oslony, ktore kotlowaly sie pod nim, zgodnie z planem plonac — kule ognia znaczace smugami geste, chmurne powietrze.
— Nie widze gruntu — rzekl wirujac wolno, czujac ucisk w zoladku.
— Ustabilizuj wirowanie — odparl Fritz, calkowicie spokojny.
Gaeta puscil konstrukcje prawa reka i dogrzebal sie przyciskow sterujacych na piersi skafandra. Poczul raczej, niz zobaczyl, ze male silniki manewrowe zadzialaly pare razy, korygujac lot. Wirowanie stalo sie wolniejsze, po czym zatrzymalo sie. Czul tylko, ze spada.
— Strasznie tu ciemno na dole — zameldowal. Widzial nierowny, poszarpany grunt pare kilometrow w dole. Wygladal na twardy i malo zachecajacy.
— Oddzielenie zasobnika ewakuacyjnego za minute — rzekl Fritz.
— Jedna minuta, zrozumialem.
Nazwa „zasobnik ewakuacyjny” brzmiala bardzo dramatycznie, zdaniem Gaety, ale Fritz upieral sie, zeby jej uzywac, a Berkowitz ja uwielbial. Im bardziej dramatycznie, tym lepiej, powiedzial sobie Gaeta, spadajac swobodnie, z rozlozonymi rekami i nogami, w strone ciemnej i ponurej powierzchni Tytana. Jakby to, co robie, nie bylo dosc dramatyczne, pomyslal: jeszcze musza uzywac podkoloryzowanego jezyka dla publicznosci. Coz, mam nadzieje, ze wszyscy dobrze sie bawia. Szkoda, ze VR nie moze odtworzyc uczucia, jakie towarzyszy spadaniu. Niemal rozesmial sie na glos. Pare milionow uzytkownikow VR, siedzacych w swoich salonach i rzygajacych do helmow. To dopiero bylaby zabawa.
— Piec sekund do oddzielenia — zawolal Fritz.
Gaeta w myslach liczyl razem z nim. Wiedzial, ze Fritz bierze poprawke na opoznienie lacznosci. Dokladnie w chwili, gdy Fritz powiedzial „zero”, ladunki wybuchowe laczace zasobnik powrotny z konstrukcja eksplodowaly z wielkim blyskiem i zdumiewajaco cichym odglosem. Wielka czasza rozwinela sie nad nim i Gaeta mial wrazenie, ze sie od niego oddala. Wiedzial, ze jeden z inzynierow Fritza mial naprowadzic zasobnik mozliwie najblizej zblakanej sondy Urbaina.
A ja, pomyslal Gaeta, musze tylko wyladowac na tym potworze.
28 MAJA 2096: LADOWANIE NA TYTANIE
Wchodzac do laboratorium biologicznego Cardenas natknela sie na grupke odzianych na bialo biologow tloczacych sie wokol stolu Negroponte. Wyszarpnela palmtop z kieszeni marynarki, sprawdzila plan misji Manny’ego: za niecale piec minut mial ladowac na Tytanie.
Chyba dobrze, ze mnie tu sciagnela, pomyslala Cardenas, podchodzac do grupki otaczajacej Negroponte.
— Przepraszam — rzekla, przeciskajac sie kolo stojacych najdalej.
— Doktor Cardenas? — spytal jeden z mezczyzn. Rozpoznala go: to Da’ud Habib. Na dzwiek jej nazwiska pozostali rozstapili sie.
— Kris! — zawolala Negropote.
— Co sie dzieje? — spytala Cardenas. — Stalo sie cos? Negroponte miala wlosy w nieladzie i wygladala na podekscytowana — calkowite przeciwienstwo opanowanej, chlodnej kobiety, do ktorej Cardenas zdazyla sie przyzwyczaic.
— Popatrz na to — postukala w klawiature. — To zdjecia z mikroskopu z zastosowaniem rezonansu magnetycznego.
Obraz na ekranie rozmazal sie, po czym ustabilizowal.
— Film przyspieszono 20 tysiecy razy.
Gapiac sie na ekran, Cardenas dostrzegla stworzenie wibrujace powoli we wnetrzu kawalka lodu. I nagle poczula, ze oczy otwieraja jej sie szeroko: stworzenie wyciagnelo macke i zaczelo przyciagac otaczajace je czastki pylu.
— Sklada nastepne… — Cardenas uslyszala wlasny glos, plaski i bezbarwny.
Nikt z nich nie poruszyl sie. Prawie bali sie oddychac. Oni juz to widzieli, uswiadomila sobie Cardenas, Yolanda pokazala im ten film wczesniej. Mimo to patrzyli jak skamieniali.
Stworzenie w lodzie najwyrazniej dzialalo zgodnie z jakims planem, przyciagajac ciemne cetki pylu, wyciagajac z nich mniejsze kawalki i dodajac je do czegos, co budowalo.
— Inzynieria molekularna — wyszeptal ktos. Habib, zauwazyla Cardenas, patrzac na obraz z mikroskopu.
— Buduje drugi taki sam obiekt — szepnela Cardenas.
— Buduje go z czasteczek pozyskanych z ziaren pylu w kawalku lodu — rzekla Negroponte.
— To nanomaszyna.
Grupa biologow otaczajacych stol poruszyla sie, jak stado anemonow poruszonych oceanicznym pradem. Wypuscili powietrze z pluc nieomal w tej samej chwili.
— Nanomaszyny… — rzekla Negroponte.
— Ale skad?
— Kto je tam umiescil?
— Musimy poinformowac o tym MKU — rzekl Habib.
— I Nadie — powiedziala Negroponte. — Ona musi dowiedziec sie pierwsza.
Gdzies na bocznym torze procesow myslowych Cardenas zdziwila sie, jacy sa opanowani, spokojni, zadumani. Zadnych wybuchow entuzjazmu. Zadnych okrzykow, ze to najwieksze odkrycie od… Cardenas zawahala sie. To najwieksze odkrycie, jakiego kiedykolwiek dokonano. Odkrylismy pozaziemska inteligencje, uswiadomila sobie. Jakis inteligentny gatunek rozsial nanomaszyny w pierscieniach Saturna.
Dlaczego? Kiedy?
Dzwonek telefonu rozdarl cisze. Odwrocila sie i zobaczyla, ze Habib wyciaga palmtopa z kieszeni bluzy.
— Tak, tak, oczywiscie — mowil stlumionym tonem, spogladajac po wszystkich, ktorzy na niego patrzyli. — Tak. Zaraz.
Zamknal palmtopa i wlozyl go do kieszeni.
— To Urbain — rzekl przepraszajacym tonem. — Gaeta zaraz bedzie ladowal na
— Widze sonde! — zawolal Gaeta.
Jego paralotnia rozlozyla sie zgodnie z planem, wielkie plastikowe skrzydlo, ktore rozwinelo sie nad nim jak piekna tecza. Szybowal wolno w gestej, mrocznej atmosferze, kolyszac sie lekko pod zgrabnym lukiem zagla.
— Mamy obraz z twojej kamery — rzekl Fritz, z rzadka u niego aprobata w glosie. — Dobra robota.
— Moze pan wyladowac na
Gaeta chcial odburknac cos nieuprzejmie, ale powstrzymal sie. To jest jego malenstwo, pomyslal, i nie ma sposobu, zeby Fritzowi udalo sie trzymac go na dystans.
— Sprobuje — odparl.
Z narad poprzedzajacych misje Gaeta wiedzial, ze maszyna jest duza jak naczepa ciezarowki. Powinienem byc w stanie wyladowac na dachu, zaden problem, pomyslal. Ale nie obiecywal niczego Urbainowi, nawet niczego nie sugerowal. W sali konferencyjnej latwo rozne rzeczy obiecywac, a to jest rzeczywistosc.
Katem oka dostrzegl blysk; po lewej stronie opuszczonej
— Zasobnik ewakuacyjny wyladowal — zameldowal Fritz. — Siedemdziesiat dwa metry od
Bede wiec musial pokonac siedemdziesiat dwa metry cennego gruntu Urbaina, jak juz naprawie jego maszyne, pomyslal Gaeta. Mam nadzieje, ze