— Zatem co, Leimmokheirze? — zapytal i groznie podniosl glowe. — Czy ma mi wystarczyc twoje „tak”?

Jego zamierzony sarkazm admiral przyjal za dobra monete.

— Tak, na Phosa, w przeciwnym razie ile bedzie warte twoje ulaskawienie? Bede twoim czlowiekiem, ale nie twoim psem. Jezeli nie potrafisz zaufac mi bez najezonej slowami obrozy na moim karku, odeslij mnie do lochow i badz przeklety.

Teraz on czekal dumnie na decyzje Imperatora.

Rumieniec wypelzl z wolna na policzki Thorisina. Rece jego przybocznych straznikow zacisnely sie na drzewcach wloczni. Byli Autokratorzy — wcale nie nieliczni — ktorzy zmazywali taka ujme krwia. Balsamon nieraz widzial cos takiego. Rzekl naglaco:

— Wasza Wysokosc, moze ja…

— Nie. — Thorisin przerwal mu jednym chrapliwym slowem.

Marek znow zdal sobie sprawe z przytlaczajacej wladzy, jaka emanowala z murow tego gmachu. W komnatach palacu Balsamon mogl przewracac oczami i wyklocac sie; tutaj skloniwszy sie, zamilkl potulnie. Jedynie Leimmokheir pozostal nie zastraszony, czerpiac sile z tego, co juz przecierpial.

Imperator nadal go nie lubil, ale powoli gniew na jego obliczu ustapil miejsca wstrzemiezliwemu szacunkowi.

— Zatem niech tak bedzie. — Nie tracil czasu na pogrozki czy ostrzezenia; jasne bylo, ze niewiele one znacza dla przywroconego na stanowisko admirala.

Leimmokheir, rownie porywczy jak Gavras, sklonil sie i odwrocil do wyjscia.

— Dokad idziesz tak szybko? — zapytal ostro Thorisin z rozbudzona na nowa podejrzliwoscia.

— Do portu, oczywiscie. A gdzie wedlug ciebie powinien pojsc twoj drungarios? — Leimmokheir ani sie nie odwrocil, ani nawet nie zwolnil.

Skaurus pomyslal, ze gdyby mogl zatrzasnac za soba skrzydla Wielkiej Bramy, na pewno by to zrobil. Uparty admiral i obdarzony rownie silna wola Imperator zdolali wspolnie postawic videssanski ceremonial na glowie. Dworzanie zaczeli sie rozchodzic; potrzasali glowami, wspominajac lepiej zorganizowane widowiska.

— Nie odchodz — powiedzial Imperator do trybuna, gdy ten mial zamiar ruszyc za innymi. — Mam dla ciebie robote.

— Sluchani?

— I oszczedz mi tego niewinnego spojrzenia — warknal Imperator. — Moze lapia sie na nie wszystkie dziewki, ale nie ja.

Marek zobaczyl, ze kacik ust Alypii Gavry drgnal lekko, ale ksiezniczka nie spojrzala na niego.

Jej stryj mowil dalej:

— Byles tym, ktory pragnal uwolnienia tego siwobrodego swietoszka, wiec bedziesz musial miec na niego oko. Mam nadzieje, ze bede wiedzial o kazdym jego oddechu. Rozumiesz?

— Tak. — Rzymianin na wpol spodziewal sie takiego rozkazu.

— Tylko „tak”? — Gavras spiorunowal go wzrokiem, ale zrezygnowal z okazji do wybuchniecia gniewem. — No to idz i zajmij sie tym.

Gdy Marek wracal do koszar legionistow, dogonila go Alypia Gavra.

— Musze prosic cie o wybaczenie — powiedziala. — Udawanie, ze nie dotarly do mnie twe prosby o spotkanie, byloby niegrzecznoscia z mej strony.

— Sytuacja nie byla zwyczajna — odparl trybun.

Nie mogl mowic tak swobodnie, jakby sobie zyczyl. Na sciezce panowal ozywiony ruch; niejedna glowa odwracala sie ciekawie na widok najemnego dowodcy idacego reka w reke z bratanica Autokratora Videssanczykow.

— Skromnie mowiac. — Alypia wzniosla brew.

Ona takze uzywala zdan o wielu znaczeniach. Marek zastanowil sie, czy swiadomie postanowila spotkac sie z nim w miejscu publicznym, by istniejaca miedzy nimi wiez pozostala nieskrystalizowana.

— Mam nadzieje — zaczal ostroznie — iz nie myslisz, ze bylem… ach, ze ja wykorzystalem.

Spojrzala na niego pewnie.

— Istnieje wiele korzysci, jakie moze osiagnac oficer w pewnych okolicznosciach; moge dodac, ze czasem potrafie patrzec jego oczami.

— To glowna przyczyna mojego dlugiego wahania.

— Nigdy w glebi serca nie wierzylam… — Alypia polozyla reke na lewej piersi — …ze jestes taki. — Nagle potrzasnela glowa. — „Glowna przyczyna”? A co z twoim malym synem? Co z rodzina, jaka zalozyles po przybyciu do Videssos? Na bankiecie wygladales na zadowolonego z Helvis.

Skaurus zagryzl wargi. Ksiezniczka ubrala w slowa jego wlasne mysli.

— A twierdzilas, ze nie potrafisz czytac w moich myslach! — zawolal.

Po raz pierwszy Alypia usmiechnela sie. Uczynila ruch, jakby miala zamiar polozyc mu reke na ramieniu, ale powstrzymala sie pamietajac, gdzie sie znajduja. Rzekla cicho:

— Gdyby te mysli zostaly odczytane, to ta… ach, sytuacja… — bez zbytniej zlosliwosci sparodiowala wczesniejsze zajakniecia sie trybuna — …nigdy nie mialaby miejsca.

Sciezka rozwidlala sie.

— Teraz, jak mysle, kazde z nas ruszy inna droga — oznajmila, skrecajac w strone kwitnacych wisni, ktore rosly wokol imperatorskiej rezydencji.

Tak, na jakis czas — powiedzial Marek do siebie.

— Popatrz, z czym wedlug Gavrasa mam pracowac! — krzyknal Taron Leimmokheir. — Dlaczego nie kazal mi powiesic sie na rei? — Po chwili odpowiedzial na wlasne pytanie: — Bo pomyslal, ze zlamalaby sie pod moim ciezarem, i mial racje! — Spojrzal ze wstretem na port Neorhesian.

Wielkie polnocne kotwicowisko stolicy stanowilo czesc miasta niezbyt dobrze znana Skaurusowi. Rzymianie patrolowali sasiedni port Kontoskalion, lezacy na zwroconym na poludnie wybrzezu Videssos, i rowniez z niego wyprawili sie na kampanie przeciwko Yezda. Ale Kontoskalion byl portem-zabawka w porownaniu z Neorhesian, nazwanym tak od nazwiska dawno zmarlego prefekta, ktory nadzorowal jego budowe.

Przy pirsach wychodzacych w Morze Videssanskie stalo wiele okretow; ich maszty tworzyly istny las. Ale w wiekszosci byly to opasle, nieruchawe statki handlowe i male lodzie rybackie, takie jak ta, ktora Marek plynal w czasie przeprawy sil Thorisina przez Konski Brod. Burty statkow wznosily sie wysoko nad poziom wody — ladunki zostaly wyladowane dawno temu, a nowych nie bylo; nieprzyjacielskie patrole skutecznie blokowaly port. Elissaios Bouraphos, wyruszajac do Pityos, zabral najlepsze okrety cesarskiej floty wojennej i wraz z nimi przylaczyl sie do rebelii Onomagoulosa.

Leimmokheirowi pozostalo niewiele: okolo dziesieciu trirem i moze tuzin mniejszych dwurzedowcow, znanych trybunowi jako liburniany. Nieprzyjacielska flota byla prawie trzy razy wieksza, a poza tym Bouraphos mial rowniez lepszych kapitanow i zalogi.

— Co mozna zrobic? — zapytal Marek.

Martwil sie tym, ze drungarios uwaza, iz stojace przed nim zadanie przerasta go. Leimmokheir patrzyl na morze; nie na spienione fale tanczace wewnatrz falochronow, ale dalej, na zachodnie krance horyzontu.

Zdawalo sie, ze admiral nie uslyszal go, ale po chwili powoli wyrwal sie z zadumy.

— Hmmm? Na swiatlo Phosa, naprawde nie wiem. Ktos nawarzyl piwa, a ja mam je wypic. Poczekam i rozejrze sie, aby sie zorientowac, co tu sie dzialo od czasu mego zejscia na lad. Wrocilem i patrze z innej strony, i wszystko wyglada dziwnie.

W videssanskiej grze w szachy zdobyte piony mogly byc uzyte przeciwko ich pierwotnemu wlascicielowi, i w ciagu gry po kilka razy przechodzic z reki do reki. Skaurus pomyslal, ze tutaj ma do czynienia z gra jak najbardziej odpowiadajaca zamyslom wynalazcow.

Leimmokheir widzac, ze Rzymianin ma klopoty z ulozeniem komentarza, poklepal go po ramieniu.

— Nigdy nie trac nadziei — rzekl powaznie. — Namdalajczycy sa heretykami, ktorzy swoja wiara narazaja dusze na potepienie, ale maja do tego prawo. Niezaleznie od tego, jak zle wyglada sztorm, kiedys musi sie skonczyc. To Skotos zastawia na czlowieka sidla rozpaczy.

On jest chodzacym dowodem wlasnej filozofii — pomyslal Marek; miesiace wiezienia opadly z niego tak, jakby nigdy ich nie bylo.

Вы читаете Imperator Legionu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату