choc slowo, znow plonely stabilnym swiatlem.

Eberly machnal reka.

— Pracujemy nad tymi zakloceniami w zasilaniu — oznajmil stanowczym tonem. — Wlasnie zmienilem szefa dzialu konserwacji i odkryje zrodlo problemu.

Ludzie dookola niego kiwali glowami, ale kilku spogladalo niepewnie w strone sufitu.

— Przepraszam — mowila Holly, przedzierajac sie przez tlum. — Musze zobaczyc sie z doktor Wunderly.

W koncu przebila sie i pognala glowna nawa audytorium, wybiegla na zewnatrz, po czym ruszyla w strone biur Wunderly.

Nadia musi sie dowiedziec, jak Eberly nas wyrolowal, pomyslala. Pewnie jest w biurze i obserwuje wyprawe Manny’ego przez pierscienie.

Budynek biurowy byl ciemny, ale niezamkniety. Holly pobiegla schodami w gore na drugie pietro, gdzie dostrzegla lekka poswiate nad jednym z siegajacych ramienia przepierzen. Oto, pomyslala, krolicza nora Nadii.

Wunderly gapila sie na stojacy na biurku ekran tak intensywnie, ze az podskoczyla na krzesle, gdy Holly wpadla do jej przegrodki.

— Nadiu! Oni beda eksploatowac pierscienie!

— Manny ma klopoty — odparla Wunderly. — Pancho musi go wylowic i to jak najszybciej.

— Masz go na radarze? — spytal w napieciu Wanamaker.

— Przy calym tym szumie, jaki daja pierscienie? Jedyna szansa to oszacowac jego pozycje korzystajac z efektu Dopplera.

Wanamaker skinal glowa i pokazal palcem w centralny wyswietlacz kokpitu. Mial tam wykres trajektorii Gaety i ich wlasny kurs. Obie linie ladnie sie przecinaly, tuz ponizej plaszczyzny pierscieni.

— Ten plan to przeszlosc — rzekla Pancho, stukajac palcem w wyswietlacz. — Musimy go zlapac o wiele wczesniej.

— Ale wtedy musimy podleciec do pierscienia — rzekl Wanamaker.

— Tak. Czeka nas niezla jazda, Jake.

Holly spojrzala na ekran Wunderly.

— Pancho zlapie Manny’ego blizej pierscienia? Czy to nie jest niebezpieczne?

W swietle padajacym z ekranu, przypominajaca ksztaltem serce twarz Wunderly miala barwe popiolu.

— Gorzej, Holly. Ona jest teraz na kursie prosto miedzy pierscienie.

— Przeciez nie miala wlatywac miedzy pierscienie!

— Ale leci. W przeciwnym razie nie zdola go zlapac wystarczajaco szybko. Udusi sie w skafandrze.

Po raz pierwszy Holly zrozumiala, ze Pancho ryzykuje zyciem. Moja siostra moze zginac, pomyslala.

— Mozemy z nia porozmawiac?

Wunderly zawahala sie, po czym potrzasnela glowa.

— Nie nalezy jej rozpraszac, Holly. Za jakas minute bedzie miala pelne rece roboty.

* * *

Wanamaker spojrzal na ekran radaru.

— Tam! — wskazal rozmazana kreske na mieniacym sie tle. — To musi byc on!

— Hej, Manny — zawolala Pancho do mikrofonu. — Wyleciales juz z pierscienia?

— Nic nie widze — rozlegl sie glos Gaety. — Wizjer mam caly w lodzie, a czujniki zewnetrzne nie dzialaja. Zgodnie z planem powinienem juz wyleciec.

Pancho polecila:

— Jake, podlacz kamere do radaru i wrzuc maksymalne powiekszenie.

Wanamaker skinal glowa i postukal w klawisze. Na glownym ekranie pojawil sie przestwor bialych, lsniacych czastek pierscienia.

— Tam — rzekla Pancho, wskazujac maly, podluzny obiekt poruszajacy sie w polu widzenia. — To musi byc on.

— Szkoda, ze nie mamy lepszego namiaru.

— Widze go — rzekla Pancho, rzucajac okiem na przyrzady.

Nagle uderzenie ciagu sprawilo, ze zakolysali sie w petlach. Obiekt na obrazie z kamery teleskopowej rosl, nabieral ksztaltu. Teraz dostrzegali juz rece i nogi.

— Pewnie jest caly oblepiony lodem — mruknal Wanamaker.

— Lepiej wskakuj w skafander i idz do ladowni — odparla Pancho.

— Dobra.

Wanamaker zanurkowal przez klape kokpitu i ze schowka na grodzi wyciagnal jeden ze skafandrow wykonanych z nanotkaniny. Zaczal go nakladac, ale dopiero gdy wzial w dlonie helm — poczul uklucie strachu. Skafandry kosmiczne powinny byc wielkie, grube i pekate, pomyslal. Ten wygladal jak plaszcz przeciwdeszczowy. Pancho kiedys uzywala takiego na Ksiezycu. I wszyscy, ktorych bylo na to stac, przerzucali sie na skafandry z nanotkaniny. W przeciwienstwie do kombinezonow starego typu nanoskafandry mozna bylo wlozyc w kilku sekund i byly bezpieczniejsze.

Mimo prob uspokojenia sie nadal czul sie niepewnie. Poszybowal w kierunku ladowni i zamknal za soba klape. Ladownia byla metalowa skorupa, niewiele wieksza od paki sredniej furgonetki, pusta, jesli nie liczyc dorownujacej wzrostem czlowiekowi kriogenicznej lodowki, w ktorej mialy sie znalezc pojemniki z probkami Gaety.

Wanamaker wiedzial, ze moze sterowac sluza ze srodka ladowni, ale Manny’emu moze byc potrzebna pomoc, pomyslal. Pancho jest dobra, ale moze nie udac jej sie dokladnie zrownac predkosci.

Wyjal wiec butle z tlenem ze stojaka, zalozyl ja na plecy i przypial ja do kolnierza; przypominalo to zamkniecie rzepa. Kaptur nadal sie, przybierajac ksztalt banki, gdy wypelnilo go powietrze z butli.

— Gotow do otwarcia sluzy? — z wbudowanego w banke glosnika rozlegl sie glos Pancho.

— Otwieram ja — odparl Wanamaker, opierajac dlon o panel sterowania.

Dobrze, marynarzu, powiedzial do siebie, czas zostac bohaterem.

— Co on robi? — spytala Holly, czujac, jak drzy z niepokoju.

Wunderly postukala w klawiature i obraz zmienil sie; pokazywal teraz obraz Saturna w czasie rzeczywistym, z przecinajacymi go dwoma cienkimi jak wlos liniami.

— Czerwona linia to Manny — rzekla, wskazujac. — Wlasnie wylatuje z pierscienia, jesli leci zgodnie z planem.

— Dobrze — rzekla Holly.

— Zielona linia to Pancho. Manewruje statkiem, zeby zlapac Manny’ego, tu w miejscu przeciecia.

— Ale to praktycznie w pierscieniu! Wunderly skinela glowa.

— Pancho ma teraz taka predkosc, ze wleci z powrotem do pierscienia i przeleci na druga strone, o ile nie uderzy w cos na tyle duzego, zeby uszkodzic statek.

— A jakie jest prawdopodobienstwo, ze…

— Dosc duze — oznajmila ponuro Wunderly. — Lodowe czastki sa przewaznie male, jak platki sniegu albo kamyki pokryte lodem. Ale przy tej predkosci nawet kamyk moze miec sile gory lodowej.

* * *

Stojac samotnie w kokpicie, Pancho dostrzegla przez bulaj obserwacyjny pedzacy w jej strone pierscien. To bedzie niezla jazda, pomyslala, mocniej wsuwajac stopy w plastikowe petle.

Dostrzegla zlowieszcze swiatelko na kokpicie: sluza powietrzna ladowni byla otwarta.

— Jake, jestes na zewnatrz?

— W sluzie — odparl sztywno Wanamaker. — Klapa zewnetrzna jest otwarta.

Вы читаете Tytan
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату