— Oczywiscie.
Negroponte nacisnela cos na monitorze pod jej lewym lokciem. Cardenas dostrzegla pulsujace wolno ciemne plamy.
— To sa probki z pierscieni? — spytala.
— Tak — odparla Negroponte. — Film jest przyspieszony stukrotnie.
Cardenas przyjrzala sie ekranowi.
— Poruszaja sie. Wyglada na to, ze wchodza w reakcje z otoczeniem. Zmierzyliscie ich reakcje metaboliczne. Sa zywe. W czym problem?
— Czy wirusy zyja? — spytala Negroponte.
— Prosze, nie powinna byc pani taka skromna. Zna pani odpowiedz rownie dobrze jak ja.
— A wiec?
— Wirus moze pozostawac w stanie uspionym, jako spora o rozmiarach nanometra, przez wieki. A nawet tysiaclecia.
— Kiedy jednak znajdzie sie w kontakcie z zywa komorka…
— Staje sie aktywny. Atakuje jadro komorkowe i przejmuje jego mechanizm reprodukcyjny, zeby moc sie namnazac.
— A komorka w koncu ginie.
— Kiedy juz wirus zreprodukuje sie jakis milion razy. Albo wiecej.
Wskazujac na ekran, Cardenas spytala:
— Sadzi pani, ze te organizmy sa wirusami? Negroponte potrzasnela ponuro glowa.
— Czy ja moge zadac pytanie?
— Prosze bardzo — odparla Cardenas, zaintrygowana.
— Czy nanomaszyny zyja?
Gaecie przyszlo do glowy, ze oslona termiczna wyglada jak plytka wanna. Byla przyczepiona do kadluba pojazdu transferowego niczym otwarty parasol; jej biala powloka termiczna lsnila cieplo w szafranowym swietle Saturna. Pakiet zasobnika powrotnego zamocowany pod czasza wygladal jak gruba raczka parasola. Byl tam silnik powrotny i paliwo do niego; silnik byl rowniez pokryty odporna na wysokie temperatury powloka ceramiczna. Calosc przyczepiono do oslony za pomoca trzech cienkich linek z nanorurek.
Gaeta, w swoim opancerzonym skafandrze, podplynal do konca dyndajacej w pustce kosmosu linki, ktora przyczepil sie do pojazdu transferowego i czekal, az Wanamaker wlozy do sluzy oprozniony zasobnik po nanomaszynach odkazajacych. Kosmos nie jest pusty, przypomnial sobie. Proznie wypelnia twarde promieniowanie. Pomachal rekami i odwrocil sie, az znalazl sie twarza w twarz ze swietlistoscia Saturna i jego pierscieni. W okolicach bieguna planety dostrzegl jasno swiecaca zorze polarna. Gaeta wiedzial, ze gdyby nie byl opancerzony, promieniowanie usmazyloby go w pare sekund.
Wlaz sluzy otworzyl sie jak lsniace oko w pelnej cieni ciemnosci kadluba. Wychynela zen samotna postac, ktora wygladala, jakby nie miala na sobie niczego poza kombinezonem. Gaeta wiedzial, ze Wanamaker ma nanoskafander i jest chroniony rownie dobrze jak on sam w niezgrabnym, staroswieckim skafandrze, ale mimo to potrzasnal glowa. Nigdy mnie nie zmusza, zebym nosil taka kosmiczna bielizne. Wyglada jak plastikowy plaszcz przeciwdeszczowy z kapturem.
— Gotow do wejscia do wanny? — w sluchawkach zatrzeszczal glos Wanamakera.
Gaeta skinal glowa, czego Wanamaker nie mogl zobaczyc, i rzekl:
— Do roboty, zanim Fritz dostanie zadyszki ze zlosci.
I natychmiast uslyszeli glos Fritza z centrum kontroli misji na pokladzie
— Macie trzyminutowe opoznienie w stosunku do planu. A planu nalezy sie trzymac!
— Wchodze do oslony — odparl Gaeta. — Przestan sie pienic.
Plan, pomyslal, wspinajac sie po szczeblach wbudowanych w jeden z lacznikow; powoli przelozyl noge przez krawedz oslony. Poruszanie sie w skafandrze wymagalo pewnego wysilku, nawet w mikrograwitacji na orbicie. Serwomotory pomagaly przy chodzeniu i normalnych ruchach nog; tu trzeba bylo wykonac manewr przypominajacy wspinanie sie na wysokiego konia.
