Zamilkl na chwile, robiac efektowna pauze, po czym mowil dalej:

— Rozmawialem z zarzadzajacymi Selene i Ceres. Zapewnili mnie, ze beda kupowac od nas wode, po cenie z dwudziestoprocentowa marza!

Holly zrozumiala, ze tego czlowieka nie pokona. Nie bylo na niego sposobu.

2 MAJA 2096: LABORATORIUM NANOTECHNOLOGICZNE

— Tak — Kris Cardenas powiedziala do obrazu Urbaina na ekranie sciennym. — Majac te specyfikacje jestesmy w stanie wyprodukowac nanoboty, ktore zbuduja nowa antene Alfy.

Urbain byl w swoim gabinecie. Pod oczyma mial ciemne cienie, a twarz wychudzona, bardziej pomarszczona niz Cardenas pamietala. Nie byla lekarzem, ale odniosla wrazenie, ze glowny naukowiec funkcjonuje w olbrzymim stresie.

Pokiwal glowa ponuro.

— Dobrze. A mozecie zaczac je budowac od razu? Cardenas skinela glowa.

— Nadamy temu zleceniu najwyzszy priorytet.

— Kiedy beda gotowe?

Cardenas dokonala w myslach obliczen i dodala odpowiedni margines bezpieczenstwa.

— Za dziesiec dni. Jesli wszystko pojdzie gladko, to za tydzien.

Urbain westchnal, jakby wlasnie podpisal pakt wlasna krwia.

— Coz, swietnie. W takim razie pracujcie, najszybciej, jak sie da.

— Dobrze — odparla Cardenas. — Ale jak zamierzacie je dostarczyc na powierzchnie Tytana?

Urbain nie odpowiedzial. Rozlaczyl sie, zanim Cardenas skonczyla zadawac pytanie. Na scianie znow pojawil sie jej ulubiony obraz, impresjonistyczna scenka uliczna z dziewietnastowiecznego Paryza.

Obrocila sie na krzesle i spojrzala na laboratorium z niewielkiej wneki, ktora sluzyla jej za biuro. Tavalera wlasnie wchodzil przez drzwi sluzy.

— Przepraszam za spoznienie — rzekl, idac w jej strone wzdluz stolow. — Bylem na sniadaniu z Timoshenka, rozmawialismy o montowaniu systemu ochronnego na tarczy nadprzewodnikowej.

Cardenas wstala z krzesla i zaczela sie zastanawiac. Stalismy sie popularni. Minal rok i ludzie wyzbyli sie strachu przed nanotechologia i zaczeli prosic o pomoc. Teraz Timoshenko chce z nami pracowac, Urbain wrecz blaga o pomoc.

I znow zadala sobie pytanie: jak on chce przetransportowac nanomaszyny na powierzchnie Tytana?

— Moglabys mi cos poradzic? — zwrocil sie do niej Tavalera. Wygladal na zawstydzonego i zaniepokojonego.

Cardenas usmiechnela sie.

— Coz, to akurat jest latwe, Raoul. — Wskazala mu gestem krzeslo na kolkach, stojace obok jej biurka, i oboje usiedli. — Co sie stalo?

— Przylatuje statek z Ziemi.

— Tak, naukowcy chcacy sie przyjrzec stworzeniom Nadii — odparla Cardenas. — Nadia pragnie wrocic z nimi na Ziemie.

Tavalera pokiwal glowa ponuro.

— Moglbym sie z nimi zabrac. Cardenas zrozumiala.

— Naprawde tego chcesz?

— Moze. Nie wiem.

Przyjrzala sie jego podluznej, ponurej twarzy.

— Chcialbys, zeby Holly wrocila z toba, tak?

— Tak — odpowiedz zabrzmiala jak dlugie, pelne zalu mrukniecie. — Ale nie wroci.

— Raoul, ona nie moze wrocic. Startuje w wyborach.

— Wiem.

— Nie moze opuscic habitatu. Nawet gdyby chciala.

— I tak nie zechce.

Cardenas zastanowila sie przez moment.

— A czego ty chcesz?

Odwrocil wzrok, zaczal sie przygladac wlasnym butom.

— Chce wrocic do domu — rzekl w koncu, nie podnoszac glowy.

Cardenas poczekala, a on dodal:

— I chce, zeby Holly wrocila ze mna.

— Nie mozesz miec i jednego, i drugiego.

— Wiem. Ale pytalas, czego chce. No to wlasnie tego. Zawahala sie, po czym uznala, ze trzeba drazyc temat.

— A pytales Holly, czego ona chce? Tavalera nadal nie uniosl wzroku.

— Chce byc glownym administratorem. Nigdy nie wroci na Ziemie.

— Powiedziala ci to?

— Wiem, ze nie wroci.

— Pytales ja?

Tavalera potrzasnal glowa.

— Co by mi z tego przyszlo?

— Nie wiem, Raoul. Ale mysle, ze powinienes z nia porozmawiac.

Kwasny wyraz jego twarz mowil wyraznie, co sadzi o takim pomysle.

— Taaa — odparl. — Masz racje.

Timoshenko wedrowal wokol zewnetrznego pancerza Goddarda, nieskrepowany zadnym skafandrem. Program VR pozwalal mu widziec to, co widzial jego robot naprawczy, czuc to, co on czul w stalowych szczypcach. Gdy robot toczyl sie po szynie wbudowanej w kadlub, Timoshenko mial wrazenie, ze idzie — nie, nie idzie, slizga sie po lodzie, jak na lyzwach z Katrina w Parku Gorkiego.

Ona tu nie przyleci. Timoshenko sprawdzil liste pasazerow wiozacych naukowcow na Goddarda i jej nazwiska nie znalazl. Probowal do niej dzwonic, ale operatorzy w Moskwie odmawiali mu polaczenia: byl bezpanstwowcem, wygnancem, nie mial prawa rozmawiac z praworzadnymi obywatelami Z rozpacza uswiadomil sobie, ze gdyby udalo mu sie przeslac Katrinie wiadomosc, to w ten sposob zlamalaby prawo i moglaby miec klopoty z wladzami.

W rozpaczy poprosil Eberly’ego, by sie z nia skontaktowal, tak jak przedtem. Blagal glownego administratora, by ten wyswiadczyl mu przysluge. Eberly, uwielbiajacy zaskarbiac sobie wdziecznosc innych, powiedzial mu, ze zwrocil sie do wladz w Moskwie, a nawet do glownej kwatery Swietych Apostolow o pozwolenie na rozmowe z nia. Ale Katrina oswiadczyla, ze nie chce zadnych kontaktow.

Nie chce zadnych kontaktow, powtarzal sobie Timoshenko. Nie chce tu przyleciec i byc ze mna. Powiedziala, ze przyleci, kiedy nie bylo na to zadnych szans. Latwo bylo wtedy tak mowic. A teraz, kiedy pojawila sie mozliwosc przylotu z tymi naukowcami, odmawia.

Timoshenko spojrzal na zakrzywiony kadlub habitatu i wpatrzyl sie w czarna przestrzen za nim. Robota zbudowano, by badal kadlub, nie wpatrywal sie w kosmos. Nie mogl bardziej uniesc oczu i poszukac zawieszonej w pustce blekitnej kuli, Ziemi.

Nie mam do niej pretensji, pomyslal. To wygnanie, miejsce na koncu swiata i wszyscy o tym wiedza. Tylko nie ja. Po co mialaby porzucac swoje zycie i leciec tu, zeby byc ze mna? Nie mam do niej pretensji. Nie ma znaczenia, ze ta latajaca puszka jest tak luksusowa; to mimo wszystko miejsce dla zeslancow, kosmiczna Syberia. Ma racje, ze nie chce tu przyjechac. Nie chce, aby rezygnowala ze swojego zycia na Ziemi tylko dla mnie. Mialem szanse dac jej szczescie i zmarnowalem ja. Ma prawo trzymac sie z daleka ode mnie.

Gdy tak przesuwal sie wzdluz zakrzywionej powierzchni kadluba, przyszlo mu do glowy, ze Eberly mogl go oklamac. Przeciez powiedzial mu, ze Katrina chce z nim byc, chce dolaczyc do niego na wygnaniu. To bylo klamstwo, pomyslal Timoshenko. Eberly namowil go, zeby zostal szefem dzialu konserwacji, kuszac perspektywa

Вы читаете Tytan
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату