Gdyby maszyna byla zdolna do odczuwania bolu,
Zatem
Przez setki miliardow nanosekund glowny program
DEZAKTYWOWAC ANTENY ODBIORCZE.
DEZAKTYWOWAC NAMIERNIK.
DEZAKTYWOWAC NADAJNIK TELEMETRYCZNY.
UTRZYMAC ZBIERANIE DANYCH PRZEZ CZUJNIKI.
PRZECHOWAC DANE Z CZUJNIKOW.
ZMIENIC KURS O CZTERDZIESCI PIEC PROCENT.
UTRZYMAC PREDKOSC DO PRZODU.
Kakofonia polecen zalewajaca anteny odbiorcze ucichla. Anteny umilkly. Teraz nie istnialy juz sprzecznosci miedzy naplywajacymi poleceniami a glownym ograniczeniem, a
Na cyfrowym zegarze przy lozku pojawily sie cyfry 09:24, ale Urbain nadal lezal w lozku, probujac jeszcze troche pospac po nocy spedzonej na frustrujacym obserwowaniu Habiba, ktory szukal bledu w oprogramowaniu
Jean-Marie przemknela do kuchni, probujac jak najmniej halasowac przy robieniu sniadania. Urbain zamknal oczy, ale slyszal stuk patelni i piszczenie kuchenki mikrofalowej, nawet przez zamkniete drzwi sypialni, ktore Jean-Marie tak dyskretnie zamknela.
Zignorowal brzeczyk telefonu; uslyszal, jak Jean-Marie odbiera telefon, slyszal jej stlumiony glos, ale nie byl w stanie rozroznic slow.
Potem uslyszal odglos otwieranych drzwi do sypialni i juz wiedzial, ze dluzej nie pospi.
— To centrum kontroli misji — powiedziala cicho. — Mowia, ze to wazne.
Urbain usiadl na lozku, westchnal, zeby dac jej do zrozumienia, ze czuje sie wykorzystywany, po czym wydal telefonowi polecenie odebrania polaczenia. — Tylko fonia — dodal stanowczo.
— Doktor Urbain? — to chyba byl glos jakiejs mlodszej kobiety z zespolu inzynierow.
— Jestem niedysponowany — rzekl. — Co takiego sie stalo, ze zaklocacie mi wypoczynek?
— Sonda… — glos kobiety lekko drzal. — Sonda wylaczyla namiernik.
— Wylaczyla namiernik?
— I telemetrie. Jest niewidzialna, panie doktorze. Nie mozemy go wysledzic. Nie wiemy, gdzie jest, ani dokad jedzie.
Dziwne, ale Urbain nie czul ani strachu, ani zlosci. Poczul, jak ogarnia go podziw.
Jego zachwyt trwal jednak krotko. Sonde trzeba znalezc, pomyslal. Nie moze sobie wedrowac w ciemno po powierzchni Tytana. To zbyt niebezpieczne. Moze ulec uszkodzeniu. Dostrzegl Jean-Marie stojaca w drzwiach sypialni, patrzaca na niego, z dlonmi przycisnietymi do ust, szeroko otwartymi oczami, czekajaca, az eksploduje. Tymczasem Urbain zwrocil sie do ciemnego ekranu telefonu:
— Bede w centrum za dziesiec minut. Niech caly personel bedzie obecny. Musimy znalezc naszego wedrowca. I to szybko.
Nadia Wunderly wiedziala doskonale, ze proby zwrocenia na siebie uwagi Urbaina, a co dopiero uzyskania od niego jakies pomocy, byly calkowicie bezcelowe.
— Jego nic nie interesuje od czasu tej afery z sonda — opowiadala ponuro Kris Cardenas.
Wunderly przyszla do laboratorium Cardenas, by znow prosic ja o pomoc. Cardenas zajmowala sie swoimi sprawami, a Wunderly chodzila za nia krok w krok, od pekatych szarych rur aparatury do rezonansu magnetycznego do przypominajacego wielkie pudlo aparatu montazowego. W odleglym kacie laboratorium Raoul Tavalera siedzial przy konsoli, obojetnie gapiac sie na ekran, celowo ignorujac obie kobiety, by pokazac, im ze jest niezainteresowany ich rozmowa.
