopiecych, gdy jeszcze wierzyl w bogow.

Na ziemi lezal Kwintus Glabrio. Jego rysy juz tezaly w pusta maske smierci. Strzala, ktora wystawala spod jego prawego oka, musiala zabic go natychmiast. Mucha przysiadla na piorze i uciekla, gdy zadrzalo ono pod jej ciezarem.

— Daj mi obejrzec te rane — powiedzial obojetnie Gorgidas.

Trybun wyciagnal reke jak automat. Lekarz przemyl rane gabka umoczona w occie. Skaurus robil wszystko, by powstrzymac sie od placzu. Gorgidas spial rane, odcinajac czubek kazdej fibuli po przepchnieciu jej przez cialo. Marek, z reka odretwiala z bolu i octowej kapieli, ledwo czul uklucia. Lzy splywaly po policzkach Greka, gdy opatrywal ciecie; dopiero za trzecim razem udalo mu sie zamocowac klamerke zabezpieczajaca poszczegolne spinki.

— Bardziej boli? — zapytal Skaurusa. — Tak byc musi.

— Tak, troche.

Lekarz odwrocil sie, by odejsc, ale Marek zatrzymal go zdrowa reka.

— Jest mi bardziej przykro, niz potrafie wyrazic — zaczal niezgrabnie. — Dla mnie byl wspanialym oficerem, dobrym czlowiekiem i przyjacielem, ale… — Przerwal niepewny, co powiedziec.

— Wiedzialem, ze wiesz, mimo twojej dyskrecji, Skaurusie — rzekl ze zmeczeniem Gorgidas. — To juz jednak nie ma najmniejszego znaczenia, prawda? A teraz pozwol, ze zajme sie innymi, dobrze?

Marek nadal stal niezdecydowanie.

— Czy moge jakos ci pomoc?

— Niech bogowie cie przeklna, Rzymianinie; jestes przyzwoitym durniem, ale niemniej durniem. On tu lezy. On; wszystko, co bylo mi drogie w tym bezwartosciowym swiecie, a ja z cala swa wiedza i umiejetnoscia leczenia ran nie moge mu pomoc. Co moge zrobic? Czuje, jak stygnie pod moimi dlonmi…

Odsunal sie od trybuna.

— Daj mi odejsc; zobaczymy, jakie cuda potrafie zrobic dla innych biednych sukinsynow. — Wszedl w otwarte drzwi rezydencji Imperatora — chudy, samotny czlowiek, spowity bolem jak plaszczem.

— Co dolega waszemu uzdrawiaczowi? — zapytala Alypia Gavra.

Skaurus drgnal; zagubiony w myslach nie slyszal, jak podeszla.

— To jego bliski przyjaciel — rzekl krotko, ruchem glowy wskazujac na Glabrio — i moj.

Ksiezniczka odeszla, slyszac jego ton. Marek postanowil nie zwracac na to uwagi; smak triumfu byl zaprawiony gorycza.

— Slicznie tu, prawda? — powiedzial Thorisin do Marka, gdy spotkali sie po poludniu.

Mala komnata audiencyjna w apartamencie Imperatora byla zdemolowana. Oparcie sofy, na ktorej siedzial trybun, bylo przeciete; wylazilo z niego konskie wlosie. Marmurowa posadzke znaczyly plamy krwi.

Imperator ciagnal:

— Kiedy kazalem ci zajac sie katastrami, cudzoziemcze, myslalem, ze bedziesz pilnowal gryzipiorkow, ale wydaje sie, ze zamiast tego zaszczules wielmoze.

Skaurus stal sie czujny.

— Zatem byli to ludzie Onomagoulosa? — Zabojcy walczyli w ponurym milczeniu; rownie dobrze mogl ich wynajac Ortaias Sphrantzes.

Gavras jednakze nie docenil jego przenikliwosci i chyba uwazal za durnia.

— Oczywiscie, ze Baanesa. Prawie nie musialem ich o to pytac.

— Nie rozumiem — przyznal Skaurus.

— Az jakiego innego powodu ten plugawy, zarazony bekart taniej kurwy, Elissaios Bouraphos, mialby sprowadzic swoja cholerna zbieranine statkow z Pityos? Dla przyjemnosci? Na swiatlo Phosa, czlowieku, on sie z tym wcale nie kryje. Musiales widziec zagle galer, gdy maszerowales dzis rano do miasta.

Marek poczul, ze twarz mu czerwienieje.

— Myslalem, ze to statki ze zbozem.

— Szczur ladowy! — mruknal Gavras, przewracajac oczami. — Przeciez to jasne jak slonce, co powinien dostrzec kazdy, kto ma oczy w glowie. Plan byl dosc prosty; gdy tylko zostane zalatwiony, Baanes przybedzie zajac moje miejsce. — Thorisin splunal ze wstretem. — Jakby potrafil! Ten lysy konus nie ma dosc sprytu, by puszczac baki i lac w tym samym czasie. A podczas gdy on probuje mnie zamordowac, a ja go usadzam, kto zyskuje? Yezda, oczywiscie. Ciekaw jestem, czy nie jest na ich uslugach.

Skaurus pomyslal, ze Imperator ma niebezpieczne przyzwyczajenie polegajace na niedocenianiu swoich wrogow. Postapil tak z Sphrantzesami, a teraz znow z Onomagoulosem, ktory, lojalny czy nie, byl zdolnym, choc aroganckim zolnierzem. Marek mial zamiar zwrocic na to uwage, ale wspomnial, jak zaczela sie rozmowa, i zamiast tego zapytal:

— Dlaczego przypuszczales… — to wydawalo sie bezpieczniejszym slowem niz „posadzanie” — …ze biore udzial w spisku Baanesa?

— Poniewaz podjudzales go tym wykazem podatkowym dla Kybistry. Zawieral rzeczy, ktorych lepiej bylo nie zapisywac.

— Ach? — mruknal z zainteresowaniem Marek, by naklonic Imperatora do podania szczegolow.

— Tak, prawda, prawda. Twoj przyjaciel Nepos napompowal zabojcow taka dawka narkotyku, ze wyrzygali wszystko, co wiedzieli. Ich przywodca, niech go Skotos porwie, tez duzo wiedzial. Czy kiedykolwiek zastanawiales sie, dlaczego w zeszlym roku, gdy po pertraktacjach wpadlismy w zasadzke, nasz przyjaciel Baanes z taka troska zadbal, by wszystkim bandytom poderznac gardla?

— Ach — powtorzyl Marek.

Zerwal sie, gdy korytarzem przeszlo kilku ludzi w ciezkich butach, ale byli to tylko robotnicy, ktorzy przyszli usunac zniszczenia. Pomyslal, ze wystarczy przez pewien czas pomieszkac w Videssos, a zacznie sie szukac mordercow pod kazda poduszka — lecz w dniu, w ktorym sie tego zaniedba, pojawia sie naprawde.

Thorisin, porwany rozpalonym na nowo gniewem, nie zauwazyl nerwowego skoku trybuna. Mowil dalej:

— Ten wyskrobek sam wynajal nozownikow i zaplacil im moneta Ortaiasa, zeby nikt nie mogl wskazac na niego, gdyby cos poszlo nie po jego mysli. Ale zapisal wszystkie wydatki, zeby mogl rozliczyc sie ze Sphrantzesami, jezeli mnie zabije, i umiescil to w rejestrze Kybistry. Dlaczego nie? Mial go ze soba; ostatecznie sam zbieral tam podatki po Maraghrze. W takim wypadku raczej nie mogl ci go pokazac, ale nie mogl tez przyslac falszywego, prawda? — Imperator zachichotal, wyobrazajac sobie konsternacje rywala.

Skaurus tez sie rozesmial. Videssanskie katastry byly niewazne, jezeli cos w nich wymazano czy wykreslono; tylko nie naruszone egzemplarze trafialy do stolicy. A skoro raz znalazly sie w Videssos, obwieszano je festonami pieczeci i ostemplowywano — a Onomagoulos nie mial oczywiscie dostepu do tajnych pieczeci, skoro wyruszyl na prowincje.

— Musial go ukrasc, gdy tylko dowiedzial sie, ze bede sprawdzal dokumenty — zadecydowal trybun.

— Bardzo dobrze — powiedzial Gavras, szyderczo bijac mu brawo.

Marek zarumienil sie jeszcze bardziej. Czasami jego rzymska prostota byla dla wyrafinowanych Videssanczykow szalenie zabawna. Nawet pozornie rubaszni i tepawi osobnicy, jak Thorisin i Onomagoulos, byli pograzeni w skomplikowanych intrygach jak kandyzowane owoce w miodzie.

Marek westchnal i podjal wyjasnienia, tylez dla siebie, co dla Imperatora.

— Urzednik, nawet logotheta, nie robilby sobie wiele z takiej machlojki; prawdopodobnie zalozylby, ze Onomagoulos nabija wlasna kabze i nie przejmowalby sie tym w ogole. Ale on wiedzial, ze ja bylem na tej plazy, i musial dojsc do wniosku, ze skojarze pewne rzeczy. Pamietam, jak sie upieral, ze to pieniadze Ortaiasa, tak, ale

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату