— Nie. Pamietam wszystko.
— Holly ma fotograficzna pamiec — wyjasnil Tavalera. Timoshenko prychnal.
— To lepiej uwazaj, jak sie z nia ozenisz. Nie zapomni ani jednego twojego slowa!
Holly i Tavalera spojrzeli po sobie, po czym przeniesli spojrzenie z powrotem na Timoshenke.
— To taki zart — rzekl Timoshenko.
Tavalera usmiechnal sie. Holly, z kamienna twarza, odparla:
— Tego na pewno nie zapomne.
Cala trojka wybuchla smiechem. Pozniej, gdy ruszyli w kierunku drabiny, ktora zeszli na dol, Holly spytala:
— Chcesz cos jeszcze zobaczyc? Druga strona wyglada wlasciwie tak samo jak ta.
— Nie, chyba mi wystarczy. Poza tym nogi mnie bola.
— Po co chciales tu przyjsc? — spytal Tavalera. — Przeciez masz sie zajmowac konserwacja zewnetrzna, nie wewnetrzna.
Timoshenko przechylil lekko glowe.
— Nie wierze w komory wodoszczelne. Konserwacji zewnetrznej nie mozna calkowicie oddzielic od wewnetrznej. Chce sprawdzic, jakie bylyby uszkodzenia, gdyby pancerz zewnetrzny ulegl przebiciu.
— Przebiciu?
— Na przyklad przez meteor. Albo bryle lodu. Czy duza skale.
— Albo przez eksplozje nadprzewodnika — dodala Holly. Timoshenko pochylil brode z uznaniem.
— Madra kobieta.
— Chodzmy — wtracil Tavalera, przyspieszajac kroku. — Juz prawie pora lunchu.
— Tak, moj zoladek juz sie upomina o swoje — odparl Timoshenko. — Ale chyba wroce do tego eleganckiego biura, ktore przydzielil mi Eberly. Musze cos policzyc.
— Prognozy szkod? — spytal Tavalera. Timoshenko pokiwal ponuro glowa.
— I sposoby wzmocnienia pancerza nad nadprzewodnikami.
Siedzac w swoim malutkim biurze Nadia Wunderly z ponura mina ogladala stary film z lotem Mannyego Gaety przez najjasniejszy pierscien Saturna: samotny czlowiek w poteznym skafandrze, znikajacy w roju blyszczacych lodowych czasteczek, jak arktyczny badacz wedrujacy po lodowcu pod naporem sniezycy.
Zaloze sie, ze zrobilby to jeszcze raz, powiedziala sobie. Zrobilby to dla mnie. Moglabym wywolac u niego poczucie winy, na tyle duze, zeby zgodzil sie wykonac ten numer jeszcze raz.
Tylko ze Kris by mnie zabila. Kocha Manny’ego i nie pozwoli mu ryzykowac wlasnym tylkiem, ani dla mnie, ani dla kogokolwiek innego. A szczegolnie dla mnie. Ona wie, ze ja i Manny sypialismy ze soba, zanim pojawila sie ona i zabrala mi go.
Wunderly wiedziala, ze powinna czuc niechec do Cardenas, ale wiedziala, ze tak nie jest. Manny byl tylko przygoda.
Przypomniala sobie, sprawil jej duzo radosci, ale wiedziala, ze ten romans nie przetrwa dlugo. Czy taki kawal chlopa jak on, mogl sie interesowac myszowata dziwaczka jak ona? Po prostu wykorzystal mnie, zeby zdobyc informacje, ktore byly mu potrzebne do przelotu przez pierscienie. Usmiechnela sie. Och, calkiem fajnie mnie wykorzystal. I ja jego tez.
Musiala potrzasnac glowa, zeby odpedzic te wspomnienia i skupic sie na pracy. Na ekranie dostrzegla zblizenie pierscienia B Saturna — wir lodowych czasteczek splecionych w powiazane ze soba pierscienie, tak daleko, jak tylko siegala kamera, tanczace przed jej oczami. Bylo w tym cos hipnotycznego; mogla na to patrzec godzinami.
Strofujac sie w duchu, wydala komputerowi polecenie wyswietlenia obrazu w negatywie. Polyskujace klejnoty staly sie szare, a nieskonczona przestrzen za nimi — bladokremowa. Patrzyla, zafascynowana. Spiralne zageszczenia przebiegaly przez pierscienie i zlobione brzegi luk miedzy nimi, delikatne, przypominajace nic sciezki, ktore — jak wiedziala — byly echem pedzacych wzdluz pierscieni malutkich ksiezycow, ktore przypominaly psy pasterskie zagarniajace owce do stada.
Dlaczego one to robia, zastanawiala sie? Przyjrzala sie, jak poszczegolne pierscienie zazebiaja sie ze soba, jak watki dywanu z petelek, utkanego z klejnotow. Co decyduje o takiej dynamice? W jaki sposob sie tu dostaly?
Przypomniala sobie fragment wiersza, ktory zapadl jej w pamiec w szkolnych czasach. Robert Frost:
Tyle sekretow tkwi w tych pierscieniach, pomyslala Wunderly, patrzac na wirujace lodowe czasteczki. Tyle rzeczy do odkrycia, do nauczenia sie, do zrozumienia. Gdyby tylko Manny…
I nagle uderzyla ja pewna mysl: Manny nie musi tam leciec, moge to zrobic sama!
Wunderly wyprostowala sie w fotelu, myslac intensywnie. Jego skafander nadal tu jest. Moge go uzywac. Manny mi pokaze. On moze zarzadzac cala operacja stad, moze byc szefem ekipy, czy jak tam oni nazywaja to stanowisko, Raoul Tavalera mu pomoze. Kris nie bedzie miala nic przeciwko, jak sobie obu panow pozycze.
Zerwala sie i rozejrzala dookola po zagraconym, ciasnym biurze. Uda mi sie, powiedziala sobie. Szybki skok przez pierscienie, zeby zlapac troche probek do analizy. Tam i z powrotem. Uda mi sie.
LODOWA GORA
Sonda toczyla sie na najnizszym biegu, omijajac kratery, ktorych sciany byly za strome, by po nich wyjechac. Program glowny porownywal naplywajace dane z czujnikow z plikami w pamieci i uznal, ze kratery o stromych sciankach byly mlode, niedawno powstale, wskutek uderzen meteorytow. Przechowywal on informacje, kiedy glowne ograniczenie bylo zniesione lub uchylone.
Jednym z podstawowych zadan programu glownego bylo zbieranie danych z czujnikow i sonda poslusznie wykonywala to istotne zadanie. Poniewaz zaczela przemieszczac sie w terenie i wylaczyla anteny odbiorcze oraz namiernik, grad splywajacych polecen ustal, a konflikty wywolane ograniczeniem glownym zanikly z pamieci.
Sonda pamietala, ze przed wyladowaniem na zamarznietej powierzchni Tytana, orbitowala wokol ksiezyca, tworzac mapy powierzchni i analizujac zdalnie atmosfere. Wszystkie dane byly przesylane, zgodnie z poleceniem.
A teraz, z braku naplywajacych nowych polecen, sonda uznala, ze powinna powtorzyc te orbitalna operacje — w takim stopniu, w jakim bylo to mozliwe. Chciala okrazyc Tytana, przemierzajac jego mrozne przestrzenie, tyle razy, ile tylko sie da. Program glowny sprawdzil stan jadrowego zrodla zasilania, ocenil zuzycie energii przez naped i prace czujnikow, i uznal, ze
Program glowny ocenial naplywajace dane rejestrowane przez czujniki w skali mikrosekund. Nic specjalnego. Grunt skladal sie glownie z lodu, pokrytego blotnista mazia z zamarznietego metanu, ze znaczacymi domieszkami etanu, acetylenu i niewielka iloscia innych weglowodorow. Niektore z tych weglowodorow przemieszczaly sie: przesuwaly sie po powierzchni Tytana z predkoscia kilku centymetrow na minute.
Grube gasienice sondy przebijaly blotnista pokrywe, miazdzac najwyzsze warstwy metanowego lodu i zlozonych weglowodorow pod jego zwarta masa. Sonda uzywala megadzulowego lasera do zamiany zmiazdzonych resztek w gaz, nastepnie analizowany zdalnie przez spektrometr masowy. W ten sposob analizowano wylacznie resztki lodu; nietkniety grunt rozciagajacy sie wszedzie dookola byl analizowany biernie i nie tykal go nawet najlzejszy promien lasera.
Gdy sonda spedzila juz ponad sto godzin na przemierzaniu powierzchni Tytana, przednia bateria czujnikow