Choc przyszla prosic Cardenas o pomoc, a moze wlasnie dlatego, Wunderly nie mogla przestac porownywac sie w myslach z druga kobieta. Kris jest tak piekna, pomyslala Nadia. Nawet w laboratoryjnym fartuchu wyglada mlodo i swiezo. Nic dziwnego, ze Manny mnie rzucil i wzial sie za nia. Wunderly nie potrzebowala lustra, by pamietac, ze jest niska, pulchna kobieta, odziana w ciemnobrazowa bluze i spodnie, ktore mialy ukrywac jej ciezka figure. Ale jest coraz lepiej, pocieszala sie w duchu. Chudne i mam z kim isc na sylwestra. Dzis rano bylam chudsza o kolejne pol kilograma. Prawie czula nanoboty w ciele, ktore pozeraja tluszcz, czyniac ja coraz smuklejsza i zgrabniejsza.
To nie ma znaczenia, powiedziala sobie, choc wiedziala, ze jest wrecz przeciwnie. To mialo znaczenie, i to bardzo duze.
Gdy Cardenas wyregulowala pokretla aparatury montazowej, odezwala sie:
— Urbaina nie obchodza pierscienie, Nadio. Doskonale o tym wiesz. Zwlaszcza teraz, kiedy ta jego maszynka zamilkla.
— To cos gorszego — odparla Nadia. Cardenas obejrzala sie przez ramie. — Tak?
— Sonda cos robi. Sama z siebie. Wczoraj zaczela sie przemieszczac, a dzis rano zgubili jej sygnal.
Cardenas odwrocila sie z zainteresowaniem.
— Chcesz powiedziec, ze nie wiedza, gdzie ona jest? Wunderly skinela glowa.
— Jedzie gdzies sama z siebie i nie moga jej znalezc.
— Urbain pewnie szaleje.
Wunderly nie mogla opanowac msciwego usmiechu.
— Wszyscy dostali swira.
Cardenas podeszla do trojnoznego taboretu przy ladzie i przysiadla na nim.
— Zapytal mnie, czy potrafilabym opracowac nanoboty, ktore zbudowalyby nowa antene odbiorcza.
— Bedzie musial najpierw znalezc sonde, zanim zacznie ja naprawiac — odparla Wunderly z usmieszkiem.
— Ach, tak — mruknela Cardenas, po czym dodala: — Nadio, co moge dla ciebie zrobic?
Wunderly zauwazyla
— Chcialabym, zeby Manny znow polecial miedzy pierscienie — rzekla, probujac mowic pewnym tonem, starajac sie, by Kris nie dostrzegla, jak bardzo jej na tym zalezy.
Chabrowe oczy Kris otworzyly sie szeroko.
— Za pierwszym razem niemal zginal.
— Wiem, ale teraz mozemy wszystko lepiej przygotowac. Wiemy o lodowych stworzeniach. Mozemy ochronic Mannyego przed nimi.
— Nadio, gdybys wiedziala wszystko o lodowych stworzeniach, nie chcialabys, zeby Manny tam wracal.
— Potrzebuje probek — odparla Wunderly ostrym tonem.
— Musze miec pare takich stworzen w laboratorium, celem zbadania. Wiekszosc ludzi, ktorzy podejmuja decyzje w MKU, nie wierzy, ze cos takiego istnieje! Nie wierza, ze w pierscieniach Saturna wystepuja zywe stworzenia.
— A nie mozesz poprosic o sonde-robota, ktora moglaby zebrac probki? — spytala Cardenas.
Czujac, jak zaczyna w niej narastac zlosc, Wunderly odparla:
— A skad ja wezme robota? Nie moge zmusic Urbaina nawet do zmodyfikowania standardowego probnika,