Lekko denerwowalo Gaete patrzenie na Wanamakera, ktory krecil sie dookola w samym skafandrze z nanowlokien.
— Jak ci jest w tym plaszczyku? — spytal, gdy polozyl sie na dnie oslony.
— Swietnie — odpadl Wanamaker. — Mozna sie poruszac o wiele latwiej niz w zwyklym skafandrze. Albo takim grzmocie jak twoj.
— Grzmocie? — oburzyl sie Gaeta. — Ten skafander uratowal mi tylek w wielu roznych dziwnych sytuacjach, chlopie.
Wanamaker przypial zaczepy laczace do pierscieni wbudowanych w tors skafandra Gaety. W prozni nie rozlegl sie zaden dzwiek, ale Gaeta poczul, ze zaczepy wskakuja na swoje miejsca. Lezal plasko na plecach, patrzac na zwieszajacy sie nad nim pakiet powrotny.
Fritz znow odezwal sie przez radio i przesledzil z Wanamakerem liste kontrolna. Wanamaker odczepil od pasa mala kamere i przesuwal nia nad Gaeta, dzieki czemu Fritz mogl przekonac sie naocznie, ze wszystkie zaczepy zamocowano prawidlowo.
— Niezle — przyznal niechetnie Fritz. — Zaczepy sa zamocowane.
Bron Boze, zeby ten
— Admirale Wanamaker — zawolal Fritz. — Gratulacje. Nadrobil pan siedemdziesiat sekund w stosunku do planu.
— Dziekuje — odparl Wanamaker.
Gaeta byl tak zaskoczony, ze milczal. Wanamaker postukal lekko w jego helm.
— Powodzenia, chlopie.
Gaeta skinal glowa i znow zrozumial, ze Wanamaker nie moze tego widziec.
— Dzieki, Jake.
Wanamaker znikl z pola widzenia. Gaeta widzial tylko ceramiczny pakiet powrotny, sterczacy nad nim jak potezny, potrojny mlot, gotow zmlocic go na nalesnik. Dalej widac bylo tylko wpatrujace sie w niego oczy gwiazd. Ciekawe, jak by to bylo poleciec do Alfy Centaura albo jakiejs innej gwiazdy, dookola ktorej kraza planety przypominajace Ziemie? Czy one naprawde wygladaja jak Ziemia? Alez byloby wspaniale byc pierwszym, ktory tam doleci, zobaczyc na wlasne oczy obce swiaty.
Slyszal niewyraznie Pancho i Fritza gadajacych ze soba na tle odliczania. Fritz i jego pieprzony plan, pomyslal Gaeta. Mamy wystarczajacy zapas czasu, zeby zrobic wszystko nawet dwa razy.
I wtedy uslyszal Pancho:
— Na sygnal, oddzielenie po dziesieciu sekundach. Teraz! Dziewiec, osiem… liczyl z nia Gaeta.
Przy zerze poczul lekkie klepniecie w plecy. Nie mial zadnego wrazenia ruchu, dopoki oslona nie obrocila sie zgodnie z planem o czterdziesci stopni. W jego polu widzenia pojawil sie Saturn, wielki i piekny.
Gaeta uswiadomil sobie, ze oto moze widzi go po raz ostatni.
28 MAJA 2096: WEJSCIE W ATMOSFERE TYTANA
Przypiety do oslony, z rekami i nogami wklinowanymi w zaczepy wbudowane w konce szkieletu, na ktorym byl rozciagniety, Gaeta lezal na plecach i nie mial do roboty nic poza mysleniem. W plecaku mial paralotnie, na ktorej mial pozeglowac na powierzchnie Tytana, oraz system podtrzymywania zycia i termiczny generator jadrowy, ktory zasilal jego skafander. Gaeta wiedzial, ze generator moze pracowac przez pare tygodni. Ale zapasow powietrza i wody mial tylko na dwadziescia cztery godziny, a i tak polowe juz zuzyl. Modul odzyskiwania moze rozciagnac ten okres do paru dni, gdyby zaszla taka potrzeba.
Potrzasnal glowa w helmie. Nie bede tkwil w tej zelaznej dziewicy przez pare dni, pomyslal. Lecimy do niegrzecznej maszynki Urbaina, pakujemy w nia nanoboty i spadamy stad. Godzina na powierzchni, powrot do